Wydawnictwo Zielone Brygady - dobre z natury

UWAGA!!! WYDAWNICTWO I PORTAL NIE PROWADZĄ DZIAŁALNOŚCI OD 2008 ROKU.

KTO ZATRZYMA SMITHFIELDA?

KTO ZATRZYMA SMITHFIELDA?
„(…) kierownictwa wszystkich 14 kontrolowanych ferm należących do amerykańskiego koncernu Smithfield Foods dopuściły do naruszenia przepisów ochrony środowiska oraz przepisów prawa budowlanego, jak też wymagań wynikających z przepisów sanitarnych i weterynaryjnych (…)” Z raportu GIOŚ opublikowanego w maju 2003 r.


W ubiegłym roku, w Województwie Zachodnio-Pomorskim Smithfield zaczął otwierać fermy przemysłowego chowu świń pod nazwą „Prima Farm”, zapełnione importowanymi lochami. Co najmniej 11 000 loch – typu PIC (Pig Improvement Company) sprowadzonych z Wlk. Brytanii znajduje się obecnie w byłym pegeerze w Byszkowie koło Czaplinka i Żeńsku, koło Wałcza. „Prima” planuje mieć jeszcze dodatkowo 15 000 macior na tych fermach z zadaniem rocznej produkcji 500 000 świń, które będą trafiać do zakładu Agryf w Szczecinie w ilości 11 000 sztuk tygodniowo w 2006 r. Tego typu 3000 hektarowych byłe pegeery nabyło przedsiębiorstwo „Prima Farm”, które jest w całości własnością firmy Smithfield. Firma ta podała do wiadomości, że do roku 2005 zamierza zwiększyć ilość loch do 52 000. Proponuje też budowę ferm w północno-zachodniej części Polski na hodowlę 300 000 tuczników.
Jednocześnie „Prima” agresywnie rozwija hodowlę tuczników w innych byłych pegeerach, zaczynając od prosiąt w Żabnie koło Żeńska, poprzez Czechy gm. Grzmiąca, Suliszewice, gm. Łobez, Ognicy gm. Dobrzany, Łęgach, gm. Połczyn Zdrój, a kończąc na Gonnie Małym, Krosinie i Nielepie w Zachodnio-Pomorskim. Smithfield przygotowuje hodowle w Kiełpinie koło Bornego Sulinowa i w Liszkowie, gdzie natknął się na silny opór mieszkańców.
Niektóre z tuczników z Czaplinka trafiają do gospodarstw w Więckowicach i Trzcielinie na granicy z Wielkopolskim Parku Narodowym. W zeszłym roku Animex (własność Smiethfielda) został zmuszony przez władze do przeniesienia 7000 świń z Rakoniewic koło Wolsztyna. Firma jednak nadal posiada to gospodarstwo i są sygnały o tworzeniu nowych ferm w tym rejonie – w Starej Dąbrowie, Turostowie i Gościeszynie.
W Województwie Warmińsko-Mazurskim Animex również przekształca stare pegeery: wprowadził świnie we Wronkach Wielkich i Kozakach koło Gołdapi na granicy z Rosją oraz Wyrand koło Olsztyna. W Radkiejmach koło Gołdapi jest już od 9000 do 10 000 świń. W Bychowie koło Korsz stwierdzone przez weterynarię padnięcie 1760 tych zwierząt w ciągu 6 miesięcy sugeruje ich dużą liczbę. Fermy w Radkiejmach i Kolniszkach są we wczesnej fazie rozwoju. Firma planuje produkcję w tym rejonie na poziomie 250 000 sztuk dostarczanych do własnych zakładów „Mazury” w Ełku.
Przedstawiciel Smithfielda cytowany w piśmie „Pig International” mówi, że zespół ferm z południowo-wschodniej Polski będzie dostarczać 250 000 zwierząt rocznie do zakładu „Constar” w Starachowicach w 2006 roku. Nasze dochodzenie ujawniło prawdopodobną firmę fasadową, ale jak dotychczas brak szybkiej rozbudowy ferm.
Firma przewiduje produkcję na poziomie 20 000 zwierząt tygodniowo w 2006 r. i dodatkowo 10 000 hodowanych przez rolników. Nie ma powodów by mniemać, że ta ekspansja ustabilizuje się w 2006 r. – świadczą o tym poprzednie doświadczenia i tempo nabywania ziemi. Można sądzić, że tak jak w USA będzie dążyć do pełnej pionowej integracji tzn. przejmowania tak hodowli jak i przetwórstwa mięsa dla monopolizacji rynku. i ograniczania dostępu do niego rolników.
Czy aktywność Smithfielda w Polsce jest przyjazna środowisku? Latem 2002 r. mieszkańcy Więckowic mogli jej doświadczyć na własnej skórze, gdy setki padłych świń gniło w zbiornikach blisko tutejszej szkoły. Dzieci wymiotowały, pojawiły się chmary much zanim interwencja prasy zmusiła do usunięcia padliny. Firma domaga się obecnie zezwolenia na budowę 16 lagun dla gnojowicy na tej fermie. Jeżeli je uzyska to życie w tej wsi stanie się nie do zniesienia.
W rejonie północno-wschodnim firma domaga się zezwoleń na składowanie i wylew gnojowicy pochodzącej z pięciu ferm z docelowo 12 000 świń w każdej z nich w odległości kilku kilometrów od Gołdapi. Jest to obszar Zielonych Płuc Polski licznie odwiedzanych przez europejskich turystów. Jest oczywiste, że pięć wielkich chlewni całkowicie zniszczy turystykę w tym rejonie. Mimo zdecydowanego oporu i negatywnej oceny Wojewody, firma odwołuje się od niej i prze naprzód.
Podczas gdy inwazja Smithfielda niesie oczywiste zagrożenia dla polskiego środowiska naturalnego, równie niepokojący jest potencjalny efekt socjoekonomiczny ekspansji tej firmy, o czym świadczy amerykańska historia koncentracji zakładów mięsnych i jej zgubny wpływ na amerykańską wieś.
Jeszcze w połowie lat 1980. 650 000 farmerów zajmowało się hodowlą świń, gdyż mogli oni zbywać swoją produkcję w wielu, jeszcze wtedy istniejących, niezależnych rzeźniach. W chwili obecnej pozostało około 100 000 farmerów zajmujących się hodowlą świń. W 1988 r. było 28 000 niezależnych hodowców świń w Północnej Karolinie; obecnie pozostało około 2200 farm. Firma Smithfield jest albo ich właścicielem albo działają one na zasadzie kontraktów. W sąsiednim stanie Wirginia firma ta jest właścicielem 90% wszystkich hodowanych świń. Ten stopień koncentracji hodowli może oznaczać tylko jedno: zagładę gospodarstw rodzinnych, tak jak to się stało w Ameryce w ciągu ostatnich dwudziestu lat. Dominacja wielkich korporacji w hodowli – zaczynając w drobiarstwie 40 lat temu – wygnała setki tysięcy rodzin wiejskich z ich gospodarstw w USA.
Jeżeli farmerzy amerykańscy tyle wycierpieli z winy korporacji, jaki będzie skutek zdominowania przez nie polskiego rolnictwa? W Polsce jest 25% ludności rolniczej. Bezwzględna większość polskich rolników hoduje świnie, jest to zjawisko o wiele bardziej masowe niż w USA, nawet w latach 1980. Amerykańska gospodarka była wystarczająco prężna, aby wchłonąć bezrobotnych farmerów. W sytuacji, gdy w Polsce oficjalny poziom bezrobocia (poziom faktyczny zawsze jest wyższy od oficjalnego) – wynosi około 18%, dramat bezrobotnych rolników polega na tym, że nie chce ich nikt.
Zapożyczanie się rolników ma niszczący efekt społeczny i to niezależnie od tego czy zgodzimy się z tezą, że stopień zadłużenia nie ma związku z koncentracją produkcji rolnej. Gdziekolwiek korporacje podporządkowały sobie gospodarstwa rodzinne, tam następnym krokiem stawała się kontrola nad przetwórstwem żywności. Tylko wtedy udaje się rzucić małych producentów na kolana, gdy postawieni są oni przed alternatywą: albo jarzmo kontraktacji (hodowli zwierząt wielkich korporacji we własnych gospodarstwach), albo eliminacja z rynku.
W USA koncentracja produkcji zaczęła się, gdy określone firmy wygrały wyścig „wydajności”. Pewien stopień koncentracji produkcji może być uzasadniany „produktywnością”. Jednak głównym celem koncentracji jest osłabienie rolników indywidualnych i ograniczenie znaczenia związków zawodowych. Następuje przez to zmniejszenie wynagrodzeń, czasem nawet do poziomu 30%, przyśpieszenie linii ubojowych, czasem nawet o 300% i łamanie amerykańskiego prawa wodnego, przepisów sanitarnych, bezpieczeństwa i higieny pracy, ochrony zwierząt, przepisów imigracyjnych i antymonopolowych.
W rzeźniach Smithfielda kończy życie co czwarta amerykańska świnia. Co oznacza tak silna pozycja rynkowa zrozumieliśmy w r. 1998. W czasie, gdy największa kanadyjska firma mięsna była sparaliżowana strajkiem, Smithfield i inny gigant – IBP, spowodowały taką nadprodukcję, że ceny żywca spadły do 10 centów za funt, co równało się jednej trzeciej kosztów produkcji. IBP, które obecnie jest w posiadaniu Tyson Foods, osiągnęło wówczas rekordowe zyski. Smithfield wykorzystał sytuację wykupując dwie największe amerykańskie firmy hodowli świń, Murphy Farms oraz Caroll’s Foods. W tym samym czasie mordercza konkurencja wyeliminowała tysiące małych farm z rynku.
Koncentracja produkcji w Wielkiej Brytanii odbyła się w sposób inny niż w USA, gdzie agencje rządowe prawa zwyczajnie nie egzekwowały, zatem koncentracja produkcji pojawiła się w warunkach braku efektywnego prawa. W Wielkiej Brytanii tradycyjny system funkcjonował tak dobrze, że potrzeba było kilku rządowych interwencji, cynicznie ubranych w unijne szaty, aby osłabić pozycję niezależnych producentów w stopniu umożliwiającym wielkim korporacjom opanowanie rynku. W Ameryce korporacje wykonały „brudną robotę”, a w Wielkiej Brytanii zrobił to rząd idący ręka w rękę z tymi korporacjami.
W Polsce, gdy Smithfield nie miał skrupułów, by użyć wypróbowanych strategii, to jednocześnie nie miał on szansy wyeliminowania firm lokalnych przez konkurencję na rynku. Wydaje się, że wielkie firmy, takie jak Smithfield aby skonsolidować rynek musiałyby odwołać się do przykładu brytyjskiego i zachęcić rząd do zamykania konkurujących z nimi mniejszych zakładów.

Tom Garrett
Animal Welfare Institute
animalinfo@gazeta.pl
tłumaczenie: K. Szymanowska
Tom Garrett (tłum: K. Szymanowska)