Strona główna   Spis treści 

ZB nr 11(137)/99, 16-31.8.99
MANIPULACJE GENETYCZNE

BIOHAZARD

Temat klonowania wraca ponownie za sprawą słynnej owcy Dolly, która okazuje się być starsza, aniżeli jest. Jej wiek to lata własne plus dodatkowo lata dawcy komórek, czyli matki Dolly.

jabłka

Podważa to autorytet naukowców i potwierdza słuszne obawy dotyczące klonowania i transgenezy zwierząt.

W głównej mierze dotyczą one sytuacji prawnej, regulującej granice, do których mogą posunąć się naukowcy w swoich badaniach oraz możliwości wypuszczania na wolność zwierząt genetycznie zmienionych, bez uprzednich badań oddziaływania na środowisko.

Na początku, kiedy o klonowaniu mówiono niewiele, problemu takiego nie było. Dopiero dr Ian Willmut z instytutu Roslin w Szkocji, klonując owcę Dolly wyzwolił drzemiące w naukowcach siły twórcze. W szybkim tempie powstały kolejne "wierne kopie", w tym owca Polly z genotypem wzbogaconym o ludzkie geny.

Tego było za wiele nawet dla naukowców, którzy zaczęli obawiać się o utratę kontroli nad badaniami. Potrzeba jasnego sprecyzowania granic, do jakich można by się posunąć, stała się rzeczą priorytetową. Powołano do życia Stowarzyszenie EuropaBio, które spośród 600 przedsiębiorstw biotechnologicznych wyłoniło "Komitet ds. etyki". W ten sposób powstał "System oceny wartości etycznej". Bardziej dla uspokojenia opinii publicznej, aniżeli jako wyznacznik kryteriów moralnych, jako że już wkrótce dokument ten okazał się zwykłym kawałkiem papieru. Świadczą o tym słowa wypowiedziane przez sekretarza generalnego tej organizacji, który zastrzegł, iż: Przemysł biotechnologiczny nie poczuwa się jeszcze do odpowiedzialności za ewentualne skutki swej działalności, ale dobrze rozumie ten problem. Równolegle z naukowcami trudzili się politycy. Etykę miała wspierać jasno sprecyzowana formuła prawna określająca granice badań. W tym przypadku problem utknął na etapie komórki somatycznej. Mówiąc dokładniej, na chęciach zdefiniowania jej. Ostatecznie ONZ przyjęło "Powszechną deklarację o nieklonowaniu człowieka". Również ten dokument pozostał tylko dokumentem i już tydzień później Koreańczycy ogłosili wyniki badań mówiące o udanej próbie sklonowania ludzkiego embrionu, rzekomo zaraz zniszczonego.

Nieuregulowana sytuacja prawna sprzyjała takim posunięciom. Dodatkowo potwierdził to prof. J. Slack z instytutu Roslin w Szkocji. Zahamował proces wykształcania głowy u żab i potwierdził, że taki sam efekt jest możliwy u ludzi. Umożliwiłoby to założenie banków bezgłowych klonów mogących dostarczać rezerwowych organów do transplantacji. Hodowla osobników powstałych w wyniku manipulacji genetycznych jest w Wielkiej Brytanii nielegalna. Istnieje jednak luka prawna, która mówi, że organizmy bez mózgu i centralnego układu nerwowego nie są ludźmi czy zwierzętami. Pozwala to na dalsze prace w tym kierunku i uwidacznia słabość ustaleń prawnych. Dodatkowym bodźcem ułatwiającym takie luki wykorzystywać są ogromne pieniądze, jakie oferują firmy biotechnologiczne. Skąd te wnioski? Otóż stosując metodę klonowania i transgenezy, można uzyskać stado zwierząt np. hodowlanych, składające się z samych wybitnych osobników pochodzących od sprawdzonego i cennego rodzica. Taki zabieg pozwala osiągnąć postęp hodowlany, który w naturalnych warunkach jest niemożliwy. Dla hodowcy oznacza to stado krów o identycznych potrzebach pokarmowych, wydajności doju oraz ujednoliconym składzie chemicznym mleka. Wyeliminowałoby to produkty pochodzenia zwierzęcego o średniej lub niskiej wartości, pozostawiając tylko te standardowe.

To samo dotyczy zwierząt transgenicznych. Uzyskanie owcy, kozy czy krowy produkującej w gruczole mlekowym leki jest bardzo kosztowne. Klonowanie znacznie te koszty obniża.

Od czasu do czasu wspomina się o możliwości wykorzystania metody klonowania w celu ratowania gatunków zwierząt zagrożonych bądź będących na wyginięciu. Prowadzi się prace nad owadami i roztoczami, służącymi do zwalczania szkodników w zastępstwie chemikaliów. Jednak są to badania nie poparte obserwacjami tych organizmów w środowisku, co dyskwalifikuje możliwość użycia ich na szerszą skalę. To samo dotyczy ryb (karpie i łososie) oraz roślinności zawierającej geny pochodzenia zwierzęcego. Są to organizmy, w przypadku których nie można mówić o jakiejkolwiek kontroli. Tym samym, nie można określić ich relacji z otoczeniem, a więc wypuszczenie na wolność jest niedopuszczalne!!! Niestety, tak nie jest.

Każdy wie jak wielkim problemem stały się koty sprowadzone do Australii przez osadników, które po wydostaniu się na wolność, okazały się bardzo groźnym drapieżnikiem w zastraszającym tempie dziesiątkującym tamtejszą dziko żyjącą populację zwierząt. Wynika stąd, jak bardzo delikatnym tworem jest ekosystem z jego wszystkimi zależnościami i powiązaniami. Początkowo kruchość ta jest niedostrzegalna, jednak istnieje i zazwyczaj daje o sobie znać kiedy jest już zbyt późno.

Potrafię zrozumieć argumenty przytaczane przez naukowców, mówiące o możliwości wykorzystania inżynierii genetycznej w transplantologii (np. świnka Astrid z ludzkim sercem), hodowli tkankowej czy terapii genowej.

Natomiast nie potrafię zrozumieć braku odpowiedzialności i wyobraźni podczas eksperymentów przeprowadzanych na zwierzętach małych bez jakiejkolwiek możliwości kontrolowania ich w terenie (roztocza lub owady).

Intencje to nie wszystko. Ktoś kiedyś powiedział: "Dobrymi chęciami piekło jest wybrukowane". Potwierdza to owieczka Dolly.

Marcin Odziemski
ul. Majkowska 20/3
62-800 Kalisz



Ciekawskich odsyłam do lektury Problemy związane z kreowaniem zmienionych genetycznie zwierząt, "Przegląd Hodowlany" 12/97.

początek strony

OŚRODKI RÓŻNORODNOŚCI GENETYCZNEJ

Na co dzień nie zdajemy sobie sprawy z tego, jak kruche są osłony warunkujące przetrwanie genów roślin uprawnych. A przecież to właśnie od nich zależne jest wyżywienie wciąż rosnącej liczby ludności. Dlatego wymagają one troski szczególnej.

robaki

Masowa monokulturowa produkcja zbóż i innych płodów, kumulująca coraz więcej środków technicznych i chemicznych, naraża je na liczne schorzenia, zwyrodnienia i brak odporności na wpływy cywilizacyjne i na szkodniki. Wymagają więc - zastosowanej w porę - odnowy genetycznej. A właśnie niezbędne geny często trudno lub w ogóle nie sposób znaleźć w istniejących na świecie bankach genów. Tak było np. z poszukiwaniami ryżu - niezbędnego dla uratowania upraw w Azji Południowo-Wschodniej - zaatakowanego w latach siedemdziesiątych przez chorobę wirusową przenoszoną przez owady. Pracownicy naukowi ośrodka międzynarodowego na Filipinach natrafili na pożądany gen dopiero po przeszukaniu 47 tys. odmian ryżu w bankach genów i w naturalnych środowiskach występowania tej rośliny. Znaleziono go, w ostatniej chwili, u gatunku ryżu dzikiego w jednej z dolin rzecznych w Indiach. Czas naglił - tak ze względu na zaawansowany proces dewastacji upraw, jak i na to, że owa dolina, wraz z dziką odmianą ryżu, została wkrótce - na szczęście już po pobraniu materiału genetycznego - zalana na skutek budowy elektrowni wodnej.

Przez długi okres dziejów różnorodność genowa była właściwa nie tylko roślinom dzikim, ale także tzw. odmianom lokalnym, blisko z nimi spokrewnionym. Również takie odmiany posiadają zakres różnorodności o wiele większy niż hybrydy uprawiane na wielkich obszarach metodami współczesnymi. Jednakże nasilający się proces masowej produkcji rolnej odbywa się również kosztem odmian lokalnych, wywołując groźne trendy erozji genetycznej, ogarniającej już wszystkie rośliny uprawne. Obecnie do najbardziej zagrożonych należą: jabłoń, awokado, jęczmień, kapusta, kasawa, groch włoski, kakao, kokos, kawa, bakłażan, soczewica, kukurydza, mango, kantalupa, piżmian jadalny, cebula, grusza, pieprz, rzodkiewka, ryż, sorgo, soja, szpinak, dynia, burak cukrowy, trzcina cukrowa, bataty, pomidor, pszenica, ignam.

Zasoby genowe roślin spożywczych, niezbędne dla regeneracji zagrożonych upraw, zachowały się tylko w nielicznych miejscach na świecie. Tam, gdzie istnieją ku temu specjalne warunki przyrodnicze. Są to - bezcenne dla ludzkości - ośrodki różnorodności genetycznej, nazywane także ojczyznami genetycznymi lub centralami Wawiłowa (od nazwiska żyjącego w latach 1887-1943 genetyka rosyjskiego Nikołaja I. Wawiłowa, który opracował koncepcję i zlokalizował wymienione ośrodki). Większość centrów Wawiłowa znajduje się w paśmie między 20 a 45 stopniem szerokości geograficznej północnej, w pobliżu wysokich łańcuchów Himalajów, Hindukuszu, gór Bliskiego Wschodu, Bałkanów i Apeninów. W Starym Świecie pasmo to przebiega równoleżnikowo, zaś w Nowym południkowo. W obu przypadkach zgodnie z położeniem wielkich łańcuchów górskich. Np. ośrodkiem różnorodności genetycznej pszenicy są górzyste tereny Iraku, Turcji i Syrii. Występują tu szczepy tj. rośliny, których różnorodność genetyczna nie została jeszcze przeniesiona na gatunki udomowione. Ojczyzna dzikich odmian kawy znajduje się w Etiopii, kukurydzy w Meksyku i Ameryce Środkowej, ryżu w Azji Południowej i Wschodniej, ziemniaka w Andach, awokado w Ekwadorze.

Przetrwanie tych ośrodków było możliwe na skutek niedostępności terenu, składu gleby, sprzyjających czynników klimatycznych i - co należy zaakcentować - niewielkiej antropopresji. Niedostępność dolin górskich zapewniała im ochronę przed zakłóceniami cywilizacyjnymi. Obecnie zapotrzebowanie rosnącej liczby ludności na ziemie (uprawa roślin spożywczych, nowe siedziby, urbanizacja), opał i inne rodzaje eksploatacji jest tak wielkie, że zaczyna ona wkraczać gwałtownie na wszystkie obszary, na których znajdują się ośrodki różnorodności genetycznej. Sprawia to, że np. w Mezopotamii, ojczyźnie genów dzikiej pszenicy, jedynymi miejscami jej zachowania są dziś cmentarze i ruiny zamczysk. A takie wydarzenia, jak wojna w Zatoce Perskiej (sławetna "Pustynna Burza") stwarzają realne możliwości ich ostatecznego zniszczenia.

Przedstawione problemy, a zwłaszcza zagrożenia - niezbędnych ludzkości ośrodków różnorodności genetycznej - są następstwem cywilizacji nierównowagi, uformowanej w procesie długotrwałej pogoni za maksymalizacją indywidualnych i grupowych doraźnych korzyści materialno-finansowych i prestiżowych. Dzieje się to kosztem nadrzędnych wartości, funkcji i korzyści całej ludzkości i przyrody. Kontynuowanie właściwych tej cywilizacji trendów rozwojowych zagraża biologicznym podstawom życia. Determinuje to konieczność zasadniczych zmian w każdej dziedzinie gospodarowania i aktywności ludzi, czyli konieczność budowy - opartej na zasadach ekorozwoju cywilizacji równowagi, której głównym zadaniem będzie troska o jakość środowiska naturalnego i środowiska społecznego, a w jej ramach: zorganizowana ochrona ośrodków różnorodności genetycznej w skali światowej. Powinny one - jako zasoby podstawowe, należące do całej ludzkości - podlegać, wykluczającym wszelkie zagrożenia, rygorom ochrony i użytkowania w ramach celowo zorganizowanego przez ONZ gospodarowania zasobami życia. Biologiczna tkanka życia - jak wskazują wszelkie głębsze rozpoznania - jest bowiem nader delikatna i wrażliwa także w zakresie różnorodności genetycznej. Nie można więc nadal narażać jej bezkarnie, gdyż zniszczenie centrów Wawiłowa równałoby się zniweczeniu możliwości egzystencji ludzi.

Stanisław Abramczyk

cebule



ZB nr 11(137)/99, 16-31.8.99

Początek strony