BZB nr 14 - Baśń Czereśniowa. Duchowa poezja Ziemi


ERWIN KRUK

WYJDŹ NAPRZECIW

Jeżeli pochodzisz ze starych,
Dawno wymarłych plemion,
Jeśli nie znasz języka
Ani sposobu,
Jak można to udowodnić,
Popatrz w niebo,
Nad którym zawisł jastrząb w południe,
Podnieś ziarenko piasku,
Źdźbło trawy, gałązkę jałowca,
Stań nad wodą,
W której mija twoje odbicie,
Wyjdź naprzeciw wieczoru.

Jak jasno
Pulsuje ta ciemność.

ŚLADY

Szlaki jantarowe i ścieżki niedźwiedzie,
bóstwa pogańskie można wyliczać,
Bezdenna jest pamięć. Religią jej - kłamstwo
i moja tradycja staroplemienna,
co jak skrzep bursztynu
w chrobocie gwary odciska się
niewyraźnym echem. To tylko północ -
ona prowadzi przez tysiąclecia
Warmów i Sasinów. To tylko ja,
który szamoczę się między tym, co jest,
a przeszłym. Więc tak oto stoję pokornie
wobec nie oswojonego języka. I wiem,
że coraz więcej jest we mnie
błędów i wahań, które trwają.
Nawet mówię: azyl mój był z międzyczasu.

7 czerwca 1967

NIEBO, ZIEMIA

Nie bój się.
To bezbronne
Niebo się zatraca
U twych stóp.
Nie broń się.
To ziemia wraca,
Przytula się
Do twych ust.

* * *

Chodź ze mną, synu północy,
Twoje znaki: jastrząb i ryba,
Ich lot opadający
Nad ogrodami starych jałowców,
Ich lot przez zapomniane sny,
Ale dalej
Jest las, jezioro
Kolebie się w jego wnętrzu,
I co przejrzyste staje się
Oddechem mgły. Jeżeli nie umarłeś -
Chodź, zanurzymy się w cienie i światła,
Uniesiemy sumiennie powieki.
Drobna koniczyna
Biegnie wśród piasków, powój
Trzyma się kurczowo kamieni.
Nie widzisz mnie, synu północy?
Jestem plamą rdzy,
Której nie zetrzesz, choć możesz
Udawać, że mnie nie znasz.
Ja urodziłem tę północ, teraz
Jej gwiazda trzyma mnie
Przy życiu. Pod cieniami
Jastrzębia i ryby
Pulsuje twoja krew,
Wieloimienna - w locie opadającym
Przez zapomniane sny.
Chodź ze mną.
Zanucimy cicho piosenkę o miłości,
Zanim zmrozi nas chłód
Martwego krajobrazu.
Tam tlą się jeszcze twoje znaki:
Las i jezioro, jałowce na wzgórzach zapomnianych.
Piasek i rzeki, które płyną na przemian,
Jak korzenie,
Przez ciebie, przeze mnie.

Chodź ze mną, mój wierszu.
Musimy się o tym przekonać.

REMIGIUSZ OKRASKA

* * *

rzeźby
i wiatr szalony
słowiańskie bożki
duchy w ogniu
głos w środku nocy
słyszysz
ziemia przetrwa

* * *

dotykam
delikatnych włosów
wiatru
pachną żywym
lasem
i mądrą góra
teraz
chcę być nimi

IGOR STRAPKO

BAŚŃ CZEREŚNIOWA

Słuchaj -
wśród drzew
słowa pieśni
prastarej jak góry,
magicznej
słowiańskiej czereśni.

a gdy dojrzysz
kształt jej doli
i magiczna
pieśń pozwoli
jaźnią objąć
drzewa korzenie
wtedy
czereśni owocem
zawiśniesz
przed światem
na kruchej gałęzi
matczynej.

więc słuchaj
wśród drzew
słowa pieśni
prastarej jak Niebo,
magicznej,
pogańskiej opowieści...

9.2.95

RYTUAŁ

Ramiona rozpostarłem
między wschodem
a zachodem,
palcami dotykam
          ojczyzny

To nie
przestrzeń
To czas

Z twarzy zmyłem świat,
zgoliłem głowę
do gołej skóry

rytuał

w pajęczej sieci
          zasnąłem.

14.3.95

PIEŚŃ PRZED PEŁNIĄ

Srebrna Tarczo
śpiącego wojownika
- tej nocy
wyję ku Tobie.
Do Ciebie drżące
wyciągam dłonie
modlę się o
w milczeniu
słowo.

Nagą myślą szukam
wśród uroczysk
wzroku Kołodzieja
co mocą perunową
nadaje Tobie
magiczny sens,
tobie - Srebrna Tarczo
śpiącego wojownika

9.2.95

* * *

Księżyc zabawka
w delikatnych rączkach
zamykasz i otwierasz
     powiekami
wolności jego klatkę

Pod niebem tkanym
spróbuj zasnąć maleńka
moja śliczna, delikatna...
wykradziona z kołyski
     świata ludzi
tobie potrzebne są mchy
i wrzos
i pająki, pajęczyny
tobie rosa i wędrowanie
i ogień - jak ty
     święty
każdej nocy śpiewa ci do snu

* * *

tak krucha jeszcze
że boję się mocno
wieku niemowlęcy
ślepa jeszcze... moja wiaro

1993

BURSZTYNOWY

Popatrz przez chwilę
moimi oczyma
na morze
dotknij wody
i niech będzie dość chłodna
bym opamiętał się
w końcu
niech chłodzi
a piasek zimnym
niech będzie
idź boso
tak mi to potrzebne
niebo niech będzie
ciemnogranatowe
a woda
słonoturkusowa
a ziemia

Ziemia-rodzi-Życie.

1993

JESIEŃ

zostań
zostań
ptaku
odlecisz ja
zostanę sam
z moją głową

1993

rysunek 1

KOCHAM CIĘ ZIEMIO, KOCHAM CIĘ PTAKU

Już tylko chwile dzielą nas od spotkania Nocy z Dniem. Braterski splot
Słońca i Księżyca widać z oddali. Wiosenne zrównanie...

Wyszedłem z domu w pochmurny dzień, słońce zza gęstych chmur wygląda,
urokiem godzi Południe z Zachodem, daleko jeszcze od zmierzchu...

Idę długo, krok goni krok. Szosa jazgocze w opętanym biegu, zatraca dech.
Zbyt wąska jest jezdnia by czuć się bezpiecznie. Wielkie cysterny, autobusy,
ciężarówki... zbyt wiele tego by czuć się spokojnym.

A wzdłuż szosy drzewa. Jeszcze nagie wierzby ciągną się bez końca.

- Odwagi! Bądź odważny!
- Idź, to dobra droga!
- Droga do początku - powodzenia!

Bezgłośna pieśń na ustach potęguje poczucie świadomości wojownika, dziękuję drzewom...

Znów święto,
ach!
idę w gości.

* * *

Zbaczam w końcu na wiejską ścieżkę i choć długo jeszcze słyszę za sobą szum ulicy - jakoś mi raźniej na duszy. A po drodze znajdę zerwaną gałąź wierzby, niech będzie mi mieczem!

Idziemy już we dwoje.

Tak! Długo czekałem na tę chwilę.
Mój pierwszy skowronek - zatrzymuje się nad głową, wita pieśnią wiosenną,
Leci dalej. Wiosenny Posłaniec roznosi wici

- już jestem.

I piękniej na sercu i więcej odwagi...

* * *

Staję teraz na wzgórzu - przede mną świątynia. To świat mam na dłoni, dalej!!!
Czuję jak oddychasz, słyszę jak unosisz na wietrze swe konary, moje drzewo

i ja twój...

... a teraz wielka łąka. Każdy krok wzywa uwagę, tak mokro, wiosennie.
Trawy zalane czystą wodą. Ja buty mam mocne. Dojdę do rzeki na pewno.
...i krzyk się wyrywa spomiędzy kęp traw, i skrzydła porywają spłoszonego ptaka!

Boisz się, Matko
boisz się mnie
wiem...

Czuwasz. Jak pięść niewielka, z sercem jak dzwon, Ptaszyco.
Kocham cię Ptaku - pojmuję twój głos...

(Już pora na mnie)

17.3.95

JUSTYNA DROBNIK

* * *

tylko na jedną chwilę
mieć w sobie boskość
oczarować przeznaczenie
zawiesić we wszechświecie
ruchem pięciu palców
zamknąć oczy światu
i trwać
a potem
nagły błysk płomieni
oślepienie
nowa przestrzeń

* * *

a teraz
znów jesień
który to już raz
święte dęby
stają się nagie
moje zachłanne oczy
pożerają ostatnie
szczątki
ich intymności
a potem
tylko nagość
zbawienie w ciszy
i odejście
zatopić się
w głuchym szeleście
odlecieć...

* * *

odejdź, słońce
wy też
- zostawcie mnie
samą
z nocą

metamorfoza
- cudny obrzęd

ściągam maski
dnia
rzucam
w kąt

Trwaj, Ziemio!
gdy naga
tańczę
w szeleście wiatru.

JADWIGA BADOWSKA

DĘBOWY GAJ

Dębowy święty gaj
za miastem ocalał

W szumie jego liści
słychać jeszcze
pieśni druidów

Jesienne palce
przesypują cicho
różańce żołędzi

Srebrnoręki księżyc
liczy paciorki

CZCIJMY DĘBY

Czcijmy stare dęby,
one widziały
historię kraju,
pamiętają naszych królów
i bohaterów,
przemawiają do nas
głosami przodków.

Czcijmy stare dęby,
ludzie znikają jak obłoki
lecz dęby pozostają
aby śpiewać
swoje odwieczne pieśni
we dnie i w nocy.

ANTONI WACYK

STROFY SŁOWIAŃSKIE

SZCZODRUSZKA

Śniegiem spowita
Oto spoczywa
Ziemia co żywi
I co okrywa
Żywi i darzy

Dobrem wszelakim
Chlebem i solą
I figą z makiem

Mlekiem i miodem
Ziemia płynąca
Żywi człowieka
Lwa i zająca

Bogata pani
Ziemia wielmoża
Jej góry, bory
Rzeki i morza

Posażna pani
Strojna, chędoga
Oblubienica
Boga Dadźboga

Przyjdzie kochanek
Kochankę zbudzi
Będzie wesele
Precz zima pódzie

Pokruszą lody
Strzały Dadźboga
Jemu nie zduża
Marzanna sroga

I będzie wszędzie
Ochoty wiele
I rade życiu
Podskoczy cielę

Zaspany niedźwiedź
Z boru wychynie
Zaśwista świstak
W kosodrzewinie

Hej! radość radość
Wesele mnoga
I sława! sława!
Sława Dadźboga!

SZCZODRUSZKA
(PIOSENKA NA SZCZODRY WIECZÓR)

Do siego roku! Szczodrego roku!
Żyto, pszenicę siejemy wokół!
Niechaj poschodzi, niechaj się rodzi
Dobro wszelakie w naszej zagrodzie
Dobro wszelakie, takie i siakie
Błogosławimy Swaroga znakiem
Znakiem Swaroga, Jasnego Boga
Dawcy pełnego stoga i broga
Stoga i broga, żywota wszego
Rok w rok się rodzi wszystko od niego
Wszystko co wiada i co nie wiada
Wszelka żywioła Swarogu rada
Hej! Rada rada, rada raduszka
Swarogu rada nasza szczodruszka!

rysunek 2

SZAKALIS

ZORZA

Iskry ukrytych myśli rozpalą pochodnie skrzących się gwiazd, zapomnianych słów, na wpół zatartych zaklęć. Kamienny cykl jesiennych marzeń jak krew walczącego wiatru użyźnił ofiarą słoneczne pragnienie. Skonała niemoc, rażona w serce gromem opiekuńczych Bogów. Nieskończone łono Ziemi budzi do życia świadomość synów, przechowuje pamięć przodków.

Spod srebrnej tarczy Piastuna podnoszę powieki ku niebu. Skąpany w deszczu narodzenia odrzucam skórę długich dziesięcioleci.

Poradlone czoła dębów oczekują snu młodości i pełne wiary w pokoleń zadrugę cierpliwie czekają dni...

... kojąca więź ...

Malowany ochrą gościniec płynie miarowo, w milczącym uniesieniu zasypia w odległych krainach. Wężolistne wierzby subtelnie pulsują w tańcu. Niewidzialne i radosne. Ich zielona krew, błogosławieństwem wieczoru zapada w łagodnej źrenicy łosia. Kowany w złocie zachodu prastary trykwert pręży ramiona mieniąc się w bieli kościanego sztyletu.

Nad morzem barwnych traw posłaniec Peruna. Spójrz! W bursztynowej kropli uwięziony krzyk orła...

... garść Ziemi ...

Opuszki palców dotkną każdego ziarna przeszłości, w jęczmiennych kłosach szukają zapachu piołunu.

... przysiadłem na mchu ...

I przyszedł wilk szary i tur o miedzianych rogach, i przyszedł ryś ostrozęby i sokół szybujący nadleciał. A między nimi ojców naszych cienie o duszach z wilgotnej ziemi ... dzisiaj wręczą mi twarze kamiennych posągów.

... dziś tętno wilczej krwi, turzego rogu siła. Dziś tęskność oka sokoła i ogień rysich kłów. Ułożę z nich znak nowy. Kamienny run podniosę ku niebu.

* * *

Orzeł zakwilił
rozpiął szumne skrzydła
w jego źrenicach
mądrość wieszczych kamieni
nieskończoność narodzin i śmierci
Drapieżne szpony uniosły ból
brunatne spojrzenie
błysnęło w stalowym grocie

* * *

Ujrzałem wierzbę
o pniu drzemiącej wioski
Jej ciało zrosił czas
ukryty w kroplach żywicy
i zerwał się nagle
jak wielobarwny motyl...
struga przeszłości
niesie żeńców po złotych polach
i siwy dym pasterskich ognisk
zielone liście wierzby
zawirują na ścieżkach niejednego
wędrowca

* * *

Ząbrz uniósł niekształtny łeb
ciężkim rykiem bukowej kniei
opowiedział o swej sile
Wilk wyszczerzył kły
błysnął pazur śmigłego rysia
Już niedługo w źrenicach
sarny zalśnią ślepia drapieżcy
pęknięta okaryna
rozlała dźwięk po bagnach
na skrzydłach puszczyka
oczy drewnianych posagów...

PEWNOŚĆ

Nikt nie zabije Wiatru,
co burzy spokój oczekiwania.
Nikt nie uśmierci Boru,
uśmiechu szczęścia w niepokoju.
Nikt nie odbierze siły Gromu,
     w trzask i lęk załamania

Niczego więcej mi nie trzeba.

Nie zginie błękit Nieba,
w zielonych oczach orzeł czarny
i zapach mchu poranny,
skąpany w łzach rusałek,
I Słońca ofiara odwieczna,
     w srebrnych pierścieniach stawu.

Coś jeszcze dzisiaj mi trzeba...?

Trwać będzie żar ogniska,
z tęsknotą duszy płonący.
I pieśń sławiąca szum dębów,
nie zginie bez echa w trawach.
     Usłyszy ją Ziemia, ukoi i przyjmie.

To wszystko

I więcej nie było potrzeba.

* * *

Jeszcze nie przebrzmiał
szept sosnowej kniei
jeszcze wibruje powietrze
w ostatnim promyku słów
kiedy otworzyłem oczy
pachnące deszczem demony
straciły realny sens
została mi tylko garść piasku
i zapach
brunatnych jesiennych rozdroży

* * *

Wicher mieczem Strzyboga
uderza w tarcze Żywiołów
i w gromów potędze, szyk puszczańskich stwołów
rozbija
jak spokój wody rozbija rybołów
Skowyt obudził trwogę
i Wołchwa oddech zbudzony
błysk oka przestworzy, jak sen nocnej zorzy
narodził
w bój ruszył wicher szalony
Puszczańskiej duszy tchnienie
kosmatym cielskiem żyjące
ja czarcie nasienie, ja wilcze szczenię
w Żywiole
Strzyboga wicher pragnące

* * *

Noc rozlała swoje mroki
czarnym płaszczem świat czaruje
drzewa huczą letnią burzą
światłość Boga
    grzmot
        zwiastuje

Ciemne niebo błysk rozświetlił
jak sen życia, wieków mit
tam w niebiosach Perun powstał
srebrną włócznią
    krzesi
        świt

Matka Ziemia z deszczem duma
przeszłość, przyszłość - ognia moc
martwe oczy błysk przemienia
Boga gromów
    dzisiaj
        noc

PĄCH

WILKI

Stoi odwieczna Puszcza,
wałem ochraniając tych,
którzy chronią się w niej
przed krzyżem.
Wilgotne bagna kryją
w sobie odwiecznych jej mieszkańców.
Korzenie mówią do nas
pradawnym pomrukiem,
którego dziś już nie
rozumiemy.
Palą się samotne ogniska,
a ich dym unosi tęsknotę,
którą ogarnia wiatr unosząc
prosto w nozdrza Bogów.
Oni już wiedzą, że Puszczę
znowu przemierzają ludzie
z plemienia wilka.

PRZYJDZIE CZAS...

Przyjdzie czas gdy zaszumi puszcza,
A ziemia uderzy w bęben
Pod kopytami koni pogańskich
Wojowników.

Poprowadzi ich rogaty Weles
Dmąc w róg wojenną pieśń,
A Swaróg swoim młotem strąci dzwon
Z kościelnej wierzy.
Na bagnach roztańczą się
rusałki o "fiołkowych oczach",
Płanetnicy rozhulają się
po niebie.

Wtedy zasiądziemy wokół ognia,
Oddamy cześć Bogom, dziadom
i przy dźwiękach okaryny pomruczymy stare pieśni.

PUSZCZYK

* * *

połknąłem garść popiołu
z twego pierwszego ogniska
dym ułożyłem
w siwego wierzchowca...

teraz czekam aż nadejdą wilki
rozlałem z księżycowego dzbana
srebrną poświatę
pośrodku dębowego lasu

liście lśnią
wilki mkną
mech puszysty
strumień mglisty
wilki mkną
ku mnie!

* * *

każdej wiosny
przemierzam ten świat
otwarte gardła kwiatów
uczą mnie pożądania
kiedy z nich spijam
rosę chłodnego poranka

nocą zaś płonę żywiczną pochodnią
w czerwonym tańcu
pęcznieje iskrami

potem dmucham nimi
w garbate kłęby chmur...

* * *

jam jest
Ten-Który-Zbiera-Zioła
jam jest ostrzem jadu
i ciszą ulgi...
chodzę i idę
śnię i umieram
sypię piołun
abym umiał
żywić się dymu
skrzydlatym ciałem
jam jest
Ten-Który-Zbiera-Zioła

ARTUR URBAŃSKI

WOKÓŁ ŚLĘŻY

Unoszę głowę
   oczyma w niebo uderzam
na błysk księżyca
   kłów błyskiem odpowiadam
   krzykiem
ramiona na boki
   jak nietoperz
w dół zbocza
   ześlizguję się
   milcząco

Posągi w zdziwieniu
   obracając się za mną
szelestem piasku coś mówią

Tam gdzie płoną ogniska
pogański grzmi śpiew
do swoich, do swoich
gdzie nikt
krzyżem nie straszy
za dziką krew

Wolno krążymy
unosząc głowy
oczyma w niebo uderzamy
na błysk księżyca
odpowiadamy kłów błyskiem
w krąg cichy, nocny śmiech

* * *

Piłem piwo z Trygławem,
wmieszał się Swarog,
zalśnił w pianie,
rozwrzeszczały się mewy...

Wiatr obrócił łeb,
ziewnął marszcząc wydmy,
uśmiechnął się
wszystkimi grzywami fal...

pogańskie święto, ech...

wtedy, piaszczysty brzeg
zakwitł plamkami bursztynu...

Sycząc,
morze zacierało pośpiesznie
moje magiczne znaki...
We włosy ktoś wplótł cienie
     niebieskie,
     szmaragdowe,
     brunatne...

rysunek 3

WICI

Świetlista błyskawico
stań mi się strzałą
abym mógł
z tęczowego łuku
wypuścić cię
w niebo pogodne
na przekór tym wszystkim
którzy chcą mnie widzieć
pomiędzy legendami

Drużyno,
w kurhanach trwająca
zaklęta
w dębach zwalistych,
na szept traw,
deszcz i płomienie,
urządzimy
z wiatrami igrzyska.

Jeszcze naszych tarcz
nie zarosły mchy
i paprocie,
przecież jeszcze spojrzeniem
obejmiemy skalne urwiska...

Kto mówi,
że nas nie ma
i nie było?

Krzyża cień?

Obraca się
kamienny krąg,
wilcze stado
znów pieśń podjęło.

Nie odejdziemy w milczenie,
ani tym bardziej
w przeszłość.
Ruszajmy,
ktoś imion naszych brzmienie
jeszcze pamięta
na pewno

SĘDAŃSK

Gaśnie runiczny bursztyn
słońca
rzucony za horyzont,
wiatr w pokłonach
obłąkańczo krąży
wśród świerków,
przystaje chwilę,
gdy sen dzikiej gęsi
spełnia się
na jeszcze błękitnym
jeziorze,
wśród naszych zabagnionych
śladów,
ten najczystszy
oznacza powrót
do przeszłości,
do naszego starego domu...
...zamykam drzwi,
słyszę jak znów wieje wiatr
i ściskam w garści
pociemniały od nocy
mój i twój bursztyn.

ZAKLĘCIE NA ZWĄTPIENIE

jestem łowcą
od przeraźliwego ryku
po słone łzy i jastrzębie pióra,

skrzydło jasne,
skrzydło ciemne,
jestem łowcą
pod skrzydłami
wrzosowych i bagiennych
bóstw,
tylko jarzębinom podobny,
jedynie kasztanom bliski,
obserwuję w skupieniu
słońce schwytane
w pajęczynę,
wyciągam ku niemu
dłonie pełne nasion,
napinam łuk,
ruszam w ślad za strzałą.

* * *

Na krople kwaśnego mleka
przysięgam, że to na razie sen,
o drewnie rąbanym siekierą,
łupanym w drzazgi
młotem i klinem,
ma być zupełnie inaczej,
wznosić się wzwyż
dymem z prawdziwego komina,
aż po rżenie koni
i światło lampy
w najwyższym oknie.

...na grzbiecie wilgoć dnia
osiąga swój majestat
po dwóch godzinach wysiłku,
przeklęta...

* * *

Znów obróciły się
klucze dzikich gęsi,
w uchylone wrota
chłodnym okiem zajrzał
rogaty księżyc,
dzika jesień
nawet liści nie wyczesała
ze splątanej grzywy,
pociągnęła za nim,
przez przeorane pola
i oszronione łąki
na rykowisko.

* * *

Kiedy cienie drzew
rzucają się
w strugach księżyca?
     (jak ryby w strumieniu)
gdy promienie słońca
widać już tylko
w zaczarowanym lustrze,
z wysoka,
z głębin wieczoru,
łasi się do mnie
moje wilcze dziedzictwo...

Ahiiiyeee, iahhaiii...

Noc przychodzi zza wzgórz,
a wraz z nią... lęk,
brniemy w cień,
z każdym szelestem głębiej,
i głębiej...

* * *

Bądź odważny
wojowniku
uczyń siebie bohaterem
opowieści
to nic
że śpiewać ją będą
płomienie
i że ćmy
swoim miękkim szeptem
głosić będą twoją chwałę
bądź sobą
na wszystko co ukochałeś
bądź sobą
dla tej którą kochasz.

* * *

zatęskniły białe kły
do Ciebie
do księżyca,
świst rzemienia rozgonił chmury
dzicze widmo
parsknęło pod oknem.
... pełnia i północ,
mój brat porasta sierścią,
owijam skórą kościane amulety,
tęsknię do Ciebie,
do księżyca ...

* * *

Widzę czyjś cień
w bladości płatków zawilca,
w lśnieniu piór kruka
znajduję
mgnienie twojego oka.
Dziecko mojego znajomego
mówi patrząc na zdjęcie:
mam go w sobie.
...rozpraszamy się,
rozpraszamy.

* * *

znaki ognia na piersiach,
patrz, jak błyszczą,
a księżyc nocą taki jest piękny.
... myślę sobie:
gdzie są ci wszyscy,
którzy o tym śpiewają...

GRZEGORZ KOZŁOWSKI

"BEBRUS"

świat przekrojony
pomiędzy
wodą
a ziemią

pomiędzy
ciszą
a śpiewem

pomiędzy
światłem
a cieniem


patrzę...
...giną żeremia...

Bebrus - bóbr po staroprusku

"TLAKIS"

...ziemio zielona...

niedźwiedź...
niedźwiedź w rzece
się kąpie

krople tęczowe
skaczą na brzeg

stoję...
...i nie wiem
jak ci powiedzieć
że to ostatnia
tęczowa rzeka...

Tlakis - niedźwiedź po staroprusku

"LUDNAS WEJAS"

kiedy tu przychodzisz
pada deszcz
pośrodku rzeki...

(schodzę z gór
rwącym potokiem
unoszony
w koszu
z chmur)

cienkie ścieżki
deszczu
wędrują po twarzy

w nich
przegląda się

twój los...

Ludnas wejas - smutny wiatr po litewsku

* * *

...na szczycie oddechu
kamień dotyka
wody
narodzony chmurom...
narodzony wiatrowi...
narodzony piołunowi...
(chwytasz w dłonie
uśmiech kamienia)
Ti-ja-he-ja
napiętej skórze
bębna
Serce nadaje
rytm...

rysunek 4

DRZEWA

często biegnę
prosto...

często biegnę
a drzewa
zostają w tyle...

ale to złudzenie -
- drzewa
choć nie biegną
zawsze są
przed
nami rysunek 5

WILKI

kiedy tańczysz
z ramion
wyrastają skrzydła

kiedy tańczysz
ogień zagląda ci
w Serce

kiedy tańczysz
wzrok
tkwi w środku
światła

kiedy tańczysz
słychać
wycie wilków


a jeśli kiedyś
zgaśnie ogień
Wilki i tak
przyjdą
po twoje Serce

* * *

tam gdzie się rodziłem
strumienie przyodziane
były
w gwiazdy...
na włosach siadały
czerwone żuki
a trawy kołysały się
ciężarem nasion

teraz patrzę
jak czarny wąwóz
rozrasta się
krwawą blizną

MARZENA LIZUREJ (FANTI)

* * *

Moje słowiańskie włosy

warkocze róży wiatrów

Moje słowiańskie oczy

wody Rzeki Wandy

Moje słowiańskie imię

marzenie nie spełnione

Ja cała krew z krwi

i kość z kości

Córka Słońca i Księżyca

odnalazłam swój dom

w świętym gaju

1993

rysunek 6

* * *

walka z samym sobą
jest jak lawina kamienna
silny człowiek wie
co znaczy ból
wśród skał nad przepaścią
buduje most

* * *

rzeka płynie do celu
choć oba jej brzegi są nieruchome
wojownik siedzi w skupieniu
czeka na swoją pieśń

* * *

jesteś strażnikiem
nie zapomnij o tym
góry się zapadną w jaskinie
doliny rzek zasłonią horyzont
brama jest solidna
stoi nieruchomo

* * *

wiatr usypuje z piasku napis
tylko wiedźma odczyta jego treść
wiosenna burza przemija szybko
dziecko siedzące na drodze
rysuje runiczne litery

rysunek 7
rysunek 8

* * *

nigdy nie poddawaj się lękowi
pod twoimi stopami usuwają się ostre kamienie
człowiek odważny milczy
gdy szaleją żywioły
podnosi z ziemi kwiatek czeremchy
wciąż podąża naprzód

* * *

córka Ziemi
nie boi się Ognia
syn Nieba
nie boi się Wody
Słońce i Księżyc spotykają się
w jednej przestrzeni
kobieta i mężczyzna budują wspólny dom

* * *

wojownik nie wstydzi się łez
człowiek słaby kopie jamę w ziemi
odważny wchodzi na wierzchołki gór
deszcz ugasi ogień
wiatr powali najstarsze drzewa

* * *

piasek osiada na sandałach wędrowca
nigdy nie wraca się do tych samych miejsc
wiosna każdego roku budzi się inna
pielgrzym ugina kolana
składa pokłon drzewom
zapada zmrok

1995

JERZY OSZELDA

GIĘTKA TRZCINA

medytujący człowiek
jest jak giętka trzcina na wietrze
nieobecny jak odległa gwiazda
bliski jak życiodajne źródło
medytujący człowiek
jest jak giętka trzcina
ale nie myśląca

Kuchary, 14.10.88

* * *

zanim świt rozsypie
tlące się ziarna światła
fioletowy dźwięk konchy
przyzywa na medytację
na falującej tafli mantry
kołysze się głos pierwszych ptaków

Kuchary, 18.10.88

MISTRZ PATRZY

lubię gdy patrzy mistrz
nie na mnie
i nie wiem na kogo
lubię gdy patrzy
i nie widzi złych ludzi
i rozgniewanych żywiołów
gdy odchodzi
nie wiem o tym
gdyż nie wiem
kiedy kończy się zima
i zaczyna wiosna
lecz jedno wiem na pewno
ale tylko wtedy
kiedy patrzy mistrz

Przesieka, 16.10.90

* * *

nic ponad
nieoddzielone od przestrzeni
jasne samopromieniujące
światło

nic ponad
nieoddzieloną od przestrzeni
radość

nic ponad
nieoddzielone od przestrzeni
bezkresne współczucie

nic ponad
nieoddzielony od przestrzeni
nieuchwytny pląs
nieustraszoności

nic ponad

nic

Skoczów, 9.10.91

KAZANIE POD GÓRĄ

sędziwemu mistrzowi Chan: Hsuan Hua, z nieograniczoną wdzięcznością ofiarowuję

usiadł jak żywa skała
pod górą i zapytał
skąd wiecie że jestem żywą skałą
a może przybywam żeby was oszukać?
tymczasem jesień obdarzała
barwami zieleń

Przesieka, 17.10.90

JUŻ CZAS...

Niech jaśniejący umysł
dobroci
oślepia nasze
wady
przemieniając je w strumień
zalet
i skutecznych działań
niech wielki dźwięk
i wielki znak
uderzą w gong
radości
niech zapłoną rubinowe lampiony
współczucia
już czas

Cieszyn, 18.5.93

WILK STEPOWY

"Tylko dla obłąkanych"
Herman Hesse

wilk stepowy wilk stepowy
jestem bardzo nietypowy
w podróż wyruszam o świcie
w drodze mam się znakomicie
żadna burza i żar słońca
nie powstrzyma co do końca
odkryte kiedyś zostanie
takie dzisiaj mam przesłanie
słowa cisną się na usta
a tymczasem treść jest pusta
pusta forma wilk zajadle
dysząc harcząc ściga jagnię
jagnię kwili wilk się sroży
a świat życie i śmierć mnoży
hen na stepie mrok liliowy
gwiazdy liczy wilk stepowy

Cieszyn, 9.9.93, godz. 2112

KARMA

szczęście i cierpienie
przyczyna i radość
przyczyna i smutek

Cieszyn, 17.7.90

karma (tyb. Le, dosłownie działanie) - prawo przyczyny i skutku, zgodnie z którym przeżywamy świat odpowiednio do wrażeń nagromadzonych w umyśle, na skutek naszych wcześniejszych działań ciała, mowy i umysłu

SKRZYDŁA SAMSARY

płonąca żagiew lęku
drży w środku ciała
na niebie eksploduje
doskonała radość skowronka

samsara - uwarunkowana, relatywna rzeczywistość, w której wszystkie istoty poruszają się po "wnętrzu koła karmy"

* * *

Milarepa
jest jaskinią
jaskinia
jest Milarepą
ta jaskinia
jest ze światła
ta iluzja oślepia
mrok niewiedzy
zwycięstwem
nieprzewyższonym

Jachranka, 18.6.95, g.1955

JACEK PIWOWSKI

CYKL

Niebywałe zaćmienie umysłu?
czy wschód słońca rozjaśniał nad moją głową?

Przeciągam się i ziewam
na powitanie dnia.
Słodź słoneczko, przysłodź słoneczko.

Sprecyzowane myśli poszybowały
ku Kosmosowi.
Obrazująco urzekający obraz
jest sprawą wyobrażeń...

Kosztowało mnie zuchwałą odwagę
by go zauroczyć ciosem śmiechu,
a on ściągał moc i siłę orła
i żegnał dzień o jedną mądrość więcej...

Browning Mt., marzec'94
SAI-YAI-KSI-O-TSI-TAU-TOH-PI (kiedy gęsi wracają)

"OO - TO"

Górski anioł przywiał zapach z lodowca
dał nam ostatni śnieg
i pierwszą wiosnę tego roku.

Górski anioł uczynił sanktuarium
innym światem objął przestrzenie prerii.

Górski anioł - ice crystal mind
ukuł naszą zdolność zrozumienia
rozdający zdrowe myśli
zmagnesowane tajemniczą pogodą ducha.
Odganiał wołania pomroczne
i zapaście strachu pozostawione po zimie.

Świeży deszcz zrosił ziemię
i pozostawił cudowny zapach toastu wiosny.

Oddech gęsi popłynął
na ich skrzydłach...

Browning Mt., kwiecień'94
MA-TSI-YIK-KA-PI-SAI-KI'SOM (miesiąc żab)
Oo-to (czyt. Oł-tu) - wiosna w języku Czarnych Stóp

PEŁNIA

Labirynt nocy i lekka zamroczka w pół-śnie
Księżyc olśniony był pełnią
pozytywnie mocny.
Zawarł w nas srebrzyste macki
wtopił w księżycową poświatę.
Rtęć poleciała z nieba
zroszyła deszczem
padających srebrzystych kropli.
Księżycowa oraz gwiezdna hałastra.

Czy to fantazja?
Czy wymakijażowana łzami księżycowymi ziemia?

Czy spłoszyłem obraz?...

Browning Mt., kwiecień'94

rysunek 9

GLACIER PARK

Bogata świątynia,
w arsenale dźwięków Gór Skalistych...
Tam słońce nie świeci w cieniu.
Wodospad opowiada stare historie.
Język rzeźby polodowcowej
pozostawił Stwórca...

Święta Księga
z katedrą kolorów,
z malowanym mchem na kamieniach.
Nieroztargniona stopa nierozdzielnego oblicza.

Księżyc był w nowiu
gdy przekroczyłem północ
słuchając wodnych snów.

Przy/akceptuj to olśnienie
gdy wodospad opowiadał Ci te stare historie...

Browning Mt., sierpień'94
PAK-KI-PIS TSI'O-MAAI'-T-TS-PI (kiedy wiśnie dojrzewają)

rysunek 10

GLACIER PARK II

Ptak zapowiada pieśni
płynące w strumieniu
cieknącym dźwiękiem
szeleszczącym wśród skał.

Klepsydra wiatru zamiata dolinę.

Połączyłem się ze Stwórcą
w komunii spożycia
jagód na śniadanie - pod tęczą.

Jezioro Two Medicine
odbiło obraz nieba
w krysztale wody.
Lustro jeziora ukazało mi szczęście...
...i pocałowałem ciszę na dobranoc.

Browning Mt., 22.9.94
II-TA-WA-PI'-TS-KO (kiedy liście zmieniają kolor)

MARIA GŁOWACKA

*

Ciepło ogniska
dotyka mej twarzy
wirującej w blasku księżyca
góry poszukiwaczy złota gotują się do snu
światło nocy pulsuje nad petroglifami
wyrytymi w skałach
Złotego Kanionu.

*

Ścieżka Apaczów
wisi ponad pustynią
tylko jadąc na koniu
można poznać
tajemnicę samotnego serca wojownika.

*

Podałam mu rękę
Zlepione czarne włosy odzyskały blask
Wyprostował się jak wojownik na koniu
Zerwał z szyi turkusowy naszyjnik
I pogalopował w świetlistą dal
Zostawiając w moich moich dłoniach niebieski wiatr.

*

Stara kobieta Navajo
Siedzi na dnie kanionu
Nieporuszona i samotna
Strzeże Białego Domu
W przestrzeni światła.

*

Nakai stoi na szczycie skały
Wprawia w drganie cały wszechświat
Dotykając lekko ustami małego fletu.

*

Stań obok mnie.
Chcę choć raz zobaczyć świat twoimi oczami.
Indianie na twych fotografiach są żywi jak chochoły Wyspiańskiego.
Ich serca skrywają róże

MAREK GRZEŚ

POWRÓCĄ CZAROWNICY

Zapłoną jeszcze wielkie ogniska
Będą wspaniałe orgie wśród srebrzystych paproci
Powrócą wielcy czarownicy i moc będzie z nimi
Będą prawdziwe obrzędy przy dźwiękach szamańskich bębnów
Powrócą duchy sprawiedliwych
Powstaną nowe plemiona
A Prawda i Piękno znów zamieszkają między nami
Nie pokonają nas już wtedy ani tajne służby policyjne
Ani narkotyki ani broń palna
Powrócą wielcy wojownicy
W pełnej krasie tęczowego światła
By przywrócić zagubioną harmonię pomiędzy światami
I nie jest to już tak ważne czy królestwo ich
Będzie z tego czy nie z tego świata

rysunek 11

BZB nr 14 - Baśń Czereśniowa. Duchowa poezja Ziemi | Spis treści