Bądźcie z nami!          

Będą mówić, że jesteście naiwni, bo młodzi. 
Będą twierdzić, że nie warto podejmować jakichkolwiek 
działań, jeśli sukces nie jest w zasięgu ręki. 
Będą was racjami swojego doświadczenia przekonywać, że sens 
życia tkwi w poprzestaniu tylko na tym, co każdy zdoła 
wokół siebie zgromadzić: trochę różnych rzeczy, trochę 
bliskich osób. 

Taka jest recepta na przetrwanie tych, których życie 
pochyla (i być może mają w tym rację, lecz nie mają 
słuszności). Gotowe recepty, schematy i wzory nie przystają 
do naszej sytuacji, ponieważ żyjemy w okolicznościach 
zasadniczo odmiennych niż poprzednie pokolenia. 

Jeszcze sto lat temu Ziemia wydawała się ludziom ogromna, a 
jej zasoby nie do wyczerpania. 

Ćwierć wieku temu optymizm czerpano z przeświadczenia, że 
nieograniczone możliwości rozwoju ludzkości tkwią w 
technice. Ona miała nas uniezależnić od sił przyrody i 
zapewnić powszechny dobrobyt. Videołączność, helikopter i 
podręczny, uniwersalny robot dla każdego, obfite zbiory na 
dopingowanych sztucznymi nawozami polach, zautomatyzowane 
fabryki i likwidacja chorób - tak wyobrażali sobie dorosłą 
przyszłość uczniowie szkół podstawowych u progu lat 
sześćdziesiątych. Podobne obietnice składali także 
naukowcy. 
Ludzie, których świadomość kształtowały tamte 
przeświadczenia wierzyli w to, że jutro będzie im lepiej 
niż było wczoraj. 

Z naszego doświadczenia płyną inne wnioski. Zdajemy sobie 
już sprawę z tego, że postęp techniczny przyniósł nam nie 
tylko pożytek, ale i spustoszenie. Ludzie, którym technika 
miała ułatwić życie, stali się jej zakładnikami i nie jest 
już możliwe, byśmy się mogli bez niej obejść. 

Czy mamy skąd czerpać nadzieję? 

Jednym z elementów determinujących rozwój naszej 
cywilizacji (a znajdujemy się na wspólnym dla mieszkańców 
północnej półkuli kręgu doświadczeń) była i jest filozofia 
nastawiona na to, żeby coraz więcej MIEĆ. Mieć do swojej 
dyspozycji przyrodę, mieć środki materialne, mieć innych 
ludzi. 

Tymczasem relacja między człowiekiem a przyrodą nie polega 
na tym, że możemy sobie ją podporządkować. Wprost 
przeciwnie. Potrzeby materialne rosną w miarę ich 
zaspakajania, a jeśli ich realizacja stanowi jedyny walor 
życia, to staje się ono także sumą szans niespełnionych. 
Przeświadczenie o tym, że można posiadać innych ludzi - 
jest nieprawidłowością i powoduje, że tak często mamy do 
czynienia z przemocą, arogancją i agresją. 

Ubezwłasnowolniony brakiem wiary w to, że sam może 
cokolwiek zdziałać, pojedyńczy człowiek czuje się 
zredukowany do roli zaprogramowanej maszyny, 
zdezorientowany i w poczuciu bezradności wobec zmian, które 
zachodzą, poddaje się zdarzeniom i okolicznościom, ucieka w 
prywatność, stroni od zadawania pytań o to, dlaczego 
wytworzyła się taka sytuacja i w którą stronę zmierza nasz 
świat. 

Niebagatelny wpływ na nasze samopoczucie ma czynnik czasu: 
zmiany następują tak szybko, że bardzo często nie jesteśmy 
w stanie uświadomić sobie ich konsekwencji. Ci, którzy 
urodzili się dwadzieścia lat temu, życie dorosłe zaczynają 
w świecie, który stał się zupełnie inny. 

Jednak czasy nacechowane zmiennością są porą wyborów 
alternatywnych. 

Egocentrycznej zasadzie "MIEĆ" możemy przedstawić życie 
podporządkowane filozofii "BYĆ", która wcale nie oznacza, 
że powinniśmy porzucić myśl o zaspakajaniu naszych 
elementarnych potrzeb. Wprost przeciwnie: życie w 
niedostatku pozbawia człowieka poczucia godności, a 
filozofia "BYĆ" sprowadza się do tego, żeby człowiekowi tę 
utraconą godność, a zarazem poczucie sensu życia i harmonii 
ze światem przywrócić. 

Alternatywą dla rabunkowej gospodarki naszym wspólnym 
dobrem, czyli przyrodą jest, tam gdzie jest to jeszcze 
możliwe, wracać do stanu równowagi i walczyć o to, żeby nie 
czynić nowych szkód, przede wszystkim tych olbrzymich, ale 
także tych drobnych. 

Alternatywą dla życia podporządkowanego wyłącznie 
gromadzeniu rzeczy jest uczenie się tego, jak doznawać 
satysfakcji płynącej nie tylko z pobudek materialnych, ale 
i duchowych. Bieg ścieżką o wschodzie słońca, przeżycie 
którego większość z nas jeszcze nie odczuwała - może nas 
tak samo naładować radością, jak zdobycie płyty ulubionego 
zespołu czy wystanie w kolejce części do motocykla. Także 
wysiłek intelektualny - choćby uczenie się obcego języka, 
może sprawić tyle samo satysfakcji, co wydawanie 
zarobionych pieniędzy. 

Alternatywą dla traktowania innych ludzi w sposób 
instrumentalny i przez pryzmat własnego egocentryzmu jest 
wzajemna życzliwość, która stała się towarem tak samo 
deficytowym, jak czysta woda czy niezadeptana przyroda. 
Jakże często inni ludzie służą nam do tego, żebyśmy mogli 
na nich rozładować własne stresy, frustracje i kompleksy. 
Tymczasem każdy z nas potrzebuje poczucia akceptacji, 
potrzebuje drugiego człowieka po to, żeby móc się w jego 
oczach życzliwie przeglądać. Jednocześnie sam nie umie z 
siebie takich pozytywnych uczuć innym dawać. 

Jeśli dzisiaj mamy skądkolwiek czerpać nadzieję, to tylko z 
potencjału, który tkwi w nas samych i ciągle jeszcze jest 
nie wykorzystany: intelekt, zdolność do altruizmu, zdolność 
do miłości. 

Nie oferujemy żadnego gotowego projektu działania, recept 
czy wzorów. Jesteśmy natomiast przeświadczeni o tym, że: 
zmiany musimy rozpocząć od nas samych i z pozytywnym, 
akceptującym nastawieniem zwracać się do innych osób; 
środki, którymi chce się cel osiągnąć są równie ważne jak 
cel; 
to przedsięwzięcie musi mieć tylu autorów, co 
współuczestników, bo tylko w ten sposób można realizować 
społeczną zasadę współżycia równoprawnego ludzi z ludźmi i 
człowieka z przyrodą. 

 Ruch Ekologiczno-pokojowy "Wolę być" 
                                                                                                                                   

Okladka