PODRĘCZNIK aktywisty

Rosja, nasz sąsiad. Ogromne zasoby przyrody; wiadomo, jak nimi gospodarowano w przeszłości i trochę wiadomo, jak gospodaruje się nimi obecnie. Natomiast niewiele wiemy, jak wygląda tam ruch w obronie przyrody. A przecież niektóre ich działania wiążą się z naszymi - tak było w r. 1994 w Kaliningradzie, gdy rozpoczęto akcję w obronie wilka w oparciu o naszą akcję; tym bardziej, że tamtejsze wilki to wędrowcy, przemieszczający się z terenów polskich na Białoruś.

Tak twierdzi jeden z autorów książki Akcje ruchu ekologicznego - podręcznik działania. Książkę, ponad 300-stronicową, opublikowano przy finansowym wsparciu programu MATRA Ministerstwa Spraw Zagranicznych Holandii. Pomoc przy jej opracowaniu okazało wielu działaczy ekologicznych z Rosji, Holandii, Ukrainy i Kazachstanu, i w podziękowaniach wymienia się osoby z: Milieukontakt Oost-Europa (Holandia), z Międzynarodowego Związku Socjalno-Ekologicznego (Moskwa), z Instytutu Socjologii Rosyjskiej Akademii Nauk, Centrum Koordynacji i Informacji SoES (Moskwa), Centrum Ochrony Dzikiej Przyrody (Moskwa), Centrum Pomocy dla Inicjatyw Ekologicznych (Saratów), z organizacji "Trzecia Droga" (Niżny Nowogród), "Ekoobrona" (Kaliningrad), "Obrońcy Tęczy" (Moskwa i Kijów), z Rosyjskiej Partii Zielonych oraz wiele innych osób z lokalnych stowarzyszeń ekologicznych. Cytuję te informacje, aby zainteresowanym przybliżyć zarys ruchu ekologicznego w tym kraju oraz jego sprzymierzeńców.

Książkę podzielono na trzy części. Część pierwsza omawia zasady organizacji akcji. Otwiera go rozdział autorstwa Anne Marie Heemskerk poświęcony strategii: po co i jak. Jest tam określenie problemu, jego analiza. Planowanie akcji, jej prowadzenie, ocena rezultatu. Opracowanie taktyki na podstawie możliwości i ograniczeń; wybór właściwej taktyki. Kontakty z prasą, lobbing, spotkania organizacyjne, demonstracje, kampania listów i petycji, akcje symboliczne, prawo jako narzędzie, obywatelskie nieposłuszeństwo, bojkot produkcji. Ocena stanu posiadania: ludzie, informacje, finanse.

Każdy z autorów kolejnych rozdziałów jest przedstawiony w obszernej notce wraz z fotografią.

Część druga to Podstawy sukcesu. Od projektu do jego oceny; mobilizacja środków: finansowych, materialnych, ludzkich; oparcie naukowe. Informacji poświęcono obszerny rozdział (Informacja: to, co daje ci władzę nad przeciwnikiem): gromadzenie danych, współpraca z dziennikarzami, petycje, wywiady, konferencje prasowe, publikacje, koordynacja z innymi organizacjami, także zagranicznymi i międzynarodowymi. O sprzymierzeńcach i przeciwnikach. Podstawy prawne akcji.

W tekst włamano ramki z celnymi wskazówkami, np.: Jeśli chcesz, by ukazał się jakiś potrzebny ci dokument, napisz go sam.

Wreszcie trzecia część to analiza akcji na konkretnych przykładach (jak niewiele o nich wiemy). Jedną z pierwszych przeprowadzono w r. 1988, jeszcze w okresie istnienia ZSRR, w obronie reliktowego lasu w obrębie Moskwy - w wyniku tej akcji uratowano jego część. Rok później w Czapajewsku - przeciw budowie fabryki broni chemicznej (budowę przerwano). Bałakowo nad Wołgą - blokada elektrowni atomowej (wstrzymano jej rozbudowę). Zaporoże - przeciw kombinatowi koksochemicznemu (wprowadzono urządzenia obniżające szkodliwość produkcji). Lipieck - przeciw budowie kombinatu tłuszczowego (budowę przeniesiono gdzie indziej). W obronie Parku Narodowego Samarska Łuka (tutaj pomimo akcji wzmożono destrukcję obszaru chronionego). Przeciw wycinaniu lasu przez firmę Hyundai we Wschodniej Syberii (kampania z międzynarodowym poparciem). Blokada Ministerstwa Energetyki Atomowej w Moskwie jako sprzeciw wobec budowy nowych elektrowni atomowych. Szereg akcji lokalnych organizowała samorzutnie ludność zagrożonych terenów.

Każdy z tych przypadków rozpracowano w punktach: sytuacja, przebieg akcji, wyniki, strony pozytywne, momenty negatywne.

Logistyczne przygotowanie akcji winno zawierać: szkic sytuacyjny, plan działania, marszruty, zaopatrzenie, transport, gdzie najbliższy telefon itd. Czy przewidzieliśmy rozmaite warianty rozwoju akcji i czy przygotowaliśmy się na nie? Doświadczeni działacze podają wiele szczegółowych rad.

Osobny rozdział poświęcono akcjom o charakterze informacyjnym: rozgłaszanie prawdy o działalności różnych instytucji, np. Banku Światowego. W rezultacie takiej akcji New York City Bank przestał finansować niebezpieczny ekologicznie projekt, mianowicie przetwórstwo ropy w obwodzie kaliningradzkim. Zaś w r. 1994 odbyła się "kampania faksowa" w obronie wilka, kontynuująca kampanię rozpoczętą w Polsce.

Rozdział dotyczący uczestnictwa w procesie tworzenia decyzji (brak polskiego odpowiednika lobbyingu, ros. łobbirowanije) oraz w wyborach i organizacji referendum oparto na rosyjskich realiach, z omówieniem tamtejszych instytucji.

Na koniec - o działaniach edukacyjnych: jak uczyć dzieci, by służyły przyrodzie. A pamiętajmy, że poprzez dzieci możemy oddziaływać na dorosłych.

Książka zawiera wiele zdjęć z różnych akcji oraz rysunki satyryczne. Są i pomysły do naśladowania, np. fotografia drogowskazu: "Fabryka - zabójca 3 km".

Halina Dobrucka

PS

Czy oglądaliście Miłość na Krymie Sławomira Mrożka? W ostatnim akcie tej sztuki, który rozgrywa się w nieokreślonym czasie, po upadku Związku Radzieckiego, na scenie nie ma już nic - pustka i mgła, nic z bogactwa tytułowego uczucia przedstawionego w akcie pierwszym. Teraz została tylko mafia - i cerkiew. Stary człowiek, były więzień łagru, który przez wiele lat karczował tajgę, teraz tęskni za tamtymi czasami (uważacie? tęskni za łagrem) i chciałby do tej tajgi wrócić. Ale mafioso mówi mu, że tajgi już także nie ma. Już wyrąbana.

& Akcii ekołogiczeskogo dwiżenija: rukowodstwo k diejstwiju, praca zbiorowa pod red. I. A. Chalij, Moskwa 1996.

Skąd człowiek to zna?

Poza tym, że teraz inne "osobistości" były u władzy, nie zmieniło się absolutnie nic. Niebawem pierwsze samice przymilaniem się uzyskały wstęp do klubu kawalerów. Dezerterzy szukali kontaktów, aby odzyskać dawne sfery wpływów. Podlizywano się zwierzchnictwu, używano przemyślnych i chytrych taktyk, jakby od tego zależała wieczna szczęśliwość. Znowu podwładni byli karani. Krótko mówiąc, w gruncie rzeczy wszystkie osobniki pozostały dawnymi małpami... Proszę Czytelników, to, co przed chwilą przeczytaliście, wcale nie odnosiło się do ludzi, uwierzycie w to?

Kilka dni temu, zupełnie nie przypadkiem, wpadła mi w ręce znakomita książka niemieckiego etologa Vitusa B. Dröschera. Otóż, na zajęcia z teorii kultury mieliśmy przeczytać Regułę przetrwania. Na żółtej okładce narysowana wielka mrówka, a w środku kłębią się całe watahy, stada, gromady, roje przeróżnych zwierząt. Możemy tam spotkać tak pływaka żółtobrzeżka (wcześniej nawet nie wiedziałam, że coś takiego w ogóle istnieje), słonia, kwadratnika, szczura, delfina, psa czy szympansa, jak i wiele innych mniejszych i większych stworzonek.

Książka, choć naukowa, napisana jest takim językiem i z taką pasją, że czyta się ją tak, jakby oglądało się co najmniej Wyprawy z National Geographic. Do tej pory raczej nie przepadałam za książkami tzw. przyrodniczymi, a to, co czytałam o zwierzętach w większej części poświęcone było raczej stosunkowi człowieka do zwierząt niż nim samym. W Regule przetrwania widzimy przede wszystkim zwierzęta, ale wszystkie ich zachowania porównywane są z życiem człowieka. Między innymi dlatego tak mi się spodobała. Całe otoczenie odbieram przez pryzmat bycia człowiekiem. Dröscher w rewelacyjny sposób przedstawia nasze i reszty zwierząt podobieństwo.

Oto czego m.in. dowiedziałam się z książki:

Gdybym chciała przytoczyć wszystkie ciekawsze fragmenty, musiałabym przepisać całą książkę. Poza tym, o czym już wspomniałam, w Regule przetrwania można przeczytać o tym, jak zwierzęta stają się istotami społecznymi, o formach grzecznościowych, o dzikich zwierzętach w wielkich miastach, szoku cywilizacyjnym, o socjalizmie i niewolnictwie wśród zwierząt itd., itp.

Jestem zachwycona tą książką Dröschera, podobnie jak następną, zatytułowaną Instynkt czy doświadczenie. W księgarni widziałam nowe jego wydawnictwo o miłości macierzyńskiej u zwierząt (nie pamiętam tytułu), poza tym na polski przetłumaczone zostały też Świat zmysłów i Cena miłości.

Gosia Świderek
Ośrodek Działań Ekologicznych "Źródła"
* Kilińskiego 78
90-119 Łódź
) 0-42/630--17-49
: office@zrodla.most.org.pl

& Vitus B. Dröscher, Reguła przetrwania, tłum. Anna Tauszyńska, PIW, Warszawa 1982.

 

Bojkot roleskiego!

Oświadczam wszem i wobec, że bojkotuję wyroby firmy Roleski (musztarda, majonez i inne produkty spożywcze) i zachęcam innych, by przyłączyli się do bojkotu. Znienawidziłam tę firmę w chwili, gdy zobaczyłam jej ogromną planszę reklamową przy nartostradzie pod szczytem Jaworzyny Krynickiej na tle zmasakrowanego lasu.

Nie po to udajemy się w góry, żeby oglądać rąbaniska na prawo i lewo, słuchać ryku skuterów wożących klientów po grani Jaworzyna-Runek ani żeby tam oglądać reklamy.

Halina Dobrucka

 

Poznać zwierzę - zrozumieć człowieka

Konrad Lorenz, wybitny przedstawiciel i współtwórca etologii, czyli zbliżonej do psychologii nauki o czynnikach sterujących zachowaniem się zwierząt, najbardziej znany jest na świecie jako autor książki o agresji wewnątrzgatunkowej, wydanej po angielsku pt. On aggression, po polsku jako Tak zwane zło, a po niemiecku - Sogenannte Boese.1)

W rozwoju intelektualnym wielu ludzi, którzy przeszli tradycyjną europejską edukację, książka ta stała się łącznikiem między ich światopoglądem humanistycznym i biologicznym, ponieważ ukazuje w bardzo przekonujący sposób, że nasz "święty zapał" patriotyczny korzeniami tkwi w agresji wewnątrzgatunkowej małp człekokształtnych. Książka ta nie służy ateizacji, przeciwnie - uczy tak nam potrzebnej pokory, co jest zresztą zgodne z intencją autora.

Ostatnią książką Konrada Lorenza był Regres człowieczeństwa (Der Abbau des Menschlichen).2) Jest to książka pełna z trudem ukrywanego pesymizmu, przypominająca ostatnie rozważania Bertranda Russella, obawiającego się, że ludzkość zbliża się do swego nuklearnego całopalenia. W zakończeniu tej książki pisze Lorenz o człowieku: Gdyby ta istota w swym zbiorowym działaniu często nie tylko tak zła, ale także tak głupia, miała być podobieństwem Boga, musiałbym rzec: "cóż za smutny Bóg!". Na szczęście wiem, że według geologicznej miary czasu byliśmy "dopiero co" człekokształtnymi małpami, znam także niebezpieczeństwa, które wskutek szybkiego rozwoju ludzkiego umysłu zostały sprowadzone na ludzką duszę; a po trzecie - wiem również, że wiele tych niebezpieczeństw wywodzi się zupełnie jednoznacznie z chorób, które w zasadzie są uleczalne. Jest to absolutnie nie do przewidzenia, czy Homo sapiens ulegnie zagładzie czy też przetrwa. W każdym razie mamy obowiązek walki o przetrwanie.

Książka Rozmawiał z bydlętami, ptakami, rybami została napisana na samym początku kariery autora i mimo tego, iż była debiutem, zadziwia rozległością wiedzy i doświadczenia pisarza, a także jego głębokim zrozumieniem świata zwierzęcego. Bez przesady można powiedzieć, że książka ta uczy miłości do człowieka poprzez miłość do zwierząt. Nie jakiejś tam miłości sentymentalnej, ckliwej, lecz symbiozy ze zwierzęciem, wspólnego przeżywania życia.

Przede wszystkim jednak jest ona nieocenionym podręcznikiem hodowli zwierząt. Chroni nas ona przed złudzeniami i rozczarowaniami, jak również przed zmierzonym i niezamierzonym wyrządzaniem krzywdy zwierzętom. Każdy, kto zamierza hodować jakieś zwierzątko, powinien przedtem przeczytać i przemyśleć tę książkę. Autor obrazowo mówi o różnicach zachowania się ludzi i zwierząt, o tym, czego zwierzęta mogą, a czego nie mogą się nauczyć. Podstawowa reguła autora brzmi: nie podejmuj się hodowli zwierzęcia, które nie będzie mogło wytrzymać z tobą ani też takiego, z którym ty nie będziesz mógł wytrzymać. Są zwierzęta, które bardzo dobrze adaptują się do ludzkich warunków bytowania i są takie, które już od pierwszego dnia hodowli zaczynają umierać, np. żółwie: w naszym klimacie nikt jeszcze naprawdę nie hodował tych zwierząt.

Nasza ignorancja przyrodnicza sprawia, że nie potrafimy stworzyć bariery prawnej, chroniącej zwierzęta przed naszym niezamierzonym okrucieństwem: Zaklinam więc was na wszystkie świętości, kupujcie tylko takie zwierzęta, które w odpowiednich warunkach naprawdę żyją, a nie powoli umierają. Autor uważa, że miłośnicy zwierząt niesłusznie zaniedbują małe ssaki (myszy, szczury, wesolutkie chomiki syryjskie).

Fascynujące są opisy przekazywania sobie informacji przez zwierzęta. W przeciwieństwie do języka ludzkiego, który jest redundantny i wieloznaczny i przez to łatwo prowadzi do nieporozumień, kody komunikacyjne zwierząt są precyzyjne w swej jednoznaczności, pasując do sytuacji, jak klucz do zamka. Człowiek, który zechce się ich nauczyć, zyskuje możliwość rozmawiania ze zwierzętami.

Najbardziej przejmujące są niewątpliwie opisy paradoksalnego zjawiska, że zwierzęta "łagodne " i "bezbronne", jak gołębie i zające, w pewnych warunkach stają się okrutnymi zabójcami, podczas gdy "drapieżniki" - które autor proponuje nazwać zwierzętami polującymi - zdolne są do rycerskiego darowania życia pokonanym rywalom. Dzieje się tak dlatego, że drapieżniki mają wbudowane przez ewolucję hamulce agresji wewnątrzgatunkowej, "łagodne" natomiast ich nie mają. Zresztą, czyż my tego nie znamy z naszego ludzkiego świata? Mężczyźni silni i odważni mają wrodzony wstręt do znęcania się, zwłaszcza nad słabszymi, czego zgoła nie posiadają ludzie tchórzliwi, słabi i zdegenerowani. Tych ostatnich w świecie zwierząt reprezentuje płochliwy zając, tych pierwszych - wilk, który nigdy nie dobija pokonanego, proszącego o litość. Rozważanie te prowadzą autora do porównania z człowiekiem:

Tylko jedna istota posiada broń, która nie wyrosła z jej ciała; dlatego też wrodzone, właściwe temu gatunkowi sposoby zachowania się nie przygotowały wystarczająco mocnych hamulców przed użyciem owej broni. Tą istotą jest człowiek. Niepowstrzymanie rośnie groza jego oręża, w ciągu kilku dziesięcioleci wzrosła ona wielokrotnie. Wrodzone popędy i hamulce potrzebują, tak jak narządy, czasu, by mogły się wykształcić; czasu, jakim zwykli posługiwać się geologowie, a nie historycy. Natura nie dała nam broni, stworzyliśmy ją sami z własnej woli. Co przyjdzie nam łatwiej: konstruowanie broni czy stworzenie poczucia odpowiedzialności, hamulców, bez których nasz ród musi zginąć od własnych wynalazków. Te hamulce również musimy stworzyć z własnej woli, bo nie możemy polegać na naszych instynktach.

(...) Może nadejść taki dzień, gdy cała ludzkość podzieli się na dwa obozy. Czy zachowamy się wówczas jak zające czy jak wilki? Pytanie to rozstrzygnie o losach ludzkości.

Powyższa idea, ukazująca filogenetyczną wyższość drapieżników nad ludźmi i nakazująca nam uczyć się od nich zdolności współżycia, jest jakby wielką klamrą spinającą całą twórczość Konrada Lorenza.

Jan M. Szymański

& Konrad Lorenz, Rozmawiał z bydlętami, ptakami, rybami, tłum. Bożena Kowalska, Warszawskie Wydawnictwo Literackie MUZA S.A., 1997; cena zł 24.

1) Konrad Lorenz, Tak zwane zło, PIW, 1972.

2) Konrad Lorenz, Regres człowieczeństwa, PIW, 1986.

ŻYWORODNE SŁOWA
(O poezji Anny Milewskiej)

Bliskość środowiska - to specjalny rodzaj doświadczenia, które jednak nie dla wszystkich jest oczywiste. Aby mieć możliwość doświadczania owej bliskości - bez względu na to, czy to jest środowisko naturalne czy już uczłowieczone - trzeba od dziecka uczyć się aktywnego i emocjonalnego obcowania z nim. I wtedy staje się ono chyba najlepszym przyjacielem człowieka na dobre i na złe. Ukazuje mu ono, jak na dłoni cały codzienny teatr świata: wszystkie swe elementy, postaci i związki pomiędzy poszczególnymi rewirami, które dla człowieka niewrażliwego są niepostrzegalne - nie istnieją.

Z takim typem wrażliwości mamy niewątpliwie do czynienia w przypadku twórczości poetyckiej warszawskiej aktorki i poetki Anny Milewskiej, która wydała debiutancki tomik pt. Ludzie mnie pytają. Artystka urodziła się na Mazowszu i doświadczenie tamtej przyrody z lat młodości pozostawiło trwałe piętno na sposobie postrzegania przez nią świata. Jest ono obecne właściwie w każdej kreacji literackiej Milewskiej, gdzie rośliny, zwierzęta, ludzie, architektura wsi i miasta stanowią wzajemnie dopełniające się tło dla dyskursu poetyckiego kolejnych wierszy w tomiku. Umie się też autorka wczuwać w sieci związków emocjonalnych, zachodzących między tymi elementami środowiska naturalnego i uczłowieczonego, czego wynikiem jest jej oryginalna poetycka optyka oglądania świata ujawniająca te przedracjonalne związki, pobudzające współsympatyczne emocje. W wierszu pt. Południe czytamy: Akacje kwitnące / pieniste gałęzie / pod każdym drzewem / poruszona kałuża / upał / krągłość lata / psiak / za rowerem swego pana / zdąża / dumny tata / popycha wózek / z czerwonym syneczkiem / spłowiała starucha / ciągnie się na nóżkach / zagiętych jak haki / w rowie przy drodze / wiejskie chłopaki / grają w karty / pod gipsowym popiersiem / generała Kościuszki / na słupie. W tym, jak i innych wierszach następuje jakby przeniesienie (sztuka kreowania metafory) właściwości z rzeczy na istoty żywe i vice versa, co pozwala postrzegać ów świat tam przedstawiany jako całkowicie uduchowiony i ożywiony. Takimi wszechożywającymi obrazami buduje Milewska w tle utworów wiele osobliwych aur wokół zdarzeń, ludzi i rzeczy, które sprawiają, że podmiot liryczny staje się jakby zbiorowy, nawet wtedy, gdy sama poetka identyfikuje się z nim. Dobrze ilustruje tę technikę narracji utwór pt. Sosna, gdzie czytamy: Siostro moja sosno / kolumno płonąca / słupie Pestum podniebny / na wysokim brzegu / ścigasz słońce / w drodze do absolutu / / Wyciągnięta / nad płytą jeziora / patrzysz w swoją śmierć / płynę / przez iskry wody ciemnej / poczekaj!

Wiersze Milewskiej nie angażują się bezpośrednio w żadne akcje ideologizujące wartość przeżycia estetycznego, co jest niewątpliwie zaletą tych utworów, ponieważ dzięki temu przybierają one formę bardziej uniwersalną, mogącą mieć znaczenie w wielu kontekstach egzystencjalnych. Poetka bierze świat rzeczywisty takim, jakim on jest faktycznie. Nie interesują ją prawdy wygłaszane o nim. Ona sama, dzięki własnemu przeżyciu prawdy te podaje ze świadomością, że mogą one rodzić wątpliwości i że ludzie mogą o nie pytać. Jedyną odpowiedzią z jej strony może być tylko zachęta: popatrz, przeżyj i zastanów się. Wydaje się zatem, że idzie jej o to, by wytwarzać sztuką poetycką klimat wrażliwości, nakłaniający do obcowania z przyrodą, który daje głęboką satysfakcję natury emocjonalnej oraz stawia na wokandzie życia codziennego wiele ważkich i rzeczywistych problemów, które łączą się ze zrozumieniem istoty koegzystowania wszystkich elementów naszego środowiska, u podstawy którego tkwi samoistny byt przyrody, udzielający innym bytom, nawet wytwarzanym przez ludzi, racji istnienia.

W każdym utworze można zawsze odnaleźć ogromne pokłady emocji, gdyż są to wszystko wytwory postawy bardzo zaangażowanej, niezależnie od tego, czy poetka się cieszy, smuci, cierpi, raduje, ubolewa, powątpiewa, przepełnia się strachem albo nadzieją. W każdym bowiem wierszu Milewskiej uczucie i emocje panują nad rozumem, co jest zresztą - genetycznie rzecz ujmując - prawidłowe, gdyż nasze postrzeganie emocjonalne świata jest wcześniejsze od rozumowego, które przez niego jest jakby ożywiane i wypełniane treściami. Nieprzypadkowo więc lektura tych wierszy powoduje emocje, moc wzruszeń, często wzajemnie się wykluczających. Jak można inaczej bez sprzecznych odczuć odnieść się do tak mocnego wiersza, jak np. Genealogia, w którym poetka pisze: Czerwcowe sianokosy / siwe trawy / siwe zapachy / / czy wzięłam się / z bielic tego sadu / czy z łąki niskiej / mokrej? Jakżeż pięknie wbudowuje własny los w domniemane żywioły przyrody, jednocześnie z nonszalancją zapominając o osobistym nacechowaniu własnej osobowości treściami oraz wrażliwością kulturową, pozwalającą jej tak prosto i zarazem głęboko wyjawiać sens istnienia swego i innych ludzi.

Celebrowanie cykliczności pór roku, tradycji z nimi związanych, przywoływanie przy tym doświadczanego sacrum, sprawia, że czyta się tę poezję z niekłamaną satysfakcją, objawiającą się często nawet dreszczami, wynikającymi z trudnego do ukrycia zadowolenia. Warto więc potrudzić się, by ten tomik zdobyć!

Ignacy S. Fiut

& A. Milewska, Ludzie mnie pytają, Wyd. Herbud / WKSM, Warszawa 1998, ss.64.

rys. Jarek Gach

 

wegetariańska wyobraźnia poruszona

Co za uciecha zagłębić się w którąś z tych książek! Potrawy wegetariańskie do szybkiego przyrządzenia, odświętne dania wegetariańskie, zupy - wszystko wydane przez Little, Brown and Company. W kolorowych okładkach, ilustrowane rysuneczkami w staroświeckim stylu i jeszcze pełno cytatów ze starych ksiąg, z wielkich pisarzy, kucharzy i kucharek - o sztuce gotowania, o działaniu niektórych owoców, o zachowaniu się przy stole... Na same tylko zupy jest ponad sto przepisów na każdą porę roku, zebranych z krajów całego świata, a wydzielono wśród nich buliony i rosoły, kremy i gulasze - a jeszcze opisano szereg dodatków do nich: klusek, ciast, grzanek rozmaitych. Po każdym przepisie tabelka zawartości kalorii, protein, cholesterolu.

Czy wyobrażacie sobie smak zupy migdałowo-brukselkowej, z białym winem, czosnkiem i pomidorami? Albo szparagową ze szpinakiem i grzybami? A wiecie, co oznacza sen o marchewce? I dlaczego zakochany nie powinien ścinać pietruszki? I że szczęście zaczyna się tam, gdzie do gotowania używa się czosnku? Ale nie ma polskiego ani ukraińskiego barszczu, ani żurku - więc temat nie został wyczerpany.

Dania do szybkiego przyrządzania także ściągnięto z całego świata. Potrawy azteckie i meksykańskie, kluski po indonezyjsku, tofu, fettucine, swojsko brzmiąca "kasha", pilaw, kuskus, tortilla... Na ogół sporządzane z wszędzie dostępnych produktów, ale wymagają owoców egzotycznych lub np. greckich oliwek czy ziarna sezamowego i wtedy przypomina się ekologiczna zasada: Myśl globalnie, jedz lokalnie. Potraw jest ponad 150, do każdej opracowano listę półproduktów do wyjęcia z lodówki, przechowywanych w spiżarni oraz świeżych jarzyn czy chleba do zakupienia. Podano także kolejność czynności do wykonania, co istotnie może usprawnić pracę. Różne rodzaje ciasta czy tortellini kupuje się gotowe, fasolę w puszkach, sosy w butelce.

Wreszcie najobszerniejsza z omawianych książek - Święta wegetariańskie zawiera tyle przepisów, ile obie poprzednie razem. Podzielona w szczególny sposób: według świąt. Pewne potrawy przypisane są Wielkiejnocy, inne Świętu Dziękczynienia, bo to amerykański autor, a niektóre są dobre na Walentynki. Są przepisy na święta żydowskie i japońskie. Oprócz potraw zawierających jaja i produkty mleczne jest także wiele wegańskich. I znowu parada jarzyn i owoców, przypraw, ziół, takich a nie innych olejów, rozmaitych octów, orzechów, różnych ziaren i zbóż; i z tego powstają pożywne sałatki, apetyczne farsze do naleśników, sosy, ciasta, desery - wszystko opisane i narysowane w sposób pobudzający wyobraźnię. Fajnie być wegetarianinem.

Halina Dobrucka

& Książki wydawnictwa Little, Brown and Company, Boston-New York-Toronto-London: