Wydawnictwo Zielone Brygady - dobre z natury

UWAGA!!! WYDAWNICTWO I PORTAL NIE PROWADZĄ DZIAŁALNOŚCI OD 2008 ROKU.

LIST OTWARTY WS. EUROPEJSKICH NORM RZEŹNICZYCH

LIST OTWARTY WS. EUROPEJSKICH NORM RZEŹNICZYCH
Opis ćwiartowania żywcem rodzącej krowy na befsztyki, zawarty w ZB 5/2002 powinien znaleźć się na pierwszych stronach gazet, czcionką tej samej grubości co „Łowcy skór”, „Czy zabijali” i „Wojna z USA”. On powinien być we wszystkim, co człowiek pisze i czyta, od „Misia” po świerszczyki, z „Polityką”, „Panią Domu”, „Naszą Polską” i „Sukcesem” pośrodku. On powinien krzyczeć ze wszystkich ekranów, plakatów, bilbordów, wbrew cenzurze, estetom, dobremu smakowi.

Zastanawiam się, jak można coś takiego zrobić stworzeniu wdzięcznemu, poczciwemu i pożytecznemu. Na dodatek ciężarnemu.
Relacja między znęcaniem się nad istotami a zbrodnią jest oczywista. Tylko, że słowo „zbrodnia” dotyczy ofiar ludzkich. Zwierzętom nie należy się nawet słowo „ofiara”, bo zwierzęta to surowiec. Do wyliczanki morderców, którzy praktykowali na zwierzętach dodam swoją porcję obserwacji geopolitycznych i historycznych. Ale moje wnioski będą obrazoburcze więc niepopularne, za przeproszeniem antropocentryczne. Proszę zauważyć, gdzie do dzisiaj kwitną najokrutniejsze totalitaryzmy: tam, gdzie pożera się psy, które czekają na to, ściśnięte warstwami w klatkach, jakby już były porcjami i wyją „z radości, że zostaną wybrane przez dostojnych klientów na stół”, tam, gdzie można skonsumować mózg żywej małpy, unieruchomionej w otworze restauracyjnego stolika. To terytorium straty czasu Amnesty International, bo tam zadawanie tortur jest świętą tradycją i nie ma granicy między oprawcami a ofiarami. Dziś ty, jutro ciebie. Czy nas, Tutejszych te paralele ominęły? Nie. Totalitaryzmy pierwszej połowy XX wieku storturowały setki ton ludzkiego mięsa. Czy w fabrykach śmierci ginęli sami sprawiedliwi? Po co Stwórcy było potrzeba tylu pięknych i dobrych w Niebiosach? Katując się sceną rodzącej krowy, wiszącej pod sufitem, z połamanymi kończynami i kręgosłupem, z pogruchotaną łańcuchem czaszką, której człowiek wybebesza nożem dziecko i następnie topi w wiadrze matczynej krwi, doznaję patologicznego pocieszenia, że ludziom przytrafiało się to samo. Co nie znaczy, że „zwierzętom się więc też należy”. Ludzie są tu dla mnie różami w płonącym lesie zwierzęcego bólu. Ale co torturowanej krowie po tej mojej satysfakcji?
Miałam nadzieję, że wąglik, pryszczyca i BSE zostaną zinterpretowane przez uczonych jako kara boska za łamanie prawideł natury, za kulturę konsumpcji mięcha i hodowle prowadzone wbrew wiedzy. Że uczeni sięgną do szkolnych podręczników biologii i przypomną sobie lekcję o epidemiach. Ale nie. Prawidła natury to: „róbcie sobie z Ziemią co chcecie” a na dodatek te prawidła są zgodne z Normą Europejska, kulturą konsumpcji, ekonomią wolności rynku i patriotyczną tradycją kuchni staropolskiej. Epidemie tylko pogorszyły sprawę. Jakby w zemście za zepsuty obiad i zgon paru osób „prawdopodobnie od wścieklizny krów”, milionom zwierząt urządzono sanitarną hekatombę, taśmowo, ekspresowo, ekonomicznie a więc po łebkach. Ileż to roboty spędzić bezużyteczny surowiec do dołu, podpalić, zasypać? Ktoś mi zarzuci kobiecą egzaltację, ekologiczną demagogię; panu Łukaszowi Kępnemu można zarzucić naiwną antropomorfizację, histerię a nawet hipokryzję, bo cóż on zrobił, aby pomóc katowanym zwierzętom?
Humanitaryzm siłą znaczeń dotyczy tylko człowieka. Co to jest człowieczeństwo? Może to już powinna być obelga a nie duma, sprowadzona do antropocentrycznej pychy? Amnesty International, Komisja Helsińska, Trybunał Najwyższy, Liga Narodów bronią nie tylko pięknych i dobrych. Animalizmu nie ma, najwyżej zoofilia. Dekalog nie obejmuje zwierząt. Ich krew wsiąkła w stronice Biblii i zmieszała się z krwią Filistynów, Samarytan i innych narodów z oślą szczęką czy psim pyskiem. Chrystus ukrócił obrażające Stwórcę krwawe ofiary ze stworzeń, ale jego spadkobiercy tego nie zauważyli. Kościół milczy, hulają demony. Zwierzę nie ma duszy, nie pójdzie do nieba i nie poskarży się Bogu, a On nic nie widzi i niczego się nie domyśli. Po co kazał nam czynić sobie ziemię poddaną? Zwierzę nie czuje bólu, bo nie ma nerwów ani mózgu. Zwierzęta pożerały chrześcijan! Jakże zgodna jest wiara z wiedzą przy pełnym korycie.
O dobru stworzeń jako istot zdolnych do cierpienia, którym należy się miłosierdzie, opieka i wdzięczność, milczą luminarze każdej epoki. Nabrali w usta wody święci średniowiecza (św. Franciszek w kazaniach do ptaków prawdopodobnie tylko coś im tam każe), milczą humaniści odrodzenia, milczą artyści baroku, milczą społecznicy oświecenia, patrioci romantyzmu, technokraci pozytywizmu, socjaliści, antysocjaliści, biedni i bogaci… i tak aż po dziś dzień, do epoki transplantologii, anestezjologii i informatyki. Ludziom przeszczepia się serce a zwierzęciu nikt nie potrafi podać głupiego jasia, ogłuszyć prądem i przeciąć tętnice szyjne, aby umarło we śnie.
Zwierzęta nie mają paragrafów. Prawo, z natury swojej służące aparatowi przemocy, nie może stać po stronie ofiar, czy to ludzkich czy zwierzęcych. Za uszkodzony surowiec należy się mniejszy wymiar niż za rozbitą lampę w cudzym samochodzie. Dwa lata sanatorium w zawieszeniu na trzy lata za zakatowanie psa pozwala po upływie tych trzech lat zakatować tego psa po raz drugi. Żadnych mandatów, żadnych opłat, żadnych kosztów. Za spacer po podmiejskiej łące z psem uwolnionym chwilowo ze smyczy straż miejska wyrywa właścicielowi połowę emerytury.
Czymże są dzisiaj wystąpienia jednostek? Jaka jest kondycja ludzkiej wrażliwości? Jedni mdleją czytając rzeźnickie opisy, drudzy wzruszają ramionami, jeszcze inni patrzą na to jak na dobranockę a pozostali to robią! Choćby nawet aż jedna czwarta ludzi nie akceptowała takich metod, to jako mniejszość zostanie uznana za nudzących się gówniarzy, świrów, anarchistów, agentów bolszewizmu. Bo przecież rynek, bo przecież biznes, bo przecież siła wyższa. A czy zadawanie cierpień nie jest efektem nudy?
Autorzy szukają wspólnego wykładnika między mordercami ludzi a oprawcami zwierząt. Czy wystarczy potępiać stalinizm i faszyzm aby mieć czyste sumienie? Esteci i etycy to tylko humaniści. Mogą mieć taki sam stosunek do zwierząt jak rzeźnicy, tylko że oni nigdy by nie spaprali sobie rąk zwierzęcą krwią, od tego mają rzeźników.
Nie mam nic przeciwko łańcuchowi pokarmowemu. Ja tylko podpowiadam mięsożercom, że sztuka kulinarna zaczyna się dużo wcześniej, niż na patelni czy grilu. Mięso należy wyhodować i uśmiercić. Nie można pożerać go żywcem. Jeżeli z opieki nad mięsem będzie się robić igrzyska dewiantów, to takie mięso obróci się przeciw konsumentom, żeby użyć tu mentalnego języka biznesu. Katecholaminy strachu i endorfiny bólu odłożone w szynkach, sznyclach i szaszłykach już uczyniły z nas społeczeństwo frustratów, tchórzy i zwyrodnialców. Lukrecja Borggia kazała tygodniami katować świnie i z ich krwi robiła nalewki powodujące zawał, substancje nawet w dzisiejszych laboratoriach nie do ustalenia, jako trucizny.
Dziękując Zielonym, redaktor Teresie Boguckiej i Agacie Paruch

Gabriela Szmielik-Mazur
Strzelców 17/64
31-422 Kraków
Kraków, czerwiec 2002
Gabriela Szmielik-Mazur