Strona główna 

ZB nr 6(12)/90, Czerwiec '90

ZIELONA UKRAINA

"Boże, ratuj Ukrainę" pisze w "Zełenym Switio" J. M. Szczerbak, szef największej zielonej organizacji w Ukraińskiej SSR. "Zełenyj Swit" to pierwsza niezależna gazeta ekologiczna wychodząca w Kijowie, ale przede wszystkim to 10 tys. ludzi różnych zawodów i poglądów, którzy od trzech lat "pchają" ekologię na wschodniej Ukrainie. "ZS" nie jest partią, ale to właśnie stąd wyszła inicjatywa utworzenia Partii Zielonych Ukrainy, od wiosny tego roku mającej odrębną strukturę i program. Zełenyj Swit rozumie ekologię szeroko, włączając do swojego programu m.in. kulturę, choć obecnie główny punkt działania to wszystko, co wiąże się z energetyką. "Elektrownie atomowe na Ukrainie produkują 15% całej energii - mówi Sergiej Kurykin, członek Rady "ZS" te 15% to nadwyżka energetyczne, którą się eksportuje. Nasz program to likwidacje elektrowni atomowych i energetyka alternatywna". Zełenyj Swit to dla niektórych szansa dla niepodległościowych dążeń, dla innych monopolista, który chciałby skupić pod "swoją egidą" wszystko co na Ukrainie w ekologii piszczy. Tak jest widziany w zachodniej, bardziej "niezależnej" części kraju, gdzie "ZS" ma mniejsze wpływy. W Kijowie mówią wszyscy ekologia jest przed polityką, we Lwowie, na zachodzie, odwrotnie. Lwów to obecnie Ukraiński Gdańsk, tu jest największy niepodległościowy ferment, tu właśnie na większości gmachów już od miesiąca powiewają niebiesko-żółte, narodowe "prapory". Lwowska obłast (województwo) jest jedną z trzech, w których wiosenne wybory wygrali demokraci, także zieloni. Dla nich zaczęła się ciężka, codzienna praca w lokalnej radzie i rozwiązywanie problemów miasta. "Podstawowe dwa - mówi Andrej Stasiv, szef sekcji ekologicznej Towarzystwa Łewa - to woda i transport. Miasto czerpie wodę głębinową, bardzo dobrą, której nie trzeba chlorować i taką wodę bierze przemysł. To straszne marnotrawstwo, stary, socjalistyczny system rabunkowej gospodarki. Drugi problem to komunikacja - 80% zanieczyszczeń powietrza w mieście to właśnie spaliny. To bardzo ciężka sprawa - radziecki silniki są mocno przestarzałe". We Lwowie zieloni to przede wszystkim "Towarzystwo Łewa", pierwsza, niezależna organizacja powstała w mieście, zajmująca się wszystkim po trochę, z silną sekcją ekologiczną, bynajmniej nie w tle. Jest także Zełenyj Swit, choć jest krytykowany za swą pasywność i za zbytnią elitarność. Natomiast grupą najbardziej żywą są "Drużyny Ochrony Przyrody" (DOP) skupiające głównie studentów biologii lwowskiego uniwersytetu. Drużyny są strukturą ogólnozwiązkową, w całym ZSSR mają ok. 30 tys. członków. Mówi Jura, redaktor naczelny "Zełenego Oka", jednokartkowego biuletynu DOP: "To jest tak - na górze Zełenyj Swit - naukowcy, w środku Towarzystwo Łewa - młoda inteligencja i na dole my - od czarnej roboty (pikiety, demonstracje) czyli DOP". Towarzystwo Lewa, DOP i ekologiczna sekcja Konsomołu (! tak, tak) wydają wspólnie odbijany na xero "Zełenyj Dzwin". "Czy pamiętasz o Czarnobylu? " - pyta biała kostucha wyfruwająca z mapy Ukrainy, z miejsca gdzie To się stało. To okładka kwietniowego numeru, poświęconego w całości rocznicy. Czarnobyl to temat numer jeden nie tylko w kwietniu i nie tylko dla zielonych. To tragedia całego narodu, ból i rozpacz tysięcy oszukanych ludzi, to wydarzenie które rozbudziło całą ukraińską opozycję. "Nie można dalej wierzyć ziemskiemu królestwu, które podało nam atom" - mówił podczas manifestacji - modlitwy w Kijowie kapłan. "Nie możemy przegapić tej okazji" - mówił inny.
Czarnobylem "posługują się" wszyscy, jest hasłem na każdą okazję. 26 kwietnia w Kijowie biciem dzwonów w całym mieście rozpoczęła się owa manifestacja, jedna z pierwszych niezależnych na wschodniej Ukrainie. Na Placu Chmielnickego pojawiło się całe morze przybranych w czarne, żałobne wstęgi narodowych "praporów", przyszli ludzie i przynieśli ze sobą żal i smutek po ponad trzystu bezpośrednich (choroba popromienna) ofiarach, po zakłamaniu, po "zaginionych" milionach rubli, które społeczeństwo zebrało na pomoc dla ofiar, po skonfiskowanych transportach leków z zagranicy, które zamiast trafić do dziecięcych szpitali "okazywały się przeterminowane", po tysiącach ludzi którzy zachorują na białaczkę. "Wydaje się, że cały świat zapomniał o nas w tej imperialnej kolonii..." - powiedział ktoś z trybuny. O 20.00 w całym Kijowie zatrzymały się samochody, stanęło życie, rozległy się klaksony i syreny. 4 lata temu była złowroga cisza, pieczenie w gardle i metaliczny smak w ustach. Dziś Ukraina woła o pomoc i wznosi ręce do nieba. "Za co? Za czyje grzechy?" - pytają dziś Ukraińcy. Wieczorna manifestacja była ostatnim akordem Dni Czarnobyla. W czasie kilku dni odbyła się m.in. konferencja o energetyce alternatywnej, pikiety pod różnymi urzędami i wielki, transmitowany przez telewizję koncert. Wszystko to bardzo żywiołowe i mało zorganizowane, choć już teraz czynione są próby sterowania ruchem ekologicznym od góry. Widać także dużą otwartość, nie tylko na pomoc, choć ta jest najbardziej potrzebna, ale i współpracę. To że ekologia i sprawy środowiska przekraczają granice rozumie już każdy. Drugą sprawą jest fakt, że Ukraina nadal jest częścią Imperium i ekologia to także ruch na rzecz niepodległości. "Teraz jest czas dla odważnych - mówią we Lwowie - potem będzie czas dla mądrych".
Wszyscy zainteresowani współpracą z ukraińskimi ruchami ekologicznymi proszeni są o kontakt z

PKE Region Środkowo Wschodni
ul. Lisa 37
20-834 Lublin

lub ze mną (mamy pomysł robienia dwujęzycznej, polsko - ukraińskiej gazety ekologicznej).

Wojtek Pęczuła
Grażyny 15/12
20-605 Lublin
tel. 551339




ZB nr 6(12)/90, Czerwiec '90

Początek strony