Wydawnictwo "ZB" | Okładka | Spis treści ]

POLEMIKI - OPINIE - KOMENTARZE - ZB nr 12(157)/2000, listopad 2000

EUROPA "NAWIEDZONYCH"?

W ZB nr 10(155)/2000 w artykule p. Jarosława Hebla pt. "Chrześcijańska wizja Europy" znalazło się następujące zdanie: "Papież od dawna podkreśla wielką wartość europejskiej integracji, czego np. w naszym kraju nie chcą widzieć nawiedzone środowiska katolików skupionych wokół Radia >Maryja< i >Naszego Dziennika<". P. Hebel przynajmniej częściowo mija się z prawdą. Nie słucham Radia "Maryja", natomiast "Nasz Dziennik" zdarza mi się czytać w miarę regularnie, zatem stwierdzić mogę, że wielokrotnie środowisko tego pisma dostrzegało podkreślaną przez Ojca Świętego wielką wartość integracji europejskiej. Podkreślało tę wartość wtedy, gdy zachodzące procesy integracyjne miały jakikolwiek związek z chrześcijańską wizją Europy, czyli jednością opartą o wspólną kulturę i etos religijny, co tak mocno akcentuje papież.

Wielokrotnie pisano na łamach "Naszego Dziennika" także o zjawiskach, które z Europą ufundowaną w oparciu o jedność kulturową i religijną oraz wynikające z nich zasady konstytuowania ładu społecznego nie miały wiele wspólnego. Pisano zatem o takiej formie integracji europejskiej, która służy do ekonomicznego drenażu i eksploatacji słabszych krajów europejskich (np. Polski), pisano także o wartościach przyświecających instytucjom i przywódcom Zjednoczonej Europy będących zaprzeczeniem chrześcijaństwa, pisano o utopijnych projektach jednoczenia Europy w oparciu o zapisy traktatu z Maastricht. Jednym słowem, podkreślano na lamach tego pisma, że Europa jednoczona pod dyktando kręgów wielkiego biznesu i technokratów ma niewiele wspólnego z tą wizją europejskiej jedności, którą kreśli Jan Paweł II, lecz bliżej jej do tego, co papież określa mianem "cywilizacji śmierci".

Na łamach pisma wielokrotnie można też było znaleźć materiały, których autorzy wyraźnie opowiadali się za jednością Europy - jednak nie spod znaku scentralizowanego, biurokratycznego super-państwa, lecz opartą o niezależne, suwerenne państwa współpracujące w oparciu o dobrowolne, czasowe porozumienia*. Tak na marginesie: czy najbardziej demokratyczny, mający na uwadze dobro obywateli kraj europejski, jakim jest Szwajcaria, jest zamieszkany przez same "nawiedzone środowiska katolików", skoro z wyboru pozostaje poza Unią Europejską, której dzisiejszą formę krytykuje "Nasz Dziennik"? A może Szwajcarzy to nie Europejczycy? A może zarówno Szwajcarzy, jak i redaktorzy "Naszego Dziennika" potrafią dostrzec, że dzisiejsze pomysły jednoczenia Europy w rzeczywistości szkodzą prawdziwej jedności kontynentu, jego mieszkańcom, wszystkim państwom europejskim? Jeśli tak, to życzyłbym sobie, aby w Polsce, i w Europie jak najwięcej było takich "nawiedzonych katolików" jak w "Naszym Dzienniku". Może wtedy Europa byłaby naprawdę Europą, nie zaś wasalem Stanów Zjednoczonych, poletkiem doświadczalnym technokratów i rynkiem zbytu dla wielkich korporacji.

Remigiusz Okraska



*) cała argumentacja p. Hebla w tym punkcie jego tekstu jest typowa dla tych środowisk, którym wydaje się, że mają monopol na określanie wizji jedności Europy. Sądzą one, że skoro ktoś nie zgadza się z ich wizją jedności, to jednocześnie neguje samą jedność. Nie jest to jednak jednoznaczne: można być za jednością Europy i przeciwko Unii Europejskiej (np. hasło wyborcze Jana Łopuszańskiego brzmiało: "Europa - tak! Unia Europejska - nie!"). Zwolennicy integracji z UE na wzór traktatu z Maastricht nie mają monopolu na postawę prozjednoczeniową, tak jak feministki nie mają monopolu na przejmowanie się losem kobiet, marksiści na obronę praw robotników itd.

EKOLOGICZNA WIZJA PRZYSZŁOŚCI

Pod takim właśnie tytułem "Trybuna" (z 30.10. br) doniosła o naradzie środowisk ekologicznych SLD, na której powołano Radę Ekologiczną ŚRODOWISKO I ROZWÓJ jako pierwszą platformę programową tej partii. Platformę mającą sprzyjać współpracy organizacji pozarządowych i środowisk ekologicznych z SLD i administracją. Rada ma się ponownie zebrać w kwietniu. Zaś na jej pierwszym posiedzeniu zajęto się m.in. takimi sprawami jak gospodarka wodami płynącymi oraz ocena trzyletniego już funkcjonowania ustawy o ochronie zwierząt. Mówiono też o tak ważnych problemach jak ograniczenie emisji zanieczyszczeń powietrza generowanych przez motoryzację, do czego też wydatnie przyczynia się regres transportu szynowego, jak też o potrzebie uczynienia komunikacji publicznej konkurencyjną względem indywidualnej. SLD chce integrować środowisko ekologiczne oraz stać się lobby pilnującym spraw ekologii.

Można by się tylko cieszyć z tego rodzaju zamierzeń, gdyby nie w pełni uzasadniona nieufność środowiska ekologicznego wobec całej polskiej klasy politycznej, jak dotąd względem spraw ochrony środowiska dość obojętnej. Wprawdzie proekologiczne deklaracje pojawiały się stosunkowo najczęściej ze strony UW, jednak nie przekładały się one na jakiekolwiek liczące się działania proekologiczne. Chyba jednak najgorzej spisuje się na tym odcinku AWS, przy czym szczyt (a może raczej dno) osiągnął tutaj min. Tokarczuk (o jego roli w obłędnym zamierzeniu budowy tamy nieszawskiej pisałem już w ZB nr 156), a PKE i LOP zgłosiły wobec niego społeczne wotum nieufności (Biuletyn PKE nr 9'2000).

Andrzej Delorme

"Z ROZWAŻAŃ O NICZYM..."

Siedziałem na ławce w parku i czytałem. Pogoda była ładna, a ja nigdzie się spieszyłem. Obok przechodził jakiś facet i być może poczuł we mnie bratnią duszę - grunt, że powiedział kilka słów. Zapytał mianowicie, co czytam, na co pokazałem mu okładkę książki. Były to "Wzory listów angielskich", tu nieco się zdziwił i zadał nowe pytanie, które z kolei mnie wprawiło w podobny stan: "Czy palisz (...)?" Odpowiedziałem raczej przeciągle - "Nie" (prywatnie nie uznaję dragów), a jednocześnie w myślach ubzdurało mi się stwierdzenie: "Jestem wolny".

Tutaj dopiero przyplątał mi się dylemacik - przecież ktoś może sobie myśleć, że właśnie "na czymś" jest wolny. Nie będę w tym miejscu się rozwodził nad problemem, czym jest "wolność" (zresztą, kto to wie do końca?). Pewne jest, że wolność absolutna nie jest możliwa, człowiek powiązany jest ściśle ze swoim ciałem, co jest jego podstawowym ograniczeniem. Dodatkowo wyniesione z domu, szkoły, otoczenia kanony zachowań, normy etyczne, kulturowe itd. uniemożliwiają całkowitą wolność. Wydaje się, że jedynie świadome działania, a nie ulotne substytuty szczęścia w postaci związku chemicznego, prowadzą do...

Ktoś może zapytać, co to ma wspólnego z szeroko rozumianą ekologią. Właśnie odpowiadanie samemu(ej) sobie na tego typu pytania jest treścią ekologii. Jest ona bowiem sposobem na życie, a możliwość samostanowienia, to, iż nie jest się od niczego uzależnionym, że można powiedzieć: "Nie, dziękuję, nie zażywam, nie palę, nie biorę" - pozwala być wolnym. Jeżeli ktoś nie potrafi zapanować nad swoimi słabościami, jak może być warty zaufania? Przecież nie może ufać nawet sobie.

Jan Andrukiewicz




POLEMIKI - OPINIE - KOMENTARZE - ZB nr 12(157)/2000, listopad 2000
Wydawnictwo "ZB" | Okładka | Spis treści ]