Strona główna   Spis treści   Wilki 

ZB nr 5(150)/2000, 1-15.3.2000
WILKI

PROJEKT "WILCZA SIEĆ" - 1999 R.

Wilcza Sieć to priorytetowy projekt Stowarzyszenia dla Natury "WILK". Jego celem jest ochrona ssaków drapieżnych, a w szczególności wilka. Projekt zawiera szerokie spektrum działań, od nacisków na władze w celu prowokowania odpowiednich zmian legislacyjnych, poprzez współpracę ze społecznościami lokalnymi, szczególnie w kwestii strat od wilków, różnorodne formy edukacji i aktywizacji społeczeństwa, aż po inicjowanie i prowadzenie badań naukowych. Niniejszy raport prezentuje wyniki realizacji projektu w 1999 r.

Podobnie jak i w latach poprzednich, duży nacisk położyliśmy na przeciwdziałanie oraz weryfikację doniesień nt. szkód wyrządzanych przez wilki. Prace prowadzone w 1998 r. przyczyniły się do widocznego zmniejszenia ilości szkód w Bieszczadach, dlatego też w r. 1999 mogliśmy skupić się na innych rejonach Polski. W sierpniu uczestniczyliśmy w spotkaniu nt. szkód od wilków w województwie warmińsko-mazurskim, zorganizowanym w tutejszym UW. Podczas spotkania poprowadziliśmy wykład o biologii i ekologii wilka oraz zapobieganiu szkodom. Również w tym samym miesiącu przeprowadziliśmy wizję lokalną w rejonach największego nasilenia strat, w Puszczy Boreckiej i Wzgórzach Szeskich. Przez cały okres wypasu braliśmy udział w szacowaniu szkód w Beskidzie Śląskim (4 interwencje). Pomagaliśmy m.in. miejscowym hodowcom w uzyskaniu odszkodowań. Aby propagować wśród rolników informacje dotyczące możliwości uzyskiwania odszkodowań, opublikowaliśmy na łamach "Beskidzkich Wiadomości Rolniczych" artykuł "Odszkodowania za straty od wilków".

W 1999 r. intensywnie prowadziliśmy różnorodne działania edukacyjne. Zorganizowaliśmy 8 specjalistycznych Wilczych Warsztatów, w których brało udział łącznie 114 osób. 3 warsztaty odbyły się w Puszczy Białowieskiej przy współpracy Zakładu Badania Ssaków PAN w Białowieży oraz Białowieskiego Parku Narodowego, a pozostałe 5 w Beskidzie Żywieckim (w Rycerce oraz Żabnicy). W zajęciach uczestniczyli przede wszystkim studenci wydziałów biologii, ochrony środowiska i zootechniki (SGGW, UJ, UW i in.) oraz osoby współpracujące w ramach projektu, w tym kilka osób z Niemiec i Ukrainy. Jeden z białowieskich warsztatów zorganizowany został specjalnie dla pracowników Biebrzańskiego i Białowieskiego Parku Narodowego oraz Warmińsko-Mazurskiego Urzędu Wojewódzkiego. Kolejny profilowany tematycznie warsztat poświęcony był ochronie zwierząt gospodarskich przed wilkami. Wzięli w nim udział m.in. pracownicy wydziałów ochrony środowiska urzędów wojewódzkich z Krakowa (woj. małopolskie) i Rzeszowa (woj. podkarpackie) oraz powiatu bieszczadzkiego.

Odrębne spotkania promujące projekt przeprowadziliśmy dla studentów z Koła Naukowego Biologów Uniwersytetu Śląskiego oraz studentów ochrony środowiska z filii Politechniki Łódzkiej w Bielsku-Białej (łącznie ok. 70 osób).

W prowadzonych przez członków SDN "WILK" prelekcjach i wykładach wzięły udział 193 osoby. Prelekcje zorganizowano dla członków Forum Ekologicznego UW w Bielsku-Białej oraz uczniów szkół podstawowych i średnich z Bielska-Białej i Buczkowic. Wykład pt. "Ochrona wilka w Polsce" odbył się na Uniwersytecie Wrocławskim.

Innymi formami promocji ochrony drapieżników było przedstawienie działań Wilczej Sieci podczas wystawy ekologicznej w Krapkowicach oraz prelekcje i konkursy w Gminnych Ośrodkach Kultury w Dminie, Aleksandrowie i Strzyżewie. W wielu miejscach w Polsce (uczelnie, szkoły) wywieszano również wydane w 1998 r. plakaty edukacyjne O wilku mowa.

Rok 1999 obfitował we własne publikacje Stowarzyszenia dla Natury "WILK". Wydano pierwszy w Polsce poradnik "Ochrona zwierząt hodowlanych przed wilkami", w nakładzie 2000 egz., a także broszurę promującą projekt w czterech wersjach językowych (polskiej, angielskiej, ukraińskiej i słowackiej). Systematycznie ukazywał się biuletyn "Wilcza Sieć" - 6 numerów, każdy w nakładzie 500 egz. Opracowaliśmy i wydaliśmy kolorowe naklejki z wizerunkami wilków, dodrukowano także koszulki Wilczej Sieci.

Ważnym elementem projektu była działalność naukowa. Prowadziliśmy regularne badania nad populacją wilków w Beskidzie Śląskim i Żywieckim, w tym pionierskie nagrania wilków w środowisku naturalnym. Podczas sesji naukowej "Dynamika przyrody a jej ochrona" zorganizowanej przez Lubuski Klub Przyrodników w Łagowie Lubuskim, został przez nas zaprezentowany referat pt. "Jak chronić wilka". Referat ten pt. "Problemy ochrony wilka Canis lupus w Polsce" został później opublikowany na łamach "Przeglądu Przyrodniczego". Dwie członkinie SDN "WILK" obroniły pracę magisterską poświęconą rozmieszczeniu i liczebności wilków w Puszczy Piskiej.

Działania Stowarzyszenia dla Natury "WILK" na rzecz ochrony drapieżników zostały prezentowane przez wiele mediów. Informacje na ten temat zamieściło RMF FM, Radio Bieszczady i Radio Echo. Natomiast artykuły prasowe ukazywały się w takich czasopismach jak: "Rzeczpospolita", "Trybuna Śląska", "Dziennik Zachodni", "Gazeta Bielska - dodatek lokalny Gazety Wyborczej", "Ekonomia i Środowisko", "Nowości Wydawnicze Sektora Pozarządowego", "Zielona Arka", "Oikos", ZB oraz biuletyn The Wolf Society of Great Britain - "Wolves". Braliśmy także udział w programie Tele Eko, emitowanym w 2 programie TVP. Nota poświęcona SDN "WILK" została umieszczona w wydanym przez WSiP słowniku "Ochrona przyrody i środowiska".

W 1999 r. projekt Wilcza Sieć otrzymał prestiżowe wyróżnienie - II miejsce w krajowej edycji konkursu Henry Ford European Conservation Awards, a koordynatorka projektu mgr Sabina Nowak, została nagrodzona I miejscem w konkursie organizowanym przez Fundację "Silesia" i redakcję "Trybuny Śląskiej", za wybitne zasługi dla środowiska przyrodniczego województwa śląskiego, w tym za działania na rzecz ochrony wilków.

Projekt wspierany był przez wielu sponsorów, takich jak: Fundacja "Partnerstwo dla Środowiska", European Natural Heritage Fund EURONATUR, Ambasada Królestwa Holandii oraz The Wolf Society of Great Britain. Ogromną pomoc, polegającą na użyczeniu profesjonalnego sprzętu do nagrań, udzieliły nam firmy Tommex S.C. i SONY Poland.

Wszystkim współpracownikom i sponsorom serdecznie dziękujemy za wsparcie i wspólną pracę na rzecz drapieżników.

Robert W. Mysłajek
Stowarzyszenie dla Natury "WILK"
Górska 69
43-376 Godziszka
tel. 0-33/8176090, 0-604/625228
e-mail: rwm@wolf.most.org.pl

WILCZA PODRÓŻ W BESKIDY

Stowarzyszenie dla Natury "WILK" prowadzi od 1999 r. projekt "Przyroda, tradycja i ludzie - ekorozwój w Beskidach", na obszarze Beskidu Śląskiego oraz Żywieckiego (patrz ZB 12/99). Jednym z jego elementów jest promocja turystyki przyrodniczej, opartej na tropieniu dużych drapieżników. Taki rodzaj aktywnego wypoczynku jest z jednej strony metodą na przełamywanie negatywnego nastawienia lokalnych społeczności do wilków, rysi i niedźwiedzi, a z drugiej również ogromnym magnesem dla turystów, szczególnie zagranicznych.

Pierwsza tego typu podróż dla obcokrajowców zorganizowana została w dn. 6-11.4.2000. Wzięli w niej udział członkowie The Wolf Society of Great Britain z Wielkiej Brytanii - Richard Morley, Robin Rigg oraz John i Belinda Shackleton. Na miejsce pobytu gości wybrano dom gościnny państwa Joanny i Jana Bednarzów, położony w Ostrym (gmina Lipowa, powiat żywiecki) u podnóża Beskidu Śląskiego. O wyborze miejsca zadecydował nie tylko malowniczy krajobraz i bliskie sąsiedztwo wilczej grupy, ale również względy promocyjne. Gmina Lipowa jest jedną z nielicznych w regionie gmin, które posiadają opracowaną waloryzację przyrodniczą. Jest też rejonem, który stoi przed trudnym wyborem drogi rozwoju. Ze swej strony staramy się pokazać zarządowi gminy oraz jej mieszkańcom, iż jednym z elementów rozwoju gminy może być turystyka przyrodnicza.

Podczas swojego pobytu w Beskidach brytyjscy goście mieli okazję poznać malownicze zakątki zachodniego skraju Beskidów. Zwiedzili między innymi pasmo Romanki i Wielkiej Raczy w Żywieckim Parku Krajobrazowym oraz przepiękne doliny, szczyty i hale w rejonie Twardorzeczki i Ostrego, w tym także rezerwat "Kuźnie". Rezerwat ten jest jednym z nielicznych w Beskidzie Śląskim miejscem tak intensywnego nagromadzenia różnorodnych form skalnych: jaskiń, zawalisk, wychodni, ambon, itp. Chroni się tu również dobrze zachowane płaty dolnoreglowego boru jodłowo-świerkowego z ponad 100 letnimi świerkami oraz kwaśnej buczyny górskiej. W licznych tu jaskiniach znajdują schronienie nietoperze, w rezerwacie często obserwowany jest m.in. dzięcioł czarny.

Większość czasu spędzano jednak na wyszukiwaniu śladów obecności drapieżników. Szczególnie dopisały wilki. Tropienia były bardzo emocjonujące, zarówno ze względu na wysoką jeszcze pokrywę śnieżną, jak i czekające nas niespodzianki. Największymi było odnalezienie resztek dwóch wilczych ofiar, a także wielu miejsc znakowania terenu oraz kilku wytopionych w śniegu legowisk.

Po trudach tropień goście odpoczywali przy regionalnym jadle i napitkach. Szczególnie mile wspominana była kolacja w zabytkowej karczmie w Jeleśni, gdzie raczono się wyśmienitym góralskim jedzeniem. Wieczorami podczas pokazów slajdów poznawali również szczegóły biologii i ekologii beskidzkich wilków i rysi, oparte na kilkuletnich badaniach prowadzonych przez członków Stowarzyszenie dla Natury "WILK".

Brytyjczycy z żalem wracali do domu, obiecując sobie rychły powrót na kolejne tropienia.

Kwietniowa podróż turystów zagranicznych była pierwszą z serii wycieczek zaplanowanych w ramach projektu. Najpewniej już w trakcie wakacji Beskidy odwiedzą turyści z Niemiec, którzy również chcą bliżej poznać tutejsze drapieżniki.

Projekt "Przyroda, tradycja i ludzie - ekorozwój w Beskidach" wspierany jest przez Fundację "Partnerstwo dla Środowiska" w ramach programu "Szlak Bursztynowy".

Robert W. Mysłajek - koordynator projektu



Stowarzyszenie dla Natury "WILK"
Górska 69
43-376 Godziszka
tel. 0-33/8176090, 0604/625228
e-mail: rwm@wolf.most.org.pl

O WILKU MOWA

Wraz z umieszczeniem, z inicjatywy świadomej części społeczeństwa w 1998 r. wilka na liście gatunków chronionych narasta też niechęć wśród jego odwiecznych wrogów (czytaj: myśliwych) do takiej sytuacji prawnej. Coraz częściej na łamach prasy lokalnej pojawiają się mniej lub bardziej nieprzychylne opinie, które chcą zmieni istniejący stan rzeczy lub stworzy warunki sprzyjające przeprowadzeniu takiej zmiany.

Panowie myśliwi mający "szerokie kontakty ze zwierzyną w lasach i w świecie oraz z tuzami biznesu" czynią usilne starania zmierzające do wybicia przynajmniej części populacji tego (ich zdaniem) nadmiernie rozmnażającego się gatunku. Aby wywoła falę przychylnej reakcji i uzyska społeczne przyzwolenie na przeprowadzenie "koniecznej" redukcji posługują się swoistą demagogią. Terminologia używana przez te kręgi jest specyficzna i niejednokrotnie obliczona na wprowadzenie w błąd opinii publicznej. Natomiast wytaczane argumenty bywają bezzasadne, żeby nie powiedzie: niedorzeczne.

Często używa się słownictwa zapożyczonego z kryminalnych kronik. Zamiast użyć właściwego wyrazu potęguje się emocje doborem słowa o wyjątkowo negatywnej wymowie. Między innymi od panw z flintą możemy się dowiedzie, że wilki już nie zabijają, ale... mordują! Jeżeli wilki chcąc zaspokoi głód zagryzają, bo akurat inaczej nie potrafią, a akt ten nazywa się "mordem", to odtworzenie tej samej czynności przez myśliwego z użyciem broni palnej czymże jest? Zapewne "pozyskaniem" (jakby różnica w brzmieniu zmieniała rzeczywistość). Mimo wszystko rezultat bez wątpienia jest taki sam: ofiara zostaje uśmiercona niezależnie od sposobu. Skoro wilki uzależnione egzystencjonalnie od pomyślnych łowów zwie się mordercami, to jak nazwa tych, którzy nie muszą zabija, gdyż nie zmusza ich do tego żadna życiowa konieczność (w większości przecież myśliwi wywodzą się z wyższych sfer, a nie z pospólstwa cierpiącego niedostatki), a jednak uprawiają ten proceder dla przyjemności? Celowe sprowadzanie wrodzonych, naturalnych skłonności zwierzęcia do rangi przestępstwa wydaje się tylko świadczyprzeciwko inicjatorom bardziej wyrafinowanych praktyk w tzw. gospodarce łowieckiej.

Wilk w pewnym sensie bywa odpowiednikiem powietrznego drapieżnika: jastrzębia. Pamiętam, kiedy przed laty miano objąć jastrzębia gołębiarza ochroną gatunkową ile to wzbudziło kontrowersji i jakim było przedmiotem antagonizmów? Przecież zapewnienie ochrony temu domniemanemu "szkodnikowi" miało się skończyć fatalnie. Przewidywano znaczne zwiększenie jego liczebności i poważne straty wśród ptactwa łownego oraz drobnej zwierzyny polno-leśnej. Poza tym był wrogiem numer jeden dla gołębiarzy i ich gołębi. To wszystko miało doprowadzić niemalże do ruiny hodowlę gołębia pocztowego oraz zachwiać gospodarkę łowiecką. Czy te obawy były uzasadnione? Z perspektywy czasu możemy powiedzieć, że nie tylko były chybione, ale wręcz fałszywe. Z wilkiem sytuacja wydaje się analogiczna.

Częstokroć przytaczane statystyki podają tylko "ogrom szkód" poczynionych przez wilki w zwierzostanie. Należałoby również, dla zestawienia, wykazać ilość zwierzyny pozyskanej przez bractwo myśliwskie. Byłoby to podejście uczciwe. Gdyby tak jeszcze dodać rozmiary szkód poczynionych przez zwierzynę łowną to obraz byłby zupełny i istniałaby podstawa do obiektywnej oceny. Podobno ilość wilków (z wyliczeń myśliwych) grasujących w obrębie powiatu gorlickiego szacuje się na ok. 30 sztuk (rzekomo o połowę za dużo). Trzeba nadmienić, że łowców trofeów zrzeszonych w pięciu kołach łowieckich na tymże terenie jest ponad 200!*) Nie powinno dziwić, że łupu dla wszystkich nie starczy.

Znamienne wydaje się, że myśliwi dokarmiając zwierzynę (bynajmniej nie z litości, współczucia lecz z pobudek bardziej niskich) mają współudział w "rzeziach" dokonywanych przez wilcze stado. Rzecz sprowadza się do przeniesienia elementów sztucznej hodowli w warunki naturalne. Zwierzyna bywa w widoczny sposób wystawiona na ataki, gdyż zgrupowanie jej w jednym miejscu ściąga drapieżniki, co bywa łatwe do przewidzenia. Oburzenie więc wywołane oczywistym biegiem wypadków świadczy chyba o nieznajomości prawideł rządzących dziką przyrodą. Odpowiedzialność niestety przynajmniej częściowo leży po stronie człowieka, który rzekomo pomaga zwierzętom przetrwać. Poza tym ostatecznym celem tak ukształtowanej hodowli jest odstrzał najbardziej dorodnych i okazałych sztuk, podczas gdy celem wilczych ataków padają głównie zwierzęta chore, wadliwe i słabe. Zatem wilki eliminują szczególnie negatywne jednostki w stadzie, gdy tymczasem myśliwi koncentrują się na wytraceniu pozytywnych. Ta podstawowa różnica podważa rolę myśliwego jako selekcjonera zwierzyny, gdyż w istocie postępuje wbrew temu do czego czuje się powołany.

Od czasu do czasu można się natknąć na opisy pozornie potwierdzające niepohamowaną krwiożerczość wilczej rodziny. Ludzie skarżą się, że "leśne bestie" rozszarpują bezbronne, ukochane przez właścicieli pieski na skraju lasu lub w polu. Należałoby więc zapytać: co "burki" robią nocami na polach i w lasach? Chyba nie strzegą obwodów łowieckich? A może kłusują? Wilki eliminując konkurencję jednocześnie wyświadczają przysługę łowiectwu, gdyż wałęsający się pies z punktu widzenia tegoż najczęściej bywa szkodnikiem.

Niewątpliwie w świecie zwierząt niekiedy również występują dewiacje i na straży normatywnych zachowań powinien stać człowiek (wilk nie ma naturalnych wrogów). Teoretycznie może pojawić się konieczność odstrzelenia pojedynczego wilka, ale nie na zasadzie: "Chybił trafił", lecz konkretnego osobnika, degenerata, który wykazuje wyraźne odchylenia od normy zachowawczej właściwej dla gatunku np. chorego na wściekliznę lub atakującego bez powodu ludzi. Nigdy nie powinno to być kwestia przypadku, ślepego trafu. Nie można jak popadnie ograniczać liczebności gatunku, gdyż prawdopodobieństwo wytracenia jednostek pożądanych, a pozostawienie wynaturzonych jest zbyt wielkie. Nikt normalny nie będzie domagał się zagłady nacji tylko dlatego, że pojawił się w niej jeden morderca lub rabuś. Stosowanie zasady odpowiedzialności zbiorowej znamy dobrze z historii i powinniśmy z tych lekcji wyciągnąć wnioski także w odniesieniu do innych istot. Rozsądek podpowiada aby powołać zawodowego selekcjonera niezwiązanego z łowcami spod znaku PZŁ, gdyż tylko niezależny człowiek będzie mógł uczciwie wykonać powierzone mu zadania. Jedynie doświadczony znawca biologii gatunku, profesjonalista byłby w stanie wytropić i dokonać odstrzału z właściwą precyzją bez wyrządzenia szkody otoczeniu. Trudno podejrzewać, że zrzeszeni myśliwi są nieświadomi słuszności takiego rozwiązania. Nie wiedzieć jednak czemu nie ma aplauzu z ich strony dla takiego rozstrzygnięcia. Za to jest gorące pragnienie ślepej zemsty. Czyżby zawsze wątpliwa "przyjemność" miała być po stronie człowieczego łowcy, amatora?

Wbrew obiegowej opinii (napędzanej przez środowiska bazujące na tradycyjnych przesądach i uprzedzeniach) wilk nie jest w Beskidzie Niskim zjawiskiem pospolitym. Spotkanie z nim wciąż bywa rzadkością, chociaż (dzięki Bogu i ludziom) możliwe. Będąc mieszkańcem tego regionu i niejednokrotnie przemierzając leśne bezdroża w przeciągu kilku lat zaledwie dwukrotnie napotkałem wilki. Nagminność ich występowania jest mocno przesadzona. Aby sobie to uzmysłowić wystarczy porównać dane, które pomimo że nie bywają zgodne, także obejmują zasięgiem większe terytorium rzucają pewne światło na obecność gatunku. Wg Urzędu Wojewódzkiego w Małopolsce żyje ok. 160 sztuk. Część myśliwych i leśników mówi o ponad 200. Specjaliści z Zakładu Ochrony Przyrody PAN oceniają populację na ok. 80 osobników. Natomiast Pracownia na rzecz Wszystkich Istot zebrała dane o 150 egzemplarzach (50-60 w Beskidzie Niskim). Rozbieżność jest dość znaczna, ale nie powinna dziwić. Całkiem możliwe, że niektórzy świadomie zawyżają liczbę mając w tym, nie do końca ukryte, intencje. Inni, nie mający interesu w wyrugowaniu wilka z jego naturalnych ostoi zapewne są bardziej wiarygodni. Nawet jeżeli stan faktyczny mieści się pomiędzy dolną, a górną granicą to i tak cyfra nie jest na tyle duża, by mówić o jakimkolwiek przeroście. W skali kraju jest to gatunek niezmiernie rzadki (na większości obszaru w ogóle nie występuje), a więc wszelkie zapędy zmierzające do zatwierdzenia wilkobójstwa są godne potępienia ze strony każdej prawej jednostki w naszym społeczeństwie. Niby dlaczego redukcja zwierzostanu ma się odbywać głównie przy pomocy kuli, a nie kłów? Niby dlaczego prowokowany konflikt na linii człowiek - wilk ma się zakończyć wbiciem gwoździa do trumny tego, niezbędnego naszej przyrodzieh1, gatunku? Niby dlaczego żyjąc nie mamy pozwolić żyć innym, choćbyśmy nawet byli w nieznacznie stratni? Dotychczas przecież na postępie cywilizacyjnym traciło i wciąż traci wyłącznie środowisko.

Bogdan Gorczyca



* wg artykułu "Hubertus" zamieszczonego w "Gazecie Gorlickiej" z 12.98 str.19 (autor nieznany).



ZB nr 5(150)/2000, 1-15.3.2000

Początek strony    Wilki