Strona główna   Spis treści 

ZB nr 10(136)/99, 1-15.8.99
ZWIERZĘTA

DZIKI KRÓLIK I NOWE GATUNKI W NASZYCH LASACH

Chcę poniżej podzielić się pewnymi faktami oraz refleksjami, odpowiadając tym samym Pawłowi Zawadzkiemu1) na pytania dotyczące występowania w naszym kraju dzikiego królika, jak i zwiększenia różnorodności zwierzyny leśnej.

Dziki królik w Polsce występuje, ale ze względu na nocny tryb życia i czynniki ograniczające (naturalne i sztuczne) rzadko można go spotkać.

Królik (Oryctolagus curiculus), obok zająca szaraka i zająca bielaka, jest przedstawicielem zajęczaków w naszym kraju. Jego ojczyzną jest zachodni rejon Morza Śródziemnego, a na nowe tereny został wprowadzony dla celów łowieckich oraz hodowlanych już w średniowieczu. Prawdopodobnie króliki żyjące u nas pochodzą z hodowli futrzarskich, z których uciekły.

Rozmnażają się w ciągu całego roku (3-5 miotów, do 10 osobników w miocie). Mimo tak wysokiej płodności niewiele królików osiąga dojrzałość płciową. Ma wielu naturalnych wrogów, takich jak: tchórz, łasica, kuna, pies, lis, kot, jastrząb i puszczyk. Dodatkowo: surowe zimy, długie opady, choroby (np. kokcydioza) oraz wpływ człowieka powodują, że gatunek ten jest nieliczny.

Powszechnie uważany jest za szkodnika, gdyż ogryza sadzonki młodych drzew, a kopiąc nory, powoduje osuszanie gleby.

Odmianą dzikiej formy jest królik domowy (f. domestica), który od 2000 lat "służy" człowiekowi przede wszystkim jako mięso, futro, skóry, sierść (do wyrobu filcu). Królik jest gatunkiem ekspansywnym, trafiając czasem do laboratoriów naukowych, chętnie poddaje się wiwisekcji.

Tyle o królikach. Jeżeli chodzi o różnorodność fauny leśnej, to zmienia się ona na przestrzeni lat, wieków - nie bez udziału naszego gatunku.

Każdą krainę zoogeograficzną, określone zbiorowiska leśne, łąkowe czy inne charakteryzują określone gatunki, które często migrują. Mogą to być również gatunki sprowadzone, ale o nich później. Zasiedlają one duży obszar. Są to zarówno roślinożercy, wszystkożercy, jak i drapieżcy. Jeżeli ich areały zostają ograniczone lub jeżeli liczba jednych bądź drugich ulegnie gwałtowniej zmianie, zostaje wtedy zachwiana równowaga ekologiczna. Z reguły to drapieżnik, jako konkurent człowieka, jest eliminowany i wówczas liczebność jego potencjalnych ofiar wzrasta ponad normalny stan.2)

Dlatego człowiek stworzył sztucznego drapieżnika w postaci Polskiego Związku Łowieckiego, który nie mając naturalnych wrogów ani innych ograniczeń, w żaden sposób nie może prowadzić optymalnej selekcji tak, jak to czynią kuny, łasice, wilki, rysie, myszołowy i jastrzębie.

Zwiększenie liczby gatunków w naszych czasach wiąże się w niektórych przypadkach z futrami. Opisane poniżej gatunki sprowadzane były w celach hodowlanych, a ich ucieczki z ferm miały i mają wpływ na różnorodność naszej rodzimej fauny.

Szop pracz - pochodzi z Ameryki, sprowadzony został do Niemiec. Od lat 30. wykazuje ekspansję. Nie boi się człowieka, szuka pokarmu na dnie, obracając go w łapach - stąd jego nazwa.

Jenot - pochodzi z Azji, podobny do szopa pracza, najmłodszy przedstawiciel naszej fauny - w Polsce od 1955 r.; wszystkożerny, może przenosić wściekliznę.

Norka amerykańska - obecnie żyje w całej Europie i Azji; łatwo się aklimatyzuje, wypierając norkę europejską, która nie występuje w Polsce od początkowych lat XX w.

Piżmak - pochodzi z Ameryki Północnej, również bardzo plastyczny ekologicznie. W 1905 r. z hodowli w Czechach uciekło kilka osobników, nastąpiła gwałtowna ekspansja, która spowodowała, że już w latach 20. obecny jest na naszym terenie.

Inne gatunki sprowadzone na obszar Polski to np. jeleń sika, daniel, łoś, muflon.

Napływ obcych gatunków zwiększa konkurencje między tymi, które zajmują podobną niszę ekologiczną. Prowadzi to czasem do wyparcia rodzinnych gatunków - np. norka amerykańska wyparła norkę europejską. Czasami może to prowadzić do krzyżowania się gatunków napływowych z rodzimymi. Wpływ osobników obcych na nasze środowisko nie jest do końca poznany, ponieważ ich ekspansja odbywała się stosunkowo niedawno i odbywa się nadal.

Pozostaje nam obserwować przyrodę, która poradzi sobie sama, usuwając niewygodnych mieszkańców, zostawiając tych, którzy jakoś się dopasują lub zmienią swoje obyczaje.

Damian Czechowski
ul. Kościelna 9
42-300 Myszków



1) Paweł Zawadzki, Wolność dla królików [w:] ZB nr 3(129)/99, s.18.
2) Są to naturalne mechanizmy ekologiczne działające jak wahadło, oscylujące w okolicy punktu równowagi ekologicznej. Zależnie od czynników zewnętrznych czy też wewnętrznych wychyla się ono z różną siłą to w jedną, to w drugą stronę. Mechanizmy te działają w każdym ekosystemie.

początek strony

ZAPOWIEDŹ

krówka

Towarzystwo Ochrony Przyrody ogłasza nabór chętnych na ekspedycję badawczą w niezbadane zakątki Puszczy Sandomierskiej. Zainteresowani proszeni są o stawienie się z ekwipunkiem biwakowym w piątek 13.8. w Gorzycach k.Sandomierza (podkarpackie) w budynku przy ul. Metalowców 6 sala 41 (piętro). Pod wskazanym adresem oczekujemy przez cały dzień. Szczególnie zapraszamy osoby mające na co dzień do czynienia z naukami przyrodniczymi. Cel ekspedycji: odnalezienie i zbadanie wartościowych przyrodniczo zakątków Sandomierskiej Puszczy. Wyprawa będzie miała charakter pieszego obozu wędrownego.

Adres korespondencyjny:

Towarzystwo Ochrony Przyrody
ul. Mieszczańskiego 3
39-432 Gorzyce

Sebastian Sobowiec


początek strony

KUNY... KOTY... LUDZIE

Do napisania poniższego skłonił mnie tekst Pawła Zawadzkiego poruszający temat dzikiego królika i łasicowatych.*) Temat ten nurtuje mnie już od kilku lat, od czasu, kiedy to jeszcze chciałem zostać myśliwym (niestety). Właśnie: dlaczego tych zwierząt jest tak mało?

Zagłębiając się w literaturę przyrodniczą (od książek przygodowych po przewodniki), można znaleźć wiele cząstkowych informacji, które z czasem ułożą się w jedną całość. Otóż po pierwsze - zwierzęta te powinny być chronione lub przynajmniej powinny zostać wprowadzone ograniczenia miejsc i okresów, w których można strzelać do łasicowatych i innych małych ssaków. Wystarczy przypatrzeć się gatunkom chronionym. W obecnej chwili poprawia się sytuacja bobra, wydry, łasicy, ponoć i gronostaja, a przecież są one chronione. Chociaż ochrona też często niewiele daje, znam poszlaki przypadków strzelania do wilków (na polowaniach zbiorowych) czy też strzelania w rezerwatach, ale to już inna bajka. Są także inne - związane ze środowiskiem - przyczyny nielicznego występowania omawianych gatunków.

Kamionka (kuna domowa) potrzebuje starych budowli, gruzowisk, opuszczonych domów lub chociaż gęstych krzaków do osiedlenia się. Niestety nasze domy, inne budynki i ich otoczenie są coraz bardziej niedostępne, szczelne i uporządkowane. Najczęściej powtarzający się obraz to domek jednorodzinny konstruowany z wykorzystaniem nowoczesnej technologii, strzyżony trawniczek "tak, jak mają oni", przytulny dom dla naszego czworonożnego ulubieńca - garaż albo betonowa pustynia ze szczelnie pozamykanymi oknami do piwnic, czasem otoczona strzyżonymi trawniczkami. Nasze ogrody wyglądają równie "porządnie". Niestety tu nie ma miejsca dla kuny domowej.

Tumak (kuna leśna) niesamowite zwierzę, które potrafi skakać na ponad 5 m, korzystając z gałęzi jak z trampoliny, lubi gęste lasy lub rzadkie, z dobrze rozgałęzionymi drzewami (dęby) ogólnie rozległe, zwarte lasy z w miarę naturalnym wnętrzem. Zauważyłem, że bardziej lubi resztki łęgów czy olszyn od rozległych a suchych sośniaków. Bardzo ważne są przy tym dziuple (nie skrzynki). A gdzie u nas znaleźć takie warunki? Nasze lasy są w większości przemysłowe tzw. hodowlane: sosna w rządkach a czasem brzoza i to wszystko.

Jaźwiec (z tureckiego borsuk) jest "niezastąpionym" materiałem na torby myśliwskie i pędzle do golenia, a przy tym łatwym do spotkania (przy norach). Czysty zwierzak prowadzący regularny tryb życia trzyma się jednego zakątka, który powinien być gęsto zakrzewiony, idealna dla niego jest tarnina. Ostatnimi laty podchodzi bliżej do ludzi. My, niestety, porządkujemy nasze otoczenie i także lasy, co ma na nie negatywny wpływ. Bardzo groźne jest dla nich wnykarstwo, gdyż mają stałe ścieżki. Przyciągają go tory i drogi, gdzie jest niebezpiecznie, ale za to darmowe żarcie.

Junat (jenot) przybysz ze wschodu. Niezwykły wędrowiec pokonuje nawet kilka tysięcy km w poszukiwaniu nowych siedlisk, stąd szybkie rozprzestrzenianie się. Prowadzi koczowniczy tryb życia, za dom wystarczy mu byle wykrot, lubi tereny podmokłe - a tych coraz mniej. Słabą jego stroną jest powolność i ociężałość ruchów, można go schwytać na piechotę (w otwartym terenie). Ogólnie - grubas, jedyny "pies" śpiący w zimie. Ponoć zwiększa liczebność.

Tchórz, można rzec, europejski skunks. Podobnie jak on wykorzystuje swój nieprzyjemny zapach spryskując wroga w zagrożeniu. Jego mieszkanie to: nory, niskie dziuple lub po prostu (a raczej najczęściej) kupy gałęzi, których nie znajduje, bo las jest "posprzątany". Lubi tereny leśno-polne.

I wreszcie dziki królik. Stadne zwierzę o silnym zhierarchizowaniu grup, zaciekle broniących swoich terenów. Dla niego ograniczeniem jest niechęć człowieka i klimat. Podobno występuje w Polsce jedynie do Wisły, bo dalej jest za zimno. Jedyna znana mi populacja królika w okolicy Sandomierza została wykończona przez tamtejsze "porządki" wokół sandomierskiej starówki (podziękowania dla wszystkich "całym sercem" zaangażowanych w te porządki).

Poza tym, zagrożeniem dla wszystkich tych gatunków jest motoryzacja. Ciekawą rzecz zaobserwowano u kamionek: podgryzają przewody paliwowe i uszczelki w zaparkowanych samochodach o jeszcze ciepłym silniku. Czyżby rodzaj zemsty?

Dużą rolę odgrywa także konkurencja, którą w stosunku do omawianych zwierząt stanowią psy i koty, szczególnie w pobliżu terenów zasiedlonych przez człowieka. Aczkolwiek zdarzają się, wcale nie tak rzadko, w oddaleniu od domostw ludzi. Bywa tak, szczególnie w krajobrazie leśno-polnym, że co drugi spotykany nocą drapieżnik to pies lub kot. Oczywiście jest to wina człowieka - porzucenie, niedokarmienie lub nie dopilnowanie ich. Zastanawiam się nad tym, czy na pewno myśliwi robią źle strzelając do psów i kotów w terenie.

Naturalnie, wszystkie wymienione dzikie stworzenia są nielubiane, bo są "szkodnikami" i tym samym znajdują się na liście zwierząt łownych. Pozwolę sobie zaprognozować, że jeżeli uda się Pracowniakom doprowadzić do ochrony borsuka, zwierzę to szybko doprowadzi swoją liczebność do normy. To samo pewnie stałoby się z jenotem i tchórzem. A co do królików Pawle, niestety, prawdopodobnie mrozy są dla nich zbyt dużą barierą, chociaż wiele jest rejonów pagórkowatych, gdzie na południowych stokach nieźle dają sobie radę.

Na razie trzeba doprowadzić do ochrony tych zwierząt i powstrzymać "porządkowanie" polskiego krajobrazu, to na pewno pomoże.

Nie jestem specjalistą w dziedzinie biologii i ekologii małych ssaków, ale ogólnie wszystko powinno się zgadzać. Pisząc ten tekst w większości korzystałem z własnych doświadczeń.

Na koniec kilka słów o liście gatunków łownych. Przeglądając gazety myśliwskie ("Łowiec Polski") sprzed, zdaje się dwóch lat, napotkałem na takiej oto liście łyski i grzywacze. Nie wiem, czy są one tam nadal, ale nie widzę sensu strzelania do tych ptaków. Podobno mięso jest niedobre, a z piór nie zrobią sobie ubrań. Czyżby strzelanie dla strzelania? A może dlatego, że są pospolite. Jeżeli tak, to dlaczego nie postrzelać do sikor, kosów czy jaskółek - też są pospolite. Na tejże liście znajduję jeszcze muflony, rysie, jarząbki, łosie i gęsi. Jak jest teraz? Czyżbyśmy ciągle mieli za dużo tych zwierząt?

Sebastian Sobowiec (TOP)
ul. Mieszczańskiego 3, 39-432 Gorzyce

PS

Już niedługo napiszę szerzej o lisach


*) Paweł Zawadzki, Wolność dla królików [w:] ZB nr 3(129)/99, s.18.



ZB nr 10(136)/99, 1-15.8.99

Początek strony