"Zielone Brygady. Pismo Ekologów" nr 6 (108), 16-31 marca 1998


POMYŁKA

Ekolodzy od kilkunastu lat występują w obronie naturalnie ukształtowanych rzek, chcąc uchronić je przed uregulowaniem. Niestety, w społeczeństwie "utarło się" twierdzenie, że prostowanie koryta, betonowanie brzegów itp. zabiegi hydrotechniczne skutecznie zapobiegają powodzi.

Oto przykład: w lutym br. na łamach regionalnego periodyku "Nowiny" ukazał się artykuł1) o planowanej regulacji potoku Szotkówka w gminie Godów (woj. katowickie). W dniu, w którym przeczytałem tę wiadomość, napisałem do "Nowin" tekst potępiający regulowanie Szotkówki i rzek w ogóle. Opublikowano go 3 tygodnie później2) z poważnym błędem, który zniekształcił charakter mojej publikacji. Oto on (zobacz ostatni wyraz cytatu): Dziwi mnie zachowanie wójta Godowa pana Ludwika Piechaczka, który ochoczo dąży do regulacji tej pięknej rzeczki [mowa o Szotkówce], gdyż jest to decyzja przynosząca mnóstwo zysków! Poprawne zdanie powinno brzmieć: (…) jest to decyzja przynosząca mnóstwo szkód! Ta pomyłka wyraźnie świadczy o braku świadomości ekologicznej u korektora i osoby przepisującej.

Oczywiście zażądałem sprostowania w "Nowinach" (wysłałem już odpowiednie pismo), które - mam nadzieję - ukaże się w jednym z najbliższych numerów tej gazety.

Na zakończenie prośba do wszystkich Czytelników ZB: wyraźcie listownie swój sprzeciw w sprawie regulacji potoku Szotkówka, pisząc do wójta Godowa (w pierwszej kolejności!) i dyrektora Okręgowej Dyrekcji Gospodarki Wodnej w Gliwicach. Nie bądźcie bierni! Jest jeszcze szansa, aby uchronić Szotkówkę przed uregulowaniem! Nie pozwólcie dalej niszczyć przyrody za swoje pieniądze!

Oto adresy:

Pan Ludwik Piechaczek
Wójt Gminy Godów
1 Maja 43
44-340 Godów

Pan Józef Stadnicki
Dyrektor ODGW w Gliwicach
Sienkiewicza 2
44-100 Gliwice

Chciałbym również podziękować Towarzystwu na rzecz Ziemi z Oświęcimia za zainteresowanie problemem i zajęcie stanowiska wobec regulacji Szotkówki.

28.2.98
Mariusz Tomczak
Turystyczna 71/43
44-335 Jastrzębie Zdrój

1) (jak), Potoki do regulacji [w:] "Nowiny" z 4.2.98, s.9.

2) Mariusz Tomczak, Lepiej wybudować wały [w:] "Nowiny" z 25.2.98, s.6.

WBREW PROGNOZOM
HYDROTECHNIKÓW

Drzewa nadbrzeżne hydrotechnicy tną przeciw powodzi. Tymczasem powódź wystąpiła przeciw hydrotechnikom.

Okazało się, że wbrew ich prognozom drzewa nie są aż takim zagrożeniem. Taki wniosek1) wyciągnąć można z danych zawartych w raporcie Głównego Urzędu Nadzoru Budowlanego. Takiego zdania2) jest też dr Wojciech Jankowski, który dodaje jeszcze, że drzewa i lasy nadbrzeżne hamując w czasie powodzi prąd wody, działają korzystnie.

Wbrew prognozom hydrotechników według wstępnych danych przerwania wałów nie następowały najczęściej tam, gdzie lasy rosnące w dolinie miały podpiętrzać wodę i doprowadzić do przelania się wody nad wałami. Przerwanie wałów na zalesionym odcinku doliny Odry w gminie Wałów wykazało, że las silnie hamuje rozlewanie się wody dając czas na ewakuację wiosek - stwierdza dr Jankowski. I dodaje - Płynące z wodą pojedyncze drzewa wyrwane z korzeniami w niektórych przypadkach powodowały dodatkowe straty - uszkodzenia domów, wałów. Nie jest to jednak wystarczający argument do wycięcia wszystkich drzew w dolinach rzecznych. Pasy zadrzewień rosnące przed wałami spowalniały prąd wody chroniąc wały przed naporem wód.

Tym sposobem odnotowuję kolejny głos w obronie nadrzecznych drzew, oparty na doświadczeniach powodzi w lecie 1997 r.

Stanisław Zubek
kampania "Aby rzeka była rzeką"

1) Stanisław Zubek, Pół i niecały procent kontra rżnięcie w międzywalu [w:] ZB nr 4(106)/98, s.14.

2) Wojciech Jankowski, Dlaczego powódź? [w:] "Bociek" nr 3/1997, ss.1-4.

W TAJLANDII
POMYŚLELI

Prawie 10 lat temu władze Tajlandii wydały dekret chroniący dżunglę przed wyrębem. Interesujące są okoliczności i motywy tego kroku.1)

Decyzja władz Tajlandii została podjęta niewątpliwie pod wrażeniem katastrofalnej powodzi na południu kraju w listopadzie 1988 r. Przyczyną katastrofy (której ofiarą padło 350 ludzi) było właśnie nielegalne karczowanie dżungli.

A zatem mamy kolejny2) przyczynek uzasadniający tezę, że przeciw powodzi najskuteczniejszy bujny las.

W Tajlandii władza pomyślała. W Polsce o powodzi i lasach powinien pomyśleć (wiadomy) minister. Jak Bóg da, to może mu się uda.

Stanisław Zubek
kampania
"Aby rzeka była rzeką"

1) HH, Nie wolno ściąć ani jednego drzewa [w:] "Przyroda Polska" z lipca '89, s.28.

2) Kolekcja przyczynków choć powoli, ale rośnie:

a) Stanisław Zubek, Najskuteczniejszy bujny las [w:] "Biuletyn PKE" nr 1/1998, s.8 oraz "Dzikie Życie" nr 3/1998, s.9.

b) Stanisław Zubek, Rewolucja przyczyną powodzi [w:] ZB nr 3(105)/98, s.12.

c) Stanisław Zubek, Tygrys a sprawa polska [w:] ZB nr 4(106)/98, s.16.

OGRANICZONOŚĆ SCHEMATU HYDROTECHNICZNEGO

Myślenie o powodzi w kategoriach samej rzeki (zapory, regulacje, obwałowania) jest myśleniem ograniczonym. W dosłownym i przenośnym tego słowa znaczeniu. Powiem więcej. To wcale nie jest myślenie. To schematyzm. Bezmyślny.

POWÓDŹ ZACZYNA SIĘ NIE W RZECE, A W DORZECZU, czyli obszarze, z którego do rzeki woda spływa. A zatem możliwości retencyjne dorzecza,*) a nie tylko samej rzeki, są istotne dla przeciwdziałania powodziom. Wśród rodzajów retencji dorzecza wyróżnić można retencję gleby, roślin i ukształtowania terenu.

Schemat hydrotechniczny uwzględnia tylko tę trzecią ewentualność - ukształtowanie terenu. To jego pierwsze ograniczenie.

Drugie ograniczenie polega na tym, że liczy się tylko SZTUCZNE ukształtowanie terenu, bo tym właśnie są zapory i obwałowania, czyli budowle wodne i nadwodne.

Trzecie ograniczenie polega na tym, że owo sztuczne ukształtowanie terenu ogranicza się do samej rzeki. A cały pozostały obszar dorzecza leży "przeciwpowodziowym odłogiem". Aby nie było nieporozumień. Nie myślę tu wcale o otaczaniu szczytów gór wałami, ale o retencji naturalnej dorzecza, o czym za chwilę.

Teraz małe podsumowanie. Jak wynika z powyższego, schemat hydrotechniczny ogranicza się wyłącznie do BUDOWANIA retencji SZTUCZNEJ tylko w tej specyficznej części dorzecza, jaką jest rzeka. A przecież liczy się całe dorzecze. Deszcz nie spada tylko i wyłącznie do rzeki. Liczy się też retencja naturalna (gleba, rośliny), której po pierwsze - nie należy niszczyć, a po drugie - też można ją budować czy odbudowywać. A zatem pomijanie retencji naturalnej będzie czwartym ograniczeniem schematu hydrotechnicznego. Sadzenie, pielęgnacja czy ochrona lasu leżą wszak poza kompetencjami budownictwa wodnego.

Piątym wreszcie ograniczeniem schematu hydrotechnicznego jest czas. Chodzi o trwałość budowli hydrotechnicznych. Wszystkie one się starzeją i niszczą, więc wymagają napraw. Przy czym zbiorniki zaporowe są najgorsze. Są trwale nietrwałe. Po prostu zamulają się, tracą pojemność i przestają pełnić swe funkcje. Raz na zawsze.

Podsumowując całość. Podane wyżej pięć ograniczeń hydrotechnicznego schematu "myślenia" o powodzi pokazuje, że o powodzi myśleć trzeba nie tylko w kategoriach rzeki, ale w kategoriach całego dorzecza. Nie tylko w kategoriach retencji sztucznej, ale także naturalnej. Nie tylko w kategoriach budowania, ale także zachowania już istniejącej retencji. I wreszcie nie tylko w kategoriach doraźnych - zbiorniki zaporowe dość szybko się zamulają, ale w kategoriach trwałych - las może rosnąć w nieskończoność. Takie myślenie nie jest jeszcze całościowym myśleniem o powodzi, ale na pewno jest myśleniem mniej ograniczonym.

Stanisław Zubek
kampania "Aby rzeka była rzeką"

*) O przeciwpowodziowej roli tradycyjnego krajobrazu rolniczego - zob. Stanisław Zubek, Zniszczenie krajobrazu przyczyną powodzi [w:] ZB nr 1(101)/98, s.8.

O przeciwpowodziowej roli lasu - zob. Stanisław Zubek, W Tajlandii pomyśleli [w:] bieżące ZB. Tam też odesłania do dalszych przyczynków w tej sprawie.

SKALPOWANIE ZIEMI
A
POWODZIE

Oto kolejny przyczynek do uzasadnienia tezy, że przeciw powodzi najskuteczniejszy bujny las. Przyczynek ten znalazłem w książce Antoniny Leńkowej Oskalpowana Ziemia.*)

Jednym ze sposobów skalpowania Ziemi jest niszczenie lasów. A lasy, obok pełnienia innych funkcji, działają także przeciwpowodziowo. Czytajmy:

Las wpływa też wybitnie hamująco na odpływ opadów. (…) Kiedy przychodzą ulewne deszcze, las chłonie wodę i przez to wpływa na zmniejszenie pierwszej fali powodziowej.

To była uwaga ogólna. A teraz konkrety.

W dorzeczu Missisipi wyniszczono rozległe obszary leśne. W ostatnich dziesięcioleciach było tam przeszło sto wielkich powodzi! Klęski te przybierały niekiedy formę wręcz biblijnego potopu. W latach 1927, 1937, 1938, 1947, 1951, 1955 Missisipi szalała specjalnie, szerząc wszędzie śmierć i zniszczenie.

Tak to wygląda w dorzeczu Missisipi. Popatrzmy gdzie indziej.

Katastrofalne powodzie zdarzają się - jako następstwa wycięcia lasów - również w zlewiskach innych rzek amerykańskich, a także w wielu innych krajach, jak na przykład w Indiach, w Iraku, w Australii.

Powyższe informacje były szeroko dostępne i to od lat.

Książka Antoniny Leńkowej jest pozycją bardzo znaną. Była tłumaczona. W Polsce wydano ją czterokrotnie (w 1961, 1969, 1971 i 1988 r.), w tym dwukrotnie w popularnej serii "Omega". Łączny nakład tych wydań spory - razem 55 tys. egzemplarzy. Ponadto, już od pierwszego wydania (przez Zakład Ochrony Przyrody PAN), pismem Ministerstwa Oświaty (z 21.12.1960) książka została zalecona do bibliotek liceów ogólnokształcących, techników, zakładów kształcenia nauczycieli oraz do działów nauczycielskich bibliotek szkół podstawowych, co dodatkowo powinno przyczynić się do jej dostępności.

Przytoczone cytaty o przeciwpowodziowej roli lasu znajdziemy już w pierwszym wydaniu, które ukazało się prawie 40 (dokładnie 37) lat temu.

Stanisław Zubek
kampania "Aby rzeka była rzeką"

PS

Powyższy przyczynek do tematu lasu i powodzi jest już szóstym. Zestawienie poprzednich - patrz: Stanisław Zubek, Pol-Forest o lesie i powodzi [w:] bieżące ZB.

*) Antonina Leńkowa, Oskalpowana Ziemia, Zakład Ochrony Przyrody PAN, Kraków 1961. Cytaty ze stron 60 i 159.

POL-FOREST O LESIE
I POWODZI

Polska Fundacja Leśna "Pol-Forest" wydała broszurę1) w całości poświęconą roli lasu w przeciwdziałaniu powodzi. Autor broszury i prezes Fundacji - Bolesław Spring pisze: (…) trzebienie lasów, zwłaszcza porastających góry, nasila częstotliwość i intensywność pojawiania się takiego kataklizmu, jakim jest powódź.

Autor podkreśla również rolę lasów nadrzecznych rosnących w strefach zalewów rzek i w obrębie wałów przeciwpowodziowych, które to lasy są buforem obniżającym niszczycielską siłę powodzi. Zostało ich już niewiele - raptem 820 km2, czyli ułamek procenta powierzchni Polski.

To tyle. Bardziej zainteresowanych odsyłam do broszury. Celem moim było bowiem jedynie odnotowanie kolejnego głosu doceniającego rolę lasu w ochronie przed powodzią. W sumie tych głosów (łącznie z tym) udało mi się zebrać już pięć.2) To już jest coś. A myślę, że to nie koniec.

Stanisław Zubek
kampania "Aby rzeka była rzeką"

1) Bolesław Spring, Biuletyn nr 17/97 o lesie, jako czynniku ograniczającym możliwości pojawienia się powodzi, Polska Fundacja Leśna "Pol-Forest", Wrocław 1997. Cytaty ze stron 6 i 14. Adres:

Polska Fundacja Leśna "Pol-Forest"
Grunwaldzka 90
50-357 Wrocław
0-71/328-30-11
0-71/21-14-01

2) Zestawienie głosów:

a) Stanisław Zubek, Najskuteczniejszy bujny las [w:] "Biuletyn PKE" nr 1/1998, s.8 oraz "Dzikie Życie" nr 3/1998, s.9.

b) Tenże, Rewolucja przyczyną powodzi [w:] ZB nr 3(105)/98, s.12.

c) Tenże, Tygrys a sprawa polska [w:] ZB nr 4(106)/98, s.16.

d) Tenże, W Tajlandii pomyśleli [w:] bieżące ZB.

FAŁSZYWA
SKUTECZNOŚĆ

W wydanym ponad 30 lat temu tomie*) ósmym Wielkiej Encyklopedii Powszechnej PWN, pod hasłem "Odra" znalazłem zdanie fałszywe. Oto ono:

Skuteczną ochroną przed powodzią są liczne zbiorniki retencyjne na górskich dopływach Odry oraz poldery zalewowe w dolinie rzeki (największe pod Wrocławiem i poniżej Szczecina).

Nie wiem, czy autor tego zdania kłamał, ale na pewno twierdził nieprawdę. Pokazała to powódź w lecie '97. Ochrona hydrotechniczna (liczne zbiorniki retencyjne) okazała się nieskuteczna. Tworzyła tylko fałszywe poczucie bezpieczeństwa.

Stanisław Zubek
kampania
"Aby rzeka
była rzeką"

*) Wielka Encyklopedia Powszechna PWN, PWN, Warszawa 1966, t.VIII., s.150. Hasło "Odra" opracował Zdzisław Mikulski.

WODY CORAZ MNIEJ

Na jednego mieszkańca Polski przypada 1 600 m3 wody na rok. Jest to tylko pozorne wrażenie obfitości. Niemal tyle samo płynęło akweduktami do statystycznego mieszkańca Rzymu… W 2010 r. liczba ludności w Polsce wzrośnie do 40 mln, wówczas wody będzie jeszcze mniej do podziału - zaledwie 1000 m3 na głowę.

1000 m3 na mieszkańca jest wielkością charakterystyczną dla krajów, w których występuje problem braku wody. Obecnie przeciętny Polak zużywa trzy razy więcej wody niż mieszkaniec Europy (chodzi o zachodnią część), natomiast przemysł polski ma jeden z największych współczynników zużycia wody w Europie. Polak zużywa dziennie średnio 200 l wody na dobę, podczas gdy w krajach wysoko rozwiniętych górną granicę stanowi 150 l.

Każdy metr sześcienny wody to strata 1-1,5 KWh energii zużytej na ujęcie, uzdatnienie, doprowadzenie do użytkownika i odprowadzenie w postaci odpowiednio oczyszczonych ścieków.

W ciągu ostatnich 10 lat poziom wód gruntowych obniżył się o 1,5 m. "Ulepszanie przyrody" poprzez intensywne osuszanie łąk, pól, torfowisk i bagien, prostowanie zakoli rzek, likwidowanie małych spiętrzeń, młynów spowodowały szybsze spływanie wody do morza i trwały deficyt wód powierzchniowych na ponad 35% powierzchni kraju.

Brak wody zaczynają odczuwać także duże miasta, a w szczególności mieszkańcy północno-wschodniej i środkowej Wielkopolski, Kujaw i centralnych regionów kraju. Woda, którą posiadamy, jest coraz bardziej brudna. Rzek I kl. czystości nie ma już w ogóle. Jedynie Wisła tuż przy źródle sklasyfikowana jest w I kl. - "nadaje się do spożycia po przegotowaniu".

Jednak problemy z wodą mamy nie tylko my - 20% mieszkańców Ziemi cierpi na jej brak. Pozornie jest, a praktycznie nie ma.

Rafał Jaśko

4 Na podstawie: "Rzeczpospolita" z 21.3.98.

ZAPORA NA WIŚLE I JEJ SKUTKI

28-letnia zapora na Wiśle, zbudowana jako pierwszy stopień kaskady dolnej Wisły, przez lata podmywana znajduje się dziś w fatalnym stanie technicznym.

Projektanci nie przewidzieli, że samotna praca stopnia wodnego w środku nie uregulowanego odcinka rzeki i wstrzymanie budowy pozostałych stopni kaskady dolnej Wisły spowodują znaczne pogorszenie pracy obiektu. Największe kłopoty sprawiają zjawiska lodowe grożące zatorami, postępująca erozja dna Wisły poniżej Włocławka, za którą odpowiedzialna jest działalność zapory.

Inż. Zdzisław Meler - kierownik Inspektoratu Okręgowej Dyrekcji Gospodarki Wodnej we Włocławku przyznaje, że stopień wodny Włocławek pracuje w niewłaściwych warunkach.

Okręgowa Dyrekcja Gospodarki Wodnej w Warszawie uważa, że dla zapewnienia stabilizacji koryta rzecznego należy zapewnić podjęcie dużych prac na Wiśle powyżej Płocka. Jednocześnie zbudowanie każdej nowej zapory przyczyni się do destabilizacji koryta rzeki i postępowania erozji dna rzecznego!

Zbyt wolny spływ kry lodowej spowodowany uregulowaniem rzeki był przyczyną powodzi w 1982 r. Pod wodą znalazło się 10 tys. ha, w tym lewobrzeżny Płock. Ewakuowano 14 tys. osób z 2 230 gospodarstw.

Jednocześnie praca zbiornika we Włocławku jest przyczyną postępującej erozji koryta rzeki. Obniżenie się koryta rzeki (o 2,5 m) zaobserwowano na długości ponad 40 km od stopnia poniżej zapory - podaje protokół z przeprowadzonej jesienią kontroli.

Rafał Jaśko

Zapora na Wiśle jeszcze bezpieczna [w:] "Rzeczpospolita" z 6.3.98, s.25.

JEZIORO MODŁA KOŁO USTKI

W odległości ca 8 km na południowy zachód od Ustki położone jest jezioro Modła. Jest to ogromna ptaszarnia w pobliżu Bałtyku. Wiadomości o jeziorze jest nie za wiele.

Na jednej z kilku tablic ustawionych w niewielkiej odległości od jeziora są następujące informacje: Rezerwat przyrodniczo-ornitologiczny i wodno-roślinny, ustanowiony z dniem 1 listopada 1982 roku. Powierzchnia 194,80 ha. Gmina Ustka, obręby Lędowo i Zaleskie. Zarastające jezioro przymorskie ze stanowiskami lęgowymi ptactwa wodnego oraz z typową roślinnością wodną i szuwarową.

Swego czasu prof. Wojciech Górski ze słupskiej Wyższej Szkoły Pedagogicznej opracował tzw. Operat ochrony awifauny dla rezerwatu przyrody jezioro Modła. Wynika z niego, że w okresach wędrówek, szczególnie wiosennych, w rezerwacie regularnie występują 54 gatunki ptaków. Według ornitologicznych norm wystarcza 45 gatunków, by ta przelotna ostoja ptactwa miała rangę krajową.

Stale gniazduje tu 35 gatunków, czyli o 10 więcej niż wymaga status terenu ważnego w skali kraju dla ochrony ptaków zagrożonych całkowitym wyginięciem i 8 gatunków zagrożonych w skali europejskiej. A wystarczy 5 gatunków zagrożonych w Europie, by spełnić trzecie z rzędu kryterium ważności rezerwatu dla polskiej przyrody.

Na jeziorze żyje najliczniejsza kolonia mew śmieszek, obejmująca 5% stanu krajowego populacji tego gatunku. Profesor Górski uważa kolonię za wyjątkowo stabilną, mimo że 3 lata temu ok. 70% młodych śmieszek wymordowały drapieżne mewy srebrzyste.

Osobliwością rezerwatu są pływające wyspy - lęgowiska ptaków. Większe wyspy, które dobiły do brzegu, są odwiedzane przez lisy i dziki, a te wizyty zupełnie nie służą ptakom. Dlatego profesor postuluje użycie małych ładunków wybuchowych w celu pokawałkowania tych wysp i odbicia ich od brzegu. Jego zdaniem potrzebne byłoby też wytyczenie ścieżek dydaktycznych na groblach wokół jeziora oraz zbudowanie wież obserwacyjnych i sezonowej stacji ornitologicznej.

Według profesora Górskiego rezerwat jezioro Modła to najbardziej atrakcyjny obszar i ostoja ptactwa wodnego i błotnego w strefie wybrzeża Bałtyku od Kołobrzegu po Łebę.

Bernard Konarski

ZBÓJNICY A SPRAWA CZORSZTYŃSKA

W soboty 1700 w "Dwójce" ostatnio oglądać można było Janosika.

Czy serial ten o owym "podhalańskim Robin-Hoodzie" ma coś wspólnego z ekologią?

Ma. W niektórych scenach filmu można zobaczyć nie zniszczone jeszcze przez zaporę fragmenty przyrody w okolicach Czorsztyna.

Tomasz Poller
akcja "Tama Tamie"


"Zielone Brygady. Pismo Ekologów" nr 6 (108), 16-31 marca 1998