BZB nr 27 - Silva rerum. Ekologiczne miscellanea


CO UWAŻASZ ZA INDUSTRIALNE?
- WYWIAD Z ANKH FABRIK

Wywiad przeprowadził, skompilował i zmontował dla Państwa Marcelo
CENTRUM AKCELERACJI INTERPOLARNEJ PRZEDSTAWIA:

Grupa ANKH FABRIK to czterech młodych artystów, zajmujących się różnymi mediami, głównie jednak filmem i muzyką. W ostatnich czasach można było oglądać w TVP 1 cykl ich programów dla dzieci, pod tytułem Śmieciosztuka. Zawartość jest dokładnie tym, co głosi tytuł: sztuką z odpadów cywilizacji. Wydało mi się więc ciekawą propozycją przedstawienie czytelnikom ich spojrzenia na rzeczywistość. Z Marzeną, Andrzejem, Jackiem i Wandą rozmawia w ich mieszkaniu - dawnej fabryce - wysłannik C.A.I., - Marcelo.

^ ^ ^

MARCELO - Jak moglibyście, posługując się powszechnie używanymi określeniami, opisać siebie, to, co robicie?...

MARZENA - Zwykle to innych określamy, ale siebie nie. Ja pamiętam, że kiedyś mieliśmy na kartce to napisane...

JACEK - Może w ogóle nie o to chodzi, żebyśmy się określali. My tak naprawdę to jesteśmy profesjonalnymi filmowcami, ja z Andrzejem i Wandą, a Marzena jest profesjonalnym muzykiem i to, co robimy, to jest nasz zawód, a przy okazji my uzupełniamy to taką pasją, jak muzyka.

M. - To może coś więcej wyjaśni nam nazwa...

J. - Nazwa niezbyt wiąże się z tym, co robimy, bo ona powstała w związku z pierwszą wspólną pracą, którą wykonaliśmy, czyli filmem Ołtarze, który robiliśmy w szkole. Pracowaliśmy nad nim wspólnie z Marzeną, wspólnie zrobiliśmy także muzykę. I ta nazwa powstała na określenie takiego grupowego działania.

M. - Działacie w grupie. Jakie to ma dla was znaczenie?

J. - Nie jest to takie ograniczenie do końca życia. Takie istnienie tutaj pewnie pomaga nam w czysto życiowych sprawach. Razem zmagamy się z urzędami: elektryfikacji, telefonizacji... Ja myślę, że pojedynczy człowiek ma z tym o wiele większe problemy.

M. - Jak się w ogóle odnaleźliście i dobraliście?

J. - Przez przypadek. Zupełnie nie można czegoś takiego wyjaśnić.

M. - Czy miały na to wpływ szkoły?

J. - A to na pewno... Ja sądzę, iż to, że my się zajmujemy wieloma innymi rzeczami, nie przekreśla tego, że tak naprawdę zajmujemy się filmem, bo to jest nasz główny cel, główne zajęcie. Podejrzewam, że to jest nawet jedno z głównych zajęć Marzeny...

M. - W ostatnim czasie na pewno!

ANDRZEJ - Absolutnie w filmie się dzieje w ogóle wszystko, film skupia wszystkie sztuki czasoprzestrzenne...

M. - Jednocześnie można pobudzać wszystkiego rodzaju emocje, bo właściwie działa się bezpośrednio na wszystkie zmysły, oprócz dotyku i węchu, bo nie jest to możliwe, aczkolwiek na takim koncercie powiązanym z emisją filmu moglibyśmy jeszcze jakieś zapachy rozsiewać...

M. - Wasze koncerty muzyczne są w takim razie czymś dodatkowym, poza filmem?

J. - One są związane z filmem. Zaczęliśmy grać synchronicznie do obrazu filmowego... W sumie tych koncertów mieliśmy niewiele, ale...

M. - Powiedzcie w końcu o swoim programie dla telewizji...

J. - Jest dziesięć odcinków tego programu, programu dla dzieci, bardzo poważnie związanego z ekologią. Program wymyśliła Jola Różycka...

A. - To bardzo istotna rzecz.

M. - Jest ona autorką scenariusza?

A. - Jest przede wszystkim autorką idei...

J. - ... idei robienia zabawek ze śmieci, bo o tym opowiada program. Podjęliśmy się zrealizowania po prostu tego pomysłu w jakiś dynamiczny sposób, z pełnym zaangażowaniem dla samej idei - idei, która miałaby uświadamiać takie najprostsze rzeczy związane z recyclingiem - dzieciom. Program był skierowany do małych dzieci, w przedziale 7-14 lat...

zdjęcie

M. - Program jest realizowany i montowany w sposób bardzo nowoczesny, dynamiczny (jak dotąd chyba najlepszy i najciekawszy program dla dzieci w telewizji polskiej - przyp. autora)...

J. - Sposób realizacji nie ogranicza się i nie jest zależny od tego, czy to jest program dla dzieci czy dla dorosłych, czy cokolwiek innego... Forma jest zawsze podobna.

A. - Taka żywiołowa forma jest zgodna ze świadomością dzieci...

M. - A czy świadomie, chociaż w jakimś stopniu, podążacie za modą? Obecnie w MTV i wszędzie też przecież tak się wszystko realizuje...

A. - Ja to bym protestował! To nie ma nic wspólnego z MTV.

M. - Czy już wcześniej w waszej sztuce zajmowaliście się ekologią?

M. - Na pewno... Tylko nie wiedzieliśmy o tym (śmiech). Naprawdę! Wszystkie nasze ťinstalacjeŤ były zrobione z surowców wcześniej bezużytecznych...

J. - Do niedawna zajmowaliśmy się czymś w rodzaju rzeźby czy instalacji i używaliśmy zawsze złomu.

M. - Słuchajcie, czy możecie się określić również jako artyści >>industrialni<<?

M. - Ja bym się z tym zgodziła.

A. - Ja to nie wiem.

WANDA - Zależy, co uważasz właśnie za "industrialne"?

M. - ... No, czasy, w których żyjemy, każdy element technologiczny... poza tym to pojęcie jest ogólnie już używane...

J. - My nie używamy takiego terminu, ale ja podejrzewam, że jesteśmy silnie związani z tym, co ty nazywasz "industrialnym"... Mieszkamy w fabryce, mieszkamy w Łodzi, ja myślę, że wszyscy czujemy silny związek z fabrykami, z maszynami, ze wszystkim, co się tu dzieje i to jest taki związek oparty nie na miłości, tylko na walce z tym. Ale ta walka, tak jak w przypadku LAIBACHA* pewnie, posługuje się afirmowaniem tych elementów rzeczywistości industrialnej i wykorzystywaniem ich przeciwko niej samej.

M. - Ale czy macie jakąś świadomość manipulowania czymś poprzez, na przykład, media?

J. - Nie, nie tak jak u LAIBACHA. Ale zasada jest bardzo podobna: posługiwanie się elementami rzeczywistości, którą nazywasz industrialną, dla opowiadania o jej niebezpieczeństwach, itd... W Śmieciosztuce jest bardzo dużo robionych przez nas filmów animowanych, które opierają się na animacji elementów maszyn, stalowych części, trybów. W nich generalnym hasłem jest walka z maszyną, a jednocześnie potworna fascynacja. My maszyny traktujemy jak część środowiska naturalnego, w którym żyjemy i jak taki folklor...

M. - Kontynuując wątek technologii: posługujecie się sami różnymi technologiami w swojej sztuce. Czy wyobrażacie sobie to, co robicie, bez tych technologii?

J. - No tak, tak, absolutnie tak. Robimy także mnóstwo rzeczy, które w ogóle nie wymagają żadnych technologii: na przykład piszemy wiersze czy rysujemy. Jeżeli mamy możliwość korzystania z komputera przy robieniu muzyki, to po prostu nam to wiele ułatwia.

M. - Ja na przykład jako muzyk, taki wykształcony, traktuję tak naszego KORGA, że w przyszłości bardzo bym chciała część tego materiału, który nagrywam, potraktować jak partyturę i chciałabym, żeby to zagrali muzycy, żeby pewne partie zagrały skrzypce, altówki, wiolonczele, ale części barw, które są w elektronicznych urządzeniach, nie da się odtworzyć i chciałabym połączyć te rzeczy.

A. - Generalnie nasze urządzenia elektroniczne bazują na próbkach prawdziwych dźwięków, także w efekcie gdzieś tam mają źródła swoje w prawdziwym dźwięku.

M. - No dobra. A teraz z innej beczki: powiedzcie szczerze, na ile to wszystko, co zawarte jest choćby w waszych programach, wprowadzacie we własne życie.

M. - Wiesz, w moim przypadku, mówisz o takich "ideach ekologicznych", o jakiejś takiej świadomości: na przykład jestem przeciwna wszelkim ogrodom zoologicznym, jestem przeciwna wyrzucaniu wszystkiego na śmieci, i poniekąd nie mam na to wpływu, tak bezpośrednio.

M. - Konkretnie: czy macie jakieś, powiedzmy, zainstalowane przetworniki do przerabiania odpadów? (śmiech).

M. - No, zastanawialiśmy się ostatnio nad kolektorami słonecznymi, czy sobie nie zainstalować na dachu.

A. - A ja na przykład tankuję do malucha benzynę bezołowiową, która jest zabójcza dla silnika.

M. - ???

J. - Te wątki ekologiczne - one w naszym przypadku się bardzo wiążą, nie tam, ze śmieciami czy odzyskiem puszki po piwie, tylko ze znacznie szerszym myśleniem, głównie takim mistycyzującym. Ja jestem pewien, że to jest dla nas o wiele ważniejsze, niż taka ekologia, wiesz: papierosy, rowery... Nie wiem, jak wy, ale ja to taką ekologię traktuję jako OK modę, to jest jedna sprawa, ale dalej to może być również niebezpieczne zjawisko. Tak samo niebezpieczne zjawisko, jak każda inna formacja, która grupuje ogromną ilość ludzi i która ma taką siłę, że może niszczyć (przy pomocy jakiejś OK idei).

M. - Wasza sytuacja socjalno-bytowa: macie naprawdę genialne pomieszczenia (całe ostatnie piętro dawnej fabryki) i byliście jednymi z pierwszych, którym udało się taki lokal wywalczyć od miasta, dzięki oczywiście znanej nam akurat pani Wandachowicz...

A. - ... co trzeba podkreślić!

J. - Wszyscy wiemy, jaką rolę tu odgrywa pani Wandachowicz (śmiech). Ja nie sądę, żeby to był taki luksus, że ludzie, którzy robią muzykę, czy malują, mają miejsce do pracy. My jesteśmy ciągle na takim etapie, że myślimy, że ktoś tutaj nam daje gwiazdki z nieba, a to powinna być naturalna sytuacja. Tak sobie wyobrażam idealną sytuację: to jest miejsce, dotacja i coś tam jeszcze... Nie, nikt nie jest w Polsce dotowany. To na pewno nie jest dobre.

M. - Czy wierzycie w prawo karmy i w to, że jest wam tak dobrze, bo widocznie musieliście sobie na to jakoś zasłużyć?

M. - Kto powiedział, że jest nam dobrze?

A. - Raczej musieliśmy nieźle narozrabiać!... (śmiech gromki). Nie widziałeś naszych rachunków.

J. - To jest taka myśl, bardzo związana z tym, dlaczego jest OK działać w grupie - pewnie nie tylko w Polsce. To jest taka ciągła walka, ale można by to spokojnie określić jako permanentną wojnę z państwem. Tutaj, jeżeli działa się w grupie, to wojna jest o wiele łatwiejsza. Ciągle, ty doskonale o tym wiesz, trzeba się zmagać z urzędami i nie tylko.

M. - W waszej sztuce wszystko jest takie jakieś uduchowione, po was też widać takie wewnętrzne wyciszenie. Czy zajmujecie się jakimś praktycznym rozwojem, czy medytujecie?

A. - To ja kiedyś doszedłem do takiego wniosku, że tak naprawdę w naszej kulturze, w Europie, taką medytacją może być - wiesz - robienie filmów, dłubanie w złomie czy coś takiego... Nie istotna jest metoda, tylko to, co się dzieje w świadomości.

J. - Kiedyś chcieliśmy założyć kościół, w ramach naszej walki z systemami religijnymi. Ja nie wiem, czy takie wyznania są OK, ale my jesteśmy przeciwnikami wszelkich istniejących systemów religijnych... Ja kiedyś się zastanawiałem, czy my w ten sposób może urażamy czyjeś uczucia religijne... Uważamy religie jako formy ograniczenia, po prostu.

A. - Występujemy generalnie przeciwko takiej machinie, przeciwko strukturze religii...

J. - Nie jest dokładnie tak, że z nimi walczymy. Wcale z nimi nie walczymy, tylko wręcz przeciwnie: taki mój wspólny film z Andrzejem zrobiliśmy jako film głęboko religijny. Tylko że chyba jakoś inaczej rozumiemy to hasło: "religia". Tam jest mnóstwo elementów z bardzo wielu religii, takich wyjętych i takich, które nam się podobają.

Ankh Fabrik
Jaracza 42
90-252 Łódź
tel. 0-42/30-40-57 i
0-42/30-83-72

M. - Powiedzcie, czy używacie jakichś środków pobudzających do działania, do inspiracji...

J. - Mówisz o narkotykach? Nie, my możemy powiedzieć, że nie używamy tego typu środków, ale... jesteśmy ich absolutnymi zwolennikami.

M. - Ale czy jako inspirację?

M. - Jako doświadczenie...

J. - No, ale tak naprawdę nie używamy narkotyków. Ale jesteśmy "za".

M. - Czy jak urodziła się Sara (córka Marzeny i Andrzeja obecnie ma prawie rok - przyp. autora), to skomplikowało coś w waszym życiu tutaj?

A. - Sara się urodziła w ogóle w trakcie realizacji Śmieciosztuki...

M. - Można powiedzieć, że prawie urodziła się na planie!...

M. - No i czy w związku z tym wasze życie twórcze się skomplikowało?

M. - Coś dziwnego stało się z czasem. Jest go bardzo mało...

I w tym momencie kończy się taśma, zresztą i tak nie było już więcej pytań. Od początku do końca obecna była również Sara, lecz jeszcze niewiele mogła powiedzieć. C.A.I. dziękuje grupie ANKH FABRIK za udzielenie wywiadu.

WAŻNIEJSZE "PRODUKTY" TWÓRCZE ANKH FABRIK:

Ołtarze - film fabularny inspirowany Tybetańską Księgą Umarłych i malarstwem Hieronima Boscha, 40 min., 35 mm; Światło - eksperymentalny dokument z udziałem L.O.S (Ligh to Open Society): studium kwantowych procesów energetycznych w kontekście konstrukcji poetyckich form wizualnych, 15 min., dla TVP, 35 mm; Śmieciosztuka - ekologiczny program dla dzieci dla TVP, 10 odcinków po 20 min.; teledyski: Hedone - I Need You, Orkiestra Naszych Dni - Winda, YAWAY - Ptaki.

WYSTĘPY PUBLICZNE:

Nosferatu - kino "Charli", Łódź; Traum - Kronika Filmowa, Śmierć Stalina i Gabinet doktora Caligari - kino "Tęcza", Warszawa; Ostatnia Wieczerza - pokaz slajdów L.O.S., Muzeum Artystów i Galeria "Xylolit", Łódź.

Oprócz tego realizacja muzyki do filmów:

Ostrzenie, reż. Mark Charteris; Niebo, reż. Marian Ogrodnik.


*) znany zespół muzyczno-performerski z b. Jugosławii (Ljubliana - po niemiecku Laibach) od wielu lat osiadły w Anglii (ostatnia płyta LAIBACH ma tytuł "Jesus Christ Superstar).

MEDYCYNA ORTOMOLEKULARNA
- EKOLOGICZNA METODA WYLECZENIA SIĘ Z CHORÓB

Stanisława Pietyra-Rufin
Kazimierza Wielkiego 109/21
30-074 Kraków
0-12/637-99-54 (poniedziałki)

Wywiad przeprowadzony przez ZB z autorką książek popularyzujących naturalne metody leczenia i profilaktyki, mgr Stanisławą Pietyrą-Rufin.

R.: - Na czym polega leczenie metodą ortomolekularną i skąd wzięła się nazwa tej metody?

A.: - Metoda ortomolekularna to sposób leczenia usuwający przyczyny choroby. Polega on na usprawnianiu rozregulowanych funkcji organizmu, a w szczególności jego systemu odpornościowego. Prowadzi to do przywrócenia organizmowi jego naturalnej zdolności do samoobrony i samoregulacji, które my tylko wspomagamy. Zdrowy organizm bowiem potrafi się sam skutecznie bronić przeciw zwykłym agresjom środowiska, potrafi się też doskonale adaptować do zmian w tym środowisku. Te zdolności wykształciły się przez miliony lat ewolucji ludzkiego gatunku i przekazywane są dziedzicznie w genach.

Do rozregulowania funkcji organizmu, które staje się podłożem choroby, dochodzi wskutek długotrwałego niedoboru lub braku w organizmie pewnych, niezbędnych mu do prawidłowego funkcjonowania substancji. Brakowało ich stale w pożywieniu chorego albo w nim były, ale organizm chorego ich nie przyswajał. Chodzi tu o niewielkie, ale niezbędne ilości tzw. aktywatorów, czyli biokatalizatorów, substancji pobudzających życiowe reakcje biochemiczne i koniecznych do ich prawidłowego przebiegu. Są to, jak się okazało, niektóre mikroelementy i witaminy. Długotrwały ich brak w pożywieniu, a co za tym idzie w organizmie, doprowadza do rozregulowania jego funkcji i do choroby, a nadal nie uzupełniany prowadzi do zwyrodnień, degeneracji i trwałych uszkodzeń.

Leczenie metodą ortomolekularną polega w I stadium na ustaleniu z jakim rozregulowaniem u chorego mamy do czynienia i następnie na zastosowaniu kuracji, przez podawanie mu leczniczych dawek odpowiednich mikroelementów i witamin. Jednocześnie wprowadza się do codziennego pożywienia chorego pokarmy, które zawierają w dużej ilości potrzebne w danym przypadku mikroelementy i witaminy (nie zaniedbuje się jednocześnie stosowania ogólnych zasad higieny, nie tylko w zakresie żywienia). W II stadium leczenie sprowadza się prawie wyłącznie do odpowiedniego żywienia, z ewentualnymi uzupełnieniami witaminowymi (np. sezonowymi).

Nazwy "ortomolekularna" użył po raz pierwszy dwukrotny laureat Nagrody Nobla - Linus Pauling, w odniesieniu do psychiatrii stosującej metodę leczenia chorych psychicznie przez podawanie im silnych dawek tych witamin i mikroelementów, które normalnie występują w organizmie, a których niedobory wywołują u pacjentów zaburzenia psychiczne. Przedrostek "orto" w nazwie metody pochodzi z greckiego słowa orthos (prosty, słuszny), które z złożeniach z naszym językiem oznacza "korygujący, prawidłowy". Molekuła to cząsteczka organizmu. Metoda ortomolekularna to korygowanie, czyli doprowadzanie do prawidłowego stanu chemicznego tych jego cząsteczek, od których zależy prawidłowy przebieg procesów organicznych i sprawność funkcji.

R.: - Jakie są zalety ortomolekularnego sposobu leczenia i zapobiegania chorobom, w porównaniu z powszechnie stosowaną chemioterapią? Czy ortomolekularną metodę można uznać za rewelacyjną?

A.: - Ta metoda jest z całą pewnością rewelacyjna. Usuwa ona rozregulowania podłoża, które stały się przyczyną nie tylko jednego schorzenia lub choroby, ale wytworzenia się skłonności (skazy) do całej grupy chorób. Ciągłe zapadanie na te choroby i odczuwanie przewlekłych dolegliwości zatruwają życie danemu pacjentowi. Gdy pod wpływem leczenia metodą ortomolekularną staje się on na nie odporny, odkrywa dopiero, co to znaczy być zdrowym. Ma to ogromnie dodatni wpływ na samopoczucie i w ogóle życie człowieka.

Metoda ortomolekularna, stosowana konsekwentnie i umiejętnie, nie wywołuje szkodliwych skutków ubocznych, jest w pełnie ekologiczna, gdyż stosuje tylko substancje występujące w organizmie w stanie naturalnym, w ilościach odpowiadających jego potrzebom. Jest to więc metoda naturalna, oparta na współpracy z organizmem. Nie da się tego powiedzieć o stosowanej powszechnie chemioterapii.

Współczesna medycyna posługuje się głównie chemioterapią w leczeniu pacjentów. Nic dziwnego, jej stosowanie przynosi nam ulgę w wielu dolegliwościach chorobowych, które niekiedy są tak nieznośne, że przekraczają granice wytrzymałości i nawet popychają ludzi do samobójstw. Silne i długotrwałe bóle, uporczywe stany depresyjne lub stany lękowe to przykłady okoliczności, w których zastosowanie odpowiednich chemicznych środków farmakologicznych jest uzasadnione. Nie należy jednak zapominać, że usunięcie dolegliwych objawów nie likwiduje przyczyn choroby i w tej sytuacji procesy chorobowe mogą toczyć się nadal, bezobjawowo, co może prowadzić do trwałych uszkodzeń. Działanie leków chemicznych usypia inteligencję materii organicznej, tłumiąc na pewien czas dolegliwe objawy choroby przy pomocy obcych organizmowi substancji, uzyskanych syntetycznie. W tej sytuacji mechanizmy odpornościowe zaczynają działać anarchicznie. Objawem tego może być np. białaczka.

Sięganie po leki chemiczne powinno być sporadyczne i z dokładnym zapoznaniem się z możliwymi skutkami ubocznymi ich działania. Niejednokrotnie za uzyskiwaną ulgę trzeba drogo zapłacić trudnym do zwalczenia uzależnieniem. Chemioterapia, ze swymi negatywnymi skutkami ubocznymi, jest zawsze wyborem mniejszego zła. Często jednak doraźna korzyść pociąga za sobą późniejszą stratę.

Specjaliści w dziedzinie stosowania metody ortomolekularnej przestrzegają szczególnie przed stosowaniem hormonoterapii, posługującej się w leczeniu syntetycznymi hormonami. Jak można się spodziewać, że nasycenie chorego organizmu syntetycznym hormonem (np. kortyzonem) może doprowadzić do wyregulowania źle działających mechanizmów odpornosciowych? Rezultaty w tym przypadku są zawsze odwrotne do oczekiwanych. Nasycając organizm hormonem niewydolnego gruczołu dokrewnego, wyręcza się jego działanie, usypia, paraliżuje i powoduje jego stopniowy zanik. Wskutek tego rozregulowaniu ulega działanie pozostałych gruczolów i funkcjonowanie całego systemu odpornościowego zostaje zakłócone. A przecież wystarczyłoby uzupełnienie brakujących w organizmie biokatalizatorów!

To samo dotyczy nadużywania antybiotyków. Wielu lekarzy i pacjentów sięga po nie już przy pierwszych objawach zachorowania na chorobę zakaźną. Tymczasem ostry stan choroby to prawidłowa reakcja organizmu na czynnik zakaźny. Organizm podejmuje z nim walkę, którą należy śledzić i ewentualnie wspomagać, ale nie wyręczać. Przechodzenie choroby ze stanu ostrego w stan przewlekły świadczy o niedostatecznej wydolności systemu odpornościowego. Należy go wzmocnić i usprawnić, dostarczając mu odpowiednich mikroelementów i witamin. Wyręczenie go brutalnym działaniem antybiotyków nie aktywizuje go i powoduje pogłębienie się jego niewydolności. Po antybiotyki należy więc sięgać w rzadkich przypadkach, gdy jest to naprawdę konieczne (np. w zakażeniach ropnych, przy groźbie powikłań), uzupełniając jednocześnie braki biokatalizatorów występujące w systemie odpornościowym.

Do "medycyny objawowej" (która tłumi chorobowe objawy nie lecząc) należy również stosowanie chemicznych środków neuroleptycznych w przypadkach chorób umysłowych. Nie pobudzają one procesów umysłowych, ale usypiają je, sprzyjając szybkiemu zanikaniu komórek nerwowych kory mózgowej wskutek braku aktywności. Szczególnie groźne może być stosowanie niektórych farmaceutycznych środków chemicznych przez kobiety w okresie ciąży, gdy u płodu kształtują się poszczególne systemy organiczne. Wszyscy znamy przypadki trwałych upośledzeń i okaleczeń dzieci kobiet, które w ciąży przyjmowały talomid.

Stosowanie chemioterapii jest najbardziej uzasadnione w stadium zwyrodnieniowym choroby, gdy poczynione przez nią spustoszenia są już nieodwracalne. Środki chemiczne mogą blokować skutecznie dalszy rozwój procesów, czasem niszczyć zdegenerowane tkanki itp. Jest to także etap, w którym na wyleczenie metodą ortomolekularną jest już za późno, może ona tylko odegrać działanie wspomagające, korygując działanie organiczne.

Wyleczenie z wszystkich chorób, których przyczyną jest rozregulowanie funkcji dowolnego układu w organizmie, w ostrej lub przewlekłej fazie choroby, jest nie tylko możliwe ale całkowite i trwałe, gdyż polega na doprowadzeniu do normy tych funkcji. Dokonuje się tego przez uzupełnienie brakujących organizmowi biokatalizatorów, jakimi są odpowiednie mikroelementy i witaminy.

Ważnymi zaletami metody ortomolekularnej są jej prostota i taniość, a więc dostępność dla każdego. Współczesna medycyna dysponuje dziś coraz doskonalszymi instrumentami diagnostyki, protetyki, chirurgii oraz leczenia. Niestety, są to środki zbyt kosztowne dla przeciętnego obywatela Polski i korzystanie z nich staje się głównie przywilejem osób bogatych. Jeśli chodzi o medycynę ortomolekularną, nie jest ona kosztowna. Udział lekarza w tym sposobie leczenia jest niewielki, ogranicza się do rozpoznania podłoża choroby i zalecenia dawek leczniczych, potem ewentualnie do okresowej kontroli.

Rozpoznanie niedoborów substancji, co prowadzi do rozpoznania podłoża, po bardzo charakterystycznych objawach, zwykle nie sprawia kłopotu i nie wymaga stosowania kosztownych metod laboratoryjnych (można z nich skorzystać w poważnych i wątpliwych przypadkach. Tylko w I fazie leczenia stosuje się serię dawek mikroelementów i witamin, których zakup nie obciąża zbytnio portfela chorego. W fazie II źródłem potrzebnych organizmowi substancji są dobrane odpowiednio pokarmy oraz metody kulinarne, gwarantujące pełną ich przyswajalność. Koszty leczenia są także mniejsze dzięki temu, że wyleczenie jest całkowite i nie ma potrzeby ciagłego powracania do lekarza i aptek.

R.: - Z jakich chorób można się wyleczyć całkowicie metodą ortomolekularną?

Metoda ta pozwala się wyleczyć z każdej choroby wywołanej rozregulowaniem dowolnej funkcji organizmu, zarówno w stanie pośrednim między człowiekiem a chorobą, jak i w stadium ostrym lub przewlekłym choroby, gdy nie doszło jeszcze do zmian nieodwracalnych. W I stadium, jakim jest każde zakłócenie funkcji organicznych, spowodowane niedoborem lub nadmiarem pewnych substancji wchodzących w normalny skład organizmu, metoda ta daje doskonałe wyniki w leczeniu. Rozpoznajemy te stany po wielu charakterystycznych dolegliwościach. Również w stadium II i III choroby, to znaczy ostrym i przewlekłym, doprowadzenie brakujących substancji (biokatalitycznych) do normy daje całkowite i trwałe wyleczenie. Trzeba tylko pamiętać, że nie wystarczy doprowadzenie proporcji składników organicznych do normy, trzeba ten stan utrzymać. Stąd faza II leczenia, przez odpowiedni dobór pokarmów i zastosowanie właściwych metod kulinarnych.

Jeśli chory nie leczył się metodą ortomolekularną w stanie rozregulowań funkcjonalnych ani w stanie ostrym i przewlekłym choroby, jeśli wskutek długotrwałego niehigienicznego trybu życia, głównie błędów w zakresie odżywiania (danej osoby lub jej rodziców czy przodków), choroba przeszła już w nieodwracalne stadium trwałych uszkodzeń, metoda ortomolekularna może tylko przyczynić się do powstrzymania dalszego ich rozwoju, czasem do regeneracji niektórych tkanek. Niestety, nie można tu już się obejść bez stosowania substancji zastępczych (np. insuliny w cukrzycy insulinowej) i protez.

Leczenie chorego metoda ortomolekularną nie tylko uwalnia go od danej choroby. Wyzwala go ono jednocześnie od utrzymującej się często latami skazy, tj. skłonności do całej grupy chorób obejmującej dany układ organizmu lub nawet kilka jego układów. Często jest to układ odpornościowy, ze stojącymi na straży naszego organizmu gruczołami wydzielania wewnętrznego, ale może to być także jeden lub kilka pozostałych układów: kostno-stawowy, mięśniowy, trawienny, oddechowy, krążenia, nerwowy, limfatyczny, rozrodczy. I tak np. zapadanie na choroby zakaźne świadczy o niesprawności układu odpornościowego i chory powinien otrzymać lecznicze dawki mikroelementów i witamin wymaganych przez ten układ.

Niejednokrotnie braki niezbędnych biokatalizatorów występują u chorego nie w jednym, ale w kilku współdziałających ze sobą gruczołach i potrzebne jest zastosowanie w leczeniu zespołów mikroelementów, które regulują działanie tych gruczołów. W ten sposób właśnie wspomagamy organizm, który sam się wyreguluje, dostarczając mu potrzebnego materiału. Jest to jednocześnie działanie zapobiegające danym zachorowaniom w przyszłosci.

Dokładne poznanie potrzeb naszego organizmu, które jest wymagane w stosowaniu tej metody, umożliwia prawidłowe ich zaspokajanie na bieżąco, co w połączeniu z przestrzeganiem higieny we wszystkich dziedzinach życia stanowi doskonałą profilaktykę zdrowotną.

R.: - W naszych aptekach znajduje się wiele preparatów zawierających preparaty i witaminy lub syntetyczne witaminy w czystej postaci. Lekarze wykorzystują je w leczeniu pacjentów. Czy nie jest to stosowanie metody ortomolekularnej?

A.: - Niezupełnie. Leczenie metodą ortomolekularną jest na ogół stosowane jako leczenie podstawowe, tylko niekiedy uzupełniane jest ono niektórymi innymi metodami leczenia, zwykle naturalnymi. Natomiast medycyna konwencjonalna zwykle traktuje stosowanie witamin i mikroelementów jako leczenie pomocnicze, uzupełniające w stosunku do powszechnie stosowanych metod terapii.

R.: - Gdzie można znaleźć wyczerpujący opis ogólny metody ortomolekularnej i szczegółowe wskazówki dotyczące jej stosowania w przypadkach konkretnych zachorowań?

A.: - W naszej literaturze nie spotkałam jeszcze publikacji poświęconej tej metodzie, która jest dość niedawnym osiągnięciem lekarzy zachodnich. Polscy Czytelnicy mogą skorzystać z dwóch moich ostatnich książek, poswięconych tej tematyce, mogą też sięgnąć po literaturę obcojęzyczną. Wybrane jej pozycje podałam w bibliografii wskazanej na końcu każdej mojej książki, opartej na tych źródłach. Ogólny i dość wyczerpujący opis metody ortomolekularnej zawarłam w książce Jak można wyzdrowieć, wydanej przez Agencję Wydawniczą COMES, Warszawa 1994. Niestety, nakład wynosił tylko kilka tysięcy egzemplarzy i wbrew moim intencjom książka ta nie dotarła do wielu okręgów w Polsce. Prawdopodobnie wykupili ją stali czytelnicy serii "Biblioteki zdrowego człowieka", wydawanej przez COMES.

Na prośbę Czytelników przekazuję im teraz drugą książkę poświęconą tej metodzie. Powtórzyłam w niej nieco krócej ogólny opis metody, natomiast główną treścią tego poradnika są szczegółowe wskazówki dotyczące stosowania metody do poszczególnych chorób, o różnych podłożach, obejmujących różne układy organiczne. Książka zostanie wydana w sierpniu b. r., a ukaże się na półkach księgarskich we wrześniu. Wydawcą jest Agencja Wydawnicza "Zebra" w Krakowie.

R.: - Do kogo adresowane są te książki?

A.: - Książki popularyzujące tę metodę, które maja charakter poradników, adresowane są zarówno do lekarzy, jak i pacjentów. Zawierają one cenne wskazówki zachodnioeuropejskich i amerykańskich lekarzy, specjalistów w dziedzinie stosowania metody ortomolekularnej. Opracowali oni tę metodę i poddali ją wieloletnim badaniom klinicznym, uwieńczonym pełnym sukcesem, wreszcie podjęli trud upowszechnienia jej poprzez liczne, popularyzujące publikacje i konferencje. Przez kilka lat gromadziłam materiały z tych konferencji, wywiadów i publikacji. Teraz przekazuję polskim Czytelnikom uporządkowaną kwintesencję wiedzy zaczerpniętej z tych różnych źródeł. Mam nadzieję, że pozwoli ona na nauczenie się odczytywania z charakterystycznych rozregulowań funkcji, czego organizmowi brakuje oraz na umiejętne stosowanie metody ortomolekularnej w leczeniu. To własciwa droga do odzyskania i zachowania zdrowia.


BZB nr 27 - Silva rerum. Ekologiczne miscellanea | Spis treści