Zielone Brygady nr 16 (118), 16-31 sierpnia 1998


SUMIENIE ZDEGENEROWANEJ CYWILIZACJI

Minął już blisko rok od wyborów, w których to WKLE - "podwieszona" pod UW - miała stanowić (liczną) reprezentację zielonych w parlamencie.

Tymczasem wielu zielonych, głosując na UW, przyczyniło się do wejścia do parlamentu wielu niekompetentnych osób z tej partii, z ekologią nie mających nic wspólnego. Prysły marzenia o lobbingu parlamentarnym, pozostały akcje bezpośrednie i mozolna praca z ludem.

Jednak, mimo iż jesteśmy leniwi (jak twierdzi Robert Surma), to nie siedzimy tak zupełnie z założonymi rękami, nie pozostajemy zupełnie pasywni w swym oczekiwaniu na następne wybory, ale ucieramy się w dyskusjach, w akcjach, ucieramy się, jak kamienie młyńskie, które kiedyś będą musiały zmielić ziarno naszej pracy (lub lenistwa), z którego będzie można zrobić wielki chleb i włożyć go w gęby wszystkich technokratów i oportunistów, aby wreszcie zamilkły i nie łudziły nowymi wizjami jutra z nieograniczonym postępem, rabunkową gospodarką i całym tym wielkim żarciem, w którym uczestniczenie poczytuje się wręcz za obowiązek. Ale, by zapchać wszystkie te gęby, chleb nasz musi być duży, a co za tym idzie - musimy zebrać ogromny plon, którego nie uda się zebrać inaczej jak wspólną pracą, kooperacją zarówno pozytywną, jak i negatywną, współdziałaniem i walką.1)

Z pewnością działania nasze czasem zbytnio przypominają wyścig szczurów w labiryncie, z którego nie ma wyjścia, a może raczej paniczną próbę ucieczki z labiryntu - jest to jednak całkowicie uwarunkowane zasadami2) obowiązującymi w świecie-labiryncie, w którym żyjemy. Wszelkie nasze działania cokolwiek warte są tylko wtedy, gdy uprzytomnimy sobie, że wszystko, co czynimy, czynimy przede wszystkim dla zachowania gatunku homo sapiens na tym najwspanialszym ze światów, na którym przyszło nam żyć, bo wszelkie myślenie, że obronimy przyrodę, jest z naszej strony nie tylko arogancją,3) ale i egoizmem.

Tymczasem pragmatyczne traktowanie przyrody jako służebnicy człowieka, nie tylko degeneruje nasz gatunek, ale też czyni go niewolnikiem obecnego systemu wartości opartego na przedmiotowym traktowaniu przyrody. Jednym z największych błędów popełnianych przez człowieka jest stanowczo zbyt łatwe przecenianie zasobów przyrody4) i nie chodzi tu o zasoby naturalne takie, jak drewno, węgiel czy inne kopaliny, ale przede wszystkim o przecenianie zasobności różnorodności form życia.

Jaka jest w tym wszystkim rola ekologów? Myślę, że winni oni być niczym średniowieczni biczownicy - sumieniem zdegenerowanej cywilizacji, z tym, że miast umartwiać się, winni wtłaczać idee w bezwładne cielska konsumenckiej masy. Rola to z pewnością niełatwa, ale z czasem daje możliwość stworzenia nowej cywilizacji, w której będziemy mogli poczuć się pełnoprawnymi mieszkańcami i kreatorami, a nie tylko konsumencką masą. Staniemy się demiurgami tworzącymi nową rzeczywistość, która będzie w pełni odbiciem naszych idei.

Podstawą do stworzenia nowej cywilizacji musi być przebudowa społeczeństwa, jego praw, wierzeń, sztuki, moralności, obyczajowości. Ale, aby "zazielenić" umysły społeczeństwa, trzeba długiej, mozolnej i solidnej pracy. Czy podołamy? Nie wiem, ale niech za odpowiedź posłuży pewne zdarzenie. Dość niedawno, idąc ul. Świętokrzyską w Warszawie, zauważyłem, że na ścieżce rowerowej, wyznaczonej podczas demonstracji, przestały już parkować samochody, odkąd ścieżką tą częściej zaczęli jeździć rowerzyści. Przestrzeń między tymi dwoma pasami wyznaczającymi ścieżkę zaczęła być używana do właściwych celów. Może pan Święcicki czy inni decydenci w innych miastach nie rozumieją jeszcze w pełni tego, że takie ścieżki są potrzebne, ale świadczy to tylko o całkowitym braku wyobraźni i arogancji wobec obywateli, którzy powinni pamiętać o tym podczas wyborów samorządowych (a właśnie się zbliżają), tak w stolicy, jak i na prowincji. Jeżeli oni nie wyobrażają sobie, gdzie te ścieżki zbudować w zatłoczonych miastach, w których brakuje już miejsca na budki telefoniczne (tak stwierdził jeden z radnych Warszawy w wywiadzie dla WOT-u), to my możemy wyobrazić sobie innych ludzi na ich miejscu, możemy wyobrazić sobie zupełnie coś innego, coś nie zapisanego w urzędniczych dokumentach, coś, czego nie ma w strategiach wielkich firm, coś pominiętego w łapówkowych uzgodnieniach,5) coś, co będzie potrzebne nie tylko finansistom, urzędnikom, ale i obywatelom.

Przyszłość planety, a co za tym idzie i nasza, zależy od nas samych, zależy od tego, jak będziemy zmieniać to wszystko, co utarte przez schematy wydaje się niezmienialne. Ekologia potrzebuje filozofii6) - pisze prof. Henryk Skolimowski i myślę, że nie obrazi się na mnie, jeżeli dorzucę do tego, że nie tylko ekologia potrzebuje filozofii, cały świat potrzebuje filozofii. Potrzebna jest filozofia, która zapewni przetrwanie świata. Właśnie ekologia może dać tę filozofię, co więcej - może stać się filozofią przetrwania, jakiej będzie potrzebował świat w XXI w.

Rozwój nauki w ostatnim stuleciu skrzywił nas moralnie, w niesłychany sposób oddalił nas od Ziemi, a co za tym idzie - od wszelkich podstaw naszego bytowania, podciął nam korzenie. Nauka, szukając jedności (Boga), stała się bronią przeciw naturze. Coraz nowsze budowle mają nam zastąpić ginącą florę, coraz nowsze modele aut mają nam zastąpić ginące gatunki fauny. Dlatego, aby laboratoria naukowe nie stały się laboratoriami śmierci i zatracenia, w których niszczy się Ziemię, nauka potrzebuje filozofii, która powinna mieć jeden cel - zapewnić nam przetrwanie na naszej planecie.

A my, jacy w tym wszystkim jesteśmy i co w tym wszystkim znaczymy? Myślę, że to pytanie jest zbyt trudne, aby odpowiedzieć na nie w kilku słowach, ale jedno wydaje mi się pewne. Mianowicie to, że jesteśmy różnorodni, to, że nie stanowimy jednolitej monokultury może stać się w przyszłości naszym atutem, należy to tylko mądrze wykorzystać.

Rafał Jaśko
Kolbego 5/30, 09-100 Płońsk

1) Tadeusz Kotarbiński, Traktat o dobrej robocie, Wrocław 1975, ss.221-243.

2) Niektórzy nazywają je patriarchatem.

3) Anna Nacher, Jak zostałam jednak nałogową polemistką? [w:] ZB nr 10(112)/98, s.53.

4) Jacek Kolbuszewski, Ochrona przyrody a kultura, Wrocław 1992, s.15.

5) Marcin Hyła, Wyobraź sobie coś zupełnie innego [w:] Silva Rerum - ekologiczne miscellanea, Biblioteka "Zielonych Brygad", Kraków 1998, s.110.

6) Henryk Skolimowski, Ekologia potrzebuje filozofii [w:] ZB nr 7(109)/98, s.26.


Zielone Brygady nr 16 (118), 16-31 sierpnia 1998