Strona główna   Spis treści 

ZB nr 6(151)/2000, 16-31.3.2000
NOWOCZESNOŚĆ

GEORGE PARKIN GRANT:
SUBTELNY KANADYJSKI KRYTYK TECHNOLOGII I AMERYKI

George Parkin Grant (1918-88) jest prawdziwym białym krukiem - konserwatywnym Kanadyjczykiem i filozofem nacjonalistycznym. Jest praktycznie nieznany poza Kanadą i nie należy go mylić z żyjącym amerykańskim pisarzem chrześcijańsko-fundamentalistycznym, używającym tego samego imienia i nazwiska. Niniejszy tekst jest poświęcony analizie czterech powyższych określeń: konserwatywny Kanadyjczyk i filozof nacjonalistyczny.

George Grant nie jest politykiem frakcyjnym, który zajmuje się obrzucaniem błotem swoich przeciwników i toczeniem z nimi jazgotliwych debat, charakterystycznych dla "politycznej praktyki" - należałoby go raczej nazwać politycznym filozofem, spoglądającym na społeczeństwo z wysoce abstrakcyjnego punktu widzenia, które można dość trafnie określić mianem perspektywy "światowo-historycznej". Mimo że starał się, by jego teorie były zrozumiałe dla możliwie najszerszego grona odbiorców, jego prace są o wiele bardziej abstrakcyjne i o wiele mniej stronnicze niż typowy dyskurs "praktyki politycznej".

Nie należy również do filozofów analitycznych (tzn. woli kreślenie rozległych panoram od roztrząsania szczegółów); nie jest także politycznym "naukowcem" (czyli osobą uprawiającą nauki polityczne, która dla dodania sobie autorytetu miałaby ochotę założyć fartuch laboratoryjny); nie bada stosunków międzynarodowych; a już z całą pewnością nie uprawia teorii administracji i zarządzania. Wybierając "filozofię polityczną", Grant odciął się od wzbierającej fali tego rodzaju dyscyplin, które zmierzają - z marginalnymi, egzotycznymi i postmodernistycznymi wyjątkami - w stronę analizy, tworzenia naukowych i matematycznych modeli stosunków międzynarodowych oraz metod administracyjnych. Grant nie dba o "mikro" polityki i społeczeństwa (znajdujące swój wyraz w niekończących się statystykach), lecz o "makro", o obraz ogólny. Konkretne przykłady historyczne służą do zilustrowania tez makro, nie są poddawane analizie same w sobie. Nie zależy mu na analizie ilościowej zdarzeń w skali mikroskopowej, zajmuje się bowiem przyczynami, a nie przebiegiem wypadków.

Podobnie jak u wszystkich innych filozofów politycznych, poglądy Granta na zbiorowości ludzkie ludzkie biorą swe źródło w zbiorze starannie zdefiniowanych zasad pierwszych. Należy do nich zwłaszcza koncepcja natury ludzkiej, znacznie różniąca się od teorii współczesnych myślicieli.

Społeczeństwa przednowoczesne i nowoczesne jawią się Grantowi jako zasadniczo odmienne, przy czym różnic nie zacierają cechy poszczególnych społeczeństw. To rozróżnienie pomiędzy przednowoczesnym i nowoczesnym (oraz filozoficzne definicje tych terminów) można uznać za główny aspekt filozofii politycznej Granta. Obydwa te punkty widzenia, czy też "światopoglądy", czynią odmienne założenia nt. natury ludzkiej, celów życia i miejsca człowieka w świecie, tym sposobem z góry określając społeczeństwo, w jakim żyjemy. Grant zwraca szczególną uwagę na znaczenie techniki, zwłaszcza w interakcji z ludzkością. Ze względu na negatywne wnioski, do jakich dochodzi po ocenie techniki i "ideologii techniki", którą utożsamia ze światopoglądem współczesnym, Grant z reguły odnosi się krytycznie do współczesności i współczesnych społeczeństw.

Kolejnym istotnym aspektem myśli Granta jest sens określenia "konserwatyzm", które nie ma praktycznie nic wspólnego z jego obecnymi typowymi definicjami. Takie rozumienie tego terminu wynika z "holistycznego" obrazu dziejów i rozwoju społeczeństwa. Dzisiaj konserwatyzm kojarzy się praktycznie z "neokonserwatyzmem", czyli pochwałą wolnego rynku (tzn. kapitalizmu), obniżaniem podatków i budżetu, wielkimi zyskami korporacji itp., jak również z dużą dozą surowości, nieugiętości i antyidealizmu. Neokonserwatyzm kanadyjski często uznawany jest za twór pochodzenia amerykańskiego.

Dla George'a Granta właściwie zdefiniowany konserwatyzm jest czymś wręcz przeciwnym - filozof zdecydowanie sprzeciwia się kapitalizmowi, gdyż jest on równoznaczny z postępem technicznym, który uznaje za niekorzystny. Poglądy Granta na konserwatyzm są bardzo eklektyczne: miałby być to wyjątkowo pozytywny i afirmujący życie światopogląd, zakorzeniony w tradycyjnej filozofii i religii, zwłaszcza w platonizmie i chrześcijaństwie (w ujęciu Granta).

Należy przy okazji zwrócić uwagę, iż sens określenia "Torys", którym obdarzany jest także sam Grant, przeszedł w ciągu dziejów niewiarygodną ewolucję. Podobnie jak "konserwatyzm", słowo to posiada niezwykle dużo znaczeń i definicji, z których wszystkie mają niewiele wspólnego z jego wykorzystywaniem dla opisania "torysowskich" rządów i partii Briana Mulroneya w l. 1984-93 - obejmujących, z grubsza rzecz biorąc, "politycznych krewnych i znajomych wielkich firm".

Nieco precyzyjniejsze byłoby nazwanie Granta Torysem "czerwonym" lub "radykalnym". Należy jednak objąć takim określeniem element refleksji, gdyż bardzo wielu bezmyślnych działaczy partii torysowskiej w Kanadzie, przyjmujących program "lewicowo-liberalny" tylko dla zyskania głosów, zostało nazwanych "Czerwonymi Torysami". W odniesieniu do Granta można by również użyć nazwy "Torysa wysokiego", gdzie przymiotnik "wysoki" miałby sugerować jego filozoficzne i religijne zamiłowania.

Po trzecie, należy zwrócić uwagę, że George Grant sam siebie nazywa kanadyjskim nacjonalistą. Na pierwszy rzut oka widać tu odejście od konwencjonalnego znaczenia konserwatyzmu, oznaczającego w Kanadzie element popierający Amerykę, kapitalizm i Wolny Handel, lecz w całej rozciągłości zgadza się to z Grantowską definicją konserwatyzmu. Samookreślenie Granta jako zarazem konserwatysty i nacjonalisty wynika z pewnej wizji współczesności oraz rozwoju Kanady i Stanów Zjednoczonych; obraz ten zostanie przedstawiony w dalszym ciągu tego tekstu.

Czwartą godną poczynienia uwagą jest wielość definicji nacjonalizmu, przypominająca ogromną ilość określeń konserwatyzmu i toryzmu. Nacjonalizm staje się częstokroć zasadą, z jaką mogą zgodzić się wszyscy członkowie danego społeczeństwa niezależnie od innych przekonań politycznych. Np. w Polsce okresu międzywojennego praktycznie wszyscy obywatele byli przekonani o konieczności umocnienia kraju, jego miejsca i rangi w porządku międzynarodowym i o niezbędności stworzenia skutecznej armii, i to zupełnie niezależnie od sympatii partyjnych. Jest to zaledwie jedna z wielu postaci nacjonalizmu.

W zrozumieniu poglądów Granta na scenę polityczną mogą okazać się pomocne pewne marksowskie kategorie na określenie różnych typów społeczeństwa - feudalnego, kapitalistycznego i socjalistycznego. Korzenie konserwatyzmu Granta sięgają doby feudalizmu, czego nie da się rzecz jasna pogodzić z kapitalizmem. Arystokracja, kapłaństwo, monarchia, honor, cnota itp. wyraźnie przeciwstawiają się wartościom burżuazyjnym: racjonalizmowi i funkcjonalności, dominacji pieniądza. (Np. arystokrata lub dżentelmen wierzący w kulturę wysoką i pielęgnowanie własnej osobowości prawdopodobnie by oszalał, gdyby zmuszono go do pracy na stanowisku dyrektora wielkiej firmy lub programisty komputerowego.) Liberalizm indywidualistyczny i kapitalizm są praktycznie jednym i tym samym, przeciwstawiając się zarówno feudalizmowi, jak i socjalizmowi. W świetle dalszego toku tej myśli (znanej pod nazwą teorii Hartza-Horowitza) socjalizm (Gad Horowitz zazwyczaj rozumie przez to pojęcie socjaldemokrację, a nie reżim w wydaniu radzieckim) "zastępuje" w czasach nowoczesnych feudalizm, toryzm, konserwatyzm, czy też przednowoczesne wartości wspólnotowe. (Te ostatnie określenia w ujęciu Granta są sobie mniej więcej równoważne.)

Kanada powstała natomiast jako społeczeństwo "naznaczone piętnem torysowskim" przez lojalistów (lub Torysów - zwolenników monarchii), którzy uciekli ze Stanów Zjednoczonych w czasie tamtejszej rewolucji. Torysi z Kanady Angielskiej znaleźli się w położeniu podobnym do katolickich Francuzów z Quebecu, wyznających jeszcze bardziej organiczną ideologię.

W myśl teorii Hartza-Horowitza Kanada, która u swoich początków była społeczeństwem bardziej feudalnym od Ameryki, ma szansę na przejście do socjalizmu, w miarę jak poddawany wpływom uprzemysłowienia toryzm "przekształca się" w socjalizm. Z kolei Stany Zjednoczone narodziły się jako społeczeństwo czysto indywidualistyczne i liberalne, i takim też pozostaną. Na przestrzeni dziejów w USA rzeczywiście nie pojawiła się żadna popularna trzecia partia - socjalistyczna (lub w ogóle jakakolwiek trzecia partia), podczas gdy w Kanadzie sprawy miały się inaczej.

George Grant uznałby za ironię losu powszechne przekonanie, że Stany Zjednoczone są bastionem konserwatyzmu, gdy Kanada zbliża się do liberalizmu i socjalizmu. W toku dziejów Kanady relacje były odwrócone: USA uznawano za państwo liberalne, zaś Kanadę - za bardziej konserwatywne. Np. wojnę 1812 r. można by traktować jako obronę bardziej brytyjskiego i konserwatywnego społeczeństwa przeciwko liberalnemu republikanizmowi Ameryki.

Gad Horowitz, zwracając uwagę na wspólną dla prawdziwych Torysów i socjalistów opozycję wobec liberalnego kapitalizmu, proponuje sojusz między ostatnimi autentycznymi Torysami i zwolennikami socjalizmu w Kanadzie, wymierzony przeciwko ugrupowaniu "środka", popierającemu liberalizm, Amerykę, kapitalizm. Jego zdaniem jednak tylko socjalizm zdolny jest powstrzymać napór kapitalizmu.

Kanadyjski świat polityczny uległ drastycznym zmianom. W l. 80. Torysi, czy też Postępowi Konserwatyści, partia od dawna tradycjonalistyczna, opowiadająca się za protekcjonizmem itp., stali się ugrupowaniem liberalno-kapitalistycznym, propagującym przedsiębiorczość i wolny handel. Liberałowie, zawsze proamerykańscy i kontynentalni, przekształcili się w nacjonalistów. W tamtym okresie Nowi Demokraci (Partia Nowo-Demokratyczna, NDP - kanadyjska socjaldemokracja) zaczęli twierdzić, że są najbardziej wiarygodnymi nacjonalistami w Kanadzie. Z kolei w l. 90. można było odnieść wrażenie, że wszystkie partie, które weszły do parlamentu federalnego, stały się w mniejszym czy większym stopniu liberalne i kapitalistyczne. Ocalały jednak pewne struktury kulturowe - które razem wzięte dysponują środkami nieraz większymi niż poszczególne ważniejsze partie polityczne - dzięki którym mogło ostać się poczucie tożsamości kanadyjskiej. Dzięki nim można nabrać przekonania, że nacjonalizm kanadyjski ma się dobrze i jest w stanie - by użyć sformułowania Grantowskiego - stawić czoła Amerykanom.

Dziś wszystko wskazuje na to, że kanadyjski nacjonalizm został zepchnięty do roli silnej opozycji pozaparlamentarnej. Warto jednak przyjrzeć się uważniej ideologii instytucji tak archetypicznie kanadyjskich jak CBC (państwowa stacja radiowo-telewizyjna) i jej stosunkowi do kanadyjskiego nacjonalizmu.

Jeśli zgodzimy się z teorią lojalistyczną Granta, będzie to oznaczać, że źródła społeczeństwa kanadyjskiego w momencie jego powstawania biły w brytyjskiej Ameryce Północnej. (Akt Konfederacji, przyjęty w końcu przez brytyjski parlament, nosił nazwę "Ustawy o brytyjskiej Ameryce Północnej".) Stąd też wydaje się logiczne, że amerykanizacji mógłby stawić czoła jedynie duch brytyjskości. A przecież Kanada po Pearsonie odrzuca brytyjskie korzenie państwa.

Sam Gad Horowitz surowo krytykuje obecną politykę wielokulturowości i wzywa do odnowy anglo-kanadyjskiego nacjonalizmu, który rozumie w duchu nie etnicznym, lecz cywilizacyjnym. Jego zdaniem jeżeli Kanada chce posiadać wyraźną tożsamość, musi pozostać społeczeństwem wzorowanym na brytyjskim, przynajmniej na poziomie instytucji i kultury politycznej. Odrzucenie brytyjskości równa się przyjęciu amerykanizacji. A socjalizm może zaistnieć jedynie w takiej inspirowanej przez Wielką Brytanię Kanadzie, gdyż istotą społeczeństwa amerykańskiego jest liberalizm indywidualistyczny i kapitalizm. Stąd też socjaliści w Kanadzie Angielskiej muszą być równocześnie anglokanadyjskimi nacjonalistami.

W odniesieniu do Quebecu, Horowitz już w l. 70. wzywał do oficjalnego uznania "specjalnego statusu" tej prowincji. Takie rozwiązanie - które rozbroiłoby zapewne tamtejszych separatystów - zostało odrzucone przez "resztę Kanady" w l. 1990 i 1992. Zarówno ugoda z Meech Lake, jak i umowy z Charlottetown nie przyniosły efektów.

W dzisiejszej anglojęzycznej Kanadzie wywody Horowitza są nieco nie na czasie. Definicja socjalizmu Horowitza jest równie niezwykła co określenie konserwatyzmu przez Granta. Obecnie Partia Nowo-Demokratyczna stanowi awangardę wielokulturowości i nie krytykuje jej żadne inne ugrupowania (z wyjątkiem bardziej tradycyjnie konserwatywnej Partii Reform). Definicja socjalizmu Horowitza bliska jest dawnej brytyjskiej Partii Pracy lub Federacji Wspólnoty i Współpracy. Eugene Forsey - kiedyś członek FWW, obecnie wybitny specjalista w dziedzinie prawa konstytucyjnego - wyznawał poglądy konserwatywne w odniesieniu do instytucji parlamentarnych i kultury politycznej Kanady w ogóle, lecz pod względem gospodarczym był socjaldemokratą. Jako jedna z niewielu postaci życia publicznego wyrażał swoje zastrzeżenia wobec nowej konstytucji z 1982 r., która osłabiała parlament i upodabniała Kanadę do USA, wyposażając konstytucję w Kartę Praw i Wolności*), która może zostać zmieniona lub zaaprobowana przez sąd - co odbiega od brytyjskiej i kanadyjskiej tradycji suwerennego parlamentu.

Socjalizm w rozumieniu Horowitza już po prostu nie istnieje. Partia Nowo-Demokratyczna z zapałem popiera wielokulturowość. Promuje się również zagadnienia, które na pierwszy rzut oka mają doprowadzić do społecznego wyzwolenia. Jednocześnie narasta pęd do zysku i konsumpcji, potężnieją wielkie korporacje itd., zaś sama Kanada wpada w pułapkę "nowej gospodarki" (w której wielkie firmy osiągają coraz większe zyski, zwalnia się coraz więcej pracowników, a ci, którzy mają pracę coraz ciężej pracują) i typowo neokonserwatywnych cięć budżetowych.

Grantowska krytyka takiej sytuacji bierze się ze świadomości, że nie ma zasadniczej niezgodności między społecznym liberalizmem lub libertynizmem (wyrażonym w filozofii Marcuse'a i sloganie "rób to, co robi ci dobrze") i konserwatyzmem wolnorynkowym (lub neokonserwatyzmem - dominacją wielkich firm). Obydwa te dążenia wzajemnie się napędzają i wspomagają w eliminowaniu ze sceny politycznej jakichkolwiek tendencji wspólnotowych - z którymi wyraźnie sympatyzuje Grant. Filozof stawia pesymistyczną tezę, że każdy socjalizm, który nie poddaje w wątpliwość rozwoju technicznego i narastającego hedonizmu, w niczym nie różni się od kapitalizmu.

Grant z wielkim sceptycyzmem odniósłby się do kwestii, że socjalizm może na dłuższą metę stanowić alternatywę dla kapitalizmu. Nie chodzi o to, że nie podoba mu się sojusz prawdziwych Torysów i socjalistów; nie traci także nadziei, iż socjalizm jakimś cudem powstrzyma kapitalizm. Jego uważna i pesymistyczna analiza socjalizmu wykazuje jednak, że nie jest on w stanie zastąpić kapitalizmu. W gruncie rzeczy Grant nie proponuje żadnych alternatyw, tworząc w ten sposób obraz otwierającej się przepaści, której ludzkość nie będzie w stanie uniknąć. Socjalizm jako filozofia materialistyczna i niereligijna nie jest realnym zagrożeniem dla istniejącego status quo. Tak naprawdę również należy do etosu nowoczesnego i technologicznego. Jest zaledwie innym środkiem do tego samego celu, czy też raczej środkiem celu pozbawionym.

Dla Granta technika jest całościowym, wszechogarniającym światopoglądem i siłą, charakteryzującą się swoistymi motywacjami i skłonnościami, które - mimo, że z początku wydają się atrakcyjne - z czasem stają się przeciwne ludzkiej naturze. Grant zajmuje ironiczne i paradoksalne stanowisko technologicznego deterministy, który krytykuje technikę, gdyż prowadzi ona do zniszczenia wszystkiego, co kiedykolwiek miało dla człowieka jakieś znaczenie. Grant wysuwa zasadniczą teorię, że końcowym efektem panowania technicznego liberalizmu będzie powstanie jednorodnego, powszechnego, hipertechnicznego i supernowoczesnego państwa światowego, w którym bez śladu zniknie pojęcie człowieczeństwa i ludzkiej moralności. Jeżeli przyjmiemy taki opis techniki, jej swoistych tendencji i kierunków rozwoju, trudno jest nie zgodzić się z teoriami Granta. Pozostaje tylko zawierzyć Boskiej Opatrzności - jedna z najistotniejszych prac Granta (Tren na upadek narodu: klęska nacjonalizmu kanadyjskiego, 1965) kończy się cytatem z Eneidy Wergiliusza: (...) i wyciągali ręce w stronę odległego brzegu (...)

Marek Węgierski
tłum. Jacek Spólny



*) Karta Praw to nazwa dziesięciu pierwszych poprawek do konstytucji USA, obejmujących - jak sama nazwa wskazuje - wykaz praw obywateli.

UCZONY I FILOZOF*)

W ciągu ostatnich kilku czy kilkunastu lat pojawiła się w oficjalnych środkach przekazu tendencja przedstawiania George'a Parkina Granta (1918-88, jednego z najwybitniejszych myślicieli kanadyjskich, w krytycznym świetle (jeśli w ogóle się go zauważa). Przed kilku laty ogłoszono we wstępniaku do numeru "Saturday Night", że w Kanadzie rzekomo dominuje teoria nacjonalistyczna Creightona-Granta. Po ukazaniu się Wyboru listów Granta (pod red. Williama Christiana, University of Toronto Press, 1996) Robert Fulford, znana postać kanadyjskiego życia literackiego, napisał zjadliwą recenzję ("Nowa ocena postaci George'a Granta", "The Globe and Mail", 11.9.96), w której wyrażał swoje zdumienie poglądami religijnymi Granta. Felieton Thomasa Hurki w "The Globe and Mail" z 17.3.92 ("Tren Thomasa Hurki o klęsce teorii George'a Granta nt etyki technologii"), także stanowi doskonały przykład nagonki na Granta. Trzeba przyznać, że w Kanadzie istnieje swego rodzaju "tradycja" krytyki wybitnych rodaków - czy to filozofów, krytyków literackich, biznesmenów, czy gwiazd popu.

George Grant nigdy nie był na tyle wpływowy, by załatwić sobie jakąś wygodną posadkę w "ogólnokrajowym dzienniku" na czas wystarczająco długi, by przedstawić tam swoje poglądy filozoficzne. W notce biograficznej o profesorze Hurce mowa jest o tym, że wykłada filozofię na Uniwersytecie Calgary, gdzie specjalizuje się w etyce. Sądząc jednak po tekście o Grancie i ostatnim felietonie w "The Globe and Mail" ("Thomas Hurka wyjaśnia, czemu publikacje akademickie są takie nudne, a rozważania dziennikarzy takie powierzchowne", 24.3.92), trudno oprzeć się wrażeniu, że autor nie słyszał o niektórych prądach we współczesnej filozofii.

Filozofia w dobie późnej nowoczesności pozostaje pod przemożnym wpływem metody subiektywnej i hermeneutycznej, o czym dowodnie świadczą cytatu z Nietzschego i Derridy w ostatnim felietonie Hurki. Jednak opisywany tam paradygmat naukowy wydaje się przestarzały. Większość współczesnych filozofów zrezygnowała z ideału dążenia do czystego obiektywizmu, nie wierząc w możliwość jego realizacji.

Co więcej, kręgi uniwersyteckie wcale nie są aż tak odporne na debaty polityczne, jak sugeruje Hurka, przypisując tego rodzaju namiętności środowiskom dziennikarskim, handlowo-przemysłowym i typowo politycznym. Bo któż jak nie stereotypowi "źli" profesorowie znani są z niemożliwie drobiazgowych sporów, iście makiawelicznych intryg na drodze do kariery zawodowej i skłonności do skazywania na naukowe zapomnienie każdego, kto nie zgadza się co do joty z ich wypieszczonymi teoriami? Powszechny jest dziś pogląd, że wszelkie spory rozgrywające się poza obszarem "nauk czystych" są "stronnicze" i "skażone" subiektywnymi i emocjonalnymi reakcjami. Po tak zwanym konsensusie pozytywistycznym l. 50. nie pozostało ani śladu i wszyscy są zgodni, że nawet w naukach fizycznych najpierw z góry zakłada się istnienie pewnego paradygmatu, a dopiero później wykrywa fakty, które potwierdzałyby jego słuszność.

Wielu myślicieli zwraca uwagę na głębokie trudności, jakie towarzyszą metodzie subiektywnej w filozofii i innych dziedzinach poza naukami ścisłymi, oraz na konieczność przyznania się każdego uczciwego filozofa do tego, że uprawiając swoje zajęcie prowadzi równocześnie swego rodzaju polemikę. Właśnie kwestia braku absolutnego zamocowania czyichś poglądów filozoficznych, a zwłaszcza fundamentu etycznego, na którym można by opierać swoje "założenia o prawdziwości", jest głównym problemem filozofii współczesnej, a zarazem wielkim, ukrytym zagrożeniem dla całej późnej nowoczesności.

Stanowisko klasycznej teorii etyki (opisane przez prof. Hurkę) - że dobro i zło jest niezależne od naszej woli i winno nią kierować - wyraźnie odbiega od wizerunku ludzkiej osobowości, jaki wyłania się współcześnie. Zazwyczaj pragniemy tego, co uważamy za "dobre", w większości wypadków robimy to, co uważamy za pod pewnym względem "przyjemne" lub co pomaga uniknąć "cierpienia", lecz prawdziwych korzeni naszego zachowania i przekonań - nad którymi można zastanawiać się bez końca - nigdy nie da się w pełni odkryć. Ludzka osobowość we wszystkich swych wymiarach nie jest w stanie przeprowadzić jasnego podziału na działania powodowane rozumem i czyny wynikające z pożądania.

Tryumfalne "skarcenie" przez Hurkę George'a Granta jako filozofa wynika być może z odwołania się do "autorytetu" samego Hurki jako wzoru zachodniej logiki i filozofii arystotelesowskiej, jak również z jego prestiżu "zawodowego filozofa", czyli kogoś, kto wykłada filozofię na jakiejś uczelni i pisuje do gazety, co niekoniecznie oznacza, że taki człowiek poważnie podchodzi do wielkich problemów teraźniejszości i przeszłości.

Filozof późnonowoczesny mógłby np. wskazać, że pojęcie obiektywnego, zewnętrznego absolutu moralnego jest fikcją - mimo, że konieczną do funkcjonowania ludzkiej osobowości i społeczeństwa - oraz, że w przypadku każdego człowieka dobro i zło są takie, jakimi chcemy je widzieć, mimo że "zachcianki" wynikają do pewnego stopnia z naszego miejsca w społeczeństwie, historii i rodzinie, z uwarunkowań społecznych i biologicznych, jak również z innych mniej oczywistych i być może wręcz niepoznawalnych czynników.

W odniesieniu np. do kolei, komputerów i tym podobnych urządzeń, które zdaniem Hurki konstruujemy tak, by służyły ludzkim potrzebom, Grant powiedziałby, że współczesna technika tworzy w sumie kierunki rozwoju i tendencje niezależne od człowieka, które - z punktu widzenia przednowoczesnego rozumienia dobra - mają niekorzystne skutki. Kończy się tym, że komputer narzuca nam sposoby użytkowania go - i to jest właśnie przykład źle wróżących kierunków rozwoju!

George Grant poświęcał tym zagadnieniom dużo uwagi. Udało mu się zachować wiarę w transcendentnego Boga, o czym przypomina nam William Christian w "polemicznym" artykule zamieszczonym 18.3.92 w "The Globe and Mail" ("Filozof, odkurzacz i doskonałość Boga"). Mimo, że George Grant i Thomas Hurka przyjmują w gruncie rzeczy punkt widzenia bardzo podobnej epistemologii (wedle której uznaje się możliwość istnienia obiektywnego kryterium), Grant doskonale zdaje sobie sprawę z zagrożeń i niemal antyutopijnego charakteru późnej nowoczesności. Nie spoczywa na jej laurach jak Hurka, który za bardzo jest jej ufny, zadowolony, nie wyalienowany i nie potrzebujący głębszej refleksji. Można by powiedzieć, że George Parkin Grant był człowiekiem, który - stając w obliczu obłędu i niemal surrealistycznego charakteru naszych czasów oraz odrzucenia w XX w. prawie wszystkich dotychczasowym pojęć dobra - postanowił oprzeć swe nadzieje na idei absolutnego, transcendentnego kryterium niebios, które nazwał "Bogiem".

Do innych możliwych punktów oporu należą: niektóre typy "immanencji", w których świetle coś na podobieństwo natury ludzkiej samo staje się kryterium odniesienia; pewne odmiany "historycyzmu", dla których punkt odniesienia stanowią dzieje ludzkości i zakorzenione wspólnoty; oraz "egzystencjalizm", stwierdzający co prawda, że nie istnieją kryteria bezwzględne, lecz czyniący walkę aktem wolnej woli, przywiązania do postulowanego człowieczeństwa i autentycznej wolności wewnętrznej. Pojawiają się także próby zmian wewnątrz dyskursu filozoficznego, polegające np. na przejściu od metafizycznego do ontologicznego punktu widzenia. Wszystko raz jeszcze sprowadza się do szukania w naszych czasach późnej nowoczesności podstaw własnego stanowiska filozoficznego, a zwłaszcza jego wymiaru etycznego.

Idea społeczeństwa współczesnego będącego w pewnym sensie "otwartym" lub "pluralistycznym" - które nie narzuca wszystkim jednej, w gruncie rzeczy wąskiej wizji dobra - jest nieporozumieniem. Trzeba zwrócić uwagę, że pod tym względem nie różni się ono od żadnego innego społeczeństwa, mimo że proponowany przez nie "model" wydaje się raczej negatywny; należy również zauważyć quasi-totalitarny charakter panujących w nim uwarunkowań, które mają naturę norm, a nie przymusu. Taka skłonność do wszechstronnej i całkowitej indoktrynacji w ramach przyjętych norm bije na głowę wszelkie wysiłki Inkwizycji (której zależało na zewnętrznym posłuszeństwie bardziej niż na wewnętrznej wierze, przy czym nigdy nie twierdziła - w przeciwieństwie do dzisiejszych instytucji - że głosi dobrodziejstwo tolerancji), ponieważ prałaci nie mieli do dyspozycji masowego marketingu, środków masowego przekazu, systemu powszechnego kształcenia i państwowych instytucji terapeutycznych, które nasycają jednostkę swoim światopoglądem w wieku od dwóch do osiemnastu lat, tak by potem - przynajmniej teoretycznie - zdobyła prawo do "dokonywania własnego wyboru".

I mimo że możemy wybierać spośród wielu praktyk seksualnych, luksusowego jedzenia, marek towarów, funduszy emerytalnych, konwencjonalnych zabaw i rozrywek - czemu często przydaje się błędną nazwę pluralizmu - w zasadzie nie można głosić ani czynnie popierać żadnej wizji dobra, która narodziłaby się przed nastaniem obecnych czasów późnej nowoczesności.

Zdaniem George'a Granta w społeczeństwie hipertechnologicznym wartości nie można tworzyć w oderwaniu od techniki. Wg profesora Hurki w ramach jednego z systemów (współczesnego liberalizmu) technikę da się wykorzystać w sposób, który można uznać za "pozytywny". Sednem całej teorii Granta jest teza, że współczesna technika, na pierwszy rzut oka tak atrakcyjna, doprowadza w końcu do zniszczenia człowieczeństwa.

George Grant utrzymuje także, że liberalizm jest ideologią doskonale pasującą do kapitalizmu, co oznacza, że istnieje daleko idąca zbieżność pomiędzy rozwojem pewnego typu liberalizmu i gospodarki hipertechnicznej. Społeczny liberalizm (sprowadzający się właściwie do konsumpcji) i konserwatyzm wolnorynkowy korporacji współgrają ze sobą. Nowocześni liberalni lewicowcy i wolnorynkowy establishment zmierzają tą samą drogą do "wyzwolonego" Nowego wspaniałego świata Aldousa Huxleya, którego metaforą jest nie kończąca się orgia, gdzie bez ustanku zaspokajane są potrzeby wszystkich otworów naszego ciała, przy oczywistej utracie prawdziwych ludzkich wartości i sensów.

W miarę opanowywania świata przez zachodnią technikę, nasze losy będą się zapewne wahać pomiędzy trzema możliwościami: stosunkowo rychłą zagładą ludzkości w wyniku jakiejś katastrofy ekologicznej; unicestwieniem ludzkości w wyniku groteskowego przesytu, następującego w ciągu kilku najbliższych stuleci (jeżeli technika faktycznie "rozwiąże" wszystkie nasze problemy, a my ze swej strony nie będziemy umieli nałożyć jej jakichkolwiek ograniczeń); lub zniszczenie Zachodu przez bardziej żywotne i płodne ludy (obdarzone silniejszym instynktem samozachowawczym). Perspektywa społecznej odnowy Zachodu i poskromienia własnej technologii wydaje się jednak mało prawdopodobna.

W świecie eksperymentów genetycznych (np. prób sporządzenia mapy lub "sekwencji" całego kodu genetycznego człowieka) - gdy marchewki mają geny myszy; muchy - oczy w miejscach nie spotykanych w stanie naturalnym; myszy - krew pod względem genetycznym ludzką (co można uznać za ostateczne pogwałcenie naturalnego porządku) - w obliczu całego ogromnego "innego świata" elektroniki i mediów, które przedzierają się przez granice nieludzkiej i podatnej na nieskończone manipulacje "rzeczywistości wirtualnej" - zarzuty profesora Hurki wobec George'a Granta wydają się co najmniej dziecinne.

Jedynie dzięki pewnej dozie refleksji nad techniką i losami świata (w którym wszyscy jesteśmy zmuszeni w ten czy inny sposób uczestniczyć) istnieje szansa, że ze zbliżającej się katastrofy ocaleje coś ludzkiego. Thomas Hurka atakuje myśliciela, który traktuje te zagadnienia z wyjątkową powagą.

Marek Węgierski
tłum. Jacek Spólny



*) tekst w pierwotnej wersji powstał w 1992 r.

EUROPEJSKA NOWA PRAWICA

Europejska Nowa Prawica (ENP) zdaje się być zjawiskiem pełnym sprzeczności. Choć bowiem wiele z jej haseł brzmi radykalnie i oryginalnie, to przecież sporo zawdzięczają one tradycyjnej myśli europejskiej, zwłaszcza katolickiemu organicyzmowi. Choć odrzuciła radykalną prawicę, pewne, poddawane w wątpliwość więzi pozostały. Mimo to ENP może stać się ideologią dla tych intelektualistów, którzy wciąż pozostają w opozycji wobec kapitalizmu, możliwą do zaakceptowania przez tą uczciwą intelektualnie część lewicy, która usiłuje uporać się zarówno z upadkiem realnego socjalizmu, jak i z triumfem zachodniego społeczeństwa konsumpcyjnego opartego na menadżersko-opiekuńczym kapitalizmie.

ENP nie może zostać zrozumiana w oderwaniu od jej historii. Jak zaznaczył Marco Tarchi, lider Włoskiej Nowej Prawicy: "To, co musimy dzisiaj zrobić, to podkreślać fundamentalne znaczenie nowości Nowej Prawicy, kłaść nacisk na słowo 'nowa', nie zaś na słowo 'prawica'. Inaczej wciąż będziemy kurczowo trzymać się zgrzybiałego dziedzictwa myśli prawicowej l. 50. i 60., powielającej w obliczu wszelkich przeciwności wciąż te same stare slogany, które swoją wizję rzeczywistości opierają na archaicznych podstawach politycznych. Chęć odrestaurowania szowinistycznego nacjonalizmu jest częścią tych anachronicznych sposobów myślenia... Dlatego to nam, naszemu pokoleniu, przypadła rola, by ostatecznie przekreślić te zużyte idee."1)

ENP zdobyła się więc na wielki wysiłek, by zerwać ze swoimi radykalnie prawicowymi korzeniami. Dlatego jest w pewnym sensie błędem określać ją jako prawicową tendencję będącą w zdecydowanej opozycji wobec anglosaskiego konserwatyzmu z jego apoteozą burżuazyjnego indywidualizmu, kapitalizmu i własności, jak i wobec tradycyjnego prawicowego konserwatyzmu europejskiego z jego apoteozą monarchii i Kościoła. Pojęcie prawicy, tak jak ono funkcjonuje w krajach anglosaskich, jest tak dalece odległe od tego, co reprezentuje ENP, że staje się prawie bezużyteczne, gdy przychodzi opisać za jego pomocą interesujący nas fenomen.

ENP powstała w l. 60., by przede wszystkim dostarczyć wyczerpujących analiz kłopotów współczesnego Zachodu i świata oraz by rozpoznać możliwości zahamowania nieuchronności logiki "postępu". Jako fundamentalną cechę późnej nowożytności uznała ona tendencję do niszczenia religijnych, kulturalnych i narodowych tradycji sięgających setek, a nawet tysięcy lat wstecz i do zastępowania ich banalnymi "wiktymologiami". Stąd otwarta opozycja ENP wobec amerykańskiej hegemonii i - w Wielkiej Brytanii - utożsamienie się z celtyckimi korzeniami. ENP uznaje, że Anglia, a tym bardziej Ameryka, oderwała się od Europy przez swój kalwinizm, kapitalizm i liberalizm. Zresztą całe europejskie życie intelektualne, lewicowe, prawicowe i centrowe, zwłaszcza we Francji, charakteryzuje zaciekły antyamerykanizm i ENP nie jest tu wyjątkiem. Bliska stanowiska lewicy była zresztą rozwinięta w jej szeregach krytyka amerykańskich interwencji w Wietnamie, krytyka amerykańskiego imperializmu kulturalnego we Francji, podnoszenie problemu ubóstwa i bezdomności, jak i kalwińskiego rasizmu oraz purytanizmu w USA itd.2)

ENP nie wypracowała jeszcze precyzyjnego rodowodu tego, co nazywa anglo-amerykańską dewiacją, choć uznaje, że ogromną rolę w tej dewiacji odegrał wynik angielskiej wojny domowej i późniejsze walki, które doprowadziły do odsunięcia Stuartów z tronów angielskiego i szkockiego.

Obok antyamerykanizmu dla oblicza ENP charakterystyczny jest także jej antykapitalizm. Kapitalizm jest przez nią postrzegany jako ekspansywny system amerykańskiej w istocie, powiązanej z mediami i wielkimi korporacjami, oligarchii, którą cechuje ogromny materializm oraz mentalność homo oeconomicus, albo nawet homunculusa Ostatniego człowieka Nietzschego. Kapitalizm to także gwałtownie rozwijający się świat technologii próbującej manipulować człowiekiem i naturą. Antykapitalizm zbliża ENP do lewicy i rozmaitych ruchów ekologicznych. Jak pisały "Perspectives", jedno z czołowych pism ENP, "Upadek komunizmu jest nie tylko politycznym zwycięstwem Amerykańskiego Nowego Światowego Porządku, ale także triumfem American Way of Life. Możemy teraz wszyscy patrzeć śmiało w przyszłość nieskrępowanej konsumpcji, w której wszyscy będziemy równi i wolni w prawie do kupowania tych samych przedmiotów. Jednakże wciąż są w Europie ci, którzy cenią zakorzenienie i różnorodność ludów oraz wszystkie te wartości, które czynią nas czymś więcej niż zaledwie jednostką konsumpcji. Obecnie ludzie ci pozostają w opozycji wobec systemu liberalno-kapitalistycznego. Chcą społeczeństwa organicznego i zakorzenionego zamiast kilku nowych Disneylandów, lekceważą powszechnie akceptowane reguły gry politycznej. Przekraczają stare podziały na lewicę i prawicę dążąc w kierunku nowej syntezy myśli radykalnej. Są aktywni na polu kultury i metapolityki prowadząc wojnę idei. Pragną europejskiego renesansu. Ich przywiązanie do własnej tożsamości jest niewygodne dla kosmopolitów (...) i oznacza otwarty atak na Coca-colonizację."3)

Antykapitalizm jest związany z opozycją ENP wobec kalwinizmu - a więc z czymś, co łączy ją z niemal wszystkimi odmianami prawicowej myśli europejskiej wywodzącej się z katolicyzmu - ale także z opozycją wobec judeo-chrześcijaństwa. Ten radykalny, antytradycjonalny aspekt ENP zbliża ją z kolei do antyklerykalnej lewicy i nazizmu. ENP angażuje się zresztą we wściekłe polemiki antyklerykalne w stylu niemal Wolterowskim. Wartości judeo-chrześcijańskie, szczególnie zaś Stary Testament z jego opowieściami pełnymi gwałtu i odwetu, czyni odpowiedzialnymi za totalitaryzm i rozmaite prześladowania w dziejach Europy. "Liczba ciał zmasakrowanych przez sługi Boga miłości... jest dzisiaj niezliczona... Gdyby Nicolae Ceaucescu żył kilkaset lat temu byłby niedalekim od typowości księciem Kościoła, a nawet - częsty precedens - świętym... Idea totalitaryzmu, złe ziarno Inkwizycji, Auschwitz i Gułagu były przyniesione do Europy i narzucone jej przez naśladowców Jezusa Chrystusa..."4)

Grupa nazywająca się Organisation de Defense Juive gwałtownie protestowała przeciw takiemu stanowisku w grudniu 1979 r., zauważając, że opozycja wobec "totalitaryzmu judeo-chrześcijańskiego" jest w istocie zamaskowanym antysemityzmem. (Zdając się przy tym zapominać, że potępianie chrześcijaństwa za to, iż jest rzekomo ziarnem Auschwitz jest powszechne wśród historyków żydowskich i lewicowych). Odpowiedź na te protesty była niedwuznaczna: "Żydowski monoteizm stał się naprawdę totalitarny, gdy tylko przestał być żydowski i zażądał, aby ludzie, którzy wyznawali różne religie podporządkowali się prawu jednego Boga... Dzieci Aten i Jerozolimy, pogańskie i żydowskie ofiary nietolerancji religijnej, cierpiały w rezultacie chrześcijańskich prześladowań."5) Jednakże to potępienie chrześcijaństwa i usprawiedliwienie judaizmu nie jest godne zaufania. ENP podkreśla przecież bliskowschodnie, obce źródła chrześcijaństwa, zakładając tym samym, że także Żydzi są obcy w Europie. Fakt, że podobne poglądy były prominentne w nazizmie jest przyczyną ostracyzmu, jaki panuje wobec ENP, wśród głównych nurtów polityki.

Mimo iż istnieje długa tradycja polemiki z judeo-chrześcijaństwem od Woltera do Nietzschego, ENP stanowi problem dla tradycyjnych konserwatystów. Na pewną ironię zakrawa fakt, iż na tych samych stronach "Elements" odnajdziemy pochwalne artykuły poświęcone Josephowi de Maistre i Nietzschemu.6) Dla szkoły ostentacyjnie krytycznej wobec nowożytności, która "odczarowała świat", tak ostre ataki na tradycję religijną mogą się zdawać nieproduktywne. Jest rzeczą oczywistą, iż nie wszyscy chrześcijanie są jak Ceaucescu. Jeżeli problemem późnej nowożytności jest zaś zniknięcie wszystkich zakorzenionych, rzeczywiście znaczących i relatywnie stabilnych systemów wiary, wtedy nawet z punktu widzenia ENP jakakolwiek tradycyjna religia, nawet chrześcijańska, musi być lepsza niż brak religii w ogóle.

ENP idzie wszakże w swoim antychrześcijaństwie jeszcze dalej zwracając się ku najbardziej tradycyjnej religii Europejczyków - pogaństwu. Wydaje się to dość zręczne. Może wyglądać nawet nieuczciwie jako próba zamazania kwestii ateizmu ENP (trudnego do utrzymania przez zdeklarowanych "restauratorów świętości"). Coż to wszystko jednak mogłoby oznaczać dzisiaj, tysiące lat po tym, jak pogaństwo zniknęło? Ów zwrot ku pogaństwu może być próbą przewartościowania w duchu Heideggerowskim relacji między ludzkością a naturą i rehabilitacją partykularności oraz lokalności.

Dla ENP złotym wiekiem jest pradawna przeszłość indoeuropejska, w czym nawiązuje wprost do niemieckiego romantyzmu i XIX-wiecznej antropologii. Oczywiste jest podejrzenie, że ta "indoeuropejskość" jest po prostu grzecznym substytutem "aryjskości". W tym domniemanym pogańskim, indoeuropejskim raju nie było bratobójczych wojen między różnymi gałęziami ludów europejskich i każdy członek szczepu prowadził żywot pełen sensu w relatywnym dobrobycie ekonomicznym. Przestrzenne i czasowe granice tego świata nie są precyzyjnie wytyczone - może on więc zawierać starożytne Indie, Grecję, germańskie szczepy z czasów Tacyta, Słowian żyjących około IX w. naszej ery itd.7) Często tutaj są cytowane religioznawcze prace Georgesa Dumezila, który pisał o tzw. "trójfunkcjonalności" indoeuropejskiego kapłana, wojownika i rolnika. Ta romantyczna przeszłość jest ważna, ponieważ wiele cech ideologii ENP, takich jak poganizm, naturalizm, partykularyzm, swego rodzaju feminizm i ekologia, zdają się wywodzić właśnie z romantyzmu.

Poganizm ENP doskonale wpisuje się w "sferyczną" koncepcję czasu Alaina de Benoist, zgodnie z którą "... przeszłość i przyszłość są obecne w każdym aktualnym momencie... Teraźniejszość aktualizuje wszystkie minione chwile i jest prefiguracją wszystkich chwil przyszłych. Zaakceptować teraźniejszość radośnie przyjmując chwilę oznacza zdolność cieszenia się wszystkimi chwilami. Przeszłość, teraźniejszość i przyszłość są trzema perspektywami, aktualnie równie obecnymi, które są dane dla każdego momentu historycznego stawania się... [to] daje możliwość łączenia się z tradycją, tak w kulturowym, jak i etnicznym sensie. Tradycja nie jest przeszłością, ale jest 'poza czasem'; jest 'permanentna', 'wewnątrz nas', i ulegając reaktualizacji staje się 'naszą tradycją'."8)

Pomimo tak wyszukanej metafizyki, można to wszystko interpretować po prostu jako wezwanie do powrotu do etnicznych i kulturowych korzeni - co tworzy przecież fundament tradycyjnej myśli konserwatywnej. W każdym bądź razie istnieje być może pewna sprzeczność w stosunku ENP wobec pogaństwa. Czy jest ono wyznaniem "męskiego", "heroicznego" credo wojownika w opozycji do sugerowanej "słabości" chrześcijaństwa (domniemanej masochistycznej "moralności niewolnika"), czy raczej rodzajem sentymentalnego kultu natury przeciwstawionego dzikiemu, inkwizytorskiemu chrześcijaństwu, z jego krucjatami i paleniem czarownic?

"Poganizm" ENP pociąga za sobą naturalistyczne traktowanie obyczajów i sfery seksualnej. W przeciwieństwie do dogmatycznych tradycjonalistów, zwolennicy ENP wyznają relatywnie liberalną postawę wobec seksu. Benoist nie miał na przykład skrupułów wobec udzielenia wywiadu dla "Gaie France", które komentarze na tematy kulturalne prezentuje obok zdjęć homoerotycznych.9) Zwolennicy ENP nie żądają, by w kwestiach stosunków seksualnych kierować się jawnie nienaturalną, jak uważają, moralnością judeo-chrześcijańską. Jednakże, będąc relatywnie bardziej tolerancyjnym w pryncypiach, wciąż silnie cenią życie rodzinne, płodność oraz małżeństwo czy związki wewnątrz-etniczne. (Ich obiekcja wobec związków między-etnicznych byłaby taka, iż mieszanina grup etnicznych zmniejsza poczucie tożsamości. W świecie, gdzie każde małżeństwo byłoby mieszane, zniknęłaby tożsamość kulturowa). Przedstawiciele ENP krytykują także anglo-amerykański moralizm i jego oczywistą hipokryzję: "...video ukazujące mężczyznę i kobietę odbywających stosunek... jest narażone na skonfiskowanie przez państwo [brytyjskie]. Film pokazujący nastoletnie dziewczęta, którym odrażający stwór wywleka wnętrzności jest w całym kraju źródłem całkiem legalnych dochodów, ma cztery wznowienia, każde kolejne bardziej niesmaczne i bardziej obsceniczne niż poprzednie i nie jest to naprawdę najbardziej nieprzyjemna z krwawych potraw, jakie w aureoli prawa goszczą na półkach wypożyczalni video."10) W tej kwestii ENP jest więc bliższa Europy niż purytańskiej Ameryki opętanej obsesją gwałtu. Wg niej: "Nasza rodzima kultura indoeuropejska... wydaje się posiadać zdrowy i naturalny stosunek wobec ciała i tych jego procesów, które związane są z dawaniem nowego życia, celebrowaniem miłości i uwiecznianiem rasy."11)

Pragnąc stworzyć harmonijną psychologię związków seksualnych, ENP szuka sposobów przezwyciężenia dziedzictwa tradycyjnego konserwatyzmu, jego ponurej wstydliwości i rzekomo śmiesznej psychologii opartej na chrześcijaństwie. Dlatego zdaje się zwracać do "mężczyzn i kobiet z krwi i kości", a nie do świętych. Ponieważ wiele z największych sukcesów lewicy w ciągu ostatnich kilku dekad było związanych z jej walką o seksualne wyzwolenie, ENP oferuje swoją własną kontr-etykę seksualnej radości, która jest adresowana do tego typu ludzi którzy, zgodnie ze zdaniem Nietzschego, "uprawiają miłość po lekturze Hegla". Taka postawa jest także związana z wysiłkiem, aby w jednej osobie pogodzić postawy intelektualisty i wojownika: pogodzić vita contemplativa i vita activa.

Ten naturalizm wiedzie też ENP do przewartościowania pojęcia "kobiecości" i odrzucenia tego, co uważa za chrześcijańskie lekceważenie kobiety. ENP zaczęła rozwijać kontr-etykę feminizmu, która, respektując kobiety i "kobiecość" odrzuca amerykańską ideologizację płci w politycznie poprawnym feminizmie. Obiecuje przezwyciężenie zatrutej atmosfery wokół spraw seksu i neopurytanizm radykalnego feminizmu. Przypomina, że "w przedchrześcijańskiej Europie, pomiędzy Celtami i Skandynawami na przykład, kobiety nie odrzucając swojej kobiecości, ani też nie starając się być ersatzem mężczyzny, cieszyły się równymi prawami."12)

Naturalizm ENP wiedzie ją również ku obronie, jak zakłada, naturalnej i normatywnej natury więzi etnicznych i rodowych. Tym samym odchodzi ona od tradycjonalizmu, akcentując raczej rolę małych narodów i historycznych regionów Europy niż wielkich i homogenicznych narodów-państw: "Wyłonienie się w XVIII wieku idei narodu jest fenomenem wyrastającym nie ze świadomości tożsamości, ale - przeciwnie - z socjalnej i politycznej burżuazyjnej koncepcji państwa."13), "...Europa wielkich państw... nie jest i nigdy nie była Europą naturalną. Jest ona produktem rywalizujących imperializmów, podbojów, aktów agresji i gwałtu tak militarnego, jak socjo-ekonomicznego... Europa rzeczywista, Europa naturalna to jedność stworzona z wielości małych państw, wielości narodowych wspólnot, księstw i wolnych miast, które są zjednoczone i połączone razem mimo swych rozmaitych różnic dzięki wspólnej cywilizacji stworzonej w ciągu dwu tysiącleci... To właśnie tę naturalną Europę zniszczyły i zastąpiły własną jej wersją wielkie państwa imperialne oraz ich oddani zwolennicy, głównie zaś Wielka Brytania, Francja, Niemcy i Rosja."14)

Ostatecznym celem ENP jest Europa Stu Flag - różnobarwna tkanina utworzona z kolorowych, tradycyjnych księstw. ENP nie akcentuje narodowej jedności, co byłoby tradycyjnym dla prawicy poglądem, ale raczej narodową różność. To między innymi decyduje o antytotalitarnym stanowisku ENP. Akcent jest tutaj położony na filozoficzny pluralizm: opozycja wobec redukowania życia do jednej cechy czy siły (np. walki klas, ekonomii, narodu czy rasy), przy faworyzowaniu wielości i różnorodności. Tę postawę uzupełnia nawiązujący do tradycji międzywojennej niemieckiej rewolucji konserwatywnej estetyzm, wynik głębokiej, odruchowej reakcji "dobrego smaku" na wulgarność nowoczesnej kultury "śmieci". Publikacje ENP wypełniają piękne reprodukcje bohaterskich scen z historii Europy, przy czym centrum uwagi kieruje się ku "romantycznemu realizmowi", co nie oznacza niechęci wobec niektórych twórców nowoczesnych. Nie jest to przy tym tylko szczery kult dla sztuki europejskiej, ale również świadoma próba przypomnienia heroicznego aspektu życia, o którym zapomnieli zabijani przez konsumpcję i amerykanizację Europejczycy.

Jakby w kontraście do akcentowanej mythopei, ENP zdaje się podążać w stronę tego, co Ferraresi nazywa właściwym dla niej scjentyzmem: "...w kulturalnym kontekście, w którym uprzywilejowano naukę jako najwyższą formę wiedzy, jednym z podnoszonych celów... jest propagowanie rozwoju naukowego, który rozproszy przesądy i rozmaite tabu rządzącej ideologii, tzn. egalitaryzm i demokrację. Istotnie nowe nauki, takie jak antropologia, biologia, genetyka, etologia, socjobiologia, psychologia, psychiatria etc. są więc systematycznie gwałcone, a ich rezultaty poddawane selekcji tak, by wesprzeć koncepcje dziedziczności, (...) biologicznego determinizmu społecznych i moralnych zachowań... Rodzi to w odpowiedzi serię barbarzyńskich reguł, które następnie wysuwane są przez ideologie prawicowe jako 'prawa natury'."15) Ten scjentyczny punkt widzenia był w pewnym czasie bardzo wpływowy w ENP, zwłaszcza wtedy, gdy szukała ona punktów stycznych z koncepcjami filozoficznymi Koła Wiedeńskiego czy Bertranda Russella. Nie można patrzeć na to inaczej, jak na intelektualny infantylizm ostro kontrastujący z gruntu odmiennymi skłonnościami ku irracjonalizmowi i romantyzmowi.

Gdy "naukowe" pretensje ENP wydają się wątpliwe, to oskarżanie jej o brak wrażliwości społecznej jest już mniej uzasadnione. Choć bez zażenowania broni ona arystokracji i hierarchii jako zarazem "naturalnych" i organicznych, to także krytykuje liberalno-kapitalistyczną nowoczesność jako "miękką w ideach, ale twardą w praktyce."16) ENP argumentuje, że za swoją miękką retoryką wolności i równości liberalnego kapitalizmu skrywa się jego bezlitosne okrucieństwo, apologia prawdziwej "wojny wszystkich przeciwko wszystkim."17) Podsumowując swoją krytykę późnej nowoczesności, Benoist pisze: "Jestem przerażony znamienną dla większości współczesnych ich zdolnością do adaptowania się bez słowa skargi do społeczeństwa, które uważam - naprawdę - za najgorszy rodzaj społeczeństwa, jaki kiedykolwiek istniał na ziemi. Najgorszy, ponieważ najbardziej podporządkowany tyranii ekonomii; najgorszy, ponieważ najmniej organiczny i dlatego najbardziej nieludzki."18)

Chociaż niektórzy zwolennicy ENP w pewnym czasie byli zwolennikami technokracji, teraz największe ich nadzieje spośród rozmaitych tendencji na świecie budzi ekologia. Tak mówiono na zorganizowanym w 1993 r. kolokwium poświęconym ekologii, na którym poruszano nie tylko problem fizycznej eksploatacji Ziemi, ale także groteskowych wynaturzeń konsumpcjonizmu. ENP oczekuje, że ekologia będzie kontynuować poszukiwania sposobów ochrony kulturowego dziedzictwa na równi z obroną fizycznej integralności natury i dlatego preferuje ekologię wspólnotową. Apele ekologów o ograniczanie konsumpcji będą jej zdaniem bardziej sensowne, jeśli będą podawane w imię czegoś bardziej lokalnego, namacalnego i partykularnego niż abstrakcyjne pryncypia ekologiczne, gdy więc będą związane z tą a nie inną ziemią, tą okolicą, tym krajem. Ekologia komunitariańska apeluje o troskliwą opiekę nad źródłami zasobów naturalnych i gospodarowanie naturą z troski o określoną społeczność dzięki nim istniejącą. Takie stanowisko zakłada, że albo wszystkie społeczności zaakceptują taką politykę, albo że poszczególne społeczności muszą być zdolne odeprzeć możliwe ataki innych społeczności, które odmówią akceptacji takiego modelu. Program ekologiczny nie może być więc oparty na hurtowej de-urbanizacji, ale raczej na trzeźwej i ekologicznej polityce.

Centralną przesłanką tej krytyki jest stwierdzenie, że późny kapitalizm nie jest racjonalnym systemem alokacji bogactw. Nadzwyczajne ich ilości są marnowane przez reklamę rozpalającą żądzę niepotrzebnych dóbr, aby utrzymywać wysoką konsumpcję. Osobistą i psychologiczną korzyścią ze zmniejszenia konsumpcji, zmniejszenia w sensie ilości, będzie wzrost jakości życia, pojawienie się wolnego czasu dla odpoczynku i refleksji, także dla uczestnictwa i przynależności do realnej, przyjaznej i bezpiecznej społeczności.

Duża część zwolenników ENP podpisuje się pod tym, co nazywać można prawicowym gramscizmem. ENP, tak jak włoski filozof Gramsci odwraca tezy Marksa o bazie i nadbudowie. Wierzy, że zmiany w nadbudowie ideologicznej wśród opiniotwórczych elit kulturalnych determinują zmiany społeczne.19) Gramsci apelował do intelektualistów, aby zmieniali społeczeństwo w kierunku socjalistycznym. ENP przekłada to postępowanie do własnego programu. Nazywa to metapolityką. Identyfikuje się także z odwołaniami do populizmu Gramsciego, choć odrzuca całą resztę jego marksistowskiej aparatury pojęciowej.

ENP otwarcie odrzuca rasizm i poszukuje sojuszników w Trzecim Świecie przeciw USA.20) Choć jest fenomenem europejskim, szuka aliansów z islamem, na poły autorytarnymi reżimami we wschodniej Azji, Indiami etc. Jest to rozszerzenie idei pluralizmu na politykę międzynarodową - wielość ośrodków władzy i centrów kulturowych, zamiast jednego militarnego, ekonomicznego, wreszcie kulturalnego hegemona. Władza hegemoniczna drastycznie ogranicza możliwość wyborów stojących przed ludzkością i kieruje ją na jedną określoną drogę. Taka postawa dobrze wpisuje się w wyobrażenie ENP o samej sobie jako o laboratorium idei.21) Jest dumna ze swego intelektualizmu i tego, że unika doraźnych konfliktów politycznych. "Nouvelle Ecole", jedno z głównych pism ENP, odmawia poparcia politykom i stoi w opozycji wobec Frontu Narodowego Le Pena. Ostatecznie, gdy mowa o tej taktyce, jest tutaj oczywista próba tworzenia pewnej mistyki. Przywódcy ENP nie chcą być postrzegani jako nudni, drobnomieszczańscy filistrowie, lecz jako przenikliwi krytycy rzeczywistości.

Mimo tych starań ENP nie uniknęła krytyki ze strony liberalnej lewicy. Wielu rutynowo uznało jej zwolenników za krypto-faszystów, lub za część "odwiecznie reakcyjnej Prawicy".22) Określenie "reakcyjna" jest jednak w tym kontekście szczególnie mylące. Antytotalitarna pozycja ENP w sposób oczywisty zakłada odrzucenie nazistowskiego redukcjonizmu rasowego. Jednakże, przejawia ona skłonność do igrania z ogniem, gdy daje w swoich publikacjach politycznie ryzykowne obrazy (np. zdjęcia Hitlera w heroicznych pozach), czy budzące wątpliwość twierdzenia.23)

Mimo że ENP postrzega samą siebie jako wywodzącą się z rewolucyjnej tradycji r. 1968, Pierre-Andre Taguieff usiłował wytropić jej korzenie na klasycznej skrajnej prawicy francuskiej.24) Ale do jakich rozmiarów można być odpowiedzialnym za pozycje zajęte przed wielu laty i obecnie gorliwie odrzucane? Podobnie ENP nie może być odpowiedzialne za to, że niektóre jej idee zostały zaadoptowane przez Front Narodowy Le Pena czy skrajną prawicę w Anglii, Ameryce czy Niemczech.25)

Tendencja do przesady, gdy mowa o ENP, jest znamienna dla Seymoura Martina Lipseta, który pisze: "Najwięcej publikacji wśród europejskich tendencji skrajnie prawicowych... pojawiło się w kręgu Nowej Prawicy we Francji. Ten ruch..., podobnie jak prawicowi intelektualiści we Francji przed I wojną światową, skoncentrował się na krytyce 'obcych' sił anty-europejskich, zagranicznych imigrantów i ugrupowań radykalnych oraz liberalnych. Poparta przez prasę lorda Roberta Hersanta... niegdyś otwartego antysemitę i w młodości kolaboranta Niemców w czasie II wojny światowej, NP dociera ze swoimi poglądami do szerokich kręgów społeczeństwa i mogła pomóc w szerzeniu się antysemickich zaburzeń w r. 1980."26)

Czasem polityczne, głównie zresztą teoretyczne zaangażowanie ENP wydaje się być rzeczywiście problematyczne. Tak więc niektórzy zwolennicy ENP popierają Żyrynowskiego (i jemu podobne figury), agresywną politykę Serbii oraz potencjalny alians niemiecko-rosyjski kosztem większości krajów wschodnioeuropejskich - wszystko to w imię antyamerykanizmu.27)

ENP ma także problemy z religią i nacjonalizmem. Rzymski katolicyzm jest prawdopodobne jedyną w dzisiejszej Europie poważną siłą religijną (o historycznym trwaniu). Jakkolwiek gorliwie ENP by go nie odrzucała, podobieństwa niektórych jej poglądów z poglądami tradycyjnego organicyzmu katolickiego są aż nadto oczywiste (antykapitalizm, nacisk na społeczność, atak na nadmierny materializm i konsumpcjonizm).28) Zakrawa też na pewną ironię fakt, że idee Rn Guenona i zwłaszcza Juliusa Evoli (takie jak idea "politycznego żołnierza" uważana przez dogmatycznych krytyków liberalnych za pogańską i terrorystyczną w swoich implikacjach29)) są podejmowane w kręgach katolickich. Jak już wskazywali C.G. Jung i Camille Paglia, katolicyzm był w sposób wyraźny bardziej "pogański" niż protestantyzm. Jednym z głównych oskarżeń wysuwanych przeciw katolicyzmowi przez protestantów było to, że jest on zamaskowanym pogaństwem (ze swoim kultem Marii i Świętych, swymi pełnymi przepychu kościołami i religijnymi obrazami oraz relikwiami). Tym niemniej "katolicka integralistyczna prawica we Francji uważa NP za adeptów masońskiej rewolucji szatańskiej przeciw Bogu żywemu w Trójcy Przenajświętszej Jedynemu."30)

Problematyczna wydaje się także postawa ENP wobec państw narodowych. Do jakiego stopnia winno się zachęcać do regionalizacji i rozbicia państw narodowych? Co z takimi krajami jak Polska, które z pewnością nie zrezygnują ze swej narodowej tożsamości? Co z groźbą wielkich Niemiec, która być może czai się za ideą "regionalizacji", zakładającą prawdopodobnie rekonstrukcję zdominowanych przez Niemcy Prus, Śląska i zachodniego Pomorza oraz osłabienie (czy nawet dezintegrację) Francji przez secesję Bretanii, Prowansji, Normandii etc.? Co z postawą wobec USA? Czy ENP zdaje sobie sprawę, że niektóre z jej najbardziej hołubionych idei, tj. ekologia czy nawet neo-poganizm są bardzo popularne w USA, zwłaszcza w Kalifornii? Czy zamierza rozszerzyć swoją ekspansję na USA, przede wszystkim wśród libertariańskiej lewicy czy kręgów ekologicznych i New Age'owych?

ENP ma bez wątpienia skrajnie uproszczoną wizję USA - zredukowaną do Disneylandu, Coca-Coli etc. USA są z pewnością czymś więcej niż Nowym Jorkiem, Los Angeles i San Francisco, czymś więcej niż trójca "rap, crack i Big Mac". Jest to ogromny kraj stworzony z różnorodnych regionów i miast. Czy ENP jest bardziej krytyczna wobec "tępej Ameryki małych miasteczek" (którą amerykańscy konserwatyści uważają za swoją prawdziwą ojczyznę), czy "Ameryki wielkich miast" (którą amerykańscy konserwatyści uważają za koszmar, ale której lewicowi liberałowie bronią jako ośrodka postępu)? Czy celem jej ataków jest amerykański purytanizm (z którego, jak się wydaje mało pozostało w obecnych obyczajach), czy raczej gwałtowny upadek obyczajów? W każdym bądź razie, centrum antyamerykanizmu są dzisiaj same USA. Biorąc pod uwagę fakt, że są one pożerane przez nienawiść do samych siebie, ENP będzie musiała przemyśleć swoje poglądy vis a vis moralnych resztek współczesnej Ameryki. Z powodu swego gwałtownego antyamerykanizmu ENP nie utrzymuje prawie w ogóle żadnych stosunków z amerykańskim paleokonserwatyzmem. Jej nacisk na federalizm, kulturową różnorodność i lokalną autonomię mogą jednak wskazywać drogę do nowego dialogu.

Dwa problemy związane z ENP są raczej oczywiste. Po pierwsze, dostrzegalne jest tutaj napięcie między elitaryzmem a populizmem. Z jednej strony ENP identyfikuje się z wyrażając pogardę dla mas olimpijskim elitaryzmem takich postaci jak Nietzsche czy Evola. Z drugiej wszakże strony pragnie zwrócić się ku "demokracji organicznej", znanej z koncepcji Herdera, niemieckich romantyków i niemieckiej rewolucji konserwatywnej oraz - do pewnego stopnia - Carla Schmitta. Po wtóre, dostrzec można nadmierną wiarę w dziedzictwo antycznej Grecji, widoczną choćby w nazwie jednej z jej głównych grup - GRECE. Nawet powierzchowna lektura Nietzschego zdradza jego pogardę dla wpływu dziedzictwa greckiego na rozwój Europy. Chociaż "dary Greków" mogą być uważane za wieloznaczne, w sposób oczywisty tradycje tak politycznej demokracji jak i współczesnej nauki mają swe źródła w Atenach. Czyż jest więc właściwym tropienie korzeni błędów Zachodu tylko w dziedzictwie judeo-chrześcijanskim? Czyż dziedzictwo klasyczne nie powinno zostać również poddane ostrożnej ocenie?

Obsesyjne poszukiwanie źródeł obecnego upadku Europy wiedzie często ENP na manowce. Jednym z najbardziej oczywistych powodów, dla których przyjęła ona pozycję "metapolityczną" jest fakt, że idee takie jak neo-poganizm z trudnością przystają do dzisiejszych realiów socjo-politycznych. W konsekwencji ENP jest często oskarżana o to, iż jest typowym dla Francji fenomenem salonowym skoncentrowanym na niemieckich myślicielach, kontynuującym dawną, znaną jeszcze z czasów II wojny światowej tradycję "kolaboracyjną" (ENP stara się rehabilitować niektórych z jej przedstawicieli), uprawiającą w rezultacie swoiście "Biedermaierowską" politykę.

Zbyt łatwo też można przecenić radykalizm ENP. W pewnym sensie jest ona niczym innym jak ezoteryczną wersją politycznego programu de Gaulle'a i wyrazem gallicyzmu z jego kulturową dumą, joie-de-vivre, intelektualną błyskotliwością i rozwiązłym erotyzmem. Polityczny geniusz de Gaulle'a jest wciąż niedoceniany w świecie anglo-amerykańskim. Antynazistowski, antykomunistyczny i antyamerykański (przewodził Wolnej Francji, rozprawił się z komunistycznym terrorem po wyzwoleniu i kontynuował opozycję wobec les deux hegemonies do końca swego życia); zdolny do współczucia, ale zarazem niezłomny nacjonalista, dekolonizator; mistrz zjednoczonej "Europy ojczyzn" pełen respektu dla Kościoła katolickiego, pełen przy tym podejrzliwości wobec progresywizmu, liberalizmu i demokracji, jest kimś, z kim ENP łatwo mogłaby się utożsamić.

ENP ma nadzieję, że w przyszłości nastąpi:

  1. powrót do sensownej polityki (dążącej do odbudowy sfery publicznej) przeciwko apolitycznemu, zdeterminowanemu przez prawo i skoncentrowanemu na ekonomii liberalizmowi oraz formalistycznej demokracji egalitarnej. Ta polityka byłaby zarówno erotyką i estetyką, i oparłaby się na "demokracji organicznej";
  2. odbudowa ducha wspólnoty. ENP chciałaby widzieć rozpad USA na regionalne i etniczne państwa. Przepowiada prawdziwie pluralistyczny porządek globalny w przeciwieństwie do amerykańskiego liberalnego uniwersalizmu (pluralizm kultur na ziemi wymaga pewnej ekskluzywności kultur w określonych obszarach i regionach);
  3. zahamowanie konsumpcjonizmu, fetyszyzmu towarowego, technologizmu etc. środkami "zakorzenionego radykalizmu" i "wspólnotowej ekologii".

Marek Węgierski
tłum. Walery Truskawa

PRZYPISY

1. Zob. The Italian 'Nuova destra': An Interview with Marco Tarchi, "Perspectives" 1991-92 nr 3, s. 23.
2. Zob. "Elements" nr 69, 70, "Perspectives" nr 4.
3. "Perspectives" 1991-92 nr 3.
4. "The Scorpion" 1989-90 nr 13, s. 52.
5. Zob. M. Vaughan, Nouvelle Droite: Cultural Power and Political Influence, [w:] Contemporary French Politics, ed. D.S. Bell, London-Canberra 1982, s. 63.
6. "Elements" 1994 nr 79, s. 25-28.
7. Zob. rozdział Dziedzictwo w książce A. de Benoist Vu de droite (Paris 1977).
8. T. Sheehan, Myth and Violence: The Fascism of Julius Evola and Alain de Benoist, "Social Research", 1981 vol. XLVIII, s. 64-65.
9. "The Sting" 1992 nr 12, s. 4.
10. "The Scorpion" nr 13, s. 52.
11. "The Scorpion" nr 13, s. 51. Na końcu długiej rozmowy Benoist stwierdza: "Są inne przyjemności: sztuka, kontemplacja i, oczywiście, kobiety. Nie muszę mówić wam, którzy jak i ja brzydzicie się mizogynizmem tak powszechnym na prawicy, że przyjemności ciała są jedną z dróg wiodących ku duchowi, i że najlepszym argumentem, który był kiedykolwiek dany na usprawiedliwienie istnienia granic, jest głęboka radość, jaką odczuwamy je przekraczając." Zob. "The Scorpion" 1986 nr 10. Jest to tłumaczenie wywiadu, który pierwotnie ukazał się w "Elements".
12. "The Scorpion" nr 13, s. 51. Innym przykładem pogańskiego feminizmu na ENP jest artykuł B. Clarke The Black Virgins of Europe, który głosi pochwałę kultu Marii Dziewicy w katolicyzmie jako pozostałości pogańskiego kultu Bogini. Zob. "Perspectives" 1991-92 nr 3, s. 25-27.
13. U. Smith, Nationalism: A Poison, "Perspectives" 1993-94 nr 7, s. 16.
14. Y. Fouere, Towards a Naturale Europe, "Perspectives" 1992-93 nr 5, s. 18.
15. Ferraresi, op.cit., s. 145.
16. Zgodnie z F-B. Huyghe: "Jest to ideologia, która gorąco odrzuca wszelkie przejawy nierówności, ale głosi przerażającą nierówność ekonomiczną i okrutne poddaństwo indywidualne." Zob. La "Soft-Ideologie", (Paris, 1987).
17. Zob. oskarżenie, jakie wysunął Benoist w "Elements" (1990 nr 68, s. 5-14) wobec Hayeka jako nieokiełznanego ideologa najdzikszego kapitalizmu, dla którego sprawiedliwość społeczna, związki zawodowe, społeczeństwo i polityka są bezzasadnymi konceptami.
18. "The Scorpion", 1986 nr 10, s. 32.
19. Zob. T. Sunic, Against Democracy and Equality: The European New Right, New York 1990, zwłaszcza roz. Gramscism of the Right, s. 29-32.
20. Zob. A. Benoist, Europe, Tiers Monde, Meme Combat, Paris 1986.
21. Tak Benoist debatował z Thomasem Molnarem, amerykańskim paleokonserwatystą i katolickim tradycjonalistą. Zob. A. de Benoist, T. Molnar, L'Eclipse du sacre, Paris 1986. Podobnie otworzył się on na lewicę i niektórych jej eklektycznych myślicieli, zwłaszcza Gramsciego, szkołę frankfurcką etc. ENP szczególnie też ceni Jeana Baudrillarda, zwłaszcza jego krytykę amerykańskiej "hiperrzeczywistości".
22. Ferraresi, op.cit., s. 147.
23. J-J. Mourreau, L'Europe Malade de Versailles, "Elements" 1990 nr 69, s. 42. Warto wziąć pod uwagę dwa problematyczne przykłady z "Perspectives". Jeden to nekrolog Arno Brekera, w którym usiłowano oddzielić jego sztukę od ludzi, którym służył ("Perspectives" 1991 nr 2, s. 10). Drugi to wezwanie w cytowanym wcześniej wywiadzie Tarchiego o "normalizację" doświadczenia włoskiego faszyzmu po 70 l. Być może to już się stało. Ale sugestia, że nazizm mógłby doczekać się podobnej "normalizacji" jest już inną kwestią. Zob. "Perspectives" 1991-92 nr 3, s. 24. Co gorsza, "The Sting" w praktyce reklamuje pracę Ernsta Zundela, rewizjonistę Holocaustu i neonazistę . Zob. "Sting" 1994 nr 15, s. 1. To budzi podejrzenie, że pewni członkowie ENP nie tyle są "reakcjonistami", ile po prostu neo-nazistami. W krajach anglojęzycznych ENP jest często mylona, nawet wśród swoich zwolenników, ze skrajna prawicą.
24. Zob. P-A. Taguieff, Origines et Metamorphoses de la Nouvelle Droite, "Vingtieme Siecle" 1993 nr 40, s. 3-22. W swojej pracy, Sur La Nouvelle Droite, Jalons d'un Analyse Critique (1994), Taguieff śledzi długą ewolucję ENP od prozachodnich, rasistowskich pozycji w l. 60. ku postępowym, "pluralistycznym" hasłom z l. 80., a więc drogę "od rasy do kultury".
25. Politycznie poprawna lewica we Francji, którą charakteryzuje "Apel o czujność 40 intelektualistów" przeciw "skrajnej prawicy" z 1993 r., przyjmuje postawę inkwizytorów i komisarzy żądając "czarnych list", zakazów itp. i atakując ENP jeszcze bardziej zaciekle niż Front Narodowy. (...) ENP szybko odpowiedziała na ten, jak go nazywa, "maccarthyzm lewicy". Zob. D. Barney, Ch. Champetier i C. Lavirose, La Nouvelle Inquisition: ses Acteurs, ses Methodes, ses Victimes (Le Labyrinthe, 1993)
26. S.M. Lipset, The Revolt Against Modernity [w:] Mobilisation, Center-Periphery Structures and Nation Building, ed. P. Torvik, Bergen 1981, s. 477. B. Kopeczi, czołowy intelektualista węgierskiej partii komunistycznej (i swego czasu minister kultury), potępiając ENP dał jej przynajmniej filozoficzną wiarygodność: "Ta 'trzecia droga' filozofii, idealistyczna i subiektywistyczna z założenia, zakłada epistemologiczną zależność bytu od świadomości i w centrum zainteresowania stawia podmiot, choć powołując się na naukę, zwłaszcza na historię, stara się to maskować. Zgodnie z tym kierunkiem filozoficznym życie niejako pośredniczy między przedmiotem a podmiotem. Życie zawsze ulega upodmiotowieniu jako doznanie, a doznanie obiektywizuje się jako życie, co stwarza pozory likwidacji dualizmu. Służy temu także kategoria mitu, którą wprowadził do słownika filozofii Friedrich Nietzsche. Mityczny obiektywizm filozofii życia (Lebensphilosophie) objawia się w podmiocie, co sugeruje pewnego rodzaju obiektywizm." (B. Kopeczi, Neokonserwatyzm i Nowa Prawica, Warszawa 1986, s. 25-26)
27. W tym podążają śladem Ernsta Niekischa i Narodowych Bolszewików międzywojennych Niemiec, którzy proponowali sojusz Niemiec z "robotniczym państwem" Stalina na koszt "reakcyjnych" społeczeństw Europy wschodniej. Niekisch jest często wskazywany jako bohater przez ENP z racji swej opozycji wobec nazizmu, choć głównym motywem jego ataku na Hitlera w r. 1938 było oskarżanie nazizmu o to, iż jest kryptokatolicyzmem i z tego powodu filozofią wiodącą ku śmierci, co było niezbyt bolesną krytyką. Zob. F. Lapeyre, Ernst Niekisch, Un Destin Allemand, "Elements" 1992 nr 73, s. 32-33. Bogatą retorycznie opozycję wobec traktatu wersalskiego (i afekt dla wielkich Niemiec) w niektórych artykułach o tematyce historycznej można interpretować jako dalszą groźbę wobec Europy wschodniej. Zob. J-J. Mourreau, L'Europe Malade de Versailles, op.cit., s. 23-42.
28. Jest to bliskie "Trzeciej Pozycji" Dereka Hollanda w Anglii, która stara się syntetyzować "katolicki tradycjonalizm, europejski nacjonalizm i Nową Prawicę." Zob. Polityczni żołnierze, "Stańczyk" 1992 nr 17, s. 39-44.
29. Ferraresi (op.cit., s. 137-140) łączy NP z terrorystami ze skrajnej prawicy.
30. Cytowane przez J. Tomasiewicza (Przeciwko Równości i Demokracji: Nowa Prawica we Francji, "Myśl Polska" 1993 nr 21, s. 5)

Szkic ukazał się w "Telos" 1993-94 nr 98-99. Przedruk w piśmie "Arcana" nr 6(12)/96 za zgodą Autora i Redakcji "Telos". Przedruk w ZB za zgodą redakcji "Arcanów" - dziękujemy za udostępnienie tekstu w formie elektronicznej.



ZB nr 6(151)/2000, 16-31.3.2000

Początek strony