Strona główna   Spis treści 

ZB nr 2(147)/2000, 16-31.1.2000
ROŻNE

WIADOMOŚCI
Z KRAJU WIELKIEGO HAMBURGERA

Polecam gorąco "Wiadomości zielarskie" - to naprawdę znakomite pismo, podające wiele ciekawych informacji, rzetelnie opracowanych.

W n-rze 1/88 znalazłem ciekawy tekst "O ziołach i ziołolecznictwie w nowej ustawie obowiązującej w USA". W październiku 1994 r. Kongres Stanów Zjednoczonych przyjął pod naciskiem społecznym, ustawę pod nazwą "Prawo o Suplementach Odżywczych i Edukacji Prozdrowotnej".

Ustawa - w największym skrócie - ułatwia wprowadzenie do obrotu rynkowego preparatów ziołowych i roślinnych. Ameryka przypomniała sobie o Naturze i o ziołach, gdyż wielbiciele Wielkiego Befsztyka po prostu chorują, cytuję:

"Miejsce dawnych epidemii chorób zakaźnych zajęła epidemie chorób degeneracyjnych. Wskazuje się, że nastąpił wzrost śmiertelności z powodu zawałów serca i miażdżycy, wzrost nowotworowych i alergicznych, chorób powodowanych niewydolnością układu immunologicznego i zaburzeń psychicznych. Ziołolecznictwo wydaje się alternatywą dla sfrustrowanego społeczeństwa."

Głos zdrowego rozsądku to aktywność lobby medycyny naturalnej tuż przed debatą w Kongresie nad ustawą i w czasie jej głosowania - na apel organizacji i stowarzyszeń do Kongresu wpłynęło 4 miliony listów! (gdyby tak w Polsce ci, którzy lubią "łono Natury" - zechcieli się odezwać w obronie Natury tak licznie...)

Cóż, tylko się cieszyć, że Amerykanie wracają do Natury i do ziół... Znany autorytet naukowy, wieloletni dyrektor Zakładu Farmakogonozji Pardue University, prof. dr Varro E. Tyler optymistycznie widzi przyszłość medycyny ziołowej. Czynnikiem, jak twierdzi, który może mieć wpływ na fitomedycznę w dwudziestym pierwszym wieku powinno być przekonanie, że bardziej opłaca się zapobiegać chorobom, niż je leczyć. (!!!)

Eureka! Kilka lat temu pisałem w ZB o starożytnych Chinach, gdzie pacjent był zdrowy. Kiedy chorował - lekarz trafiał do więzienia, mógł nawet stracić głowę. To cudowne odkrycie - obserwować - jak wybitny autorytet naukowy dochodzi do prostych wniosków, znanych już w starożytnych Chinach. A może prof. Tyler po prostu odwiedził swą babcię - która mu przypomniała zapomniane oczywistości?

Trudno oprzeć się sugestii - że gdyby cesarski kat ze starożytnych Chin mógł skrócić o głowę tych współczesnych lekarzy, którzy nazbyt gorliwie współpracują z grabarzami - społeczeństwo byłoby zdrowsze...

A tym, którzy nakładem milionów dolarów konstruują pojazdy marsjańskie lub nowoczesne technologie wojskowe - może warto czasem przypominać że 1 + 1 = 2 - czyli sens działań prostych?

Inaczej: człowiek, który potrafi skonstruować pojazd marsjański a zarazem w pocie czoła przypomina sobie proste prawdy, znane od czasów starożytnych - jest postacią groteskową i śmieszną. I groźną - bo ma upodobanie do niebezpiecznych zabawek.

Paweł Zawadzki

PS

"Wiadomości Zielarskie" najlepiej prenumerować - adres:

"Wiadomości Zielarskie", Kopernika 34/4 III p., 00-336 Warszawa
tel. 0-22/826-43-62

GRZYBÓW
BYŁO W BRÓD...

Każdy kto uczył się historii, pamięta, że Rydz-Śmigły śmignął za granicę po wybuchu II wojny światowej.

A teraz czytam w nieocenionym "Przekroju" nr 42 z 17.10.99, że grzyby śmignęły do Ameryki! W wiecznie zielonych lasach stanu Washington nasi rodacy zbierają kosze pełne grzybów. Ale jakich! Takich prawdziwków to ja nie zbieram w kraju od lat 50-tych! Kozaki, rydze, kurki, prawdziwki, borowiki - rosną - jak wynika z fotografii w takiej obfitości jakiej najstarsi polscy grzybiarze nie pamiętają.

A jednocześnie z Krzyża Wielkopolskiego dostaję listy od przyjaciół - że w Krzyżu, świętym mieście polskich grzybiarzy - grzybów ani na lekarstwo! A zawsze w okolicznych lasach Puszczy Noteckiej było ich pod dostatkiem! Co to znaczy ? Jak sobie to tłumaczyć? Jest to bardzo podejrzana afera metafizyczna. Czyżby wszystkie dobre grzyby postanowiły opuścić stary kontynent? Emigrować do USA, gdzie doceniają je tylko polscy emigranci? Rasowy Amerykanin przecież nie zje niczego, co nie jest w fabrycznym opakowaniu... albo co nie jest hamburgerem czy Coca-Colą.

Grzyby zbierane przez emigrantów w lasach stanu Washington - po ususzeniu trafiają, jak wynika z "Przekrojowego" artykułu, również do Krakowa... Horrendum!!!

Dlatego grzyby "wybrały wolność"? Jeśli ktoś wie, będę bardzo wdzięczny za odpowiedź na łamach ZB.

Obfitość grzybów występuje też w lasach Skandynawii - gdzie też na ogół zbierają je tylko Polacy. Co się dzieje?

Król Grzybów obraził się na Polskę i Polaków? Jak go przeprosić? Ktokolwiek wie - niech napisze.

Paweł Zawadzki

ZWARIOWANE ZAKOPANE

Właśnie ukazał się "Pępek świata" Rafała Malczewskiego - moja ulubiona książka, opisująca Zakopane. Kronika wydarzeń dziwnych i śmiesznych, zbiór najpiękniejszych anegdot, których bohaterami byli ekscentrycy, wariaci, ceprzy, gruźlicy, taternicy i wszyscy, którzy odwiedzali Zakopane w latach 1917 - 1939.

Zdanie pierwsze z brzegu: "Znowu udały sezon był szczytem marzeń, a spaskudzenie Tatr aktem cywilizacji" - Rafał Malczewski nie miał złudzeń co do mieszkańców Zakopanego, takich zdań jest wiele, aktualnych do dziś i tę książkę powinien przeczytać każdy ekolog - gdyż jest to najlepszy, najbardziej trafny opis wszystkiego, co istotne pod Giewontem.

Ponieważ ekolodzy propagują oszczędzanie kopert - więc zacytuję z "Pępka świata" opis zwyczajów Witkacego:

"Były okresy kiedy pisał listy, korzystając z otrzymanej kiedyś korespondencji. Brał list, jaki doszedł jego rąk, skreślał co niepotrzebne, dodawał kilkanaście swoich słów i wysyłał do zupełnie innego człowieka. Były to piękne wyskoki humoru, zwłaszcza gdy operacja odbywała się na tekście, odrębnym zupełnie co do sensu od tego, jaki pragnął napisać. Jeżeli celowi służyła widokówka, szaleństwo było tym wspanialsze. Trzeba było też wykreślić części zbyteczne z adresu z tym, że tylko to, co się nadawało, zostawało zużyte."

Zachęcam więc gorąco Czytelników ZB do praktykowania tego bardzo ekologicznego sposobu oszczędzania papieru, kopert, pocztówek.

Paweł Zawadzki



Rafał Malczewski, Pępek świata. Wspomnienia z Zakopanego. Wyd. LTW, Warszawa, 1999.

PS

Oszczędzanie kopert proponuję uzupełnić takim pomysłem - na kopercie raz użytej, którą adresujemy ponownie - zaznaczyć za każdym razem - od kogo ją otrzymaliśmy, komu ją wysyłamy znowu. Będzie to niejako historia życia tej koperty, co może być ciekawe i zachęcać do zwyczaju ponownego używania kopert.



ZB nr 2(147)/2000, 16-31.1.2000

Początek strony