"Zielone Brygady. Pismo Ekologów" nr 1 (103), Styczeń '98


INFOSTRADA

POZNAŃ, 20.11.97

Nasza praca u podstaw, opisana poprzednio (ZB nr 11(101)/97, s.62), procentuje i 20.11. odbywa się w Poznaniu manifestacja pod lokalnym oddziałem ABiEA. Manifestanci odczytują petycję następującej treści:

Do Prezesa Agencji Budowy
i Eksploatacji Autostrad

Pana Andrzeja Patalasa

Za pośrednictwem

Dyrektora Agencji Budowy
i Eksploatacji Autostrad Oddział w Poznaniu
Jana Łuczaka

Szanowny Panie Prezesie,

dzisiejsza manifestacja jest wyrazem naszego protestu wobec trybu postępowania i sposobu traktowania rolników, których ziemie mają być przejęte w celu wybudowania międzynarodowej autostrady A-2.

DOMAGAMY SIĘ:

1) W razie wykupu - godziwej ceny. Powinna ona wynikać z: ceny ziemi pod inne inwestycje, ceny działek budowlanych oraz ceny płaconej w analogicznych sytuacjach w krajach zachodnich. Biorąc pod uwagę wymienione czynniki oceniamy, że jej wartość powinna zawierać się w granicach 40-50 zł/m2.

W przypadku wykupu części gospodarstwa, co związane jest z obniżeniem wartości ziemi oraz nieruchomości, właściciel powinien otrzymać godziwe odszkodowanie za całość poniesionych strat. Straty te wynikają z: skażenia gleby, powietrza, wody; wzrostu natężenia hałasu, utrudnień komunikacyjnych, utraty walorów turystycznych i krajobrazowych.

Wszystko to nie zmienia faktu, że zniszczone zdrowie nie ma ceny.

2) W przypadku braku zgody rolnika na zbycie części gospodarstwa pod autostradę należy zagwarantować mu prawną i faktyczną możliwość otrzymania gospodarstwa rolnego o porównywalnej wartości i powierzchni w innym regionie wolnym od autostrady.

Nasze dotychczasowe kontakty z kierowaną przez Pana Agencją są złe. Jesteśmy traktowani arogancko, bezdusznie, a często nawet oszukiwani. Wynika to zarówno ze złej woli urzędników, jak i postawienia budowy autostrad ponad obowiązującym systemem prawa. Świadomi tego jesteśmy gotowi bronić zagwarantowanych nam konstytucją prawa własności oraz zasady równości wszystkich obywateli wobec prawa.

Lokalny szef ABiEA zastosował stary chwyt i próbował nas wciągnąć do środka na rozmowy. Nic z tego, chcemy wręczyć mu petycję na zewnątrz budynku. Ponieważ jej nie bierze, otrzymuje worek ziemi i butelkę wody. Ta pierwsza to wszystko, na co może liczyć od rolników, tę drugą wylewa mu pod nogi Jacek Polewski - symbolizuje ona zagrożone autostradą ujęcie wody na Dębinie.

Rolnicy przyjechali dwoma autokarami, jest także spora grupa lokalnych aktywistów, są przedstawiciele: Łodzi, Krakowa, Warszawy i Bielskiej PnrWI. Razem dobrze ponad setka, atmosfera znakomita, bo liderzy rolników, a szczególnie Pan Waldemar Witkowski, okazują się znakomitymi mówcami.

Na koniec zgromadzeni odśpiewują Rotę, która znowu nabiera bardzo konkretnego sensu.

foto Tomasz Lisiecki

POZNAŃ, 28.11.

Odbywa się pierwsza rozprawa wywłaszczeniowa w poznańskim Urzędzie Wojewódzkim. Rolnicy okazują solidarność i tym razem już sami organizują manifestację. Zdjęcia z niej trafiają na czołówki lokalnych gazet i programów w telewizji.

LANCKORONA, 6.12.

Powstaje deklaracja lanckorońska*) i koalicja na rzecz promowania alternatywnych rozwiązań w transporcie; oto treść przyjętej deklaracji:

Ekologiczne organizacje pozarządowe, zebrane w dn. 5-6.12. w Lanckoronie, podpisały wspólną deklarację powołującą koalicję na rzecz promowania alternatywnych rozwiązań w transporcie. Dokument o nazwie "deklaracja lanckorońska" stanie się bazą dla dalszych wspólnych działań.

W Lanckoronie ustalono, że ośrodek koordynacyjny będzie się mieścił w Krakowie. Potem w ramach rozmów wewnątrzkrakowskich ustalamy, że będzie to Towarzystwo Ekologicznego Transportu przy Sławkowskiej 12, a osobą odpowiedzialną za jego prowadzenie niżej podpisany. Deklaracja jest oczywiście otwarta i nowi sygnatariusze mile widziani.

ŁÓDź, 9.12.

Nasi aktywiści organizują konferencję prasową z wywłaszczanymi rolnikami. Ci ostatni popełniają głupi błąd, wynikający z panującego w Polsce terroru intelektualnego i zaznaczają, że "nie są oszołomami i wiedzą, że autostrada być musi". Tchórzostwo zostaje ukarane i tytuł w jednej z gazet brzmi: Chcą autostrady i pieniędzy.

POZNAŃ, 14.12.

Odbywa się zebranie założycielskie Związku Wywłaszczanych i Poszkodowanych przez program Budowy Autostrad i Dróg Ekspresowych. Jednym z podstawowych celów jest zmiana obecnego okołoautostradowego ustawodawstwa. Mamy nadzieję, że Związek nabierze impetu i rozszerzy się na cały kraj. Dochodzić swoich praw przy jego pomocy może każdy obywatel, który nie chce, by jego podatki szły na dopłaty do szybkiej jazdy.

A jeżeli chodzi o finanse, to w listopadowym miesięczniku "Businessman" tytuł na okładce brzmi: Autostradą do bankructwa. Podatnik zapłaci dwa razy. W środku mnóstwo materiałów potwierdzających to, co mówimy od początku, czyli że autostrady to przedsięwzięcie nieopłacalne i że będzie budowane w całości lub w przeważającej części z pieniędzy państwowych. Oto kilka cytatów: Firmy, które otrzymały koncesję na budowę i eksploatację płatnych autostrad, chcą od państwa nie tylko gwarancji kredytowych, ale i obniżki podatku dochodowego, VAT-u, ulg celnych, a nawet deklaracji pokrywania strat. Gdyby inwestycje okazały się nierentowne, Skarb Państwa spłacałby kredyty. Jeśli tak się stanie (co jest prawdopodobne), zapłacimy za autostrady podwójnie: jako użytkownicy i jako podatnicy. (…) Po kilku latach realizacji programu BOT (z ang. Buduj, Eksploatuj, Przekaż) okazuje się, że budowa autostrad nie ruszy bez zaangażowania Skarbu Państwa. (…) Bank Gdański chciał być liderem konsorcjum Gdańsk Transport Company. Lokowanie w autostradę zostało jednak ocenione jako nieopłacalne. Z tych samych przyczyn wycofały się dwie pozostałe firmy (Sobiesław Zasada Centrum i Rafineria Gdańska). Od prywatnego BG udziały odkupił zasilany z państwowej kasy BGŻ. (…) Udziały w konsorcjum Kulczyk Holding odkupiły min: Polskie Sieci Energetyczne jeden z największych monopolistów w Polsce i WARTA - również w znacznym stopniu będąca własnością Skarbu Państwa. Półpaństwowe konsorcjum ma więc potężne plecy. (…) Nie oznacza to jednak, że nie widać zagrożeń. Coraz częściej firmy stosują transport kombinowany, głównie drogowo-kolejowy. Gdyby sprawdziły się pesymistyczne prognozy (chodzi o realizacje hasła "Tiry na tory"), program autostrad może być spłacany w znacznym stopniu z kieszeni podatnika. (…) Na szczęście nie należy się natomiast spodziewać podatków ekologicznych, o których dyskutowano jakiś czas temu w Unii Europejskiej. (…) Silny konflikt ekologiczny nie zachęca do inwestowania w autostrady. (…) Agencja gwarantuje więc spłatę 5-7,5 mld dolarów. Jeżeli konsorcja dostaną ulgi podatkowe i celne, budżet dołoży jeszcze więcej. (…) Jednak nie zależy zapominać, że udziałowcem konsorcjum jest największe przedsiębiorstwo budowlane na świecie, czyli amerykański koncern Bechtel Corporation. Również nie przypadkiem w Autostradzie Wielkopolskiej S.A. mały pakiet udziałów objął inny gigant budowlany - niemiecka firma Strabag Int. (…) Nowatorski minister (…). Asfalt jest od 5 do 50% tańszy i znacznie mniej wytrzymały. Ale nie dlatego zostanie najprawdopodobniej wybrany. Okazało się bowiem, że ma inne dość nieoczekiwane plusy: - Ponieważ nawierzchnia asfaltowa wymaga 3-4-krotnie częstszych czynności pielęgnacyjnych, wspomagamy tym samym (wybierając asfalt) tworzenie miejsc pracy - stwierdził dotychczasowy minister transportu Bogusław Liberadzki. Przy takich argumentach nie ma wątpliwości, że budżet - czyli my wszyscy - do tego dopłacimy.

Jak widać, warto czasem czytać pismo "Businessman".

W środę, 10.12. w "Rzeczypospolitej" ukazuje się artykuł na pierwszej stronie pod tytułem: EBI i EBOR chcą udziału rządu. Z treści wynika już jednoznacznie, że oba te banki wiedzą, że przedsięwzięcie jest nieopłacalne i dlatego wywierają presję na polski rząd, żeby do tego interesu dołożył i nas trochę za nasze pieniądze rozwinął. Uznajemy, że trzeba szybko zareagować i postanawiamy urządzić 17.12. pikietę pod Ministerstwem Finansów i zwrócić uwagę opinii publicznej, że w kwestii autostrad może być oszukane na bagatela 10 mld $. Pikieta jest, w odróżnieniu od odbywającego się w tym samym dniu żałośnie jałowego i bezgranicznie nudnego spotkania w MOŚ-u, bardzo elitarna (w MOŚ-u było ok. 100 osób), informacja jednak poszła w świat. Ponieważ było nas tak mało - kilkanaście, a wraz ze spóźnialskimi może 30 osób, tym większe podziękowania za przybycie naszym sojusznikom ze Stronnictwa Polityki Realnej, których poznaliśmy na imprezie antymastrichtowskiej w lipcu. Był Pan Prezes Mariusz Dzierżawski i jeszcze dwie osoby, co stanowiło pokaźny procent manifestantów. Moje przemówienie prawicowcy ocenili jako dobre, ale "nieco zbyt rynkowe"; tłumaczyłem, że to tylko taktyka, ale co tu kryć, wstyd mi było. Inne partie, anarchiści, również zapraszani, na zaproszenia nie zareagowali, doszlusował tylko na końcu Pan Szymański z PSL-u razem z bardzo miłymi ludźmi z warszawskiej koalicji Przyjazne Miasto.

Nowy minister transportu - Eugeniusz Morawski z Unii Wolności rozpoczął obiecane w programie swej partii dostosowywanie polityki transportowej do ekologicznej od wniosku do Sejmowej Komisji Transportu o usunięcie z ustawy o PKP zapisów umożliwiających dofinansowywanie przejazdów pasażerskich, obietnicy w telewizji, że fragmenty autostrad wokół wielkich miast będą bezpłatne i intensywnego zabiegania o zwiększenie funduszy publicznych na budowę autostrad. To ku przestrodze naiwnym, którzy biedzą się nad studiowaniem programów wyborczych, zamiast myśleć samodzielnie.

Znany z proekologicznego zaangażowania fundusz PHARE jest - jak dotąd - chyba największym dobroczyńcą autostradowców. 18.12. w Ministerstwie Transportu podpisano umowę, w której PHARE przekazało DAROWIZNĘ 80 mln ECU na budowę autostrad. Przedtem PHARE DAROWAŁO nam na ten szczytny cel już 68 mln. Dziękujemy. A przy okazji. W czasie mojej wizyty w Brukseli zapytałem jednego z pharowskich biurokratów, dlaczego PHARE daje na tak sprzeczne ze sobą cele, jak np. rozwój lokalnej demokracji i na opartą na - delikatnie mówiąc - niezbyt demokratycznym prawie budowę autostrad, niszczącą w dodatku w ogóle wszystko, co jest lokalne. Facet bardzo się stropił, ale znalazł odpowiedź - brzmiała ona mniej więcej tak: "Mamy do zrobienia, to, to, to i jeszcze to, po prostu nie mamy czasu myśleć". Niby śmieszne. Po części prawdziwe. Ale ta prawda ma też drugie dno w postaci odległej o kilka ulic siedziby Okrągłego Stołu Przemysłowców, który w praktyce dyktuje urzędasom z Unii, co mają robić. Przy okrągłym stole zasiadają tacy przyjaciele demokracji, jak np. Fiat, British Petrolium, Volvo czy jawnie wręcz zbrodniczy Shell. Niedawno w "Gazecie Wyborczej" przeczytałem o tym, jak to dbający o "ekologiczne standardy" urzędnicy Unii wymusili na władzach Brukseli wycięcie wielu hektarów terenów zielonych na parkingi dla swoich, a jakże, ekologicznych aut.

Być może również za pieniądze PHARE będzie się niszczyć park krajobrazowy, rezerwaty przyrody i samo sanktuarium na Górze Świętej Anny, które zostanie zamienione w ten sposób na rodzaj lunaparku. Chcemy temu przeciwdziałać i wraz z PnrWI Góry Świętej Anny bronić. W tym celu w jej okolicy zorganizowany zostanie obóz Strażników Miejsc Przyrodniczo Cennych w terminie 7-14.2.98 Obóz dla ok. 20 osób, ale być może uwieńczy go jakaś większa akcyjka np. w piątek, 13.2.98 - i wtedy warto by na nią dojechać, oby był to dzień pechowy dla PHARE i wszelkich demonicznych sił, które zewsząd nacierają.

foto Olaf SwolkieńOlaf Swolkień

*) Zob. Deklaracja lanckorońska [w:] bieżące ZB, Mirosław Kowalewski, Sprawozdanie ze spotkania transportowego w Lanckoronie [w:] bieżące ZB.

INFOSTRADA Z ŁODZI, 10-22.11.97

Długi, 4-dniowy "weekend" listopada. Ostatnie dwa dni poświęcamy na objazd gospodarstw rolników, przez których ziemie autostradowcy chcą przeprowadzić autostradę A-2, na północ od Łodzi. Jedziemy z nadzieją, że wśród nich znajdziemy sprzymierzeńców w naszej walce z autostradami.

10.11.97

Wczesnym rankiem (730) wyruszamy (Dominika, Smalec, Niedźwiedź) do Dobrej koło Strykowa, w pobliżu którego autostradowcy chcą, aby przecięły się A-1 i A-2. Termometr wskazuje -3oC. Po 20 km pedałowania rowerami docieramy na miejsce. Spotykamy się z tamtejszym radnym, a zarazem dyrektorem szkoły - panem Waldemarem Śliwkiewiczem - kopalnią wiedzy o miejscowych problemach, również tych autostradowych. Tak w skrócie można by go określić. Wyjeżdżamy z mnóstwem cennych informacji.

Według jego wskazówek kierujemy się do pani Brzezińskiej, która chce sprzedać ziemię, ale uważa, że cena, jaką jej się oferuje, jest nieporównywalna z jej wartością. Gdy w gminie sprzedaje się ziemię za 11 zł/m2, ludzie Patalasa chcą dać jedynie 1,2 zł. Mówi również, że ma duże kłopoty ze znalezieniem rzeczoznawcy z listy urzędu, który wycenił ziemię drożej, bo - jak to określa - wszyscy się boją . Z rozmowy wynika również, że straszona była i jest przez urzędników, że jeśli teraz nie weźmie pieniędzy, to później będzie musiała ich szukać sama. Zbieramy podpisy pod petycją do Rzecznika Praw Obywatelskich w sprawie stwierdzenia niekonstytucyjności ustawy o autostradach, i jedziemy dalej. Docieramy do rolnika, którego dom ma stać 10 m od autostrady. Mówi, że już się z tym pogodził. Ma dość ignorancji ze strony urzędników i dość jeżdżenia po urzędach. Dość traktowania jak śmiecia. Inni rolnicy opowiadają, jak to autostradowcy co niektórym gospodarzom obiecują ekrany ochronne i możliwość postawienia baru przy autostradzie. Gdy pytamy o potwierdzenia na piśmie, rozkładają ręce. Spotykamy się również z wypowiedziami: Mi autostrada nie przeszkadza, będę po niej jeździł. Dzięki autostradzie będzie bliżej do Europy. Wszyscy rolnicy zapytani o to, czy informowano ich o skutkach zdrowotnych mieszkania w pobliżu autostrady, odpowiadali przecząco. Gdy jeden z nich chciał uzyskać informacje od ludzi przyjeżdżających oglądać jego ziemie, otrzymał odpowiedź: Niech się pan nie interesuje, przyjdzie papier z urzędu. Wszędzie spotykamy się z oświadczeniem, że jest już za późno, że ziemie rolnicy sprzedali i teraz to już żadne podpisy nic nie dadzą. Pytamy się, czy pamiętają mieszkańców Gąbina, którzy wywalczyli, że nie będą mieć masztu. W odpowiedzi słyszymy, że tam było szkodliwe promieniowanie. No cóż, myślę sobie, teraz spaliny będą bardziej namacalnym promieniowaniem. Jeden z rolników słusznie zauważa, że w zatrzymanie budowy Żarnowca też nikt nie wierzył, a jednak się udało.

Późnym popołudniem docieramy do Szczawina, który ma zostać przecięty na pół przez autostradę. Planuje się wyburzyć ok. 20 budynków. Rozmawiamy z gospodarzami, którzy w większości już sprzedali swoje gospodarstwa i pogodzili się z tym, że muszą się wynieść. Pukamy do jednego z domów i zbieramy podpisy u starszych ludzi, których dom ma być zrównany z ziemią. Na pytanie, czy znają rolników, którzy bez względu na cenę nie chcieli sprzedać ziemi, słyszymy: Panie, tu nikt nie chciał sprzedać swojej ziemi, ale jak mówili, że jeśli się nie sprzeda teraz, to za 3 miesiące będą eksmitować, to wszyscy sprzedali. Obiecali, że jak sprzedamy, to będzie można jeszcze tutaj pomieszkać przez 2 lata, aż budowa się zacznie.

Jedna z gospodyń, gdy pytamy się, czy zadowolona jest z ceny proponowanej przez autostradowców - odpowiada, że ich cena to tylko 40% wartości jej gospodarstwa. Wychodzimy przed dom, który ma być zburzony. Pani pokazuje duże, piękne świerki. Na te świerki nie ma ceny - mówi do nas.

Z rozmów wynika, że ludzie, nie mówiąc już o przyrodzie, traktowani są tylko i wyłącznie jako dodatek do świetlanej przyszłości. Z ich zdaniem nikt się nie liczy. Późnym wieczorem, po 10 godzinach w drodze, wracamy do Łodzi. Czujemy w nogach przebytych 60 km. Mój stary, żółty rower też dostał solidną szkołę, ale mamy poczucie, że zrobiliśmy kawał dobrej roboty.

Wczesnym rankiem 11.11. wracamy do Szczawina. Rozmawiamy z miejscowym księdzem, który na wiadomość, że chcemy mówić o autostradach, oświadcza stanowczo, że jest "za": Tak musi być. Nic nie zmienimy. Tak jest na całym świecie. My chcemy do Europy, więc autostrady muszą być. Ludzie kupują coraz więcej samochodów i muszą gdzieś nimi jeździć. Na uwagę, że Kościół powinien kłaść większy nacisk na rozwój duchowy swoich wiernych, a nie na rozwój materialny (kupno samochodów) - nie uzyskujemy odpowiedzi. Po szybkiej wymianie argumentów ksiądz zmienia nagle zdanie i stwierdza, że on w sumie jest za nami. Ale to nic nie da. To jest walka z wiatrakami. On nas popiera, ale jest rozgoryczony. Ksiądz wspomina również, że jego kolega pan Malinowski - dyrektor Wydziału Ochrony Środowiska Urzędu Miasta Łodzi jest całkowicie za autostradą. Na marginesie, pan Malinowski tak chroni przyrodę, jak ja autostrady.

Następnie jedziemy do pana Bronisława Matusza - informatyka z miejscowej szkoły. Zorganizował on z 20 rolnikami ze Szczawina grupę pełnomocników wsi, która nie zgadza się na wycenę ich ziem, jaką przedstawili autostradowcy. Mówi, że przedstawiciel poznańskiej agencji autostradowej zajmującej się wykupem ziemi powiedział mu, że propozycja, którą dostał, jest propozycją nie do odrzucenia. Rolnicy domagają się: po pierwsze - godziwego odszkodowania, a po drugie - zabezpieczeń przed szkodliwym wpływem autostrady. Gdy rozmawiamy o zapłacie za ziemię, z której chcą go wywłaszczyć, skarży się, że nie jest w niej w ogóle uwzględniany fakt, iż przez całe życie będzie musiał dojeżdżać do kawałka ojcowizny podzielonej na pół przez autostradę. Cena nie uwzględnia również tego, że będzie przez resztę życia mieszkał 200 m od autostrady i ponosił wszelkie tego konsekwencje. Rozgoryczony mówi, że Urząd Gminy nic nie zrobił, by rolnicy dostali chociaż godziwe odszkodowania - co najwyżej straszono go sądem. Natomiast gdy pyta się o ekrany i pasy ochronne, otrzymuje odpowiedź od ludzi Patalasa, że oni są tylko od wykupu ziemi, a o zabezpieczeniach będzie rozmawiał z koncesjonariuszem. Na uwagę, że gdy wezmą jego ziemię, nikt już nie będzie z nim chciał rozmawiać, nie uzyskuje odpowiedzi. Na koniec poruszamy kwestię, czy w lepszej sytuacji są ludzie, którzy dostali marne odszkodowanie i przeprowadzą się czy ci, którzy muszą mieszkać przez resztę życia przy autostradzie.

Po rozmowie stwierdzamy, że to koniec na dzisiaj. W drodze powrotnej pojawiają się pierwsze refleksje. U rolników, z którymi rozmawialiśmy, daje się odczuć - niestety - mniejsze przywiązanie do ziemi i mniejszy opór niż w Wielkopolsce, ale nie zrażamy się tym. Będziemy jeździć, pomagać i buntować dalej. Tu, na dole poznaje się dopiero, czym jest demokracja w Polsce i co znaczą takie hasła, jak poszanowanie własności czy podstawowych praw obywateli.

11.11.97

Łódzka "Gazeta Wyborcza" donosi, że wykupiono już 80% ziemi pod A-2 w województwie łódzkim. No cóż, bitwa może jest przegrana, ale wojna na pewno nie. Z A-1 nie pójdzie im tak łatwo - myślę sobie.

Po południu spotykam się z Anną Strzałkowską - przewodniczącą Społecznego Komitetu ds. Autostrady A-1. Rozmawiamy o sytuacji 15-tysięcznego osiedla łódzkiego, w pobliżu którego autostradowcy chcą puścić drogę śmierci. Okazuje się, że cały czas autostrada nie została wprowadzona do planu miejscowego, bo nadal nie dopełniono obowiązku zbadania wpływy autostrady na zdrowie mieszkańców.

Rozmawiamy również o taktyce autostradowców i miejscowych urzędników, polegającej na uspokajaniu ludzi, wytwarzaniu u nich poczucia, że problem autostrady oddalił się.

20.11.97

Pikietujemy z aktywistami i rolnikami poznańskimi odział Agencji Budowy Autostrad.

21.11.97

O godzinie 1300 odbywa się projekcja filmu Wpuszczeni w korek w ramach festiwalu mediów pn. "Człowiek w zagrożeniu".

Po prezentacji filmu jedziemy rowerami do Szczawina na spotkanie z rolnikami, którzy jeszcze nie sprzedali swojej ziemi. Po 20 km w ciemnościach i mrozie dojeżdżamy na miejsce. Na zebraniu prowadzący przedstawia obecną sytuację. Ośmiu rolników dokonało własnej wyceny (koszt: 400 zł) jednak po przesłaniu do poznańskiej Agencji nie otrzymali od 2 miesięcy odpowiedzi oprócz tej, że wyceny te trafiły na arbitraż. Kontrwyceny były średnio o 50%-60% wyższe niż wyceny Agencji i wahały się od 1,5 zł do 2,4 za m2 ziemi. Postanowiono wystosować pismo do wojewody łódzkiego z prośbą o pomoc i obronę. Wiedzą, że wojewoda ma ich w ostateczności wywłaszczać, ale ciekawi są jego reakcji. Zdecydowano się, że wszyscy poczekają jeszcze ze sprzedażą do 1.1.98 - daty wprowadzenia nowej ustawy o gospodarce gruntami, która ma uwzględniać przeznaczenie gruntów pod autostradę.

Następnie udzielono mi głosu i przedstawiłem stanowisko organizacji ekologicznych w sprawie budowy autostrad. I tutaj spotkała nas niespodzianka. Mianowicie, gdy zacząłem prezentować sytuację od strony finansowej, zostałem wywołany, aby mówić o ekologii i zdrowiu. Jak to określił przewodniczący zebrania - Tu głównie rozchodzi się o sprawę ekologii, nie tylko pieniędzy.

W trakcie zebrania prowadzący opowiada o spotkaniu z przedstawicielami Agencji i wojewody, na którym na stwierdzenie: Państwo puszczacie nas z torbami, uzyskał odpowiedź od radcy prawnego: Ktoś musi iść z torbami. Na pytanie, co mają sadzić w pasach przy autostradzie, usłyszeli: drzewa iglaste. Na koniec jeden z rolników podsumował całe spotkanie: Walczymy o to, co będzie za 100 lat, o zdrowie naszych dzieci.

Ustalamy termin wspólnej konferencji prasowej i wracamy do domów.

22.11.97

Jedziemy do Dobrej koło Strykowa na spotkanie z radnym panem Śliwkiewiczem. Termometr wskazuje -4oC. Podczas rowerowej wyprawy wychodzi na szczęście słońce. W zimny, niedzielny poranek na widnokręgu pojawia się również jastrząb. Myślimy, że to dobre znaki.

Po dwóch godzinach dojeżdżamy na miejsce. Od radnego dowiadujemy się, że na ostatnim spotkaniu z pełnomocnikiem wojewody do spraw autostrad, panem Cymermanem, dało się odczuć chłód w sprawozdaniu z postępów w budowie. Stwierdził on, że koncesjonariusz nie jest w stanie fizycznie rozpocząć w najbliższym czasie budowy. Najintensywniejsze prace w łódzkim w pobliżu przecięcia A-1 z A-2 rozpoczną się w 2004-2005 r. To dobre wieści dla nas. Mówi, że tak dał się we znaki urzędnikom gminy, że władze samorządowe nasyłały na niego prokuraturę. Mówię mu, że to najlepsze świadectwo skutecznego działania. Po 3 godzinach wracamy. Kiedy odjeżdżamy, na niebie znowu krąży jastrząb.

Kolejny dzień walki. Kolejne 30 km w nogach. Kolejne…

UWAGA!

Wszystkich z województwa łódzkiego i województw przyległych, chcących włączyć się w kampanię antyautostradową prosimy o kontakt:

Ośrodek Działań Ekologicznych "Źródła", FZ - Łódź
Kilińskiego 78
90-119 Łódź
/ 0-42/30-17-49

Rafał Górski

ANTYAUTOSTRADOWY MECZ!!!
SPRAWOZDANIE ZA ROK 1997

Rok Pański 1997 się skończył, pora więc na kilka słów podsumowania. Tak więc na wstępie: To było chyba najbardziej dynamiczne 12 miesięcy w 3-letniej kampanii "Autostrada STOP".

Zadecydował o tym przede wszystkim fakt nawiązania bezprecedensowej dla polskiego ruchu "eko" współpracy z wielkopolskimi rolnikami. Wszystko zaczęło się w maju… i dzięki Perunowi trwa po dzień dzisiejszy.

MAJ

Pojechałem po raz pierwszy na spotkanie organizowane między innymi przez Wielkopolski Oddział Agencji Budowy i Eksploatacji Autostrad, wojewodę poznańskiego i Agencję Rynku Rolnego.1) O tym, że zabieranie (urzędowa nazwa - "wywłaszczanie" lub "kupno") ziemi rolnikom pod budowę (nawet) autostrady nie jest zdrowym objawem demokracji wiedzą - mam nadzieję - wszyscy. Zrozumienie tego faktu - górnolotnie stwierdzając - oraz to, co zobaczyłem na majowym spotkaniu w gminie Buk, zadecydowało ostatecznie o rozpoczęciu współpracy z rolnikami. Do tych wszystkich racjonalnych przesłanek dołożyć trzeba: słuszne przeświadczenie Polesia "że trzeba", patriotyczne pobudki Ryby oraz z mojej - skromnie pisząc - strony to, iż wolę kupować marchew od rolnika na rynku niż w supermarkecie przy autostradzie. Gwoli uczciwości dodać muszę, że z rolnikami spotkaliśmy się mniej więcej w pół drogi. Nasi sojusznicy z chłopskiej strony powodowani zaś byli troską o gospodarstwa i ziemię Ojców, rodzime polskie rolnictwo, przyszłość swoją i dzieci oraz Polskę grabioną przez eurokratów (niestety, dla niektórych poznańskich "ekozałogantów" fakt, że pojawiły się propolskie akcenty, był nie do przełknięcia). Naprzeciw chłopsko-ekologicznej koalicji stanęli urzędnicy rodem z zamierzchłych, socjalistycznych czasów, całkiem spore kwoty - nie wiadomo do końca, dlaczego łożone przez Europejski Bank Odbudowy i Rozwoju i kilka innych finansowych molochów Zjednoczonej Europy oraz, a może przede wszystkim, nasza dobra znajoma AUTOSTRADA… i coś, co niektórzy nazywają racją stanu. My też mamy swoje racje i to takie, które można zobaczyć i poczuć. Jednym słowem - wyrównane siły. Jak to od dawien dawna bywało na polu walki spotkały się kapitał i idea…. Oczywiście my posiadamy kapitał, oni zaś ideę zaasfaltowania Polski (sic!).

KWIECIEŃ

Ale r. 1997 w kampanii "Autostrada STOP" to nie tylko sojusz chłopsko-ekologiczny. W kwietniu odwiedziliśmy NSA jako strona skarżąca decyzję o lokalizacji autostrady, tylko po to, by w sentencji wyroku usłyszeć, iż autostrada zaplanowana przez ujęcie wody na Dębinie w Poznaniu i użytki ekologiczne to jedno, przepisy ustawy o ochronie i kształtowaniu środowiska i Prawo wodne to drugie, ale najważniejsze jest trzecie, czyli to, iż Polska wchodzi do Europy, a w Europie autostrady muszą być. Sędzina NSA na pierwszy rzut oka sprawiała wrażenie surowej cioci, oburzonej pomysłem zabrania Poznaniowi największego ujęcia wody i niekompetencją przedstawicieli ABiEA. Prawda jak to prawda - okazała się przewrotna i przegraliśmy. Ale jak to wspaniałomyślnie rzekł Poleś, który - nawiasem mówiąc - w dniu ogłoszenia wyroku był w Anglii i zadzwonił do nas: to że przegraliśmy bitwę nie oznacza, że przegramy wojnę. Truizm, ale jakże potrzebny w ciężkich chwilach życia wojownika. Tak. Nie ma się co rozczulać i rozwodzić, zresztą na ten temat ZB już pisały.

Taki był kwiecień. Nie wspomniałem tylko o kilkunastu, zazwyczaj większych antyaustradowych demonstracjach i happeningach. No ale nie zajmujmy się drobiazgami.

MAJ I CZERWIEC

Upłynęły pod znakiem spotkań z rolnikami.

LIPIEC

I tu zatrzymamy się na dłuższą chwilę. Cały miesiąc razem z Polesiem pracowaliśmy nad raportem Autostrady… Drogie drogi donikąd. Radość tworzenia w upale. Ale nie ma co narzekać, bo koniec końców wyszło całkiem niezłe - naszym, jak zwykle, nieskromnym zdaniem - wydawnictwo, którego pierwszy nakład rozszedł się na pniu. Tak więc piszcie pod adresem Towarzystwa czym prędzej, bo zamówienia na wydanie drugie, poprawione już spływają. Tyle autoreklamy.

SIERPIEŃ

Wolny. Podróże w poszukiwaniu inspiracji. Takie wyznanie chwili.

WRZESIEŃ I PAźDZIERNIK

To były miesiące, których nie powstydziłby się niejeden bohater znienawidzonego przeze mnie Żeromskiego. Po miesiącu przygotowań tydzień października spędziliśmy w pożyczonym od ojca Jacka volkswagenie, podróżując po jesiennej wielkopolskiej ziemi.2) Wyruszyliśmy w piątkę, tzn. Olaf i Jarek - nasi krakowscy sojusznicy, Ryba, Poleś oraz autor tych słów po to, by spotykać się z wywłaszczanymi rolnikami z województw: gorzowskiego, zielonogórskiego i poznańskiego. Pomysł spotkań wyszedł po części od rolników, z którymi już wcześniej rozpoczęliśmy współpracę, po części od nas. Prawda jest taka: każda ze stron ma w tej współpracy swój interes. Spotkania głównie opierały się na wycieczkach od wsi do wsi i chodzeniu po domach zagrożonych wywłaszczeniem rolników. W pewnym momencie Olaf stwierdził, że do pełnego obrazu bolszewików brakuje nam tylko czarnych płaszczy… Rolnikom wręczaliśmy kartki z prośbą do Rzecznika Praw Obywatelskich, by ten skierował do Trybunału Konstytucyjnego sprawę o sprawdzenie konstytucyjności ustawy o autostradach płatnych z 1994 r., na podstawie której mają być prowadzone procesy wywłaszczeniowe. Tyle w skrócie. Więcej w listopadowym numerze "Biuletynu Polskiego Klubu Ekologicznego". Podczas owych spotkań mieliśmy jeszcze niewątpliwą przyjemność spotkać się ze szczytem wielkopolskiego oddziału Agencji Budowy i Eksploatacji Autostrad, podczas spotkania zorganizowanego przez rolników z gminy Kleszczewo. Spotkanie miało przyczynić się do wykrystalizowania cen ziem zabieranych pod budowę A-2. Szczerze mówiąc nasłuchaliśmy się o scalaniu gospodarstw, samochodach przyszłości i w końcu wyszło szydło z worka: (...) Panowie my tutaj możemy jeszcze godzinami dyskutować o cenach waszych gospodarstw, ale za nami stoi państwo, za państwem stoi siła i tak wam waszą ziemię zabierzemy i po co tyle gadania (...). Słowa prawdy rzekł urzędnik ABiEA, który na którymś z rzędu spotkaniu podszedł do nas z wyciągnięta ręką i rzucił: Witam naszych przeciwników! Pięknie!

LISTOPAD

20.11. przed budynek oddziału ABiEA zajechało kilka autokarów, które przywiozły naszych dobrych znajomych - wielkopolskich rolników. Do kompletu pojawiło się trochę zaprzyjaźnionych gości z Polski, tradycyjnie nasi "towarzysze" - Jarek i Olaf, a także cała drużyna Towarzystwa Ekologicznego "Ziemia przede wszystkim" i tłumy innych zainteresowanych plus komplet wielkopolskich i ogólnopolskich mediów. W sumie w centrum Poznania w proteście przeciwko budowie autostrady stanęło blisko 350 osób. "Autostrada truje i żeruje", "Zdrowie twoich dzieci czy ich autostrada" "Prywatne autostrady za nasze pieniądze" - to tylko kilka haseł z kilkudziesięciu transparentów, które ubarwiały czwartkowy wiec. Podobno początkowo prezes oddziału Agencji obiecał dziennikarzom, iż wyjdzie do protestujących, odbierze petycję i porozmawia z zebranymi. Ostatecznie pan Łuczak nie wydusił z siebie niczego godnego tak wysoko postawionego urzędnika, petycji również nie odebrał. Wziął ją jednak od jednego z dziennikarzy. Pod koniec prawie dwugodzinnego wiecu rolnicy wysypali panu prezesowi pod nogi worek ziemi ze swoich pól: Tyle ziemi może pan od nas dostać za darmo, resztę będzie pan musiał wydzierać siłą. Dodatkowo ziemię polaliśmy wodą z ujęcia wody na Dębinie.3) Tym razem obiektywnie mogę stwierdzić dziennikarzom na myśl o materiałach, które puszczą, ciekła ślinka (nie przychodzi mi do głowy bardziej eleganckie stwierdzenie). Byliśmy w niemal wszystkich serwisach. Niestety, główne wydanie Wiadomości nas jak gdyby pominęło. Tak więc szampana w przytulnym mieszkaniu na Kantaka wypiliśmy podczas głównego wydania Panoramy, mimo iż materiał daleki był od ideału. Mimo to dzień uznać można za udany.

GRUDZIEŃ

Zimno, to i szczekać się nie chce. Miałem na myśli oczywiście szczekanie antyautostradowe. W 20-stopniowym mrozie staliśmy 17.12. ponad godzinę przed Ministerstwem Finansów. Przedstawiciel ministra otrzymał pakiet postulatów ekonomicznych, deklarację lanckorońską4) i kilka innych dokumentów. Pośrednim powodem były informacje opublikowane przez "Rzeczpospolitą", a dotyczące sposobu finansowania budowy autostrady i wysokości udziału państwa polskiego w tej niezbyt rentownej - jak wykazują dociekania dziennikarzy - inwestycji. Warto zauważyć, że nierentowność programu budowy autostrad podkreślają dziennikarze "Rzeczpospolitej" z 11.12. i "Biznesmena" (listopad), nie zaś stronniczy w tym przypadku pismacy miesięcznika ZB i innego biuletynu "Klubu Antyrozwojowych Zielonych".

Na koniec jeszcze, nawiązując do dobrej tradycji podziękowań pod koniec roku: przede wszystkim Olafowi za merytoryczną koordynację i nie tylko, Jarkowi za prawną obsługę kampanii, niepowtarzalne dubowe zwolnienia w rytmie JAH, Alinie za zacięcie, Natalii za żarciki z bitnickim smaczkiem, Michałowi za niesamowite zaangażowanie, Kubie, Zuzie i reszcie, których nie wymieniłem. Szczytem kurtuazji będzie dziękowanie Polesiowi i Rybie, ale co tam. Z nowym rokiem: No to z nowym rokiem do dzieła, wszelka pomoc mile widziana choć i tak wiem, że nie ma na co liczyć (sic!). Autostrada STOP!

Tomek Lisiecki
Towarzystwo Ekologiczne "Ziemia przede wszystkim"

1) Zob. Tomasz Lisiecki, Chłop potęgą jest i basta! [w:] ZB nr 8(98)/97, s.24.

2) Zob. Olaf Swolkień, Infostrada [w:] ZB nr 11(101)/97, s.62.

3) Zob. tenże [w:] bieżące ZB.

4) Zob. bieżące ZB.

SPRAWOZDANIE ZE SPOTKANIA TRANSPORTOWEGO
W LANCKORONIE

Polski Klub Ekologiczny i Instytut na rzecz Ekorozwoju zorganizowały 2-dniowe spotkanie w Lanckoronie nieopodal Krakowa. Odbyło się ono 5-6.12.97. Tematem był niepokojący stan obecnej polityki transportowej w naszym kraju. Na spotkaniu zaprezentowano materiały wydane przez ZG PKE z Krakowa, tj. książkę Szanse i zagrożenia - Przegląd sektora transportu w Polsce i Europie Środkowo-Wschodniej. Jest to ciekawa praca napisana przez trzech autorów: Jana Beskida, Rafała Musialika oraz Doriana Speakmana. Jako dodatek dorobiono pakiet ulotek dotyczących spraw rowerzystów, pieszych, komunikacji miejskiej, polityki parkingowej, planowania przestrzennego, czystości benzyny itd.

Podczas spotkania omawiano, jak ta cała praca powstawała i co brano pod szczególną uwagę przy jej pisaniu. Później zaprezentowano pokrótce wydane dotychczas raporty Instytutu na rzecz Ekorozwoju dotyczące spraw polityki transportowej oraz omówiono teraźniejsze prace nad tworzonym dokładnym opracowaniem Alternatywnej polityki transportowej dla Polski. Po zakończeniu tych wystąpień rozpoczęła się część dyskusyjna, w trakcie której zaczęto zgłaszać różne uwagi dotyczące wyżej wspomnianych wydawnictw. Autorzy bronili swych opracowań. Najczęściej poruszana była sprawa braku możliwości odniesień do jakichś polskich danych przy ważnych wywodach. Jak zaznaczali autorzy, działo się tak dlatego, że w naszym kraju są wielkie braki w prowadzeniu badań dotyczących tych zagadnień. Są to braki i niedopełnienia naszego rządu. To rząd ma moc i fundusze na przeprowadzenie takich badań we własnym zakresie czy zlecenie ich odpowiednim instytucjom. Na koniec tych omówień dano czas na krótkie wystąpienie przedstawiciela PKE z Wrocławia. Pochwalił się on dużym dorobkiem swojej grupy w kwestiach obszernej pracy na rzecz komunikacji miejskiej. Wiosną tego roku zorganizowali oni dużą konferencję i później wydali trzyczęściowe opracowanie dotyczące komunikacji zbiorowej. Niedawno także wydali serię kolorowych ulotek z tytułami: Środowisko mówi TAK komunikacji zbiorowej, Dlaczego komunikacja zbiorowa jest ważna, czyli miasto dla człowieka, Parkowanie w mieście, Gminne korzyści z komunikacji zbiorowej, Związek transportowy - co to jest?, Centrum informacji o komunikacji zbiorowej - co to takiego?

Po obiedzie była mała, relaksowa przerwa - czyli spacer po Lanckoronie, którego celem było odwiedzenie tamtejszego małego muzeum etnograficznego. Mogłem pooglądać zebrane tu narzędzia ludowe. Starałem się zapamiętać szczególnie takie służące do strugania wanienek drewnianych, później suszarkę do owoców i grzybów zrobioną z patyków wiklinowych, a także maszynę do wyciskania soku z owoców. Pomyślałem sobie, że warto na wszelki wypadek zapamiętać różne konstrukcje, kto wie - może kiedyś się to przyda.

Po przyjściu zaczęła się praca w grupach, dokładnie powstały trzy grupy, które pracowały nad dwoma zagadnieniami:

CO DALEJ Z ALTERNATYWNĄ POLITYKĄ TRANSPORTOWĄ?
CO MOŻEMY ROBIĆ RAZEM?

Konkretnym wnioskiem z rozmów było postanowienie, aby napisać wspólne pismo do ministra transportu - miałoby ono zawierać ważne uwagi dotyczące polityki transportowej, a także wykazać owoce długotrwałych prac nad tworzeniem nowego, rozsądnego kierunku dla zagadnień polityki transportowej. Pismo to miałoby też uwidocznić to, że jest duża grupa tworząca lobby na rzecz alternatywnej polityki transportowej w Polsce.

Następnie przerwa na kolację, a zaraz po niej uczestnicy oglądali film o dwóch akcjach antyautostradowych w Poznaniu, które na bieżąco komentował Olaf Swolkień. Następnie reprezentant PKE z Warszawy przedstawił wizję modernizacji planów budowy autostrad przecinających stolicę. Przedstawiana opcja charakteryzowała się obwodnicowym przebiegiem koło Warszawy omijającym ważne ekologicznie obszary. Ten znowelizowany projekt przebiegu fragmentu autostrad zyskał nawet pozytywną opinię Ministerstwa Ochrony Środowiska, ale co będzie z nim dalej - nie wiadomo.

Następny dzień zaczął się też pracowicie - wszyscy intensywnie wytężali swe umysły jak mogli, ponieważ wiedzieli, iż czas prac był tylko do obiadu, po którym będzie pakowanie i wyjazd. Aby lepiej się pracowało, znowu odbyła się praca w grupach. Postawione problemy to: Kto jest naszym sojusznikiem, kogo można wciągnąć? Zwrócono uwagę, że przy sojusznikach nie chodzi tylko o tych, którzy mają być na stałe i we wszystkim naszymi sojusznikami. Chodzi o sojuszników w tej doraźnej sprawie, którą obecnie się zajmujemy, czyli w kwestii alternatywnej polityki transportowej.

Druga sprawa, nad którą dyskutowano, to: Jakie podjąć konkretne kroki postępowania? Z całego spotkania - jak wszyscy zauważyli - wynikło przekonanie o potrzebie wspólnego działania i wzajemnym wsparciu.

Utworzono koalicję na rzecz alternatywnych rozwiązań w kwestiach transportu. Napisano także ważną deklarację lanckorońską. Uważam, że ten cały pomysł spotkania w sprawach zagadnień transportowych był ekologom naprawdę bardzo potrzebny. Chwała więc za to organizatorom, szczególnie chyba Magdzie Stoczkiewicz, która - jak zauważyłem - dźwigała na swych barkach największy ciężar organizatorski.

Mirosław Kowalewski
Federacja Zielonych - Szczecin
Kraków, 9.12.97

DEKLARACJA LANCKOROŃSKA

1. Transport w Polsce - jak i w innych krajach Europy Środkowej i Wschodniej - został zdominowany i podporządkowany samochodom, a proces ten jest dynamicznie kontynuowany. Polityka taka prowadzi do:

Powoduje to przerzucanie kosztów promocji samochodu na nas wszystkich, jak i na nasze dzieci i wnuki. One najbardziej odczują skutki podejmowanych dzisiaj decyzji.

2. W związku z tym, że obecnie realizowana polityka transportowa w Polsce odzwierciedla jedynie wąski zakres potrzeb społecznych i cywilizacyjnych, organizacje pozarządowe zebrane w dniach 5-6.12.97 w Lanckoronie postanowiły powołać koalicję na rzecz promowania alternatywnych rozwiązań w transporcie. Organizacje pozarządowe działające w Polsce prowadzą od wielu lat analizy, studia, kampanie i akcje, których dorobek pozwala na tworzenie alternatywnych koncepcji i rozwiązań w transporcie na poziomie krajowym, regionalnym i lokalnym.

3. Jako koalicja uznajemy "Alternatywną politykę transportową dla Polski wg zasad ekorozwoju", przygotowaną w Instytucie na rzecz Ekorozwoju, za punkt wyjścia do naszych działań. W nawiązaniu do niej za szczególnie niezbędne uważamy:

4. Organizacje pozarządowe zebrane w Lanckoronie deklarują, że będą kontynuowały dotychczasowe działania w sposób zintegrowany, dążąc do poszerzania grona osób i instytucji wspierających alternatywne koncepcje i rozwiązania w transporcie w celu efektywniejszego oddziaływania na polityków, administrację rządową i samorządową.

Lanckorona, 6.12.97
Polski Klub Ekologiczny - Zarząd Główny oraz oddziały: Górnośląski, Dolnośląski i Mazowiecki
Federacja Zielonych - grupy: Krakowska, Szczecińska, Warszawska ("Zielone Mazowsze")
Towarzystwo Ekologicznego Transportu - Kraków, Instytut na rzecz Ekorozwoju - Warszawa
Ogólnopolskie Towarzystwo Ochrony Ptaków - Gdańsk, Ośrodek Działań Ekologicznych "Źródła" - Łódź
Tow. "Ziemia przede wszystkim" - Poznań, Stow. Ekologiczno-Kulturalne "Klub Gaja" - Bielsko-Biała
Stowarzyszenie STOPA - Katowice, Społeczny Komitet ds. Walki z Autostradą A-1 - Łódź

Po dodatkowe informacje oraz materiały prosimy zgłaszać się pod adresem:

Magda Stoczkiewicz
Zarząd Główny Polskiego Klubu Ekologicznego
Sławkowska 26a, 31-014 Kraków
/ 0-12/423-20-47, 423-20-98


"Zielone Brygady. Pismo Ekologów" nr 1 (103), Styczeń '98