| Strona główna | 
Do napisania tego tekstu zmusił mnie artykuł Pana Michno "Wegetarianizm Błędna 
droga?" zamieszczony w 2 n-rze ZB.
Swój artykuł Pan Michno rozpoczyna od małej próby udowodnienia, że organizm 
człowieka jest dostosowany do jedzenia mięsa, a dobre zdrowie uzależnione od dobrego 
stanu nerwów, a nie pożywienia. Zaznacza jednak, że są i argumenty przemawiające za 
wegetarianizmem. Nie będę się tu rozwodził nad tym problemem, chciałbym tylko 
zauważyć, że skoro są takie argumenty, to może jednak człowiek jest istotą roślinożerną?
 
Oczywiście każdy może jeść mięso, ale jaki to ma wpływ na zdrowie organizmu? Tylko 
niech mi Michno nie wmawia, że za stan zdrowia odpowiedzialny jest tylko dobry układ 
nerwowy a pokarm jaki się zjada nie ma na to żadnego wpływu.
Eskimosi, którzy przekraczają wiek 40 lat uważani są za starych, a 60 lat to taka rzadkość jak u nas 100 lat. 
Problem w tym, że Eskimosi żyją bardzo blisko natury i raczej bez stresów, czyli mają 
dobry układ nerwowy, ale za to ich pożywienie składa się prawie wyłącznie z mięsa i ryb.
Z drugiej strony również w życiu plemienia Hunzów (Pakistan) brak stresów, ale dla 
odmiany prawie w ogóle nie je się tam mięsa, tylko czasem i w bardzo niewielkich ilościach. 
W efekcie wśród tego plemienia człowiek 100 letni jest tak często spotykany jak u nas 70 - 
75 letni. Aby mieć pełny obraz dodam, że Hunzowie żyją w wysokich górach, w ostrym, 
mroźnym klimacie. Czy aby więc na pewno o zdrowym i długim życiu decyduje tylko 
zdrowy układ nerwowy?
Wegetarianizm jest przesunięciem poprzeczki z szacunku tylko do przedstawicieli 
własnego gatunku, do szacunku dla wszystkich przejawów życia, właśnie dla 
WSZYSTKICH przejawów życia, a nie tylko zwierząt. Wegetarianizm to nie tylko 
niejedzenie mięsa, jest to coś o wiele głębszego i szerszego. Wegetarianizm to poszanowanie 
życia. Tak więc, przynajmniej w moim pojęciu, wegetarianinem nie powinien nazywać się 
ten, kto nie je mięsa ze względu na własne zdrowie, gdyż taka osoba robi to tylko i 
wyłącznie dla osobistego zysku, w tym wypadku lepszego zdrowia swego ciała. 
Wegetarianin natomiast to taka osoba, która nie je mięsa z poczucia szacunku dla życia 
innych istot, i to nie tylko zwierząt, ale i roślin. Często zwraca się wegetarianom, że 
przecież rośliny też żyją, a więc wegeci i tak niszczą czyjeś życie. Taki właśnie zarzut 
stawia również Pan Michno. Cóż, jeżeli ktoś porównuje wyrwanie marchewki, czy 
zerwanie śliwki do życia świń w fermach, gdzie żyją w kojcach, w których nie mogą się 
nawet obrócić, czy są wręcz przykute, aby nie mogły wstać. gdzie cały czas mają pod sobą 
beton, a w ryjkach wbite kółka, aby nie przyszła im głupia myśl rycia betonu (jest to 
pozbawienie świń ich najbardziej naturalnej czynności rycia ziemi). gdzie światło widzą 
tylko wtedy gdy wchodzi człowiek - pan i władca, i wsypuje im pokarm, który ma je jak 
najszybciej utuczyć. Jeżeli porównuje się kapustę do strachu zwierząt które znajdują się w 
rzeźni, jeżeli ziemniaka porównuje się do rozpaczy świńskich matek. którym już po kilku 
dniach po porodzie odbiera się dzieci. Takie przykłady można mnożyć w nieskończoność.
Chciałbym jeszcze opisać pewne zdarzenie, którego byłem świadkiem. W pewnej wsi 
gospodarz postanowił małego cielaka zawieść do rzeźni. Przed załadowaniem do 
samochodu, jego matkę zamknięto w innym pomieszczeniu, ale ona czuła, że chcą jej zabrać 
dziecko, wpadła w rozpacz i rzuciła się na ratunek swojego dziecka. Rozwaliła drzwi 
pomieszczenia, w którym była zamknięta i wbiegła do pomieszczenia, w którym było jej 
dziecko, zaczęła walczyć o jego życie. Nikt nie mógł się do niej zbliżyć, a z jej oczu 
płynęły łzy, w efekcie gospodarz musiał zabić tą krowę, po czym zawiózł cielaka do 
rzeźni. Przepraszam, ale jeżeli Pan Michno chce to wszystko porównać do zerwanej 
kapusty, marchewki lub jabłka, to jest po prostu tragicznie śmieszny, używając bardzo 
delikatnego określenia. I jeszcze jedno, skoro za wszelką cenę Pan Michno chce zrównać 
życie roślin i zwierząt to powinien być konsekwentny i zrównoważyć życie zwierząt i 
ludzi. Tylko, że wtedy wychodziłoby na to, że Pan Michno jest kanibalem. Tak więc Pan 
Michno woli mówić, że życie ludzkie jest zupełnie inne od zwierzęcego, ale życie zwierząt 
i roślin jest takie samo. Wynika z tego, że Pan Michno jedząc mięso postępuje dobrze i 
prawidłowo, natomiast wegetarianie są źli, wstrętni i okrutni, bo jedzą rośliny, których 
życie jest na takim samym poziomie jak życie zwierząt. Z tej teorii Pana Michno wynika 
jeden wniosek - człowiek ponad wszystko, a podobno takim poglądom jest Pan Michno 
przeciwny.
Jest jeszcze inna sprawa. Wegetarianin niszczy roślin aby podtrzymać swojego ciała, ale niech Pan Michno powie skąd się bierze mięso, z powietrza? Zwierzęta muszą zjeść olbrzymie ilości roślin, aby powstało mięso! Tak więc ktoś kto je mięso zabija najpierw rośliny, które musi zjeść zwierzę, a następnie zabija to zwierzę, a w końcu dostaje przetworzony pokarm roślinny, bo tym właśnie jest mięso. Jako wegetarianin przyczyniam się do śmierci roślin, ale jako mięsożerca zabijałbym tych roślin, licząc na sztuki, więcej o tysiące może nawet setki tysięcy, dodając do tego życie zwierząt.
Pan Michno powołuje się na fakt, że na Ziemi trwa stale tzw. "walka o byt", każda istota aby żyć musi zabijać inne istoty. Niestety, tak już jest na tej Ziemi, my nie mamy na to żadnego wpływu, możemy natomiast starać się, aby z naszego powodu ginęło jak najmniej innych przejawów życia, a jedynym sposobem aby to osiągnąć jest wegetarianizm.
Pan Michno uważa, że ekologia propaguje (tak przynajmniej odebrałem jego artykuł) jedzenie mięsa, Panie Michno, a co ze ściekami z ferm zwierzęcych? Czyżby nie wiedział Pan o ich wyjątkowej szkodliwości dla środowiska naturalnego. Czyżby Pan nie wiedział, że dżungla w Amazonii i innych rejonach znika w zastraszającym tempie głównie dlatego, żeby pozyskać nowe pastwiska dla zwierząt rzeźnych. Czy nie wie Pan, jak zatrute są wody wokół garbarni i rzeźni? Czy nie wie Pan, że na wyżywienie jednego mięsożercy potrzeba o wiele więcej ziemi niż na wyżywienie roślinożercy? Czy o wszystkim tym Pan nie wie, a może nie chce Pan o tym wiedzieć?
Na koniec swego artykułu Pan Michno oczywiście, bo jakżeby zrezygnować z takiego argumentu, przytacza przykład Eskimosów. Często spotykam się z tym "argumentem" - wy wegetarianie chcecie, aby wszyscy jedli roślinki i pewnie przy pomocy pały i bagnetu chcecie zmusić biednych Eskimosów do jedzenia roślinek. Po pierwsze skąd Eskimosi wezmą rośliny? Tylko człowiek z chorym umysłem może myśleć, że wegeci pałają żądzą zmuszenia Eskimosów do jedzenia roślinek. Eskimosi nie mają innego wyjścia i muszą jeść mięso i nie warto rozwodzić się nad tym problemem. Eskimos nie ma wyboru i musi jeść mięso choćby nie wiem jak nie chciał go jeść, ale my w naszym klimacie mamy wybór i tylko od nas samych zależy czy będziemy jedli mięso czy roślinki, zostawmy więc Eskimosów w spokoju.
Radek Kisielewski
(Ruch Wyzwolenia Zwierząt)
Zwierzyniecka 19a/4
15-312 Białystok