Wydawnictwo "ZB" | Okładka | Spis treści ]

REFLEKSJE - ZB nr 11(156)/2000, październik 2000

JAK DUŻY JEST BÓG?

Na dnie ludzkich oddechów znajdują się metafory. Metafora, będąca narzędziem filozofa i poety, zawdzięcza swoje istnienie procesom racjonalizowania CAŁOŚCI i niestałości, zachodzącym w ludzkiej świadomości. Niestałość jest przez Rozum mierzona prawem przyczynowo-skutkowym, w które wierzymy, choć, aby mogło ono działać, musi być przyczyna i musi być skutek - dwa byty powołane mocą wiary w ich rozdzielne istnienie. Jest to wiara w to, że istnieje wyodrębnione COŚ jak skutek i COŚ jak przyczyna, choć w obserwowalnym świecie nie istnieje żadna rzecz, która by była całkowicie oddzielona od swojego otoczenia. Wszystko jest nierozdzielnie połączone ze swoim kontekstem i nie można ustalić, gdzie COŚ się zaczyna, a gdzie kończy, nie popełniając przy tym drobnego choćby błędu (udowodnili to Budda i Jezus, a w nauce Heisenberg i Goedel). Z punktu widzenia CAŁOŚCI bowiem - COŚ nigdzie nie zaczyna się definitywnie i definitywnie nigdzie się nie kończy.

A zatem przyczyna i skutek mogą się odnosić wyłącznie do zracjonalizowanej formy CAŁOŚCI, i dopiero ta zracjonalizowana forma jest materiałem wyjściowym dla wszelkich językowych analiz (religijnych, filozoficznych, naukowych, technologicznych), które podejmujemy, aby uchwycić tajemnicę ustawicznej przemiany wszystkiego.

Zaś wszelkie kawałki CAŁOŚCI nie posiadają autonomicznego bytu, a są metaforami właśnie, jak metaforą jest pseudo-autonomiczny człowiek czy pseudo-autonomiczny kamień, których istnienie jest skażone pierwotnym fałszem ich wydzielenia z CAŁOŚCI, fałszem kultury Rozumu.

Kamień, podobnie jak człowiek, jest mikrocząsteczką Ziemi i sam też składa się z mikrocząsteczek - okruchów, atomów, kwarków... Wszystkie atomy, cząsteczki, spirale DNA, kamienie, rośliny, zwierzęta, ludzie, planety i galaktyki są metaforami, konstrukcjami naszej wyobraźni, która umieszcza je w powołanych także przez siebie łańcuchach przyczynowo-skutkowych (prawach). A łańcuch przyczyny i skutku to nic innego, niż CZAS.

Istota ludzka odkryła CZAS, czyli to, że przy pomocy języka można arbitralnie wydzielać części z CAŁOŚCI i ustawiać je względem siebie w określonym porządku, a następnie zaczęła eksperymentować, jak CZAS ma się do CAŁOŚCI.

Warunkiem tych eksperymentów jest zgoda Rozumu na konstytuującą go metaforę, byt z punktu widzenia Rozumu niedoskonały, ale konieczny do porównań procesów Rozumu z procesami CAŁOŚCI oraz komunikowania z innymi ludźmi wyników tych porównań. Metafora to arbitralnie przez człowieka wydzielony fragment CAŁOŚCI, wynikający z pytania, JAK ta CAŁOŚĆ się przekształca. Trafność metafory daje możliwość powielenia tego JAK i świadomego już wpływania na te przekształcenia. Metafory, wraz z porządkiem ich ustawienia, tworzą właśnie CZAS - strumień metafor naśladujący ustawiczną przemianę CAŁOŚCI.

Doskonalenie metafor w postępie dziejów jest doskonaleniem metod podglądania CAŁOŚCI i odkrywania mechanizmu jej nieustannych przemian. Rozum zajmuje się podglądaniem CAŁOŚCI w jedyny dostępny dla siebie sposób - metodą prób i błędów szatkuje CAŁOŚĆ na różne kawałki, a następnie odgaduje, jak będą się zmieniać relacje między kawałkami w trakcie nieustającej przemiany.

Szatkując CAŁOŚĆ Rozum wydaje zatem o każdej rzeczy apodyktyczny sąd, gdzie znajduje się tej rzeczy początek, a gdzie koniec, choć tenże Rozum sam już sobie udowodnił, że żadna rzecz nie ma początku, ani końca, bo pozbawiona swojego kontekstu przestaje być tym, czym była pozostając w nim. Wydzielona rzecz traci tę część swej podmiotowości, która wynika z kontekstu, z faktu bycia składnikiem CAŁOŚCI.

CAŁOŚĆ może być naszym ciałem (egoizm), naszą drużyną piłkarską (fanatyzm), naszą rasą (rasizm), naszym krajem (szowinizm), naszym blokiem (imperializm) ale czy to jest CAŁOŚĆ?

Dla Rozumu na pewno nie, bo dla Rozumu osiągalny jest już poziom świadomości co najmniej planetarnej (planetaryzm), jeśli nie kosmicznej (nasłuchy sygnałów radiowych z kosmosu), i na taką - planetarną już co najmniej - skalę odbywa się ingerencja Rozumu w jego bazę, w przyrodę (wycinanie lasów w Amazonii powoduje zmiany klimatu w Europie itp.).

Jednak to, co osiągalne, wcale nie jest osiągane i możliwości, jakie stworzył Rozum - globalnego komunikowania się ludzi - wcale nie idą w parze z ich wykorzystaniem. Ludzie wciąż nie umieją porozumiewać się na poziomie globalnym. Poziom globalny opanowała bowiem żywiołowa walka kapitału dążącego do jak najtańszej reprodukcji, a miejsce porozumienia zajęła ochrona prywatnych tajemnic.

Biedni ludzie i biedne kraje - a więc ci, którzy nie mają kapitału i informacji - nie mają przez to dostępu do poziomu globalnego i, komunikując się w ramach CAŁOŚCI pojmowanej Z KONIECZNOŚCI lokalnie, zamykają się w gettach kibiców drużyn sportowych, kościołów, krajów i bloków (my próbujemy teraz sforsować zaryglowany blok, który nazywa się UE).

Dopiero internet stwarza możliwości przełamania tego impasu, w jaki popadł Rozum biedaków mających zaryglowany dostęp do przywilejów związanych z kapitałem i rynkiem informacji. Kapitał to zresztą nic innego niż informacja, o czym przekonują wybuchające co jakiś czas kryzysy giełdowe.

Istniejąca kultura, włącznie z religiami i koncepcjami boga, o które toczy się tyle wojen, jest z punktu widzenia CAŁOŚCI planetarnej, do możliwości zrealizowania której poprzez Rozum dotarliśmy, w wielu miejscach jedyną przeszkodą w skutecznym realizowaniu wizji GAI, jak nazywa się cała nasza, tętniąca życiem planeta, zdolna Rozumem planetarnym realizować planetarne wizje.

Największą przeszkodą w realizowaniu planetarnej wizji GAI, żywej planety, której jesteśmy komórkami, jest archaiczna koncepcja BOGA wybranych plemion, narodów czy wyznań, BOGA lokalnego, na miarę dawnych podziałów i metafor. Lokalny bóg świadków Jehowy jest inny niż lokalny bóg katolików, ten zaś inny niż lokalny bóg muzułmanów. Lokalność bogów miała może swoje uzasadnienie w dawnych epokach, gdy nie było tego, co obecnie nazywamy poziomem planetarnym, ale dzisiaj staje się największą przeszkodą w zdrowym rozwoju zarodka GAI. Czy grozi mu aborcja?

Lokalny BÓG jest bogiem JAKIMŚ, naznaczonym dogmatem, którego strzeże kościół, czyli lokalna wspólnota jego wyznawców, niezależnie od tego, jak duża byłaby to wspólnota. Na lokalność skazuje bowiem BOGA - nie liczba wiernych, a dogmat właśnie, a więc wyrzucenie BOGA z obszaru dociekań rozumowych.

Bo jeśli BÓG jest Rozumem poznawalny, to po co dogmat - wystarczy otwartość na dociekania, aby do niego docierać.

Jeśli zaś BÓG Rozumem poznawalny nie jest, to dogmat odwołuje się do czegoś innego niż BÓG. Do czego, pyta Rozum? Do czego odwołują się jakiekolwiek dogmaty?

Wydaje się, że to Rozum, aby legitymizować metafory i język, niezbędne mu do istnienia, ustanawia zewnętrznego obserwatora własnych wyborów co do podziału CAŁOŚCI - Boga.

KIM JEST TEN OBSERWATOR? Tego naprawdę warto dociekać.

Bo jeśli jest to BÓG o skali planetarnej, to powinien ochraniać wszelkie planetarne życie i planetarną świadomość, jeśli zaś wyjdziemy jeszcze dalej w przestrzeń kosmiczną, będzie to musiał być BÓG o skali kosmicznej, o skali naszego, jako GAI, świadomego oddziaływania na inne obszary kosmosu.

Bóg o skali mniejszej niż planeta hamuje rozwój racjonalizmu planetarnego. Już dziś istnieją w świecie warunki dla pełnego wyżywienia, ubrania i ogrzania wszystkich ludzi. Przeszkodą w realizacji tego zadania jest skala Boga, określona poprzez dogmaty CAŁOŚCI pochodzące z innej epoki. Skala ta określana jest przez tradycje plemienne, narodowe, rasowe, gatunkowe, podczas gdy światu potrzebny jest Bóg o skali planetarnej.

Dzisiaj nie potrzebna jest dalsza stymulacja rozwoju Rozumu. Jest technicznie rozwinięty na tyle, żeby, posługując się człowiekiem, ogarnąć CAŁOŚĆ planety troskliwą opieką i zapewnić jej dobrą wewnętrzną komunikację, czyli wykształcić świadomość planetarną, na obraz i podobieństwo planetarnego Boga.

Temu właśnie powinny służyć nowe podziały CAŁOŚCI na metafory, metafory lepiej służące rozpoznaniu, że jesteśmy już świadomością planetarną.

Jak duży jest Twój Bóg?

Krzysztof Lewandowski
13.7.2000

"JUŻ CZAS POSADZIĆ JABŁONKĘ...

Jakbyśmy tego koła nie obracali nasza wiedza była by wielokrotnie większa, a właściwie dopiero wtedy moglibyśmy właściwie o niej mówić gdybyśmy nadal zamykali oczy na oczekujący nas koniec. Kto poznał, że dopiero jego dostrzeżenie narzuca nam pogląd na prawdę o sensie naszej egzystencji ten zrozumie dlaczego Luter mógł się modlić "Nadejdź upragniony dniu ostateczny. A kto pojął, że ten koniec nie oznacza nicości, ten może mieć udział w wierze, którą ten sam Marcin Luter ujął w słowa "Nawet gdybym wiedział, że jutro nastąpi koniec świata, to dziś jeszcze posadziłbym drzewko jabłoni".

Pozwólcie więc i nam posadzić jabłonkę. Już nadszedł czas.

To naprawdę dobra książka o ekologii...


Hoimar von Ditfurth, Pozwólcie nam zasadzić jabłonkę. Już nadszedł czas, Wydawnictwo Parnas LTD 1997.

Janusz Szumowski
Dormowo 47, 64-426 Łowyń

W POSZUKIWANIU DUCHOWEJ WIZJI CZŁOWIEKA

Podzielam pogląd, iż jedynie duchowa rewolucja w sercach i umysłach istot ludzkich jest w stanie uleczyć nas z choroby, na którą cierpi współczesne społeczeństwo. Społecznym bolączkom nie da się zaradzić poprzez zmiany organizacyjne, wszystkie próby tego rodzaju są zawsze powierzchowne. Albo odrzucają one jakąkolwiek organizację, albo tylko zastępują jedną jej formę inną. Jedyne skuteczne tu lekarstwo jest natury duchowej. Każda organizacja czy instytucja społeczna bazuje na jakiegoś typu filozofii lub religii i organizacja taka jest jedynie na tyle dobra lub zła, na ile dobra lub zła jest duchowa podstawa, na której ją oparto.

Zgodzę się, iż ludzkość potrzebuje nowego fundamentu duchowego. Jeżeli znajdzie się fundament, mogący uleczyć nas z obecnej choroby, wówczas będzie można stworzyć nową, bardziej zadowalającą formę społeczeństwa, opartą na nowej, lepszej - duchowej podstawie. Bez tego nie widzę szansy na ozdrowienie.

Arnold Toynbee w książce "Choose Life"
napisanej we współpracy z Daisaku Ikedą

Sławny chiński filozof Lao - Cy zauważył kiedyś:

"Ci, którzy znają [zasady tao], nie rozpowiadają [o nich na wszystkie strony].

Ci, którzy rozpowiadają [o zasadach tao na wszystkie strony], [na pewno ich] nie znają."1)

Chciał on przez to powiedzieć, że osoba, która pojęła wielkie metafizyczne prawdy, będzie ich głębią tak przejęta, że wybierze milczenie. Jedynie osoba, która nie zgłębiła ostatecznych duchowych zagadnień, będzie na tyle nierozważna, aby o nich mówić. Ja należę do tej ostatniej kategorii.

DUCHOWOŚĆ A RZECZYWISTOŚĆ SPOŁECZNA

Moja ograniczona i raczej niewspółmierna znajomość historii religii nauczyła mnie, iż prawdy duchowe nie mogą być rozgraniczane z rzeczywistością społeczną. Niemal każdy prorok i każdy mędrzec znany ludzkości zastanawiał się nad położeniem człowieka i stanem społeczeństwa, a to wszystko w celu znalezienia odpowiedzi na pytania dotyczące zasadniczych kwestii: życia, śmierci, tego świata i życia pozagrobowego. Stąd nawet wówczas, gdy kierowało nimi boskie natchnienie, aksjomaty moralne, które przekazywali ludziom, odnosiły się do odwiecznych wyzwań niesionych przez życie.

Buddą, na przykład, głęboko wstrząsnęło ludzkie cierpienie - cierpienie spowodowane chorobą, starością i śmiercią. To właśnie potworność cierpienia pchnęła go na jedną z owych szlachetnych wypraw ludzkości, podejmowanych w poszukiwaniu prawdy, a której momentem szczytowym miało być osiągniecie nirwany.

Kod etyczny Kongfuzi [Konfucjusza], obejmujący szeroki zakres zagadnień, narodził się w burzliwych czasach, nacechowanych chaosem moralnym. W podobny sposób długa linia judejskich proroków walczyła z tyranią i opresją starając się zaoferować swojemu ludowi alternatywną wizję życia, opartą na wierze w Boga.

Chrystus pomstował na rozwiązłość i chciwość, które wżarły się w moralną tkankę społeczeństwa. Czuł, że ratunek tkwi w klarownym wytyczeniu duchowych zasad ludzkiej egzystencji, prowadzącym poprzez nieugiętą lojalność wobec Boga.

Prorok Muhammad [Mahomet] również niezmordowanie walczył przeciw korupcji i dekadencji, nienawiści i zajadłości, które były w Mekce tak wszechobecne za Jego czasów. Był zwolennikiem prawego postępowania, które miało znajdować wyraz w poświeceniu się dla wolności i równości, uczciwości i współczucia, sprawiedliwości i jedności, osiągalnym poprzez absolutne poddanie się Jedynemu Bogu.

Jest oczywiste, że wszyscy prorocy i mędrcy byli zgodni co do tego, iż nasienie duchowości mogło zakiełkować jedynie w łonie społeczeństwa. To właśnie życie wraz z niesionymi przez nie zwycięstwami i porażkami, radościami i smutkami, objawia światło Boga, jak ujął to katolicki myśliciel i mistyk, Thomas Merton:

"Nie ma większej klęski w życiu duchowym, niż pogrążenie się w nierzeczywistości; życie bowiem utrzymywane jest w nas i karmione przez żywotny nasz związek z rzeczywistością poza i ponad nami."2)

ŹRÓDŁA CHOROBY

W odpowiedzi na problemy, które przeciwstawiała im rzeczywistość, wielu proroków i myślicieli próbowało udowodnić, iż w ostatecznym podsumowaniu prawdziwe rozwiązanie jest i zawsze będzie natury duchowej. Z tegoż powodu niezmiennie kładli oni nacisk na przyczyny natury metafizycznej, jako leżące u podstaw ludzkiej niedoli, czy to na poziomie jednostkowym, czy też społecznym. Byli też przekonani, iż genezą choroby był ludzki egocentryzm. Stąd filozofie hinduskie i buddyjskie skoncentrowały się w dużej mierze na przezwyciężeniu ego. Również w tradycji semickiej - przeciwnie do tego, co niesłusznie utarło się sądzić w niektórych kręgach! - przełamanie własnego egocentryzmu ma tu w dużej mierze stanowić panaceum. Wyznanie wiary w Islamie, wg którego: "Nie ma innego boga nad Boga [Jedynego]", jest adekwatnym tego przykładem. Z jednej strony mamy tu do czynienia z niedwuznacznym odrzuceniem wszystkich bogów, włączając w to przede wszystkim boga własnego ego, znajdującego częstokroć wyraz w żądzy bogactwa lub władzy. Z drugiej zaś strony mamy do czynienia z jednoznaczną afirmacją Boga Jedynego, Pana wszystkich światów, Pana całej ludzkości. Innymi słowy, poprzez uległość Bogu, Islam próbuje przezwyciężyć ludzką skłonność do ulegania własnemu ego.

Pytanie, które musimy w tym miejscu postawić, brzmi: czy my - mieszkańcy planety Ziemia, żyjący w ostatniej dekadzie dwudziestego wieku - również powinniśmy szukać remedium na nękające nas dolegliwości pośród ich metafizycznych przyczyn i duchowych panaceów? Czyżby nadszedł dla współczesnego człowieka czas, aby pogłębić zrozumienie tego, co kryje się za ogromnymi wyzwaniami naszych czasów - wyzwaniami, na które nie wydaje się, aby istniały jakiekolwiek trwałe rozwiązania?

PIĘĆ WYZWAŃ

Postaram się udzielić odpowiedzi na te pytania, analizując pięć ważniejszych wyzwań, z którymi borykają się całe fragmenty społeczeństwa:

Nędza i bogactwo

W czasach współczesnych wciąż pogłębia się przepaść, dzieląca rzesze biedoty od nielicznych bogaczy. Miliony ludzi walczy o przeżycie w najróżniejszych częściach świata, podczas gdy garstka ich braci i sióstr pławi się w luksusie.

Za tą rażącą niesprawiedliwością naszych czasów kryje się całe mnóstwo uwarunkowań o charakterze ekonomicznym, technologicznym, politycznym, a nawet historycznym. Pośród najistotniejszych z nich znajdujemy:

Ale czy mogłoby istnieć także inne wytłumaczenie rosnącej między biednym a bogatym przepaści? Czy jedną z przyczyn nie jest obecna dominująca osobowość, nadmierny impet współczesnej cywilizacji? Obecna cywilizacja, bardziej niż którakolwiek w historii ludzkości, nieokiełznaną pogoń za bogactwem uczyniła jednym z najwznioślejszych celów życia. Idiotyczny wyścig w gromadzeniu bogactw traktuje się jako czynnik decydujący o wzroście i rozwoju. W żądzy zysku upatruje się impulsu dla postępu ekonomicznego i dobrobytu. Nawet chciwość nabrała cech zalety.

Doprawdy chciwość została jako cecha tak zniekształcona przez instytucje finansowe i bankowe, operacje marketingowe, kanały reklamowe i popyt konsumencki, iż nie uchodzi już ona za to, czym jest w rzeczywistości. Owa transformacja, a następnie usankcjonowanie chciwości jako nieodzownego elementu współczesnego trybu życia, jest jednym z najbardziej oszukańczych osiągnięć obecnej cywilizacji.

Fakt, iż chęć zysku czyni się cechą godną szacunku, jest poważnym naruszeniem nauk etycznych każdej religii na świecie. Podobnie gromadzenie bogactwa jako cel sam w sobie, pogoń za pieniądzem, traktowana jako jedyny sens i dążenie ludzkiej egzystencji, pozostają w sprzeczności z prawdziwymi celami życia, wyrażanymi we wszystkich wielkich filozofiach duchowych. Życie jest zbyt subtelne, aby ograniczyć je do prostackiej, ordynarnej hulanki, mającej zaspokoić wiecznie nienasycone materialne żądze gatunku ludzkiego.

To zapewne tłumaczy, dlaczego we wszystkich religiach akcentowano potrzebę panowania nad pożądaniem, czy poskramiania żądzy życia w luksusie tak, aby istota ludzka nie stawała się niewolnikiem niskich namiętności. Zaspokajanie swoich podstawowych potrzeb, nie zaś pośredniczenie w zaspokajaniu cudzych zachcianek - oto, co orędują liczne religie. Mahatma Gandhi rozumiał to dobrze mówiąc:

"Starczy dobra na tym świecie, aby zaspokoić potrzeby wszystkich ludzi, ale nie ich chciwość."3)

Filozofia rozwoju odrzucająca ludzkie potrzeby a dająca prym ludzkiej chciwości, z pewnością pogłębi nędzę, głód, choroby i ciemnotę. Za to nie istnieje żadna filozofia duchowa, która nie broniłaby sprawy ubogich. Jak ujmuje to Koran:

"Czy widziałeś tego, który za kłamstwo uważa religię? To jest ten, który z pogardą odpycha sierotę, który nie zachęca do nakarmienia biednego. Biada modlącym się, którzy są niedbali w swojej modlitwie, którzy tylko chcą być widziani, a odmawiają wspomożenia."4)

Chrześcijaństwo równie jasno ujmuje miłość Boga do ubogich. [...]

Z powyższej analizy wynika jasno, iż istnieje zasadnicza sprzeczność między spojrzeniem na świat, zawartym we wzorcu rozwoju przeważającym w naszych czasach, a wizji życia, zawartej w licznych tradycjach duchowych. Jest to sprzeczność nie do pogodzenia, jako że obejmuje ona podstawowe pytanie o sens i cel życia.

Represja polityczna

Zwróćmy teraz uwagę na następne wyzwanie. W wielu częściach świata stale utrzymuje się ogromne ograniczenie wolności politycznej. Tysiące ludzi gnije w więzieniach tylko dlatego, że odważyli się mówić o niesprawiedliwościach mających miejsce w ich społeczeństwie. Setki a może nawet tysiące ludzi zostało w ciągu ostatnich 45 lat (od czasu drugiej wojny światowej) brutalnie zamordowanych przez reżimy dyktatorskie na tej podstawie, iż dzielnie broniły takiej, czy innej, słusznej sprawy.

Eliminowanie i więzienie przeciwników politycznych oraz dysydentów jest możliwe głównie z tego powodu, iż elity rządzące w wielu krajach Azji, Afryki i Ameryki Łacińskiej skupiają całą władzę w swoich rękach. Podobne skupienie władzy pozwala im na samowolne działanie, bez konieczności odpowiadania przed kimkolwiek. Nawet w tych krajach, w których istnieje jakaś forma cyklicznych wyborów, odpowiedzialności publicznej jako uznanej zasady rządów demokratycznych, zazwyczaj się jej nie przestrzega.

Próbując zrozumieć ten stan rzeczy, moglibyśmy przebadać szeroki zakres czynników. Jednym z wyjaśnień mogłoby być istnienie usankcjonowanych interesów elit rządzących, opierających się na pragnieniu pozostania za wszelka cenę u władzy, lub z chęci wykorzystania swoich wpływów politycznych w celu wzbogacenia się, czy też na obydwu tych czynnikach. Innym wyjaśnieniem mógłby być brak przeciwstawnych im sił, na przykład w formie wolnych od kontroli egzekutywy - mediów, niezależnego sądownictwa, czy skutecznej opozycji. Autorytaryzm niektórych elit rządzących może być skutkiem kultury politycznej, kładącej słaby nacisk na kwestie wolności, różnorodność opinii, czy nawet indywidualności.

Jednak niezależnie od owych czynników powinniśmy również zbadać pewne duchowe aspekty problemu represji politycznej oraz autorytaryzmu. Czy odmawianie innym ludziom wolności słowa, stowarzyszeń i zgromadzeń, świadczy o tym, jak nisko elity rządzące oceniają owo zaszczytne miejsce, jakie zajmuje wolność w ich własnej tradycji duchowej? Czy to możliwe, aby owe elity, częstokroć wyobcowane z własnych tradycji, nie uświadamiały sobie, iż wolność i różnica zdań są uświęconymi wartościami, którym należy się stosowny szacunek? W Islamie, na przykład, wolność obrania sobie za cel walki o sprawiedliwość, nie tylko rozumiana jest jako uprawnienie, ale również jako obowiązek, jak zostało to ujęte w Koranie:

"Niech powstanie spośród was naród, który wzywa do dobra, nakazuje to, co jest uznane i zakazuje tego, co jest naganne. Tacy będą szczęśliwi!"5)

Ponadto skupianie władzy w rękach elit rządzących jest antytezą koncepcji władzy, którą odnajdujemy w większości filozofii duchowych. Żaden człowiek, nawet władca nie może sprawować władzy absolutnej. Władzę absolutną posiada jedynie Bóg; władza, którą posiadają ludzie, jest ograniczona, względna. I owa względna władza jest człowiekowi powierzona. Musi więc on odpowiadać przed Bogiem za sposób, w jaki ją wykonuje. Dobrze ilustruje to księga Hioba:

"A jeśli odmówiłem sprawiedliwości moim sługom, gdy mieli powód do skargi na mnie, co uczynię, gdy stanę przed Bogiem? Co odpowiem wezwany do zdania rachunku? Czyż ten, który stworzył mnie w łonie, nie stworzył także ich? Czyż nie ten sam uformował nas z wnętrza naszych matek?"

Te duchowe poglądy na władzę, wolność i odpowiedzialność mają bardzo znikomy wpływ na elity rządzące trzeciego świata. A jednak, by powstrzymać je w niepohamowanym nadużywaniu władzy, nie mamy innego wyboru, jak rozsiewać owe klejnoty naszych tradycji dla wykazania im, jak mylą się w swoich poczynaniach.

Konflikt etniczny

Zastanawiając się nad następnym wyzwaniem, dochodzimy do wniosku, iż ta sama przepaść istnieje pomiędzy ideałami ucieleśnianymi przez filozofie duchowe, a rzeczywistością, która panuje w społeczeństwach, których ludność twierdzi, że praktykuje owe filozofie. Konflikty etniczne stały się wspólnym rysem w wielu krajach na całym świecie. Zbiorowa rzeź wynikła z konfliktu etnicznego, czy to na Sri Lance, w Indiach, Libanie, Francji czy w Wielkiej Brytanii, jest zawsze świadectwem jadu czającego się w ludzkim sercu i zajadłości tkwiącej w ludzkim umyśle.

Ponownie przyczyn konfliktu grupowego doszukiwać się możemy w dominujących strukturach społecznych i polityce społecznej. Różnice ekonomiczne pomiędzy grupami etnicznymi, czy, co ważniejsze, świadomość ich istnienia, brak równowagi władzy politycznej między jedną zbiorowością a inną oraz towarzyszące mu jego odczuwanie, odmawianie autonomii podgrupom narodowym przez władzę centralną zdominowaną przez daną grupę etniczna, narzucanie jednorodności kulturowej przy istniejącej różnorodności etnicznej oraz temu podobne czynniki, tworzą okoliczności sprzyjające wybuchaniu konfliktów etnicznych.

Jednakże u podstaw tych konfliktów znajdują się pewne postawy, równie istotne jak same te konflikty. Większość konfliktów etnicznych dowodzi na przykład, że sprawiedliwość, której konkretna zbiorowość się domaga, ma często charakter sekciarski. Istnieje ona jedynie z punktu widzenia danej zbiorowości lub jej wycinków.

Sprawiedliwość sekciarska była często krytykowana przez rozliczne filozofie duchowe jako jedna z podstawowych przyczyn konfliktu międzygrupowego. Dlatego właśnie Koran nawołuje do sprawiedliwości niesekciarskiej, bezstronnej. Mówi On:

"O wy, którzy wierzycie! Trzymajcie się stale sprawiedliwości - zaświadczając to przed Bogiem - również względem was samych, albo względem waszych dzieci i krewnych, czy to będzie bogaty, czy biedny! - bo Bóg jest im bliższy. Przeto nie idźcie za namiętnością, abyście nie naruszyli sprawiedliwości. Jeśli lawirujecie i odwracacie się, to zaprawdę, Bóg jest w pełni świadomy tego, co czynicie!"6)

Jednym z głównych argumentów, broniących sprawiedliwości niesekciarskiej w Islamie jest fakt, że ludzkość stanowi jedność a ród ludzki jedną rodzinę. Jest to twierdzenie, które możemy znaleźć w wielu miejscach w Koranie.7) Ideał ludzkości będącej jedną wielką rodziną, ideał powszechnej sprawiedliwości i miłości, odnajdujemy w buddyzmie, konfucjonizmie, chrześcijaństwie, hinduizmie, sikhizmie, taoizmie i w prawie wszystkich pozostałych tradycjach. W powiązaniu warto byłoby zacytować wycinek z pism chińskiego filozofa, Mozi:

"Szlachetni tego świata, dążący do prawości, nie mają innego wyjścia, jak być posłusznymi woli Niebios. Ten, kto będzie jej posłuszny, będzie praktykował miłość uniwersalną, ten, kto będzie się jej opierał, ćwiczyć się będzie w miłości cząstkowej."8)

Zdolność do przekraczania sekciarskich ograniczeń, umiejętność bycia prawdziwie uniwersalnym w swej postawie, czy zachowaniu, jest zgodnie z tradycjami duchowymi, jednym z podstawowych wymogów dla zaistnienia harmonii etnicznej. Jest to, tak naprawdę, warunek sine qua non pokoju i szczęścia wewnątrz całej ludzkiej rodziny.

Degradacja środowiska naturalnego

Tu dobrnęliśmy do czwartego wyzwania, z którym boryka się współczesne społeczeństwo. Degradacja środowiska stała się w dniu dzisiejszym poważnym dylematem rządów i narodów na całym świecie. Uświadamiamy sobie, że wywołaliśmy gigantyczne szkody w powietrzu, atmosferze, rzekach, morzach, ziemi i lasach. Z powodu zniszczenia, jakie zasialiśmy własnymi rękami, nasze dalsze trwanie na tej planecie - będącej naszym jedynym domem - jest poważnie zagrożone. Na skutek własnej wynalazczości staliśmy się zagrożonym gatunkiem!

Typ uprzemysłowienia panujący nie tylko w pierwszym i drugim świecie, ale także w większości trzeciego, oraz rodzaj stosowanych tam technologii, jest częściowo odpowiedzialny za destrukcję naszego fizykalnego środowiska. Ekstrawagancki styl życia części średniozamożnej i zamożnej warstwy społeczeństwa oraz wzorce konsumpcyjne jemu towarzyszące również po części ponoszą tu odpowiedzialność.

Specyficzna polityka i praktyka dotyczące wyrębu lasów, rybołówstwa, prowadzenia gospodarstw, a nawet melioracji gruntów, mają także swój wkład w degradację środowiska.

Czy jest jednak również możliwe, aby degradacja środowiska była następstwem pewnego globalnego poglądu, który nakazuje postrzegać naturę jako przedmiot podboju, mający zostać podporządkowanym potędze władzy człowieka? Czy dlatego, że ów globalny pogląd kojarzony z postępem i rozwojem, szerzący się we wszystkich częściach świata, postrzega naturę jako odrębny od człowieka byt, to tak zwane siły postępu nie mają skrupułów w niszczeniu środowiska?

W tradycjach duchowych, czego nie trzeba podkreślać, istnieje intymna, niemal święta więź miedzy człowiekiem a naturą. Dla nich człowiek, wspólnota, natura i wszechświat, wszystkie są cząstkami pewnej większej jedności. Owa jedność jest na tyle głęboka, iż krzywdząc jedno z nich, rani się drugie. Inaczej to ujmując, bezczeszcząc przyrodę, deprawuje się człowieka. Albowiem istota ludzka i przyroda, jak rozumie to większość tradycji duchowych, obie są drogie Bogu będącemu ich Stwórcą.

Jedna z najbardziej udanych wykładni owych poglądów dotyczących człowieka, przyrody i Boga, pochodzi z indiańskiej tradycji duchowej. W r. 1855, indiański wódz, Seattle, w odpowiedzi na naciski ze strony prezydenta Stanów Zjednoczonych, dotyczące sprzedaży ziemi, która obecnie stanowi stan Waszyngton, odpowiedział:

"Jakże moglibyśmy kupić lub sprzedać niebo czy ciepło ziemi? Takie myśli są dla nas niepojęte. Nie posiadamy przecież świeżości powietrza czy bąbelków w wodzie. Każdy kąt tej ziemi jest święty dla mojego ludu. I świętym pozostaje w jego pamięci - od lśniących sosnowych igieł, przez piaszczyste plaże, mgły ciemnych, zadumanych lasów, aż po owadzie pieśni..."

"Wiemy, że biały człowiek nie rozumie naszego sposobu życia. Dla niego ziemia nie jest siostrą, ale wrogiem. Po zdobyciu jednego jej kawałka zmierza on ku następnemu..."

"Nasz Bóg jest tym samym Bogiem, którego wy czcicie. Jego miłosierdzie rozciąga się zarówno na białych ludzi, jak i na Indian. Ta ziemia jest Mu droga i dlatego niszczenie jej byłoby obrazą naszego Stwórcy."

"Biały człowiek ulegnie zagładzie. Jeśli będziecie nadal zanieczyszczać miejsce waszego wypoczynku, pewnego dnia obudzicie się pośród własnych odpadów. Gdy zostaną wybite bawoły, a dzikie konie okiełznane, gdy uświęcone zakamarki lasu zatruje ludzki fetor, będzie to koniec życia i początek śmierci."9)

Handel narkotykami i narkomania

Ostatni problem, który tu prześledzimy, to nielegalny handel narkotykami i narkomania - problem o zasięgu globalnym. Przekraczający granice państwowe nielegalny handel narkotykami stał się tak intratny, że w niektórych krajach Ameryki Łacińskiej dochód z tego brudnego interesu przewyższa inne wpływy. Nic więc dziwnego, że elity ekonomiczne, polityczne i wojskowe są w wielu krajach z nim bezpośrednio lub pośrednio powiązane. Rynek narkotykowy - czyli osoby uzależnione od rożnych rodzajów narkotyków - obejmuje ludzi różnych zawodów, choć znacząca ich część to młodzież. Narkomani to żywy - a raczej konający - dowód na to, jak łatwo w człowieku przygasić a nawet zdusić iskrę życia.

Jedną z głównych motywacji w handlu narkotykami stanowi niewątpliwie chęć zarobienia jak najwięcej w możliwie jak najkrótszym czasie. Pokusy konsumpcyjnie nastawionej, materialistycznej kultury dają gangsterom narkotykowym bodziec do podejmowania wszelkiego typu ryzyka. Jest to w pewnym sensie ta sama kultura, która wytwarza narkomanów, a przynajmniej znaczną ich liczbę. Albowiem materializm dwudziestego wieku poszukuje tysięcy sposobów na zaspokojenie potrzeb zmysłowych.

Czy narkomania stałaby się dla ludzkości tak poważnym zagrożeniem, gdyby współ-czesna cywilizacja była mniej materialistyczna, mniej zmysłowa a bardziej duchowa i transcendentna? Szczególnie gdyby młodzi posiadali jakiś duchowy fundament, czy podstawę moralną, czy byliby tak podatni, jak obecnie, na eksperymentowanie z narkotykami? Czy n. p. młodzież ze średnio i bardzo zamożnych domów na Zachodzie zażywałaby kokainę i marihuanę, gdyby zamiast przesadnej obsesji swoimi własnymi sprawami, miała silne poczucie odpowiedzialności wobec siebie samych i wobec społeczeństwa? Odpowiedzialność wobec siebie samego, czego nie trzeba podkreślać, jest istotnym aspektem większości filozofii duchowych. Częściowo z tej przyczyny, że każdy człowiek jest odpowiedzialny za siebie, niektóre religie zakazują spożywania alkoholu czy zażywania narkotyków. Przykładem tego może być, istniejący w sikhizmie i surowo przestrzegany przez jego wyznawców, zakaz zażywania narkotyków (wyłączając oczywiście środki medyczne).

Podobnie jak zażywanie narkotyków, handel nimi również pogwałca jedną z podstawowych zasad religii. Działalność gospodarcza, jak zresztą każda działalność, powinna kierować się jasno sprecyzowanymi zasadami moralnymi. Dlatego też handel narkotykami nie tylko jest nielegalny, ale jest przede wszystkim niemoralny. Jest niemoralny, ponieważ pasożytuje na upodleniu i niszczeniu człowieka. A działalność gospodarcza, która czerpie swą siłę z ludzkiego cierpienia nie może znaleźć miejsca w żadnej filozofii duchowej.

Na nieszczęście jednak, w większości systemów gospodarczych nieistotne jest rozważanie, czy jakieś przedsięwzięcie gospodarcze jest moralne, czy niemoralne, słuszne, czy nie, dobre, czy złe. Jest to jednym ze skutków wzrostu zachodniego kapitalizmu od wieku XVI oraz będącego jego późniejszym następstwem, podboju świata. To, co liczy się obecnie to, czy dane przedsięwzięcie jest w stanie zapewnić więcej niż przeciętne zyski.

Nasza analiza pięciu zasadniczych problemów niosących wyzwanie ludzkości w dniu obecnym wykazała, iż same czynniki ekonomiczne, polityczne czy socjologiczne, nie mogą wyjaśnić, dlaczego pewne problemy są tym, czym są. Upadek pewnych wartości, załamanie pewnych postaw, które są nierozerwalnie złączone z konkretnym światopoglądem - światopoglądem duchowym - również stanowią istotną część odpowiedzi.

Innymi słowy, aspekty ekonomiczny, polityczny i socjologiczny muszą zostać przebadane, przeanalizowane aż po samo sedno. W rzeczywistości częstokroć bolączka natury duchowej stanowi ukrytą przyczynę danego problemu ekonomicznego, czy politycznego. E. F. Schumacher miał rację twierdząc, iż:

"Nie ma problemu natury ekonomicznej i w pewnym sensie nigdy go nie było. Ale istnieje problem moralny."10)

Z autentycznej perspektywy duchowej nie istnieje faktyczne rozróżnienie pomiędzy problemami ekonomicznymi czy moralnymi, politycznymi czy etycznymi. Wszelka doczesna działalność, czy to natury ekonomicznej, politycznej, społecznej, czy innej, jest jedynie odzwierciedleniem ducha. Jak to kiedyś zauważył Muhammad Iqbal:

"Duch szuka sprzyjających okoliczności w tym, co naturalne, tym, co materialne i tym, co świeckie. Zatem wszystko, co świeckie, jest zarazem uświęcone u podstawy swego istnienia."11)

Postrzegana w tym świetle dychotomia między tym, co świeckie a tym, co uświęcone, czy też w tym przypadku tym, co materialne a tym, co duchowe, traci na znaczeniu. Gdy raz przyjmiemy ten punkt widzenia, zaczniemy doceniać znaczenie duchowej wizji życia (jako wartości i jako procesu) wyczerpującej i wszechstronnej zarazem. Zacznie ona obejmować wszelkie aspekty ludzkiego bytu. Jest to wizja posiadająca taką siłę, iż powinna ona nas natchnąć nowym ideałem człowieka.

Teraz pozostanie nam stworzenie owej duchowej wizji człowieka:

Oto niektóre spośród zagadnień, które postaramy się prześledzić w dalszej części tego rozdziału.

DUCHOWA WIZJA CZŁOWIEKA - CHARAKTERYSTYKA

Powinno stać się jasne, na podstawie naszej dotychczasowej dyskusji, iż elementem podstawowym naszej duchowej wizji człowieka jest wiara w Boga. Rozwiązania, które podsunęliśmy dla owych pięciu wyzwań współczesności - powściąganie chciwości i zachłanności, ograniczanie władzy, akcentowanie sprawiedliwości uniwersalnej, uznanie jedności człowieka i natury oraz zapewnienie solidnej podstawy moralnej każdej działalności gospodarczej i nie tylko gospodarczej - mają za ostateczny punkt odniesienia Boga. Część spośród przez nas przedstawionych w tej analizie idei również jest blisko związana ze świadomością Boga. Jedną z takich idei jest transcendencja, inną znowóż prymat wartości absolutnych.

Jednakże wagi idei Boga nie ustalamy jedynie poprzez nasze reakcje na współczesne problemy. Bóg jest zasadniczym elementem życia takiego, jakim je odbieramy. Wierząc w Boga uznajemy, że człowiek jest z natury istotą duchową. Musi on więc żyć zgodnie z wartościami duchowymi. A co za tym idzie, ostateczne przeznaczenie człowieka ma również duchową naturę.

Jeśli ujmiemy to inaczej, oznacza to, iż ci z nas, którzy podpisują się pod duchową wizją człowieka, udzielą mniej więcej takich samych odpowiedzi na pięć podstawowych pytań dotyczących ludzkiego bytu:

- Skąd jestem?

Pochodzę od Boga, jestem tworem wiecznej potęgi twórczej Boga.

- Kim jestem?

Jestem zastępcą Boga, wysłannikiem, zaufaną osobą Boga.

- Dlaczego tu jestem?

Jestem tu dla spełnienia obowiązku powierzonego mi przez Boga, dla wypełnienia woli Boga.

- Jak mam wypełnić ten obowiązek?

Stosując się do wszystkich wartości i zasad, które Bóg poprzez wieki objawiał prorokom i mędrcom. Owe wieczne, uniwersalne wartości i zasady są dla ludzkości wskazówką od Boga.

- Gdzie stąd pójdę dalej?

Wrócę do Boga, aby zostać osądzonym za moje czyny w tym życiu.

"Znamienne jest, iż sławni mistycy ze wszystkich wielkich tradycji duchowych udzielali w rożnych epokach prawie identycznych odpowiedzi na większość tych pytań."12)

Gdy raz postanowimy określić cel i sens życia w ten sposób, jesteśmy wówczas zobowiązani wykazać naszą całkowitą lojalność w stosunku do Boga - w stosunku do Niego ponad i przed wszystkim i wszystkimi. Oddanie Bogu wypiera wówczas oddanie sobie, rodzinie, krewnym, przyjaciołom, klasie, wspólnocie, narodowi, kulturze i religii. Bóg ma pierwszeństwo przed politykami, klerem a nawet przed przywódcami duchowymi. Potwierdzając oddanie Bogu odmawiamy oddania dla władzy i pozycji, bogactwa i luksusów. W tym punkcie należy zaznaczyć, iż ostateczne oddanie Bogu nie oznacza, że człowiek nie może, czy nie będzie mógł oddać się czemuś innemu. Ale oznacza to, iż każde inne zobowiązanie będzie podporządkowane wierności Bogu.

Przekładana na język życia codziennego wierność Bogu miałaby wyrażać się w wytrwałym stosowaniu uniwersalnych wartości duchowych, takich jak miłość, współczucie, sprawiedliwość, wolność, uczciwość, godność i temu podobne. Wyrażałaby się w pewnych postawach będących istotą zachowania jednostkowego oraz w pewnych zasadach odnoszących się do życia społecznego. Osoba oddana Bogu szczerze zaopiekuje się biedakiem, chorym czy samotnym, którego napotka w swej podróży przez życie.

Podobnie włączy się ona w walkę o zapewnienie wolności słowa czy o zapewnienie równego podziału dóbr w jej społeczeństwie. Innymi słowy, oddanie Bogu, powinno być synonimem prawego postępowania, bowiem w ostatecznym rozrachunku, to czyny danej osoby, a nie słowa, które wypowiada, kształtują jej duchowość.

Gdy sprawiedliwe zachowanie wynikłe z wiary w Boga staje się istotą duchowości, znaczenie, jakie dana osoba przydaje rożnym wymiarom swojej religii również ulegnie przemianie. Rytuały, formy i symbole, nadal zachowując swoja rangę, przestaną wyznaczać charakter danej religii. Wieczne, uniwersalne wartości, trwałe niezmienne zasady wewnątrz danej tradycji religijnej, nabiorą większego znaczenia.

Gdy nastąpi owa przemiana, bariery dzielące jedną religię od drugiej zaczną się powoli załamywać.

Z pewnością wyznawcy różnych religii nie będą już widzieć w Bogu swojej prywatnej własności. Ani Bóg, ani prawda, ani łaska, nie będą już postrzegane jako monopol wybranej wspólnoty religijnej. Sekciarski Bóg sekciarskich filozofii religijnych ustąpi przed prawdziwie uniwersalistycznym Bogiem prawdziwie uniwersalistycznych filozofii duchowych. Będzie to Bóg całej ludzkości, Bóg całego wszechświata.

Uznając istnienie jednego i tego samego Boga wszystkich ludzi, łatwiej będzie za-akceptować jedność ludzkości. Zgodnie z Islamem, właśnie jedność ludzkości, jedność wszechświatów, jest odzwierciedleniem jedności samego Boga. Nosi ona w tej religii nazwę Tawhid. Jest to idea znajdująca wymowny wyraz również w innych duchowych tradycjach. To "ostateczna, niepodzielna rzeczywistość, która manifestuje się we wszystkich rzeczach, i której częściami są wszystkie rzeczy. W hinduizmie zwana jest Brahmanem, w buddyzmie Dharmakaja, w taoizmie Tao."13)

Jako że jedność ludzkości jest przejawem jedności Boga, owej Ostatecznej Rzeczywistości, jest więc świętym obowiązkiem człowieka, jako bożego powiernika, pielęgnować tę jedność wewnątrz ludzkiej rodziny. W tych okolicznościach historycznych nie istnieje zadanie mające większe znaczenie dla ludzkości. Człowiek powinien więc postrzegać je - czyli osiągniecie jedności gatunku ludzkiego - jako szczególną odpowiedzialność powierzoną mu przez Stwórcę.

Aby wypełnić powierzone mu zadanie, człowiek musi przede wszystkim wytoczyć walkę sobie samemu. Musi postarać się pokonać egocentryzm i egoizm, które powstrzymują go przed ową altruistyczną miłością i współczuciem, które są tak niezbędne dla ukształtowania prawdziwej jedności pomiędzy różnymi grupami i wspólnotami. Równie ważne jest to, aby wyeliminował on uprzedzenia kulturowe, wypaczenia religijne, które zaciemniają i zniekształcają mu obraz "drugiego człowieka". Musi się również pozbyć mitów dotyczących płci oraz snobizmów klasowych, które niekiedy wpływają na jego ocenę tych, których nie uznaje on za "swoich". Oznacza to, iż jednostka musi usiłować się zreformować, ulec transformacji zanim będzie usiłowała przyczynić się do zjednoczenia ludzkości.

Szerzej zakrojona walka społeczna dla osiągnięcia jedności ludzkości będzie nie mniej imponująca. Jak zaznaczyliśmy we wcześniejszej części tej rozprawy, jedność jest możliwa tylko jeżeli zostaną wyeliminowane wszelkie tzw. nienaruszalne prawa podsycające dychotomie etniczne, religijne, klasowe i państwowe. Władza, czy to ekonomiczna, technologiczna, polityczna, kulturowa, czy intelektualna, powinna również być podzielona według sprawiedliwego i słusznego kryterium pomiędzy grupy, wspólnoty, regiony i państwa. Innymi słowy, będzie musiała toczyć się nieustająca walka o wykorzenienie niesprawiedliwości dzielących ludzką rodzinę.

Gdy różnorodne przeszkody na drodze do osiągnięcia jedności, zarówno na poziomie indywidualnym, jak i zbiorowym, zostaną usunięte, człowiek, jako boży powiernik kierowany wizją inspirowaną jego duchowym dziedzictwem, będzie musiał pracować nad podtrzymaniem owej jedności. Koncepcje uniwersalistycznego Boga całej ludzkości, człowieka jako bożego wysłannika, uniwersalnych wartości duchowych, wszystkie stałyby się częścią integralną tej duchowej wizji jedności. Dodatkowo, każdy człowiek posiadałby prawa i obowiązki wynikłe z owych uniwersalnych wartości. Prawa i obowiązki te również służyłyby zjednoczeniu ludzkości.

Tak więc przedstawia się nasza doskonała wizja człowieka - boży wysłannik usiłujący wypełnić wolę Boga poprzez osiągniecie jedności rasy ludzkiej, a w dalszej perspektywie, jedności wszystkich rzeczy.

DUCHOWA WIZJA CZŁOWIEKA - ZNACZENIE

Po naszkicowaniu duchowej wizji człowieka powinniśmy teraz oszacować jej znaczenie dla jednostki i społeczeństwa.

Punkt pierwszy:

Jako że wiąże ona kwestie i realia społeczne z Bogiem, nadaje problemom naszych czasów zasadniczy wymiar duchowy. Wykazaliśmy, iż bez tego wymiaru nasze rozumienie problemów, w obliczu których stoimy, pozostałoby nadzwyczaj niepełne. Jak ujął to nieżyjący już Dag Hammarskjold:

"Bóg jest wygodną formułką na półkach życia: jak książka, zawsze pod ręką, lecz rzadko używana."14)

Punkt drugi:

Nasza wizja nie cierpi na braki innych, świeckich poglądów na świat, ponieważ jest holistyczna i uniwersalna. Będąc wynikiem wielkich tradycji duchowych, nasza wizja człowieka bierze pod uwagę nie tylko życie z całą jego złożonością, ale również śmierć i życie po śmierci. W przeciwieństwie do tego, świecka filozofia, taka jak marksizm, ma bardzo niewiele do powiedzenia na temat śmierci, która z resztą jest jednym z niewielu pewników w życiu. Częściowo jest tak, ponieważ filozofia ta wyrosła z "niedoskonałej wizji Karola Marxa."15)

Do pewnego stopnia może to także wyjaśniać, dlaczego w niewiele ponad sto lat po śmierci Marxa, intelektualna podstawa jego filozofii legła w gruzach. Natomiast głębokie spostrzeżenia dotyczące ludzkiego zachowania zawarte w rożnych filozofiach duchowych, niektórych mających po kilka tysięcy lat, są tak samo nowe i ożywcze, jak wtedy, gdy przedstawiano je po raz pierwszy. Taką właśnie siłę mają ponadczasowe prawdy, wyrosłe z rzadkiej duchowej intuicji.

Punkt trzeci:

Jako że nasza duchowa wizja jest prawdziwie uniwersalna, może ona odegrać wielką rolę w zbliżaniu różnych religijnych i kulturowych wspólnot wewnątrz danego społeczeństwa. To, samo w sobie, jest już znaczące, jako że większość dzisiejszych społeczeństw jest w mniejszym czy większym stopniu wielowyznaniowa i wielokulturowa.

Filozofia, której wezwanie ogranicza się tylko do konkretnej wspólnoty, nie będzie w stanie posłużyć za siłę integrującą przy ogromnej różnorodności religijnej i kulturowej. Jedynie duchowa filozofia wykraczająca poza określone tradycje religijne, a którą jednocześnie da się z nimi identyfikować poprzez uniwersalne wartości zawarte w owych tradycjach, będzie w stanie utrzymać różne grupy razem.

Punkt czwarty:

Poza tym, problemy, którym stawia czoła człowiek wewnątrz konkretnych społeczeństw, tak jak to widzieliśmy, stają się coraz bardziej globalne. Ów zasięg problemów ekonomicznych, politycznych i społecznych wymaga globalnego odzewu. Podstawą dla owego globalnego odzewu mogłaby być uniwersalna filozofia społeczna.

Mówiliśmy, dlaczego taka filozofia musi mieć silną podstawę duchową. W rzeczy samej, uniwersalna filozofia o duchowych korzeniach jest bardziej do tej globalnej funkcji przystosowana, niż inne filozofie, z tej prostej przyczyny, iż ujawnia wspólne wszystkim ludziom człowieczeństwo. Nie ma wątpliwości, iż właśnie to człowieczeństwo musi stanowić kamień węgielny każdej filozofii usiłującej ludzkość zjednoczyć. Każdy z nas musi uznać za truizm, iż:

"Najistotniejszym rysem istot ludzkich jest ich człowieczeństwo. Człowiek jest człowiekiem zanim jeszcze stanie się danym jego typem: czarnym, białym, buddystą, konfucjonistą, Żydem czy gojem, intelektualistą czy bez zainteresowań w tym kierunku. Najistotniejsze ludzkie doświadczenia są uniwersalne i nieuniknione Każdy z nas musi się urodzić i umrzeć. Trudność bycia istotą świadomą oraz niezgłębioność wszechświata, w którym się znajdujemy, są jednakie dla intelektualistów i ludzi bez wykształcenia. Istoty ludzkie z obu tych grup są konfrontowane z tymi samymi nieubłaganymi faktami życia."16)

Punkt piąty:

Nasza duchowa wizja ma jeszcze jedną zaletę. Podnosząc rangę człowieka, nie czyni z niego jednak centrum wszechświata.

Poprzez uznanie człowieka bożym wysłannikiem, bożym namiestnikiem, człowiekowi dana zostaje władza, chwała i pozycja. A jednocześnie nie jest on panem tego co, zostało mu powierzone, ponieważ odpowiada przed Bogiem i jest Bogu podporządkowany.

Usytuowanie człowieka w takiej relacji z Bogiem ma zapewnić, iż sam nie stanie się pewnego rodzaju "bogiem". W humanizmie świeckim człowiek jest często postrzegany jako Pan wszystkiego. Przyroda, świat, wszechświat - jak to już zauważyliśmy wcześniej - oczekują jego podboju. Wszystko, co stworzone, istnieje dla jego przyjemności.

Z kolei nasza wizja człowieka wymaga od niego pokory. Ale nie jest to pokora, która uczyniłby z niego bezradną igraszkę sił natury, czy służalczego niewolnika losu. Człowiek może kierować i kontrolować przeznaczenie, ponieważ jest przecież bożym wysłannikiem. Jest obdarzony rozumem i świadomością i jest zdolny do największych osiągnięć.

Punkt szósty:

Jednocześnie nasza wizja uznaje, że człowiek, niezależnie jak wysoko wyniesiony w swej randze, nie może wypełniać bożego posłannictwa jeśli nie jest gotów do przemiany wewnętrznej.

Przemiana jednostki, reformowanie samego siebie, jak to omówiliśmy w tym rozdziale, jest istotnym elementem naszej filozofii. W tym miejscu ponownie uświadamiamy sobie, że jeśli chodzi o kwestie "wnętrza" człowieka, filozofie duchowe bardzo różnią się od filozofii świeckich. Jako całość filozofie świeckie kładą bardzo niewielki nacisk na reformowanie siebie samego.

Nawet jeśli usiłują przeprowadzić taką reformę, to działają poprzez mechanizm samokrytyki, która analizuje wpływ postawy czy działania jednostki na innych członków grupy, ale nie zagłębia się w sedno jej głębszej istoty, która może być odpowiedzialna za jej postrzeganie świata. W tradycjach duchowych to poprzez refleksję nad tym, co nadzmysłowe, poprzez ciche porozumienie z ową Ostateczną Rzeczywistością - poprzez modlitwę i medytację - człowiek usiłuje zmienić samą podstawę swego charakteru.

Przemiana charakteru dokonana w ten sposób jest ważniejsza niż wszystkie zewnętrzne osiągnięcia istoty ludzkiej. Jest to pogląd wyrażany przez prawie każdego proroka czy myśliciela. [...]

Punkt siódmy:

Nie oznacza to, że przemiana społeczeństwa jest nieistotna. Opis naszej duchowej wizji człowieka na poprzednich stronach wyjaśnił wyczerpująco, dlaczego człowiek musi czynnie uczestniczyć w walce o unicestwienie tych struktur społecznych, które zagradzają drogę do prawdziwej wolności, sprawiedliwości i jedności. Nasza duchowa wizja - trzeba to bez ustanku podkreślać - nie może uznać pojęcia "duchowo nieskazitelnego" widza, medytującego nad fizycznym i społecznym cierpieniem, które przypadło w udziale jego współtowarzyszom. Wręcz przeciwnie, uczciwa analiza rożnych filozofii duchowych ujawnia, iż niemal wszystkie one są zwolenniczkami zaangażowania i poświecenia dla politycznych, ekonomicznych i społecznych wyzwań rzuconych człowiekowi. [...]

Nasza duchowa wizja człowieka idzie nawet dalej. Wg niej, jak to podkreślaliśmy, istota ludzka może wzbogacić swoją duchowość jedynie poprzez walkę społeczną.

DUCHOWA WIZJA CZŁOWIEKA - TRUDNOŚCI

Choć umiemy już wykazać znaczenie duchowej wizji człowieka, jest to jednak koncepcja, której wiele wpływowych ugrupowań jak również pojedynczych ludzi nie zaakceptuje z łatwością.

Większość ludzi podążających tropem tradycyjnych interpretacji religii czułoby się niezręcznie w obliczu naszej koncepcji Boga uniwersalistycznego i uniwersalnej duchowości. Woleliby na przykład Boga widzieć jako cześć swojej prywatnej własności - jest to kwestia, o której już wcześniej wspominaliśmy. Krytykując ową postawę wewnątrz teologii chrześcijańskiej (w równej mierze można odnieść to do innych religii) ksiądz Wesley Ariarajah argumentuje:

"Teologia chrześcijańska winna pozwolić Bogu być Bogiem; nie powinna usiłować Boga posiąść jak posiada się ziemię. Nie możemy Go przecież ogrodzić i powiedzieć: Chcecie poznać Boga - tym wejściem proszę. To nie my posiadamy Boga na własność, to On posiada nas i razem z nami - wszystko co stworzył."21

Ale nie tylko tradycjonaliści pośród chrześcijan, muzułmanów czy żydów będą mieli zastrzeżenia do naszej uniwersalistycznej wizji duchowej. Również zagorzali zwolennicy etyki świeckiej, przekonani, iż religia, w jakiejkolwiek formie, powinna być utrzymywana z dala od areny publicznej, byliby zaniepokojeni tą próbą oparcia społeczeństwa na duchowej podstawie. Niektórzy stwierdziliby zapewne, że oznacza ona powrót do teokracji.

Nic nie mogłoby być odleglejsze od prawdy. Z definicji duchowa, uniwersalistyczna wizja świata, nie może opierać się na żadnym konkretnym dogmacie. Ani też nie mogłaby znaleźć się pod kontrolą żadnej elity teologicznej. Jest to ten typ wizji, którą cechuje brak zasad czy uregulowań zakorzenionych w jakiejś konkretnej tradycji religijnej.

Jesteśmy raczej orędownikami porządku społecznego, w którym polityka, prawo i instytucje państwowe byłyby natchnione i kierowane uniwersalistyczną wizją duchową człowieka. Sama wizja została już szczegółowo przedstawiona w innej części tego rozdziału. Nie ma też w niej nic, co sugerowałoby, iż mogłaby ona doprowadzić do teokracji czy do powstania państwa wyznaniowego, w takim rozumieniu tego pojęcia, jakie się przyjęło.

Duchowa wizja człowieka winna być postrzegana jako alternatywa dla istniejącego świeckiego, materialistycznego, konsumpcyjnego i utylitarnego obrazu człowieka.

Jest to obraz dominujący w pierwszym, drugim i trzecim świecie, niezależnie od ideologii panującej w danym społeczeństwie. Można wręcz powiedzieć, że nawet w społeczeństwach o pewnej aktywności religijnej, człowiek jest w praktyce postrzegany jako zwykłe "żyjące konsumpcją zwierzę", nienasycone w swych pragnieniach, lub jako wydajny element machiny produkcyjnej. Nasza duchowa wizja usiłuje zmienić tę sytuację tak, aby człowiek dostrzegał szlachetniejszą, subtelniejszą stronę swojej natury.

Pomijając tych, którzy nie umieją wykroczyć poza tradycyjne interpretacje religii oraz tych, którzy sprzeciwiają się duchowości mającej być podstawą społeczną, istnieją też inni, którzy mogliby się poczuć zagrożeni naszą wizją człowieka.

Zwolennicy nacjonalizmu na przykład, postrzegaliby naszą wizję jako zagrożenie dla ich ideologii. I w pewnym sensie mieliby rację.

Nacjonalizm jako ideologia wymaga absolutnego, całkowitego oddania państwu na-rodowemu. Stanowi to antytezę dla naszej wizji, jako że ostatecznym punktem odniesienia ludzkiej lojalności jest Bóg. Podobnie dla tych z nas, którzy podpisują się pod uniwersalistyczną wizją duchową, nasza wspólna ludzka tożsamość ma znaczenie zasadnicze. Ale nacjonalizm inaczej postrzega tożsamość. Jedyną tożsamością, jaka liczy się dla państwa narodowego, to tożsamość, którą ono nadaje swoim obywatelom. Państwo narodowe oczekuje od swoich obywateli przystosowania się w każdych warunkach do wymogów tożsamości narodowej. O istocie i charakterze owej tożsamości i o tym jak powinno się dostosować do jej wymogów często decydują dominujące elity narodowe.

Elity narodowe także niezmiennie określają czym jest "interes narodowy" czy czym powinny być "dążenia narodowe". Bywają czasy, w których ów "interes narodowy" koliduje z podstawowymi zasadami moralnymi, w innych znów tzw. "dążenia narodowe" pogwałcają podstawowe wartości etyczne. Dlatego właśnie wizja jednostki i społeczeństwa plasująca uniwersalne duchowe wartości ponad narodem, zawsze będzie drażnić zwolenników ideologii nacjonalistycznej.

Większość socjalistów również czułaby dyskomfort w obliczu naszej wizji człowieka. Nie umieliby wczuć się w filozofię bazującą na duchowej koncepcji człowieka. Ani też nie umieliby zrozumieć, dlaczego tak wielkie znaczenie miałoby zostać przydane Bogu, owej Transcendentnej Rzeczywistości. Prymat przyznany absolutnym wartościom moralnym również nie harmonizowałby z większością nurtów myśli socjalistycznej.

Ale jeszcze pewniej od nich naszą wizję odrzucą ci, którzy oddają się kultowi bogactwa i dobrobytu. Niemal wszystko w owej wizji kłóciłoby się z interesami reprezentowanymi przez to, co z grubsza rzecz ujmując, możnaby nazwać ideologią kapitalizmu. Mówiliśmy już o owym wychwalaniu żądzy zysku, obsesji wokół maksymalizacji dochodów, namiętności w gromadzeniu bogactw - wszystkie te cechy, będące zaletami w społeczeństwie kapitalistycznym - w duchowej wizji człowieka uchodzą za wady.

Jednak nie oznacza to, że nie ma w owej wizji miejsca na bogactwo, kapitał, własność czy dochody. W pewnych granicach, nabywanie własności byłoby do przyjęcia. Póki byłoby ono wynikiem uczciwej pracy, osiąganie rozsądnego zysku nie musiałoby być moralnie naganne. Natomiast to, co wszystkie duchowe filozofie potępiają, to kult bogactwa i pogoni za pieniądzem. A ponieważ kapitalizm, jako ideologia i jako styl życia, kieruje się nieokiełznaną żądzą bogactwa i zysku, nigdy nie zaakceptuje on filozofii dążącej do wyznaczania granic żądzom czy panowania nad chciwością.

Powinno stać się jasne w tym momencie, iż nasza duchowa wizja człowieka w pełni kłóci się z dominującymi ideologiami naszych czasów.

DUCHOWA WIZJA CZŁOWIEKA - KIEŁKUJĄCA NADZIEJA

Mimo powyższego, na horyzoncie pojawiają się pewne oznaki niosące nadzieję - szczególnie, jeśli odwrócimy uwagę od dominujących w społeczeństwie sił a skupimy ją na nurtach drugoplanowych.

Wspólnoty pierwotne

W ostatnich latach, w rożnych częściach świata pojawiły się liczne grupy wojujące o prawa ludów pierwotnych, walczących o przetrwanie wobec naporu elitarnego postępu. Chociaż na początku owe grupy były głównie zainteresowane prawami tubylców do ziemi, do niektórych z nich zaczęło docierać, iż wspólnoty, z którymi pracowali posiadają głębokie wartości duchowe, zakorzenione w stylu życia i poglądach na świat, które cechują czułość i współczucie. Skłoniło to niektórych do zadania sobie pytania, czy przynajmniej pod pewnymi względami ludzkie życie mogłoby wyglądać inaczej.

Grupy ochrony środowiska

Takie stawianie współczesnego stylu życia pod znakiem zapytania jest bardziej wyraziste pośród niektórych grup zainteresowanych ochroną środowiska, tak w Azji jak i na Zachodzie. Masowe niszczenie środowiska przez obecny typ rozwoju, doprowadził do poszukiwania alternatywnych wartości i wizji społeczeństwa.17) W wielu wypadkach "zieloni" przekonani byli, iż ratunek tkwi w duchowym spojrzeniu na świat, łączącym człowieka z przyrodą. W ostatnich latach wyłoniły się nawet nowe grupy deklarujące profil "eko-duchowości".

Działacze pokojowi

Jak w przypadku "zielonych", również aktywiści walczący o pokój, szczególnie w Europie, zaczęli przy okazji walki skierowanej przeciw broni nuklearnej i programowi "Gwiezdnych Wojen" dostrzegać, iż podstawowe przesłanki, na których wybudowane zostało współczesne społeczeństwo, muszą ulec przemianie, jeśli ma zostać osiągnięty trwały pokój. Urbanizacja i industrializacja, które cechują naszą epokę, tworzą pewne postawy, odpowiedzialne po części za rozwój psychiki militarystycznej. Aby zmienić obecną sytuację - zgodnie z tym, co twierdzą niektórzy aktywiści - wszystkie przejawy współczesnego życia społecznego powinien przeniknąć nowy system wartości ukształtowany na podstawie duchowego spojrzenia na świat.

Ruchy feministyczne

Ruchy feministyczne wędrowały ku duchowości dwoma różnymi drogami. Rozwijając się na gruncie niepokoju o prawa kobiet i o charakter zdominowanego przez mężczyzn społeczeństwa, niektóre ruchy feministyczne zaczęły uświadamiać sobie, że sytuacja nie ulegnie zmianie na lepsze o ile struktury, a co ważniejsze - towarzyszące im wartości, nie ulegną globalnej przemianie. W obecnych, zdominowanych przez mężczyzn społeczeństwach pewne wady - jak np. chęć kontroli i tendencja do narzucania władzy - które nie tylko skierowane są przeciw kobietom, ale również przeciw ludzkości i przeciw duchowości. Tak więc walka o wyeliminowanie męskiej dominacji i stworzenie bardziej egalitarnego systemu społecznego jest pewnego rodzaju przyczynkiem do stworzenia bardziej ludzkiego i bardziej duchowego społeczeństwa.

Ale to nie tylko męska dominacja zmusiła kobiety do zastanowienia się nad alternatywnymi wartościami. W niektórych społeczeństwach prawa religijne dyskryminujące kobiety skłoniły je do poszukiwania i zrozumienia wartości i zasad w ich własnych religiach, dotyczących roli i praw kobiety. Przez pogłębienie wiedzy o swojej religii, niektóre z tych kobiet stają się bardziej świadome tej bardziej oświeconej, bardziej racjonalnej wersji religii, która była dotąd, dzięki zacofanemu konserwatyzmowi męskich elit religijnych, ukryta przed okiem ogółu. To odkrycie, dokonywane na nowo, odkrycie tego, co religia naprawdę oznacza, teraz właśnie ma miejsce pomiędzy muzułmankami w Egipcie, Pakistanie, Europie Zachodniej i Ameryce Północnej.18)

Obrońcy praw człowieka

W porównaniu z ruchami wyzwolenia kobiet, obrońcy praw człowieka muszą tak naprawdę dopiero ustanowić związek pomiędzy sprawami, o które walczą a duchowością. Ci nieliczni, którzy to już zrobili, działają głównie w Azji oraz na mniejszą skalę w Ameryce Łacińskiej.

W Azji np. istnieje garstka ugrupowań występujących w obronie praw człowieka - w Indiach, na Sri Lance, Filipinach, w Indonezji i Korei Południowej - które usiłują określić prawa człowieka w kategoriach wartości duchowych zawartych w ich tradycjach religijnych.19) Inne starają się rozszerzyć znaczenie praw człowieka, aby przystosować je do wymagań ich własnych kultur i religii oraz do wymogów ich własnych warunków politycznych i ekonomicznych. Jako przykład mogą posłużyć niektórzy obrońcy praw człowieka w Indiach i Pakistanie nadzwyczaj świadomi faktu, iż związki międzyludzkie i międzywspólnotowe w ich kulturach odzwierciedlają silne poczucie zaangażowania w zobowiązania społeczne, zaangażowanie większe niż w prawa jednostki. Podobnie - jak wykazały to zmagania licznych społeczności w Bangladeszu, Indiach czy na Filipinach - prawa danej grupy do ziemi, religii, kultury i tożsamości są czasami daleko ważniejsze od praw jednostki.

Z naszej analizy owych pięciu grup, zainteresowanych, każda na swój sposób, alternatywnymi wartościami duchowymi i kulturowymi, jedno wynika jasno. Żadna z nich nie skupiła się od początku na wartościach duchowych czy na duchowym spojrzeniu na świat. Było to raczej zainteresowanie, rozwijające się w miarę jak wspólnoty pierwotne, grupy ochrony środowiska, działacze na rzecz pokoju, ruchy wyzwolenia kobiet i obrony praw człowieka, zagłębiały się we własne programy. Jednocześnie, niektóre kwestie, którym musiały stawić czoła, zmusiły je do pogodzenia się z ich własnymi tradycjami kulturowymi i duchowymi. Aż do dzisiaj, mimo ich zainteresowania wartościami duchowymi, żadna z tych grup nie przyjęła poszukiwań duchowości uniwersalnej za swój cel nadrzędny.

Reformy religijne

Jedynymi grupami, które zdają się być bezpośrednio zaangażowane w nową interpretację tradycji duchowych w celu wyłowienia z nich elementów uniwersalnych i postępowych, są grupy związane z konkretnymi religiami. Praca, którą niektóre z nich wykonują, daje wielką nadzieję na przyszłość. Przyjrzymy się teraz niektórym ich staraniom.

Pośród chrześcijan, niektóre ugrupowania z Ameryki Łacińskiej, Filipin, Korei Południowej, Europy Zachodniej i Ameryki Północnej, są zaangażowane w energiczną reinterpretację życia Jezusa, dla wykazania, iż w religii zawsze istniał silny nurt społeczny. Szczególnie niektórzy katolicy, od czasu drugiego soboru watykańskiego we wczesnych latach sześćdziesiątych, uczynili z emancypacji biedoty swoje święte duchowe zadanie. Usiłowali jednocześnie propagować pogląd, iż sprawiedliwość i pokój to kwestie uniwersalne, przekraczające granice religii czy kultury.

Także we wspólnocie protestanckiej rośnie zaangażowanie w sprawę harmonijnej koegzystencji z naturą, sprawiedliwego porządku ekonomicznego, współuczestnictwa w polityce i zrównoważonych kontaktów etnicznych. Dowodem tego jest sprawne funkcjonowanie sekcji wewnątrz Światowej Rady Kościołów [W.W.C.]

Również wewnątrz wspólnoty muzułmańskiej rodzi się gorliwy wysiłek na rzecz nowej interpretacji Islamu w taki sposób, aby jego wieczna, uniwersalna treść została jasno i głośno wypowiedziana. Ugrupowania i ludzi mających takie uniwersalne, postępowe podejście do Islamu można spotkać w Indonezji, Indiach, Egipcie, Algierii, Tunezji, Zachodniej Europie i Ameryce Północnej. W chwili obecnej nie stanowią one głównej siły w świecie muzułmańskim. Ściśle rzecz ujmując, światopogląd w świecie muzułmańskim jest zdominowany wstecznym i konserwatywnym myśleniem, kładącym nacisk na rytuał, symbolikę, formę i ceremonie. Religijny nurt odrodzeniowy wśród muzułmanów jedynie umacnia ową tendencję. Mimo to muzułmanie o poglądach postępowych i uniwersalistycznych, choć nieliczni, nadal odważnie mówią o Islamie miłującym wolność, orędującym sprawiedliwość, głoszącym współczucie, zachęcającym do zdobywania wiedzy, sprzyjającym jedności wewnątrz rodziny ludzkiej poprzez miłość do Boga i prawe życie.

Tak jak chrześcijanie i muzułmanie, tak i grupy buddystów i hinduistów dążą do wzmocnienia uniwersalistycznej tradycji w obu tych religiach. Na Sri Lance, w Tajlandii i Północnej Korei istnieją grupy buddystów, którym poprzez reinterpretację własnych świętych pism udało się w pewnym stopniu wydobyć z religii wyższe wartości takie jak miłość do ludzkości, współczucie dla biednych, nacisk na powściąganie własnych żądz, szacunek dla różnicy poglądów.

Także w Indiach istnieją hinduiści głęboko zaangażowani w uniwersalistycznego ducha religii. Chcą oni, aby hinduizm uległ reformom, które odzwierciedliłyby dążenie do egalitaryzmu i dbałości o wolność jednostki oraz sprawiedliwość społeczną zawarte w starożytnych Wedach. Szkoda, że hinduiści o podejściu reformatorskim są w dzisiejszych Indiach w takiej mniejszości.

Niezależnie od tego jak sprawy się mają, owe małe grupy buddystów, chrześcijan, hinduistów i muzułmanów mają zasadniczą rolę do odegrania w ukształtowaniu przyszłości ludzkości. Poprzez ich wysiłki i wysiłki im podobnych, wewnątrz poszczególnych religii, wielkie tradycje duchowe odkryją swe uniwersalne wartości i ich duchowe przesłanie. Wkład różnych grup alternatywnych w ten wysiłek, czy to w dziedzinie pokoju, czy praw człowieka, będzie równie istotny. Razem będą być może zdolne wykształcić wspólną duchową wizję człowieka.

Jedynie wspólna duchowa wizja będzie w stanie zjednoczyć ludzkość. Tylko dzięki takiej wizji zrozumiemy, że boska prawda jest uniwersalnym darem od Boga. Używając wymownych słów Kalam Azada, jednego z najszlachetniejszych obrońców duchowości uniwersalnej:

"Na [boską prawdę] wyłączności nie ma żadna rasa, lud czy grupa religijna, ani nie jest ona przekazywana wybiórczo za pośrednictwem jakiegoś konkretnego języka. Bez wątpienia wytworzyliście między sobą granice narodowościowe, geograficzne i rasowe. Ale boskiej prawdy nie da się dzielić w ten sposób. Owa prawda nie nosi żadnego znamienia narodowościowego, ani nie nakłania do żadnych zobowiązań rasowych, geograficznych czy do grupowych przynależności. Jak zrodzone z Boga Słońce, opromienia ona każdy zakamarek na Ziemi i promieniuje na wszystkich z tą samą siłą. Jeśli chcecie ją posiąść, nie idźcie szukać w jakimś konkretnym miejscu. Albowiem była ona dostrzegalna wszędzie a wyraz znajdowała w każdej epoce. Przestańcie czcić waszą wspólnotę, ojczyznę, język czy ugrupowanie. Czcijcie jedynie Boga i szanujcie Jego uniwersalną prawdę. Prawda o Bogu, niezależnie od miejsca czy formy w jakich się ją spotyka, jest waszym bogactwem, a wy jesteście jej spadkobiercami."20)

Chandra

BIBLIOGRAFIA

  1. Aldous Huxley, Filozofia Wieczysta, wyd. Pusty Obłok, Warszawa, 1989, s. 181.
  2. Thomas Merton, Myśli w samotności, wyd. Znak, Kraków, 1975, s. 11.
  3. Mahatma Gandhi, India of My Dreams.
  4. Koran, Józef Bielawski, wyd. Państwowy Instytut Wydawniczy, Warszawa, 1989 sura Al - Maun 1 - 7.
  5. Koran, Józef Bielawski, wyd. PIW, Warszawa, 1989, sura Al - I mran 104
  6. Koran, Józef Bielawski, wyd. PIW, Warszawa, 1989, sura Anisa 135
  7. Theodore de Bary, Wing, tsit Chan i Burton Watson - Sources of Chinese Tradition.
  8. Ven Bup Jung, Man and Nature.
  9. E. F. Schumacher, A Guide for the Perplexed.
10. Mohammad Iqbal, The Reconstruction of Religious Thought in Islam.
11. Frithjof Schuon, The Transcendent Unity of Religions.
12. Frithjof Capra, Tao Fizyki, wyd. Zakład Wydawniczy "Nomos", Kraków, 1994, s. 137.
13. Dag Hammarskjold, Drogowskazy, wyd. Społeczny Instytut Wydawniczy "Znak", Kraków, 1981, s. 14
14. Alexis Carrel, Man, the Unknown.
15. Arnold Toynbee i Daisaku Ikeda, Choose Life.
16. Wesley Ariarajah, The Bible and People of Other Faiths.
17. Chandra Muzaffar, Changing Life - styles Today and Tomorrow.
18. "Women Living under Muslim Laws", dziennik wydawany we Francji przez międzynarodową sieć solidarności kobiet muzułmańskich.
19. Chandra Muzaffar, Ethnicity, Ethnic Conflict and Human Rights in Malaysia.
20. Mewlana Abul Kalam Azad, The Terjuman al - Quran.



REFLEKSJE - ZB nr 11(156)/2000, październik 2000
Wydawnictwo "ZB" | Okładka | Spis treści ]