Strona główna   Spis treści 

ZB nr 2(128)/99, 1-15.4.99
POZWALASZ NATO?

CZAS NA WOJNY EKOLOGICZNE!

Po to, by uniknąć globalnej katastrofy, składa się w ofierze poszczególne części
świata, tym łatwiej, im bardziej są oddalone od najbardziej rozwiniętego
i najsilniejszego centrum.

Nebojsza Popov, Belgrad

Filozofia życia zbudowana na wielkim dualizmie może mieć podłoże religijne, ideologiczne lub ekonomiczne. Wedle tej filozofii człowiek zajmuje szczególne miejsce w świecie, działa na scenie danej mu do korzystania z przyrody i oddaje się w opiekę siłom "wyższym" lub "większym". W związku z czym nie ponosi odpowiedzialności za swoje postępowanie wobec wszystkiego, co jest poza nim. Świat dzieli się na sacrum i profanum, na nas i nich, kulturę i naturę.

"Nami" opiekuje się bóg, ONZ, Bank Światowy, NATO, Unia Europejska, a także różne multikorporacje i wszystko, co jest odpowiednio duże i wydaje się silne; daje poczucie bezpieczeństwa przed "innym" światem. Dlatego wszyscy uczestnicy takiej wizji świata dążą do dostania się w ramiona "boga" (piszę "boga", gdyż nie ma on nic wspólnego z Bogiem). Problem leży w tym, że nie wszyscy mogą tam się dostać. Z prostej przyczyny: dualistyczny świat, by mógł istnieć, potrzebuje tych "innych", podobnie jak wielkie aglomeracje potrzebują gdzieś lasów deszczowych.

Warunkiem światowej harmonii jest likwidacja ogromnej nierówności społecznej, a także zachowanie i odtwarzanie naturalnych środowisk przyrodniczych planety. Są to cele niemożliwe do zrealizowania przy dominującej filozofii, ekonomii i polityce, które odbierają jednostkom i małym grupom społecznym poczucie odpowiedzialności za cokolwiek, zapewniając poczucie bezpieczeństwa w miarę podporządkowywania się wielkim, ponadnarodowym i ponadregionalnym "bogom". Proces taki nieuchronnie prowadzi do konfliktów i wojen, które będą spychane "jak najdalej od centrum".

Trudno wyobrazić sobie społeczne lekarstwo na tę chorobę. Jednakże nasze oczekiwania rozwiązań politycznych czy społecznych wypływają po części z naszej arogancji. Z braku zaufania do matki przyrody. Człowiek nie znajdzie w sobie rozwiązań własnych problemów (poza oświeconymi jednostkami, które pozostaną dla zachodniej cywilizacji ciekawostkami przyrodniczymi). Te rozwiązania są zapisane w procesach przyrodniczych: w lesie, na bagnach, w oceanach. Wielkie procesy naturalne, takie jak powodzie, susze, lawiny wyzwolone w odpowiedzi na ludzką arogancję, sprowadzą człowieka ponownie do odpowiedniej skali na planecie. Wymuszą lokalną autonomię i decentralizację; różnorodność i symbiozę.

By uniknąć globalnej katastrofy (która naprawdę będzie tylko katastrofą systemu, nie nadającego się do obronienia), nasi Wielcy Opiekunowie będą poświęcali poszczególne części świata, jak najdalej od centrum, ale nie uwolnią przecież człowieka od udziału w prawach wspólnych dla wszystkich gatunków. Powrót do paradygmatu wzajemnych powiązań i zrozumienia, że jakość całości zależy od jakości tworzących ją części, że struktura i zdrowie każdej części zależą od harmonii i symbiozy wszystkich powiązań będzie możliwy jedynie po upadku ekonomii zysku i polityki braku indywidualnej i regionalnej odpowiedzialności. Dlatego musi umrzeć bóg stworzony przez człowieka dla wyzbycia się poczucia odpowiedzialności za siebie i muszą wpierw upaść wszystkie wielkie międzynarodowe struktury i organizacje. W ich miejsce może wrócić Bóg całego Życia, który nie usprawiedliwia racji "naszego" świata wobec "dzikiego", a wszelkie większe struktury społeczne czy polityczne mogą trwać i rozwijać się jedynie w imię globalnej symbiozy - wspólnej rady wszystkich istot. Na szczęście dla życia na planecie wkrótce systemy Społeczeństwa Wzrostu nie będą już miały czego poświęcać dla ratowania ideologii "wzrostu i rozwoju". Jak wielki musi to być upadek, wskazują nasze mitologie kultury, dla których przekonanie, że wszystkie systemy naturalne stanowią całość, której części istnieją tylko dzięki wzajemnym relacjom i współzależności jest zabójczą trucizną. Póki co jednak cywilizacja będzie walczyć.

Wojna na Bałkanach wiąże się z pewną nową retoryką polityczną. NATO w oficjalnych deklaracjach głosi, że takie wartości, jak prawa ludzi do życia i wolności są wartościami wyższego rzędu od suwerenności narodowej i dlatego usprawiedliwiają atak na niepodległe, suwerenne państwo. Prawo ludzi do życia wiąże się nieodłącznie z poszanowaniem dzikiej przyrody. Bez niej człowiek nie może żyć. Dlatego wielkie rakowe twory, jakimi są nowoczesne metropolie, zginęłyby po kilkunastu sekundach, gdyby je poprzykrywać szklanymi kloszami. Podobnie zginęłoby życie na całej planecie, gdyby przykryć kloszem pozostałe jeszcze na Ziemi lasy deszczowe i naturalne lasy Północy. Co prawda nikt nie zamierza przykryć ich kloszem, natomiast ciągle są wycinane i wypalane. Spowodowane tym zagrożenie życia, nawet na odległych kontynentach, jest tylko kwestią czasu. Czy możemy się więc spodziewać nalotów NATO na jakieś suwerenne państwa, które dla zysku niszczą u siebie dziką przyrodę? Prawo do życia jest przecież prawem wyższego rzędu niż suwerenność jakiegoś kraju. Co prawda trudno uwierzyć, że takie siłowe rozwiązania cokolwiek rozwiążą, bo przyczyny tego stanu rzeczy są natury psychologicznej a nie politycznej (życie w poczuciu oddzielenia, w przeświadczeniu, że człowiek jest równy Bogu i może podporządkowywać sobie cały świat), ale aby uniknąć globalnej katastrofy, ci z nas, którzy mają środki nie cofną się raczej przed złożeniem w ofierze jakichś odległych części świata, które będą musiały pozostać biedne, ale naturalne, żebyśmy dalej mogli więcej kupować i osiągać większe zyski. Filozofia wojny może nas doprowadzić również do wojen ekologicznych. Chociaż nie jestem fanem takiego rozwiązania, to kiedy dzisiaj zobaczyłem w sercu Leśnego Kompleksu Promocyjnego i zespołu przyrodniczo-krajobrazowego, nad górskim potokiem rozsypanych kilka ton gruzu z kafelkami, szkłem i płytami eternitowymi (przy pomocy tego gruzu "utwardzono" skład drewna), to wyobraziłem sobie natychmiast nalot helikoptera na siedzibę pewnej instytucji, która jest za to odpowiedzialna (oczywiście w nocy, żeby nie było ofiar w ludziach).

Janusz Korbel


początek strony

PRZECIW AGRESJI

W obliczu nasilającej się agresji państw NATO na Serbię wyrażamy stanowczy protest wobec tych działań. Przyczyniają się one do eskalacji konfliktu i jeszcze większych cierpień ludzkich.

Ofiarą cynizmu władców McŚwiata pada nie tylko naród serbski, ale przede wszystkim albański, który nieświadom wielkiej polityki jest przedmiotem niegodziwej gry. Celem tej gry jest powiększenie imperium, którego zbrojnym ramieniem są armie NATO. Powoływanie się w takiej sytuacji na prawa człowieka brzmi, jak ponura kpina właśnie z tych praw.

Szczególnie haniebna jest w takiej sytuacji postawa władz polskich. Polska sama wielokrotnie odgrywała już w polityce mocarstw rolę, jaką dziś przydzieliły one Albańczykom. To, że polskie władze nie chcą o tym pamiętać, jest moralnie obrzydliwe, a politycznie po prostu głupie. To dowód na to, że polska polityka zagraniczna - tak samo, jak wewnętrzna - jest pusta i nastawiona na tani poklask. Już dziś prowadzi to do zapaści cywilizacyjnej, a na przyszłość grozi także katastrofą polityczną.

W takiej chwili apele i słowa są też wyrazem bezsilności, ale mamy nadzieję, że ten kryzys będzie także okazją do otrzeźwienia całego społeczeństwa.

Andrzej Delorme
Alina Dys
Dariusz Liszewski
Olaf Swolkień

LIST OLAFA SWOLKIENIA DO JANUSZA ROLICKIEGO
RED. NACZELNEGO "TRYBUNY"

Szanowny Panie Redaktorze

Pozwalam sobie złożyć gratulacje i wyrazy szacunku w związku z postawą, jaką gazeta, którą Pan kieruje, a także Pan osobiście, zajmują wobec agresji NATO na Serbię.

Polska wielokrotnie padała ofiarą podobnych gier, jakie dziś uprawia Zachód wobec Albańczyków, broniła także walczących o swą niezależność i godność z wielkimi tego świata, tak jak czynią to dziś Serbowie. Polska klasa polityczna zdaje się o tym zapominać, a polskie media od kilku już lat prowadzą antyserbską nagonkę. W takiej sytuacji Pana postawa zasługuje na szczególne uznanie.

Łączę wyrazy szacunku!

Olaf Swolkień


Za: "Trybuna" z 9.4.99 (piątek).

* * *

Ile jeszcze osób musi zginąć, by NATO - jak twierdzi - "Nie straciło wiarygodności"? Przecież to typowa mentalność kolonialna: "musimy pokazać, że nikt nam nie podskoczy" - za wszelką cenę.

Olaf Swolkień, Kraków


Za: "Trybuna" z 19.4.99 (Twoja Trybuna tel. 0-22/620-33-12).

POMOC DLA SERBÓW

Informacje można uzyskać pod adresami:

Ministerstwo Pracy, Zdrowia i Polityki Socjalnej Jugosławii
tel. 0-0381/11/311-7626
e-mail: KRAKA69@hotmail.com

Ośrodek Pomocy Humanitarnej
tel. 0-0381/11/638-212, 635-285, 635-714
tel. 0-0381/11/636-983

Jugosłowiański Czerwony Krzyż
tel. 0-0381/11/624-189, 621-030
tel. 0-0381/11/624-144, 634-348

Numer konta dewizowego w Belgradzie: Komercijalna Banka A.D. Beograd 57920-7455321.

Numer konta w Warszawie, na które przyjmowana jest humanitarna pomoc dla Jugosławii: Bank Handlowy SA w Warszawie II o/Warszawa:

Z zaznaczeniem:

Ambasada FR Jugosławii
Aleje Ujazdowskie 23/25
00-540 Warszawa

Olaf Swolkień




ZB nr 2(128)/99, 1-15.4.99

Początek strony