Wydawnictwo Zielone Brygady - dobre z natury

UWAGA!!! WYDAWNICTWO I PORTAL NIE PROWADZĄ DZIAŁALNOŚCI OD 2008 ROKU.

PAMIĘTAJCIE O OGRODACH I OGRÓDKACH

Spacerując po mieście, zauważam dziwne miejsca – np. kawałek wolnego gruntu, popielatego – pod kolumnami dźwigającymi asfaltowe rozjazdy. Ślepą, pustą ścianę – która aż się prosi o bluszcz. Trawnik z resztkami wynędzniałej trawy – a przecież na tym samym trawniku można byłoby trzy razy więcej zieleni zmieścić.

Kraków był kiedyś miastem – ogrodem. Gdybyż w każdym dużym mieście zaistniały „zielone brygady” – wypatrujące każdego wolnego skrawka – który można zazielenić. Gdyby przyglądać się miejskiej przestrzeni pod tym kątem – ileż betonu i asfaltu można byłoby zastąpić zielenią! W każdym dużym mieście ilość drzew, krzewów, zieleni – mogłaby być dwa, trzy razy większa – co potwierdzi każdy działkowicz, który na małej przestrzeni potrafi wyczarować cały ogród. Może życie w dużych miastach stałoby się bardziej ludzkie?
Przed laty we Wrocławiu, z inicjatywy jednego z profesorów szkoły sztuk pięknych powstało Stowarzyszenie Ochrony Krajobrazu. Nie zdziwiłem się więc zbytnio książką Elżbiety Kiernickiej i Barbary Wójcik pt.: „Tajemnice ogrodów” , wydanej przepięknie przez Wydawnictwo Dolnośląskie we Wrocławiu.
„Ogrody wyobraźni”, „Ogrody ziemskie”, „Ekspresja roślin”, „Krajobraz ogrodów” – tytuły rozdziałów mówią same za siebie. Autorki odwiedziły niezliczoną ilość ogrodów prywatnych, klasztornych, parków. Ilość znakomitych fotografii mogłaby starczyć na podręcznik akademicki „sztuki projektowania ogrodów”. Marzy mi się, by książka ta trafiła do urzędników miejskich, odpowiedzialnych za zieleń w dużych miastach. Może zielony kiełek rozsadzający betonową pustynię miejską przestałby być tylko symbolem – a stałby się realną rzeczywistością.
Warszawska SGGW już od paru lat co roku organizuje festiwal architektury krajobrazu, na którym można spotkać wielu projektantów ogrodów. Może ekolodzy żywiej zainteresowaliby się tym festiwalem?
Odnoszę też wrażenie, że w zbyt małym stopniu istnieje współpraca między ekologami a np. – działkowcami. Gdyby tak połączyć siły?
W dużych miastach polskich przyroda jest bardziej zdana na siebie; parę metrów od mojego domu jest parking na pustym placu – gdzie tylko chwasty dbają same o siebie. A przecież ilość zieleni mogłaby być o wiele większa, neutralizując smog, spaliny samochodowe, czyniąc życie w mieście bardziej znośnym. Wystarczyłoby jej tylko trochę pomóc...
Ekolodzy wywalczyli ścieżki rowerowe – sytuacji daleko do ideału, niemniej jednak ścieżki choć trochę zaistniały. A gdyby tak powalczyć trochę o więcej zieleni? Zabluszczyć każdą wolną ścianę, każdy najmniejszy nawet skrawek ziemi zazielenić? Każdą wolną przestrzeń wykorzystać na dodatkowe pnącza, rośliny zielone, krzewy?
Oglądam po raz kolejny piękne fotografie z ogrodów klasztornych i prywatnych, jakich jest pełno w tej znakomicie wydanej książce. Przecież podczas jednego krótkiego spaceru z łatwością można byłoby wskazać wiele miejsc, gdzie można dodać zieleni. Drodzy ekolodzy, może naprawdę warto o to zawalczyć? Może warto byłoby mieszkańców dużych miast opodatkować – a nie byłyby to wielkie kwoty – by tę ilość zieleni w mieście zwiększyć? Proponuję współpracę z działkowiczami, hodowcami roślin – gdyby udało się stworzyć grupę nacisku” (lobby) – może nasze miasta znów przypomniałyby sobie, że pojęcie „miasta – ogrodu” może być realne.

Paweł Zawadzki

Elżbieta Kiernicka, Barbara Wójcik, Tajemnice ogrodów , Wyd. Dolnośląskie, Wrocław 2000.
Paweł Zawadzki