Strona główna   Spis treści 

ZB nr 7(133)/99, 16-30.6.99
ZWIERZĘTA

EGZOTYCZNI WIĘŹNIOWIE

Co tydzień, w czwartkowy wieczór, w hali przy ul. Równej w Łodzi odbywa się ogólnopolska giełda zoologiczna. Nie ma chyba takiego zwierzęcia na świecie, którego nie można tu kupić. Można na chybił trafił wybrać gatunek z Czerwonej Księgi Zwierząt i mieć prawie stuprocentową pewność, że jest do nabycia - jeśli nie na tym stoisku, to na następnym.

- Cacatua haematuropygia? - Proszę bardzo.

- Ramphastos sulfuratus? - Zaraz zawołam kolegę.

- Geochelone radiata? - Ile sztuk podać?

- Boa constrictor? - Proszę pytać w przyszłym tygodniu.

To oczywiście żart, bo chociaż te gatunki dostępne są na giełdzie, sprzedawcy zazwyczaj nie znają łacińskich nazw zwierząt, ba - nie znają czasami nawet nazw polskich (Jakie to żółwie? - Pustynne. - Pustynne? Chyba stepowe? - A może i stepowe...), a już na pewno niewiele wiedzą na temat ich właściwej pielęgnacji. Przy temperaturze 4°C pochodzące z tropików gady trzymane są w tekturowych pudłach i od czasu do czasu kilka z nich wędruje nad płomień gazowego piecyka, żeby po ogrzaniu wrócić do pudła między przemarzniętych współwięźniów. Zupełnie oficjalnie sprzedawane są zwierzęta objęte ochroną na mocy tzw. Konwencji Waszyngtońskiej, do której Polska przystąpiła już 9 lat temu: żółwie stepowe, legwany, warany, kameleony, pytony, węże boa, jadowite skorpiony. Sprzedawcy pytani o zezwolenie (trzeba posiadać dwa: jedno eksportowe, drugie przywozowe) znacząco pukają się w czoło: czyś pan spadł z księżyca? Pani oferująca do sprzedaży dwie małe małpki (makaki jawajskie - okazja: tylko 2 500 zł/szt) nie ukrywa, że wwiezione legalnie kosztowałyby 500 dolarów więcej. W oparach dymu tytoniowego, wśród pisków, skrzeków i gdakania handel kwitnie w najlepsze.

Ale 18.2.br. wypadki potoczyły się trochę inaczej. Obok wybranych stoisk dyskretnie zatrzymali się policjanci po cywilnemu. Na dany sygnał przystąpili do akcji. Przez giełdę przeszedł szmer. Pustoszały stoiska, nagle okazywało się, że wiele zwierząt jest pozbawionych opieki właścicieli - czyżby przyszły na giełdę same? Ogólne zamieszanie, policyjne mundury, telewizyjne kamery, trochę krzyku, jeden handlarz wyprowadzony w kajdankach, dziennikarz trafiony metalowym kubkiem - i już po wszystkim. Siedmiu handlarzy jedzie z nami na komisariat, prawie 500 zwierząt (głównie żółwi stepowych) jedzie do ogrodu zoologicznego. Przebite opony w policyjnym radiowozie, pełna nienawiści twarz współorganizatora giełdy, prezesa Łódzkiego Towarzystwa Akwarystów i Terrarystów: Co to w ogóle za organizacja nas kontroluje? Dlaczego my nic o tym nie wiemy? oraz naiwne wyjaśnienia administratora giełdy: Tego się nie da upilnować. Jak ja przechodzę, to oni te zwierzęta chowają.

Potem składamy zeznania na komisariacie. Trzeba przyznać, że jeśli chodzi o kontrolę giełdy, nie można mieć żadnych zastrzeżeń do policjantów z IX Komisariatu. Chociaż to nietypowa przecież dla nich sprawa, wykazali się pełnym profesjonalizmem. Szkoda, że ich wysiłki mogą pójść na marne - o czym napiszę za chwilę.

rys. Aneta Szymczyk

walizka

Po kilku dniach okazuje się, że z oddanych pod opiekę zoo zwierząt przeżyła zaledwie połowa. Najwięcej zmarło żółwi - trzymane w pudłach w dziesięciu warstwach miały popękane pancerze. Warany miały zgniliznę pyska. Wszystkie zwierzęta były skrajnie wycieńczone i przemarznięte.

Parę tygodni później organizatorzy giełdy zapraszają media na specjalną konferencję poświęconą problemowi handlu zwierzętami chronionymi. Nie chcę mieć z wami nic wspólnego! - wrzeszczy w słuchawkę telefonu pan Marek Cebula (to ten, który dziwił się przed kamerą, że nikt go nie uprzedził o kontroli), kiedy pytam, czy moglibyśmy uczestniczyć w konferencji. A kto was tutaj zaprosił?! - wrzeszczy znowu, kiedy przekonuje się naocznie, że jednak w konferencji uczestniczymy.

Sama konferencja jest żenująca. Organizatorzy giełdy obiecują poprawienie regulaminu (który już wcześniej zakazywał handlu chronionymi gatunkami, więc po co poprawiać?). Handlarze płaczą (najgłośniej pan, który został wyprowadzony w kajdankach), że przepisy są niejasne, że co on ma zrobić z wężami boa, które mu się właśnie urodziły, że w innych krajach zezwolenie CITES otrzymuje się "od ręki", a w Polsce trzeba na to długo czekać, że policja potraktowała go jak przestępcę, a on przecież nie zrobił nic złego. Inni handlarze mu wtórują, organizatorzy giełdy także. Na naszą nieśmiałą uwagę, że handel odbywa się w kłębach dymu tytoniowego, który szkodzi zwierzętom, handlarze wybuchają śmiechem. Piętro niżej, w hali giełdy, ci sami handlarze, którzy zostali miesiąc wcześniej zatrzymani przez policję, w dalszym ciągu sprzedają pytony, legwany, warany...

Po paru dniach dziwnym przypadkiem ktoś niszczy nam szyldy - jeden od strony ulicy, drugi od strony podwórka. Oba przytwierdzone były solidnymi śrubami. Widać ślady odrywania łomem. Potem ktoś przecina nożem opony w rowerze stojącym na stojaku przed naszym ośrodkiem. Przypadek? Oczywiście, przecież terraryści kochają przyrodę, a więc i ludzi.

Co tydzień incognito odwiedzamy giełdę. Nic się nie zmieniło. Nie ma tylko żółwi stepowych - nimi handlowali goście z Kazachstanu, których łatwo było się pozbyć. Powiązani z administracją giełdy hodowcy są nietykalni. Czasami tylko zamiast zwierzęcia w terrarium leży jedynie kartka z nazwą. Transakcji można dobić później.

Sprawę siedmiu zatrzymanych w lutym handlarzy prowadzi Prokuratura Rejonowa Łódź-Górna. Nam nie udziela się żadnych informacji. Występujemy z wnioskiem o uznanie nas za pokrzywdzonych w tej sprawie - po miesiącu wreszcie jakaś odpowiedź: brak podstaw prawnych, co jest wierutną bzdurą, bo podstawa jest i to nawet dwie (Ustawa o ochronie zwierząt i Kodeks postępowania karnego). W wywiadzie radiowym jeden z organizatorów giełdy zapowiada, że sprawy handlarzy zostaną umorzone ze względu na znikomą szkodliwość społeczną czynu. Widocznie wie, co mówi. W końcu wśród prokuratorów też zdarzają się miłośnicy gadów. Gady również...

Kontroli giełdy nie sposób powtórzyć. Trzeba by przecież odebrać zatrzymanym handlarzom zwierzęta i umieścić w odpowiednim miejscu, a o takie niełatwo. Żaden ogród zoologiczny nie chce przyjąć na przechowanie kilkuset takich samych żółwi czy papug - to nie przechowalnia, a nikt za to przecież nie zapłaci. Czy jest w ogóle jakaś szansa na poprawę sytuacji?

Ośrodek Działań Ekologicznych "Źródła" prowadzi kampanię "Egzotyczni więźniowie". Chcemy uświadomić społeczeństwu etyczne i ekologiczne aspekty trzymania w domach egzotycznych zwierząt. Wielu rodziców uważa, że żółwik czy papużka to odpowiednia maskotka dla ich dziecka. Tymczasem każdego dnia odławia się z ich naturalnego środowiska tysiące kolorowych ptaków, rybek, gadów. W transporcie ginie ok. 90% z nich, jest to jednak wliczone w cenę. Chore i umęczone zwierzęta trafiają do sklepów zoologicznych i do naszych domów, gdzie zanim umrą cieszą "miłośników przyrody". Chcemy zmienić tę sytuację. Dzieci, które dowiadują się, jaka jest prawdziwa cena takiego tropikalnego zwierzaka deklarują się, że wolą wziąć ze schroniska bezdomnego psa czy kota, niż płacić przemytnikom za torturowanie zwierząt. Na rozpisany przez "Źródła" w kwietniu konkurs plastyczny wpłynęło kilkaset prac dzieci i młodzieży z łódzkich szkół. Wyróżniliśmy i nagrodziliśmy kilkanaście z nich. Dzieci doskonale czują temat i wspaniale przedstawiają na swoich rysunkach cierpienia egzotycznych więźniów.

Ty też możesz włączyć się do naszej kampanii. Sprawdź w swojej miejscowości, jakie egzotyczne zwierzęta sprzedawane są w sklepach zoologicznych. Większość papug, żółwi, węży i jaszczurek pochodzi z przemytu. Aby się upewnić, poproś sprzedawcę o zezwolenie (tzw. CITES). Jeśli nie może go przedstawić, powiedz, że jeżeli w dalszym ciągu będzie sprowadzał do swojego sklepu chronione zwierzęta, zawiadomisz policję. I zrób to w razie konieczności! Art. 26 ust. 1 Ustawy o ochronie zwierząt (Dz. U. z 1997 r. Nr 111 poz. 724) zabrania samego posiadania (a nie tylko handlu nimi) żółwi stepowych, żółwi mauretańskich, pytonów, boa dusicieli, legwanów, waranów, kameleonów, krokodyli, wielu rodzajów papug (pełny wykaz zwierząt chronionych Konwencją Waszyngtońską jest w załączniku do Dz.U. z 1991 r. Nr 27 poz. 112). Również posiadanie zwierząt jadowitych (skorpiony, pająki, jadowite węże) jest nielegalne (art. 20 Ustawy o ochronie zwierząt). Za te przestępstwa grozi do roku pozbawienia wolności.

Przygotowujemy specjalny pakiet informacyjny dla osób zainteresowanych naszą kampanią. W planach mamy również wydanie (we współpracy z kooperatywą "Wizja") krótkiego filmu ukazującego problem. Zawsze możesz się z nami skontaktować, jeśli chciał(a)byś włączyć się w nasze działania. Mamy wiele materiałów, naklejki, zdjęcia. Opracowaliśmy też happening, mieliśmy odegrać go przed sądem w czasie procesu handlarzy, ale być może happening odbędzie się pod prokuraturą, jeśli dojdziemy do wniosku, że taki krok jest niezbędny. Potrzeba nam nowych osób. Potrzeba oczywiście również pieniędzy. Każda kwota się liczy i jeśli nie możesz wspomóc nas swoim działaniem, prześlij choć parę złotych na konto:

BOŚ o/Łódź 15401245-361-27005-00

Najnowsze informacje o naszej kampanii (w przyszłości również lista polskich nazw gatunków chronionych) są dostępne w Internecie.1) Polecam też lekturę "Psubratów"2) i "Biuletynu Żródeł".

Krzysztof A. Wychowałek
Ośrodek Działań Ekologicznych "Źródła"
Kilińskiego 78, 90-119 Łódź
tel. 0-42/630-17-49
strona: www.most.org.pl/zrodla



1. Pod adresem http: //www.most.org.pl/zrodla/kampanie/cites.htm
2. Chciałbym przy okazji przeprosić wszystkich, którzy czekają na nowy, dziesiąty numer Kwartalnika Praw Zwierząt i Ekologii "Psubraty". Otóż nasz wspaniały Sejm uchwalił ustawę, która zabrania lokalnym samorządom dawać jakiekolwiek pieniądze stowarzyszeniom. W związku z tym "Psubraty", dotychczas dotowane przez Wydział Spraw Obywatelskich Urzędu Miasta Łodzi, muszą pilnie znaleźć nowego sponsora. Do tego czasu, niestety, nowego numeru nie będzie. Niech to będzie przy okazji nauczka dla tych, którym wydaje się, że wydawnictwa ekologiczne są darmowe, że można za nie nie płacić (dotyczy to również ZB). Otóż we wszechświecie nie ma darmowych obiadów. Gdyby każdy nasz czytelnik zapłacił za numer dziewiąty, moglibyśmy wydać numer dziesiąty. Niestety, tych którzy poczuwają się do płacenia jest niewielu - tym bardziej chciałbym im wszystkim tutaj podziękować.

początek strony

OGÓLNOPOLSKIE SPOTKANIE
BADACZY I MIŁOŚNIKÓW NIETOPERZY

Polskie Towarzystwo Ochrony Przyrody "Salamandra" zaprasza wszystkich miłośników nietoperzy - profesjonalistów i amatorów - do udziału w kolejnej, szczęśliwej, bo 13. edycji Ogólnopolskiej Konferencji Chiropterologicznej.

Odbędzie się ona w okolicach Poznania w dniach 5-7.11.br. W programie, oprócz tradycyjnych referatów i sesji posterowej, przewidziane są praktyczne warsztaty.

Do tej pory zgłoszono następujące tematy:

Przewidujemy także interesującą wycieczkę do rezerwatu "Nietoperek II" w Międzyrzeckim Rejonie Umocnionym oraz zimowisk nietoperzy w poznańskich fortach.

Wszystkie osoby i instytucje zainteresowane otrzymaniem szczegółowych informacji na temat Konferencji mogą je znaleźć na stronie WWW PTOP "Salamandra" lub otrzymać w biurze Towarzystwa.

Polskie Towarzystwo Ochrony Przyrody "Salamandra"
Ratajczaka 19/60, 61-814 Poznań
tel. 0-61/853-66-47 tel./fax 0-61/853-65-11 w. 200
e-mail: biuro@salamandra.org.pl strona: www.salamandra.org.pl




ZB nr 7(133)/99, 16-30.6.99

Początek strony