Wydawnictwo Zielone Brygady - dobre z natury

UWAGA!!! WYDAWNICTWO I PORTAL NIE PROWADZĄ DZIAŁALNOŚCI OD 2008 ROKU.

WEGETARIANOM, PRZECIWNIKOM OGRODÓW ZOOLOGICZNYCH I KOTOFILOM POD ROZWAGĘ

WEGETARIANOM,
PRZECIWNIKOM
OGRODÓW ZOOLOGICZNYCH

I KOTOFILOM POD ROZWAGĘ

Wśród czytelników ZB nie brak wegetarian, liczni są też uczestnicy protestów przeciw cyrkom i ogrodom zoologicznym. Im wszystkim polecam autentyczną opowieść o przygodzie pewnego wegetarianina.

W 1945 roku, w Indiach francuskich, w miejscowości Pondicherry było zoo. Ponieważ nie zanosiło się na spełnienie opisanych w cytacie warunków, dyrektor zoo, po oddaniu wielu zwierząt pod dobrą opiekę, resztę wraz z rodziną załadował na statek i postanowił płynąć do Kanady. Statek był japoński, marynarze często pijani, dość, że doszło do katastrofy. Na oceanie została szalupa, a w niej syn dyrektora zoo, ranna zebra, hiena, orangutanka i tygrys bengalski. Hiena pożarła zebrę, potem zabrała się za małpę, w końcu w szalupie zostały tylko dwie istoty: syn dyrektora zoo, który był wegetarianinem oraz tygrys bengalski. Syn dyrektora zoo znał z cyrku pewne zasady tresury – gwizdek, wyznaczenie terytorium. Okazały się one bardzo przydatne.
Żegluga szalupy po oceanie trwała 227 dni, podczas których człowiek karmił tygrysa złowionymi rybami, ptakami i innymi stworzeniami morskimi ( co sprawiało mu przykrość jako wegetarianinowi). Dzięki specjalnym filtrom jakie były na szalupie – i on, i tygrys mieli słodką wodę. Tygrys nieco schudł, wyleniał – ale nie zjadł człowieka, chociaż mógł. Po 227 dniach żeglugi, przy wybrzeżach Meksyku, tygrys widząc dżunglę, przeskoczył człowieka i zniknął w dżungli. Człowiekowi było żal, że się nawet nie obejrzał. W końcu człowiek uratował mu życie, karmiąc go. W szpitalu rozbitka odwiedzili japońscy urzędnicy (statek, który uległ katastrofie był japoński) i nagrali na magnetofon relację rozbitka z długiej i niezwykłej podróży. Relacja ta stanowi treść książki, wydanej w tym roku w Anglii: Yann Martell: Life on Pi, A Novel, Edingburh, 2002, Canongate.
Co podaję – bo może znajdzie się ktoś, kto książkę przetłumaczy i wyda? Wydanie jej z pewnością przysporzyłoby niejednej ciekawej refleksji wegetarianom, przeciwnikom ogrodów zoologicznych oraz miłośnikom kotów dużych i małych.
Zaś p. Mai Cybulskiej dziękuję pięknie za wspaniałą recenzję książki – powielona na xero kopia jej recenzji robi furorę wśród kotofilów i dzięki temu sądzę, że może książka naprawdę ujrzy światło dzienne w naszych księgarniach.
„Wtedy wilk zamieszka wraz z barankiem, pantera z koźlęciem razem leżeć będą, cielę i lew paść się będą społem i mały chłopiec będzie je poganiał. Krowa i niedźwiedzica przestawać będą przyjaźnie, młode ich razem będą legały. Lew też jak wół będzie jadł słomę. Niemowlę igrać będzie na norze kobry, dziecko włoży swą rękę do kryjówki żmii. Zła czynić nie będą ani zgubnie działać po całej świętej mej górze, bo kraj się napełni znajomością Pana, na kształt wód, które przepełniają morze.” – takie wersety można znaleźć w Księdze Izajasza.
Czy historia tygrysa bengalskiego choć trochę pasuje do tych wersetów? Kto mądry, niech napisze.

Paweł Zawadzki
Paweł Zawadzki