Kraków, 2.9.98.

Recenzja książki
Przygody Januszka Naiwnego Kena Schoollanda

Współczesne dyskusje pomiędzy zwolennikami liberalizmu i etatyzmu toczą się na dwu płaszczyznach. Pierwsza z nich to płaszczyzna teoretyczna, a druga - polityczna. Efekt dyskursu politycznego jest jednak w znacznym stopniu określony przez istniejące w świadomości społecznej mity co do roli państwa w życiu gospodarczym i społecznym. Jednakże próba zwalczania tych mitów za pomocą teoretycznych modeli z oczywistych powodów nie może dać efektów.

Recenzowana książka ma za zadanie rozbicie takich przesądów. Stąd jej (rzadko spotykana współcześnie) forma. Jest ona bajką, a zatem sposobem myślenia modelowego dla laików. Autor starając się uchwycić istotne cechy rzeczywistości, buduje uproszczone sytuacje, i odwołuje się w ich ocenie do zdrowego rozsądku czytelnika.

Ostrze krytyki skierowane jest przeciw przekonaniu, iż wielość funkcji spełnianych współcześnie przez państwo jest czymś naturalnym, oraz że państwo jest nie do zastąpienia w ich realizacji. Ken Schoolland w trafny i ironiczny sposób pokazuje konsekwencje działania państwa w życiu gospodarczym. Nieumiejętne zarządzanie dobrami publicznymi, korupcję rodzącą się przy dystrybucji dóbr prywatnych poza rynkiem, oraz nieefektywność gospodarki skrępowanej nonsensownymi przepisami. Być może nawet ciekawsze są refleksje nad życiem politycznym i jego związkami z gospodarką. W prosty sposób pokazane jest jak omnipotecja państwa, powoduje że duże obszary życia społecznego wymykają się spod społecznej kontroli, przestając być w ten sposób przedmiotem jednostkowych decyzji czy konsensusu lecz stając się przedmiotem przemocy.

Najmocniejszą strona książki jest opis przyczyn tego stanu rzeczy. Są to ludzkie słabości - lęk, żądza władzy, zawiść. Ludzie nie chcą być odpowiedzialni za swoje życie i współtworzyć życia społecznego. Chcą zdać się na coś i w ten sposób otwierają pole przemocy.

Książka ta jest godną polecenia pozycją, już choćby dlatego że padają tam takie twierdzenia. Jest też przykładem rzadko spotykanego niesentymentalnego myślenia o życiu społecznym. Nie jestem przekonany czy K. Schoolland, u którego między wierszami prześwitują libertariańskie poglądy potrafiłby przedstawić realną propozycję zmiany stanu rzeczy który opisuje, ale na pewno czytanie jego "bajki" przyczynia się do przełamywania schematów myślowych.

recenzja mgra Rafała Musialika

[ wstecz ]