Strona główna   Spis treści 

ZB nr 2(147)/2000, 16-31.1.2000
RAPORTY

RAPORT Z DĘBICY

Stwierdziłem, że czas już napisać o pewnej sprawie związanej z miastem Dębica a dokładnie z Firmą Oponiarską i ich zamiarami. Zanim zacznę spieszę donieść, że o owej sprawie było i myślę, że nadal będzie głośno niemal w całej Polsce. Postanowiłem napisać, ponieważ cała sytuacja została już definitywnie zakończona.

Po kolei. Mniej więcej rok temu Firma Oponiarska "Dębica" aby powiększyć swoje konta przedłożyła wniosek do urzędu miasta, który dotyczył budowy Centrum Logistycznego (czyli składu opon). Owo Centrum miało powstać po wcześniejszym usunięciu ok. 3, 5 ha drzew z jedynego parku w Dębicy, a zarazem jedynej "zielonej" bariery ochronnej przed trucicielem jakim jest "Stomil Dębica". Cóż, sprawa wyglądała bardzo poważnie i nie sposób był przejść obok obojętnie. My (Federacja Anarchistyczna) i kilka innych osób, którym zależało na dobru parku, byliśmy przez pewien czas zaangażowani w protesty przeciwko tak bezmyślnie chorym planom. Na początku zaczęliśmy od rozwieszania plakatów na murach miasta. Pojawiły się o nas (FA) informacje w gazetach. Pisano o tajemniczym proteście prowadzonym właśnie przez FA. Później zostały zrobione ulotki, których kilkaset rozdaliśmy mieszkańcom Dębicy, które zostały przyjęte z dużym zainteresowaniem. Plakaty i ulotki to najczęściej prowadzone przez nas akcje. W niedługim czasie później zostałem zaproszony do dyskusji na temat wycięcia drzew w tarnowskim "Radiu Max". Miałem być osobą, która przedstawi argumenty "przeciw". Do dyskusji został zaproszony również przedstawiciel Firmy Oponiarskiej, którego argumenty miały być pozytywne dla budowy Centrum Logistycznego. Na miejscu okazało się, że udział w rozmowie weźmie osoba z ochrony środowiska. Była to kobieta. Co tu dużo pisać. Ani prowadzący program, ani przedstawiciel "Dębicy" nie dopuścili mnie do głosu. Rozmowa była prowadzona na płaszczyźnie prawnej, a ja wtedy nie byłem tak bardzo zorientowany w tej dziedzinie. Szczęściem było to, że kobieta z ochrony środowiska była obeznana w przepisach prawnych i skutecznie broniła się przed atakami przedstawicieli "Dębicy". Dopiero po zejściu z anteny prowadziłem dyskusję. Po owej dyskusji wyzbyłem się nadziei, że wielkich bossów firm interesuje ekologia, a dokładnie zanieczyszczenie powietrza, hałas, smród, pozbawienie życia kilku gatunków ptaków prawnie chronionych żyjących na terenie parku, co się wiązało z budową składu opon. Ani osoba z "Dębicy" nie przekonała mnie o słuszności budowy tego składu, ani ja nie przekonałem jej o bezmyślności tego planu. Rozstaliśmy się po zażartych dyskusjach. Szkoda, że swoich racji nie przedstawiłem na antenie. No ale załamywać się nie wolno. Później zaczęliśmy zbierać podpisy osób przeciwnych budowie składu opon kosztem około 3,5 ha drzew. Na biurko burmistrza Dębicy wpłynęło około 600 podpisów sprzeciwiających się planom "Dębicy". Jak się później okazało, nic to nie dało w początkowej fazie. Ostateczną decyzję mieli podjąć radni. Wybraliśmy się na posiedzenie, które miało dać odpowiedź. Jednak radni nie zdecydowali się i postanowili utworzyć specjalną komisję, która zbada argumenty "za" i "przeciw". Co owa komisja robiła i kto w niej zasiadł, nie dowiedzieliśmy się. Aha, w zamian za zgodę na budowę składu opon Firma Oponiarska miała wpłacić do kasy miasta 1,2 mln dolarów. No i pewnie pieniądze przesądziły, bo radni wydali zgodę na wycięcie drzew. Po raz kolejny kasa "robi swoje". Tylko jeden radny był przeciw i to on odwołał się od decyzji Rady Miasta do Ministerstwa Środowiska. Pozostało tylko czekać i doczekaliśmy się. Drodzy ekolodzy, przyjaciele natury, minister ochrony środowiska Antoni Tokarczuk odmówił zgody na wycięcie drzew z parku. Decyzję swoją tłumaczył, że względy ekonomiczne to zbyt mało, aby pozbawić życia tysiące drzew. A ciekawe, jakie to względy ekonomiczne? Bo jeśli chodzi o to, że pracę znalazłoby dużo ludzi, nastąpiłby spadek bezrobocia w mieście, to jest to kompletna bzdura. Już w chwili trwania rozmów o wycięciu drzew z zakładu były notorycznie zwalniane osoby. Zatem ogromny sukces. Rozum wziął górę. Zdajemy sobie sprawę, że to nie my (FA) przyczyniliśmy się do wstrzymania wycięcia parku, ale swoje "pięć groszy" dorzuciliśmy. Reasumując! Chcielibyśmy podziękować wszystkim którzy wierzyli w to co robimy, mimo licznych głosów pesymistycznych, że z takim molochem jak "Dębica" nikt nie wygra, że to również anarchiści włączyli się w akcję. Podziękować należy również MŚ z którym normalnie nie byłoby nam po drodze, ale NIE MA KOMPROMISU W OBRONIE MATKI ZIEMI!!! ANARCHIA I MATKA ZIEMIA PONAD WSZYSTKO!!!

Marcin Kobiałka (FA)
ul. Targowa 4/35, 39-200 Dębica

FORMY OCHRONY PRZYRODY NA ZIEMI LUBUSKIEJ

Wraz z wprowadzeniem nowego podziału administracyjnego kraju, na Ziemi Lubuskiej (rozumując przez jej pojęcie obszar obecnego województwa lubuskiego) pojawiło się inne (niż przed reformą) zróżnicowanie form ochrony przyrody. Liczba i powierzchnia obszarów objętych ochroną prawną szacowana jest aż na 36% powierzchni województwa.

W rzeczywistości jednak około 30% zajmują obszary chronionego krajobrazu, gdzie stopień ochrony realnej jest bardzo mały. Tereny, na których zagadnieniem najważniejszym jest zachowanie stanu środowiska w stopniu nienaruszonym, czyli parki narodowe oraz rezerwaty przyrody, zajmują tylko około: 0,83%. Mowa w tym miejscu o części jedynego parku narodowego, w północno-wschodniej "krawędzi" województwa - Drawieńskim PN (o powierzchni tej części - 5359 ha) oraz 48 rezerwatach przyrody, o łącznej powierzchni 6244, 2 ha. Już na pierwszy rzut oka widać, że sytuacja obecna nie zapewnia skutecznej ochrony zasobów przyrodniczych. Trwają jednak zabiegi o możliwość zmiany istniejącego stanu, m.in. poprzez próbę utworzenia Parku Narodowego "Ujście Warty" (na terenach obecnego rezerwatu Słońsk i obszarach przyległych).

Istotnym problemem jest brak wyczerpującej inwentaryzacji terenów cennych przyrodniczo tego regionu i powiązanej z tym strategii ochrony, w zarysie długoterminowym. Formy ochrony przyrody w liczbach prezentują się następująco: - 6 parków krajobrazowych o łącznej powierzchni - 64174,3; w tym wyszczególniamy: Pszczewski PK - 12226 ha, Barlinecko - Gorzowski - 2398 ha, Krzesiński - 8546 ha, PK "Ujście Warty" - 2848 ha, Łagowski - 3536 ha, Gryżyński - 2755 ha

Jan Andrukiewicz

PODRÓŻE SENTYMENTALNE

Wydaje się, że sprawy przyrody ziemi lubuskiej nieczęsto goszczą wśród czytelników. Wielka szkoda, gdyż region ten należy do najgęściej zalesionych w Polsce a i poziom degeneracji środowiska (ze względu na niewielki stopień uprzemysłowienia) nie jest zbyt wielki. Istniejącymi tutaj formami ochrony prawnej są min. Drawieński Park Narodowy oraz 6 Parków Krajobrazowych (w tym Gryżyński i Łagowski). Właśnie po tych ostatnich, pod koniec lata, odbył się wyjazd (rajd) rowerowy, którego celem było poznanie przyrody własnego otoczenia. Przeżycia były naprawdę niecodzienne, a o tym co udało się nam zobaczyć, poniżej.

Podróż obejmowała trasę z Lubska, w stronę Krosna Odrzańskiego wreszcie pierwszym miejscem docelowym była Gryżyna, a właściwie Gryżyński Park Krajobrazowy. Znajduje się on w południowej części pojezierza lubuskiego, a niezaprzeczalnymi jego walorami są: duże zróżnicowanie rzeźby terenu, niejednorodność krajobrazu, to co charakterystyczne: liczne jeziora, stawy. Sama nazwa Gryżyna jest potocznym określeniem rzeki Gryżyński Potok, której dolina również jest bardzo urozmaicona. Całość została ukształtowana przez cofający się lodowiec, obecnie zbocza rynny polodowcowej porasta las (w parku ochronna objęte są zwłaszcza dęby szypułkowe), natomiast zagłębienia już dawno wypełniły wody. Dla postronnego obserwatora, w całym tym ładnym obrazku, pojawia się jednak "cień" rzucany przez... stawy hodowlane. Duża część tamtejszych terenów znajduje się w prywatnych rękach, a wiadomo w jakim celu są zazwyczaj zagospodarowywane stawy. Od czasu do czasu można tam napotkać tabliczkę "Własność prywatna" i jakiś ogrodzony teren, bądź gospodarza stawu patrolującego obszar, zadającego pytania przebywającym nad brzegiem "Jego" stawu (również i nas zapytano o to co robimy w tym miejscu. Byliśmy nieco poza granicą ścieżki przyrodniczej. Bynajmniej nie kłusowaliśmy, a zrobiliśmy łowy ... fotograficzne oczywiście). Szkoda, że parki krajobrazowe, w gruncie rzeczy, w tak niewielkim stopniu chronią przyrodę. Samo jednak miejsce jest naprawdę warte zobaczenia.

Następnego dnia dotarliśmy do Łagowa. Jest to bardzo malownicze miejsce na ziemi lubuskiej, zawdzięczająca swój wizerunek zwłaszcza jezioru Łagowskiemu, wzdłuż którego biegnie duża część ścieżki przyrodniczej.

Także inne jego funkcje są ważne. Jednak dla tych, którzy przybyli tutaj w celu bycia wśród drzew (zarówno krajowych, jak i egzotycznych dla naszego "podwórka" np. brzoza brodawkowata, sosna czarna i in.) są wrażenia estetyczne, jakich dostarcza. W Łagowskim Parku Krajobrazowym ważnym elementem jest rezerwat "Pawski Ług", który zabezpiecza tutejszy ekosystem torfowiskowy. Zresztą nie występuje on tylko w jednym miejscu parku, a z oczkami wodnymi, roślinami torfowiskowymi, stanowi o niepowtarzalności całości. Również występuje tutaj wywyższenie terenu górujące nad zagłębieniami jeziora, czy torfowisk, które porozcinane przez erozję wodną, tworzy liczne wąwozy i pagórki oraz ... bardzo ciekawy efekt (za widok takiego "efektu" znajomy na jednej z nierówności terenu "uczył się latać" na szczęście ucierpiał tylko rower). Warto jest w takiej, niezależnej i w pełni otwartej formie wraz z przyjaciółmi delektować się swojską przyrodą.

Jan Andrukiewicz
Dworcowa 5/12, 68-300 Lubsko




ZB nr 2(147)/2000, 16-31.1.2000

Początek strony