"Zielone Brygady. Pismo Ekologów" nr 1 (103), Styczeń '98


CZYTELNICY, AUTORZY, KOLPORTERZY, WOLONTARIUSZE, DARCZYŃCY!

Pragnę serdecznie podziękować za odzew na, drukowane w poprzednich numerach, prośby o pomoc dla ZB.

Miło, że kilka osób zechciało, w tym trudnym dla nas wszystkich czasie, ofiarować swe pieniądze dla ratowania ZB. Szczególnie dziękuję za dotacje Wiesławowi Beli, Jankowi Bocheńskiemu, Stanisławowi Goldmanowi, Teresie Korbel, Przemysławowi Kubickiemu, Grażynie Ziółkowskiej, przyjacielowi z Warszawy, który zechciał pozostać anonimowy i innym (nie wymieniam wpłat nie opisanych, które zgodnie z informacją w stopce traktujemy jako dotacje, lecz ich cel mógł być inny).

Dziękuję też osobie, która obiecała przekazać nam do sprzedaży swą publikację. Dziękuję tym, którzy zgłosili się, aby rozwieszać nasze plakaty, rozpowszechniać nasze ulotki, kolportować nasze publikacje, recenzować je, drukować nasze oferty w swych zinach, pomagać w pracach biurowych. Dziękuję za opłacenie ogłoszeń w ZB (czy to gotówką czy w postaci reklamowanych produktów). Każda pomoc jest przydatna, choć odzew w stosunku do naszych potrzeb i oczekiwań jest, niestety, daleko niewystarczający. Darowizny i wszelkie inne wsparcie wciąż mile widziane!

Niestety, odpowiedzi na zapytanie o to, ile jesteście w stanie płacić za ZB, nie było wiele i - jak zwykle - są one skrajnie różne. Osoba z Warszawy nie jest w stanie płacić więcej niż 1 zł za ZB, inna słusznie uważa, że oczywiście jest zainteresowana płaceniem jak najniższej ceny, ale rozumie, że obecna cena nie jest realna i wymaga zmiany. Inna osoba natomiast twierdzi, że powinniśmy wprowadzić "prenumeratę przyjaciół" - osoby, które się "poczuwają" płacą tyle, ile ZB faktycznie kosztują, a my za to wymieniamy ich nazwiska na okładce, ale ktoś inny pisze, że nie rozumie dlaczego ktoś miałby płacić 2 czy 3 zł za coś, co kosztuje 1 zł.

Tak więc od tego momentu cena ZB wynosi w prenumeracie 2 zł (w tym koszt wysyłki na terenie kraju), niezależnie czy adresatem jest osoba prywatna czy instytucja. Oczywiście prenumerata zagraniczna jest odpowiednio droższa. Cena sprzedaży ZB pozostanie raczej nie zmieniona, ale jest szansa, że ZB - choć ciut cieńsze - będą się ukazywać częściej. Jak zwykle mamy pulę egz. gratisowych dla osób naprawdę potrzebujących, jednak prosimy o pisemne uzasadnianie tej sytuacji (w przypadku instytucji mile widziane podziękowania) lub rozważenie możliwości innej niż gotówkowa formy rewanżu.

Dobrą informację jest to, że Narodowy Fundusz Ochrony Środowiska i Gospodarki Wodnej pozytywnie ocenił nasz wniosek o dofinansowanie dwutygodnika ZB (80 ss. A5) i kwartalnika GB (28 ss. A4) w 1998 r. Jednak na razie jest to tylko wstępna opinia, a więc nie mogę jeszcze podać kiedy i w jakiej formie ukaże się następny numer ZB. Proszę o cierpliwość, gdyż nie mamy w tej chwili własnych środków na kontynuowanie działalności.

Dziękuję za rady, jak ulepszyć ZB, od jakich sponsorów nie powinniśmy brać dotacji oraz jak winniśmy oszczędzać nasze zasoby i środowisko. W miarę możności skorzystamy. Wyjaśniam więc przy okazji autorom, że wysyłanie im wydruków do autoryzacji nie jest ani czczą formalnością ani nadmierną względem nich kurtuazją. Proszę więc nie pisać: "Nie przysyłajcie do autoryzacji, ufam wam, zmieniajcie co chcecie". Korekta autorska jest po prostu cenną pomocą dla redakcji i chroni przed przykrymi błędami. Sądzę też, że może być pomocna dla autorów, którzy chcą unikać błędów i nauczyć się lepszej współpracy z mediami i wydawcami. Natomiast wysyłane autorom wraz z autoryzacją oświadczenie jest - niestety - smutną koniecznością wynikającą z niuansów prawa prasowego i autorskiego. Już zdarzyło się, że ktoś - i to znający realia ZB! - za wykonane wcześniej społecznie redagowania zażądał nagle honorarium!!! Także wysyłanie identycznych tekstów różnym redakcjom jest plagą, przed którą musimy się bronić (informacja w stopce redakcyjnej niektórym - niestety - nie wystarcza!). Zdarzyło się też, że jeden z autorów - może żartem? - nie chciał pisemnie potwierdzić podanych w swych art. informacji (w ten sposób chcemy wyjść na przeciw - słusznym nieraz - zastrzeżeniom co do odpowiedzialności za słowa), twierdząc - słusznie - że wydawca też odpowiada za to, co daje do druku. Otóż to też jest istotne. Nie możemy sprawdzić wszystkich podawanych przez was danych (jak widać poniżej)! Autor świadomy odpowiedzialności winien zastanowić się nad tym, co pisze, nad rozpowszechnianymi informacjami.

Na zakończenie przepraszam tych, którzy otrzymali poprzednie ZB uszkodzone ("dziurawe" ss. 40-41) - na życzenie wymieniamy wybrakowane egz. na dobre. Przepraszam też za opóźnienia w druku i jeszcze raz apeluję o wcześniejsze przysyłanie zapowiedzi.

Do rychłego następnego razu!

Andrzej Żwawa

DZIWNA SPRAWA

W ZB nr 10(100)/97, s.104 (Czekam na pomoc) opublikowaliśmy list Andrzeja Balasa przebywającego w więzieniu w Kłodzku. Natomiast w "Gościu Niedzielnym", "Gazecie Wyborczej" i "Super Expressie" ukazały się listy powodzianina proszącego o pomoc. Osoba ta podała to samo imię i nazwisko oraz adres (oczywiście bez podania, że to Zakład Karny). W kolejnych numerach tych gazet opublikowano sprostowania, że to więzień-oszust (dziękuję Czytelnikowi, który przysłał wycinek z "Gościa Niedzielnego"!).

Andrzej Balas w kolejnym liście napisał, że padł ofiarą kogoś, kto w jego imieniu wysłał do gazet fałszywe apele i że wytoczy mu proces. Sam przeprasza tych, którzy nie dostali odpowiedzi, gdyż uważa, że wiele listów zatrzymała mu więzienna cenzura; i prosi na przyszłość o listy polecone, bo tylko takie z pewnością dotrą. Chęć wysłania mu przedmiotów należy najpierw awizować listem, gdyż musi on uzyskiwać każdorazowo zezwolenie na otrzymanie paczki. Prosi o przepisy wegetariańskie, radiomagnetofon i kasety. Chętni do korespondowania winni wysłać zaadresowane koperty ze znaczkami zwrotnymi i kartkę. Oferuje pomoc w postaci przepisywania czy innych prac, które mógłby wykonywać w więzieniu. W wiezieniu przebywa on od 3 lat za pobicie policjanta, a nie od 12 - jak podają sprostowania w gazetach, cytujące rzekomo naczelnika ZK w Kłodzku. Z Częstochowy mamy informację, że Andrzej jest w szpitalu w Łodzi - adres:

Andrzej Balas
Szpital Więzienny ZK nr 2
Kraszewskiego 1/5
93-161 Łódź

- oraz inną, że już wyszedł na wolność.

Andrzej Żwawa


"Zielone Brygady. Pismo Ekologów" nr 1 (103), Styczeń '98