Towarzystwo na rzecz Ziemi

* Zamkowa 1/50, 32-600 Oświęcim
)
/2 0-33/44-19-34 : oswiecim@fz.most.org.pl
konto: PKO BP o/Oświęcim, nr 10201417-534-270-1

CZY REGULACJA CHRONI PRZED POWODZIĄ?

Alternatywne metody ochrony przed powodzią w dolinie Soły

Głównym argumentem używanym przez hydrotechników w celu uzyskania akceptacji dla prowadzenia robót regulacyjnych w dorzeczu Soły jest poprawa bezpieczeństwa powodziowego. Dotychczasowe doświadczenia wskazują jednak, że zabudowa hydrotechniczna rzek nie chroni przed wielką wodą, a wprost przeciwnie, przyczynia się do wzrostu zagrożenia.

Kontynuowane od wielu lat przedsięwzięcia, polegające na budowie zbiorników retencyjnych, regulowaniu rzek i budowie wałów oraz towarzysząca im wiara, że zabiegi te zabezpieczą nas przed powodzią, zachęcają ludzi do wkraczania z zabudową i inwestowania w "chronionej" dolinie. Wkrótce okazuje się, że budowle te przy większych wezbraniach zawodzą. Obwałowania, które miały nas chronić, w rzeczywistości ograniczają tereny zalewowe rzek (odcięcie retencji dolinowej) i powodują przyspieszenie oraz podwyższenie kulminacji fali powodziowej. Woda nie ma gdzie się rozlewać, jak dawniej, musi więc atakować miasta (8).

Same prace regulacyjne rzek (czyli roboty polegające m.in. na betonowaniu lub/i wzmacnianiu kamieniem brzegów, skracaniu/prostowaniu rzek) połączone z wycinką drzew również zwiększają prędkość przepływu wody. To z kolei prócz wzrostu impetu fali powodziowej, przy określonych warunkach powoduje przyrost kulminacji przepływu wody. Np. przy 20-procentowym skróceniu długości rzeki i takim samym wzroście prędkości, dla przepływu wody stuletniej może on być rzędu 50% (powodując tym samym wzrost zagrożenia powodzią). Empirycznym potwierdzeniem tego zjawiska może być stwierdzony silny wzrost wysokości wezbrań Białego Dunajca w profilu Zakopane-Harenda (3).

Skrócenie czasu przepływu wody, spowodowane ww. zabiegami "ochronnymi", równocześnie zwiększa ryzyko nakładania fal pochodzących z dopływów bocznych na falę rzeki zasilanej. Zjawisko takie wystąpiło m.in. w styczniu '95 na rzece Ren, gdzie na odcinku Bazylea- Karslruhe, w wyniku jej zabudowy hydrotechnicznej, czas przepływu fali powodziowej zmniejszył się z ok. 64 do 23 godzin. Zabudowa hydrotechniczna górnego Renu spowodowała także podniesienie przepływów maksymalnych w Kolonii o ok. 700-800 m3/s, a odpowiednio stanów wody o 40 cm (6). Prowadzone w XVIII-XIX w. inwestycje hydrotechniczne przyczyniły się natomiast do skrócenia czasu przebiegu fali Odry źródłowej, wskutek czego wezbrania dopływów Odry, m.in. Osobłogi, mogły nakładać się na czoło fali Odry. Na skutki tego typu prac nie czekano długo, bo do czasu wystąpienia powodzi w 1902 i 1903 r. (7).

Obwałowania i regulacje rzek, najpopularniejsze w Polsce środki ochrony przed powodzią, którymi jednak nie można nikogo ochronić bez zwiększenia zagrożenia innych, są bardzo oględnie stosowane w Europie i rzadziej niż dawniej. W niektórych krajach ich stosowanie jest dziś nawet zabronione (9). Tłumaczy się to tym, że środki te powodują utratę przyrodniczych walorów dolin i części ich pojemności retencyjnych oraz zwiększają potencjalne szkody przez zabudowywanie chronionych terenów, w przekonaniu o ich mniejszym niż rzeczywiste zagrożeniu.

Sztuczne zbiorniki retencyjne również okazują się często zawodne. Tak było m.in. na Missisipi, gdzie wybudowano 29 stopni wodnych powyżej połączenia z Missouri i 36 wielkich zbiorników wodnych na dopływach Missisipi, na tysiącach kilometrów wzniesiono potężne obwałowania. W 1993 r. powódź została poprzedzona kilkumiesięcznymi opadami deszczu. Pomimo że wszystkie zamknięcia na stopniach wodnych były otwarte, aby ułatwić odpływ wody, pojemność zbiorników została szybko zapełniona. Wkrótce powódź ogarnęła obszar 12 stanów, ewakuowano 37 tys. osób, zginęło 47 osób, zniszczeniu lub uszkodzeniu uległo 40 tys. budynków (1).

W Polsce podczas powodzi w lipcu '97 zbiornik na Nysie Kłodzkiej bardzo szybko uległ wypełnieniu, znajdując się tym samym w strefie awaryjnego przeciążenia. W związku z tym podjęto decyzję o realizacji zrzutu rzędu 1350-1500 m3/s. W rezultacie zatopiona została Nysa, a następnie - wskutek nałożenia fali z Nysy Kłodzkiej na falę Odry - Wrocław (2, 5). Natomiast na Sole kaskada rzeczywiście zmniejszyła wielkość przepływu wody na odcinku pomiędzy Czańcem a Oświęcimiem. Spowodowała ona jednak zalanie niżej położonej wsi Dwory, ponieważ podobnie jak w przypadku Nysy Kłodzkiej doszło tym razem do podparcia (nałożenia się) fali Wisły wodami Soły.

Pomimo rewolucyjnych zmian, jakie dokonują się w ostatnich latach w krajach wysoko uprzemysłowionych w strategii ochrony przeciwpowodziowej, w Polsce wciąż jest żywy mit regulacji jako złotego środka ochrony przed powodziami. Reguluje się dosłownie wszystko: najmniejsze nawet strumyki górskie, najpiękniejsze rzeki przekształca się w kanały ściekowe. W ciągu ostatnich lat na potrzeby rolnictwa uregulowanych zostało w Polsce ponad 24 500 km rzek i cieków (stanowi to blisko 1/3 wszystkich rzek i cieków). Tendencja ta jeszcze bardziej się wzmogła po ostatnich dwóch powodziach. Jeśli nie uda się odwrócić tego trendu, w najbliższym czasie możemy się spodziewać znacznie groźniejszego w skutkach żywiołu.

W świetle powyższych faktów należy więc jeszcze raz głęboko zastanowić się m.in. nad celowością regulacji Soły, a zwłaszcza jej dolnej części (odcinek od Czańca do ujścia Soły do Wisły). W najbliższych latach przewiduje się "uporządkowanie" całego 30-kilometrowego odcinka.

W celu poprawy bezpieczeństwa powodziowego terenów wzdłuż dolnej Soły, oprócz zaniechania robót regulacyjnych, konieczne jest również podjęcie w jej granicach następujących działań:

Oczywiście błędem byłoby podejmowanie działań ochronnych tylko wzdłuż dolnego odcinka Soły. W górnej części dorzecza Soły należy dążyć m.in. do wykonania wszelkiego rodzaju prac mających na celu powiększenie powierzchni naturalnej retencji oraz do wprowadzenia na terenach użytkowanych rolniczo układu pól i miedz prostopadłych do spadku.

Na zakończenie chciałbym podzielić się jeszcze jedną uwagą. Z przerażeniem przeczytałem w "Dzienniku Polskim" z 24.4.br. wywiad z ministrem Jerzym Widzykiem - pełnomocnikiem rządu do spraw usuwania skutków powodzi, pt. Pieniędzy wystarczy. Dowodzi on, że wciąż w Polsce funkcjonuje "mit zapór". Minister stwierdził m.in., że zapora w Świnnej Porębie (na Skawie) to jedna z najbardziej potrzebnych w kraju budowli hydrotechnicznych, a w zlewni górnej Wisły z pewnością najpotrzebniejsza po to, by Kraków był właściwie chroniony przed falą wyższą niż woda stuletnia. Pomijając już fakt, że całość wypowiedzi w części dotyczącej realizacji inwestycji hydrotechnicznych jest wielką propagandą w stylu, jakim karmiono nas w czasach wielkiego rozkwitu PRL-u, to świadczy o tym, że lipcowa tragedia nie nauczyła nas niczego.

W USA stwierdzono, że środki techniczne nie rozwiązały problemu ochrony przed powodzią. Biały Dom powołał po powodzi 1993 r. komisję, która w raporcie z 1994 r. stwierdziła, że wiele obiektów ochrony przeciwpowodziowej przyczyniło się do ograniczenia szkód podczas tej powodzi. Równocześnie jednak obiekty te spowodowały zasiedlenie wielu terenów o wysokim stopniu ryzyka i naraziły ludność na wielkie szkody (4). W związku z tym komisja zaleciła zmianę strategii ochrony przeciwpowodziowej, tj. zmniejszenie wysiłków poświęconych budowie obwałowań i zwiększenie nacisku na środki alternatywne, takie jak usunięcie zabudowy z dolin zalewowych i zapobieganie wkraczaniu w te doliny z nowymi budowlami. Zalecono również opracowanie nowego prawa budowlanego dla stref o zróżnicowanym stopniu ryzyka w dolinach zalewowych.

W Polsce zamierzamy natomiast prowadzić wielkie inwestycje hydrotechniczne. Na samej tylko Sole planuje się budowę progów oraz regulację linii brzegowej za kwotę ok. 13 mln zł (kwota nie ujmuje realizacji Oświęcimskiego Strategicznego Programu Rządowego, gdzie przewidziano regulację 6,6-kilometrowego odcinka Soły za 5,3 mln zł). Natomiast na Skawie wspomnianą budowę zbiornika, do zakończenia której brakuje jeszcze około miliarda nowych złotych. Ta ostatnia inwestycja - jak mówi minister - dałaby komfort psychiczny zarówno mieszkańcom miasta [tu Krakowa: dop. autora], jak i tym ludziom, którzy odpowiedzialni są za ochronę przed żywiołem. To ważna wypowiedź ujawniająca rzeczywisty cel tej inwestycji. Ja wolałbym jednak, żeby decydenci i spece od zapór poprawiali swój komfort psychiczny wizytami u psychoanalityka, a zaoszczędzone środki przeznaczyli na zmianę dotychczasowego systemu ochrony przeciwpowodziowej.

Robert Wawręty
Oświęcim, 4.12.98

Ł Kampania "Chrońmy dziką Sołę" wspierana jest przez Fundację Stichting DOEN and the Post Code Lottery, GEF Small Grants Programme oraz Partnerstwo dla Środowiska (EPCE).

BIBLIOGRAFIA:

(1) J. Adler, Torubled Waters [w:] "Newsweek" z 26.6.93.

(2) E. Bobiński, J. Żelaziński, ekspertyza: Ocena przyczyn lipcowej powodzi na Odrze - wnioski do programu ochrony przeciwpowodziowej w przyszłości, Warszawa 1997.

(3) E. Bobiński, J. Żelaziński, Mity i złudzenia ochrony przeciwpowodziowej, Konferencja "Zagrożenia powodziowe w zlewniach górskich", Bielsko-Biała 1997.

(4) W. Graham, L. Lest, Non-structural aspects of flood management in India [w:] "ICID Journal"
nr 1/1995.

(5) J. Jurand, Oddajmy rzece co jej [w:] "Gazeta Wyborcza" z 19.8.97.

(6) O. Schaaf, Flood Protection in Cologne, Międzynarodowa Konferencja "Ochrona miast przed powodzią", Kraków 1995.

(7) Cz. Szczegielniak, Antropogeniczne aspekty oddziaływania na powodzie na przykładzie dorzecza górnej Odry; Konferencja "Ekologiczne metody zapobiegania powodziom", Krzyżowa 1997.

(8) R. Wawręty, T. Walkowicz, W opinii Towarzystwa na rzecz Ziemi [w:] "Przyroda Polska" nr 9/97.

(9) A. Żbikowski, J. Żelazo, Ekologiczne uwarunkowania gospodarki wodnej [w:] "Gospodarka Wodna" nr 1/1996.

(10) J. Żelaziński i in., ekspertyza: Możliwości zastosowania "przyjaznych środowisku" sposobów ochrony przed powodzią doliny rzeki Soły pomiędzy Czańcem i Oświęcimiem wraz z określeniem możliwości wykonania polderów na tym terenie, Warszawa 1998.

rys. Jarosław Gach