ZB 10(168), grudzień 2001
ISSN 1231-2126, [zb.eco.pl/zb]
Polemiki - opinie - komentarze
 

Nieodpowiedzialność

Polskie społeczeństwo zżera choroba, która dotyka wszystkie sfery - zwyczajnych zjadaczy chleba, polityków i społeczników. Tą chorobą jest nieodpowiedzialność.

Pragniemy wpływać na decyzje władz, tych najwyższych i lokalnych, ale umywamy ręce, gdy chodzi o wzięcie odpowiedzialności nawet za nasze własne życie. Chcemy by "ktoś" zrobił nam dobrze ;), ale nie lubimy by nas łączono z jakąkolwiek decyzją. Od decydowania są przecież decydenci. My tylko mieszkamy w tym kraju. Jednocześnie wymagania mamy takie, że nawet w społeczeństwie superobywatelskim byłyby one niezwykle trudne do spełnienia, o ile w ogóle możliwe. Ale realizm to też nie my. Wolimy śnić o tym, ze "ktoś" przyjdzie i za nas odwali brudną robotę. Owa nieodpowiedzialność, zwana też spychologią, to filozofia w dużym stopniu tzw. staczy - tych co stoją z boku i mają bez przerwy jakieś krytyczne uwagi, ale nawet palcem nie kiwną, by samemu coś zrobić. Dla nich wszystko jest "nie tak" - "za duże", "za małe", "za kolorowe", "za szare". Na sugestię by sami coś zrobili odpowiadają wzruszeniem ramion, ironicznym uśmieszkiem i całą masą wymówek. Nie idą na wybory "bo nam się nie podobają politycy", nie angażują się w działania społeczne bo "tylko frajer pracuje za friko", nie uczą się języków obcych bo "nie będziemy w Polsce gadać po angielsku", nie czytają książek bo "naczytaliśmy się lektur w szkole" itp. Cynicznie żyją na cudzy koszt ograniczając swoją aktywność do polowania na następny zasiłek czy inną zapomogę.

Pomimo, iż ta grupa jest dość liczna - spójrzmy na wskaźnik bezrobocia - może nie byłoby aż takiego problemu, gdyby tylko do niej ograniczała się ta choroba. Niestety, również politycy są nosicielami tego wirusa. Widać to wyraźnie po rozmiarach obecnej dziury budżetowej, po skutkach uchwalanych lekkomyślnie ustaw, wydawanych przez lokalnych polityków (wojewodowie, burmistrzowie itp.) rozporządzeń i decyzji. Zasada "po nas choćby potop" ma się całkiem dobrze i nie widać, by w najbliższym czasie coś się w tej kwestii zmieniło.

Najbardziej bolesne jest to, iż zjawisko to rozwija się bujnie również w ruchu społecznym. Fakt, jest to związane z trudną sytuacją ekonomiczną i koniecznością większej aktywności zawodowej ze strony wolontariuszy, co odbija się na jakości i intensywności działań. Jednakże nie jestem w stanie zrozumieć i racjonalnie uzasadnić faktu regularnego ignorowania, żeby nie rzec - OLEWANIA - wyborów samorządowych. Mówię to z pełną odpowiedzialnością za słowa, gdyż po raz kolejny moja inicjatywa - tym razem w Warszawie - stworzenia koalicji wyborczej organizacji pozarządowych do wyborów lokalnych w przyszłym roku, została zignorowana. Nie będę przebierał w słowach, gdyż mam dość NIEODPOWIEDZIALNOŚCI W RUCHU SPOŁECZNYM. Uważam takie zachowanie za kompletne zaprzeczenie idei społecznikostwa, nieodpowiedzialne i niedojrzałe. Liderzy ruchu społecznego najwidoczniej wolą być postrzegani jako warchoły, zadymiarze i w ogóle NARZEKACZE, którzy potrafią tylko protestować, pikietować, blokować, a propozycje kreatywnych działań można u nich policzyć na palcach u rąk. Nieustanna kontestacja - oto czym jest obecnie ruch społeczny w Polsce. Żadnej kreatywności, żadnej próby wzięcia choćby cienia odpowiedzialności za rozwiązywanie problemów społeczności lokalnych. Niech z działań się tłumaczy "władza", po co nam ten problem, nie? Już kiedyś użyłem tego słowa i użyję go jeszcze raz, nie obawiając się konsekwencji z tego tytułu, bo mogę uzasadnić jego użycie - SMARKATERIA. Ruch społeczny zatrzymał się w rozwoju na poziomie oseska i nie chce dorosnąć. Wstyd...

Ryszard Kukiełka
skory@wp.pl

Echa zamierzchłej przeszłości

Władysław Kielan, przewodniczący Komisji Robotniczej Hutników związku zawodowego "Solidarność" w Hucie im. Tadeusza Sendzimira, wypowiadając się publicznie ws. środków zaradczych podejmowanych wobec narastających trudności tego zakładu, wspominał także, że "powraca temat zamknięcia części surowcowej HTS" (o czym doniósł "Nasz Dziennik" z 4.12.2001 w notce "Krok ku koncernowi").

Skłania to do możliwie krótkiego przypomnienia dziejów tej idei, dzisiaj motywowanej racjami ekonomicznymi, ale powstałej przed laty jako proekologicznej, jako że to właśnie metalurgiczna produkcja surowcowa niosła największe zagrożenia dla zabytków Krakowa oraz dla zdrowia i jakości życia jego mieszkańców.

W maju 1981 r. upubliczniono projekt likwidacji części surowcowej ówczesnej Huty Lenina, firmowany wspólnie przez NSZZ "Solidarność" i Polski Klub Ekologiczny (PKE). W ówczesnych warunkach komunistycznego panowania nie miał on szans realizacji, a po recydywie komunizmu w wyniku wprowadzenia stanu wojennego sama idea takiej restrukturyzacji Huty znikła z publicznego dyskursu.

Wróciła po 10 latach, już w niepodległej Polsce, napotykając nieoczekiwanie na opór m.in. ze strony jej współautorów zgłaszających ongiś projekt z ramienia PKE (sic!). Z początkiem lat 90-tych zasiadali oni w Prezydium Zarządu Głównego PKE i z tej to pozycji wystąpili z nową "proekologiczną ekspertyzą" wspierającą starania Huty (już przemianowanej na "im. Sendzimira") o budowę linii do ciągłego odlewania stali (cos), wprawdzie zmniejszającą nieco uciążliwość dla środowiska, ale utrwalającą surowcowy charakter zakładu, (której uciążliwości dla środowiska nie daje się w całości wyeliminować!). Zajęte stanowisko uzasadniali potrzebą zachowania jak największej ilości miejsc pracy w kombinacie. Uzyskali w tym solidarne wsparcie ze strony pozostałych członków Prezydium ZG PKE, a ich "ekspertyzę" zarekomendowano pod firmą PKE ówczesnemu premierowi J. K. Bieleckiemu (który na wysłane do niego pismo ZG PKE nie raczył nawet odpowiedzieć).

Te haniebne (jak na organizacje mieniącą się być ekologiczną!) praktyki starałem się zdemaskować m.in. na łamach ZB 5(23)/91 (Jak dawna nomenklatura w barwach ekologii broni huty w Krakowie), a później całą tę aferę prezentowałem przy różnych okazjach: najobszerniej w mojej książce "Antyekologiczna spuścizna totalitaryzmu" (Kraków 1995), gdzie też załączyłem jej najważniejszą dokumentację. Główni "bohaterowie" afery wprawdzie odeszli niebawem z PKE, ale z różnych względów (które trudno byłoby tu omawiać) nie udało się jej rozliczyć do końca na gruncie PKE.

Tymczasem cos w Hucie zbudowano (oczywiście z publicznych funduszy!), co jednak nie uchroniło zakładu przed pogłębiającymi się z biegiem czasu kłopotami ekonomicznymi, przybierającymi od pewnego czasu wręcz dramatyczny charakter (trudności płatnicze, rysująca się perspektywa upadku). Nie uchroniło też zatrudnienia, ciągle spadającego.

W latach 90-tych media informowały o opiniach kanadyjskiej firmy konsultingowej zalecającej likwidację części surowcowej Huty ze względów ekonomicznych. Tak więc idea ta w ciągu 20 lat ciągle powraca, czy to z powoływaniem się na racje ekologiczne (które legły u jej narodzin), czy też ekonomiczne (już w warunkach gospodarki rynkowej). Sama Huta zaś, mimo postępującego spadku produkcji (zbawiennego dla sytuacji ekologicznej Krakowa) twardo figuruje na krajowej liście zakładów najbardziej dla środowiska uciążliwych (nazywanej też "czarną listą").

Na kanwie najświeższego wystąpienia Wł. Kiliana należało zatem przypomnieć tę, nieco już zacierającą się w pamięci, przeszłość zmagań ze skutkami wszechstronnie dla Krakowa zgubnego, narzuconego miastu uprzemysłowienia na modłę stalinowską.

Andrzej Delorme

Twórcza akcja młodych

logo Klub Galeria TAM

Klub Galeria TAM ul. Jagiellońska 11 w Krakowie - nastrojowa piwnica pod restauracją "Cechowa" - klub magazynu "Ha!art".

Zapraszamy na KONCERTY, SPEKTAKLE, WYSTAWY, SPOTKANIA LITERACKIE, FILMY, DYSKUSJE i WYKŁADY, a także na KAWĘ, PIWO i WINO w nieco mrocznej scenerii, tworzonej przez demoniczne rzeźby Andrzeja Sieka.

W Klubie można nabyć książki Wydawnictwa Krakowska Alternatywa / Kolekcja Ha!art, najnowsze numery pisma "Ha!art" i ZB.

Osobom z własnymi, niezależnymi koncepcjami twórczymi (zwłaszcza w dziedzinie muzyki) oferujemy miejsce do popisu!

Kontakt:

Piotr Grzesik
wintron@wp.pl
0/608-171-710
0-12/637-92-84
  Piotr Marecki
piotrmarecki@poczta.onet.pl



 
Wydawnictwo "Zielone Brygady" [zb.eco.pl]
Fundacja Wspierania Inicjatyw Ekologicznych [fwie.eco.pl]