Strona główna 

ZB nr 11(17)/90, październik '90

EKONOMIA EKOLOGICZNA

Ekonomia wolnorynkowa zakłada swobodę w rabunkowym eksploatowaniu zasobównaturalnych. Założenie to nieco zdezaktualizowało się, gdy okazało się, że zasobyZiemi nie są nieskończone. Ale dbałość o czystą wodę czy powietrze w wydaniuwolnorynkowym to tylko ekonomiczna konieczność zagwarantowania niezbędnych surowcówczy też warunków działalności gospodarczej. Dbałość o ekologię zaczyna się wtakiej gospodarce dopiero wtedy, gdy naprawdę nie ma już innego wyjścia. Próbuje sięnawet stosować "spychotechnikę" - czyli albo bezpośrednio wysyłać odpadki inieczystości do innych państw, lub pośrednio przez przesuwanie do nich szkodliwej dlaśrodowiska produkcji.

Ekonomia ekologiczna opiera się na zupełnie innych zasadach. Punktem wyjścia jestoczywiście myślenie globalne: przy analizie każdej decyzji lub działania należycałościowo rozpatrzyć jak wpłynie to na środowisko naturalne (czyli na nas), ale wperspektywie pomnożenia jednostkowego wyboru przez np. 4 mld ludzi i sto tys. lat. W tymujęciu pozornie ekologiczna budowa zapory wodnej jest właściwie marnotrawstwem energiizużytej na budowę, oraz powoduje nieodwracalne zniszczenia środowiska. Natomiast nicnie stoi na przeszkodzie, aby korzystać z odnawialnych źródeł energii: słońca,wiatru, pływów wodnych, masy roślinnej (biogaz, alkohol) itp.

Praktycznym instrumentem wymuszającym gospodarowanie ekologiczne może być podatekekologiczny, którego wielkość zależy od szkodliwości danej działalnościgospodarczej dla środowiska. Przykładowo: produkcja kauczuku naturalnego mogłaby byćobciążona 5 -krotnie niższym podatkiem niż kauczuku syntetycznego, tak aby opłacałosię produkować tylko ten naturalny. Podatek ekologiczny byłby nierówny, ale choćczęściowo sprawiedliwy - karałby tych, którzy dotychczas bogacili się kosztem innych,niszcząc i zatruwając środowisko naturalne.

Ekonomia ekologiczna inaczej pojmuje tzw. rozwój gospodarczy. Dotychczasowy podstawowymiernik wzrostu gospodarczego - przyrost produktu narodowego brutto - traci sens. Wgekonomii ekologicznej rozwój gospodarczy może następować przy spadku produktunarodowego brutto. Podstawowym miernikiem rozwoju staje się bowiem, nieco niewymierne,zaspokojenie potrzeb społecznych, a nie produkcja dla produkcji. Potrzeby społecznerozumiane są tu w ujęciu głębokiej ekologii - ogólnie będzie to zaspokojenie takichpotrzeb, które nie naruszają porządku Natury.

Dobrą ilustracją praktycznej realizacji ekonomii ekologicznej może być propozycjaRuchu Promocji Wegetarianizmu w zakresie rolnictwa i polityki żywnościowej. Otóż przyupowszechnieniu odżywiania wegetariańskiego wartość produkcji rolniczej zdecydowanieby spadła: przede wszystkim w wyniku likwidacji ogromnie kosztownej, zbędnej,niszczącej środowisko "produkcji" mięsa. Poza tym możliwe byłoby całkowiteprzestawienie rolnictwa na uprawy ekologiczne, naturalne - bez nawozów sztucznych iśrodków ochrony roślin. I znów zmniejszyłoby to marnotrawstwo energii i zatrucieśrodowiska. Łańcuch korzyści z upowszechnienia racjonalnego odżywianiawegetariańskiego jest wręcz nieskończony. Wymieńmy tu choćby możliwość likwidacjiwiększości tradycyjnego przetwórstwa żywności, np. konserw, koncentratów, likwidacjaprodukcji cukru lub jej drastyczne ograniczenie przez odpowiedni podatek ekologiczny itd.W okresie przejściowym właśnie podatek ekologiczny wymuszałby określone zmiany. I taknp. wielkość podatku przy produkcji ekologicznej zboża i warzyw byłaby minimalna - np.1, produkcja nowalijek w szklarni - podatek 3, produkcja wieprzowiny - podatek 15.

Tak drastyczne zmiany w rolnictwie i odżywianiu byłoby dla zwolenników nadużywaniaNatury i siebie bolesnym ciosem. Rezygnacja ze schabowego, drastycznie mniejszadostępność słodyczy czy Coca Coli, byłaby dla niektórych wręcz niemożliwym dozaakceptowania ciosem w wolność osobistą. Jednak w skali społecznej te zmianyoznaczałyby życie w czystszym środowisku, likwidację marnotrawstwa energii i zbędnegonakładu pracy, zdecydowaną poprawę zdrowia - m.in. praktyczną eliminację wielu tzw.chorób cywilizacyjnych spowodowanych niewłaściwym trybem życia, głównienienaturalnym odżywianiem.

Ekonomia ekologiczna to dążenie do poprawy jakości życia, a nie dążenie dokonsumowania jak największej ilości dóbr. Jest ona bardzo łatwa do wprowadzenia -wystarczy tylko by naprawdę Zieloni zdobyli odpowiednią ilość miejsc w Parlamencie iprzegłosowali niezbędne ustawy. Reszta zrobi się sama.

Krzysztof Żółkiewski
Ruch Promocji Wegetarianizmu
Tysiąclecia 80/141
40-871 Katowice

P.S. Już po wymyśleniu przeze mnie zasad ekonoimii ekologicznej zapoznałem się zartykułem Jonathona Porritta "Zanim bluff zostanie ostatecznie zdemaskowany"zamieszczony w London Calling No 3/90. Autor jest działaczem ruchu Przyjaciół Ziemi.Okazało się, że moje pomysły na temat ekonomii ekologicznej są dość naturalne - bodo podobnych wniosków niezależnie dochodzą dość różne osoby...

Oto fragment w/w artykułu:

"Koncepcja wzrostu ekonomicznego jest użytecznym narzędziem, które jednakzostało mocno nadużyte przez polityków i ekonomistów (...) Stało się najważniejszymcelem do którego dążą wszystkie społeczeństwa przemysłowe. Ale jeśli wzrostekonomiczny nie jest celem samym w sobie, jakie są naprawdę cele, dla którychspołeczeństwa powinny się poświęcać? (...) Poza podstawowymi potrzebami socjalnymijest cały zakres mniej definiowalnych ludzkich potrzeb, które jednak mają znacznyudział w tworzeniu prawdziwej wartości naszego życia: posiadanie przyjaciół,życzliwych sąsiadów, poczucie bezpieczeństwa, kulturalne i rekreacyjne potrzeby,czyste powietrze i woda, dostęp do Natury, spokój wewnętrzny itp. (...) W tymkontekście samo dążenie do wysokiego poziomu produktu narodowego brutto lub poziomuprodukcji i konsumpcji nie ma istotnego związku z zaspakajaniem tych potrzeb. (...)

Przez ostatnie kilka lat dyskutowanie na temat pojęcia 'podtrzymywalności' (zasobów- przyp. K. Ż.) stało się modne wśród polityków zajmujących się ekologią,którzy starali się znaleźć właściwą definicję. A przecież koncepcja'podtrzymywalności' jest bardzo prosta: oznacza ona po prostu zdolność do utrzymaniaczegoś przez czas nieograniczony - nie do końca tygodnia, końca dekady czy nawet wieku,ale nieskończenie długo. Pogląd, że współczesne rolnictwo jest choć w małymstopniu samopodtrzymywalne, jak to twierdzą zwolennicy rolnictwa przemysłowego, jestmylący. Współczesne rolnictwo zależne jest od masowych dostaw wyczerpywalnychprzecież paliw płynnych, a metoda uprawy gleby, przy której jest ona 'wydobywana' możetrwać tylko do jej wyczerpania się.

Rzeczywiście, koncepcja 'podtrzymywalnego wzrostu' jest sama w sobie sprzeczna: wzrostekspotencjalny (liczby ludności czy ilości produkcji, lub konsumowanych dóbr) nie możebyć podtrzymywany nieskończenie czerpiąc z ograniczonych zasobów. (...) Alepodtrzymywalny rozwój jest możliwy. Produkcja drewna może być utrzymywananieskończenie, cykl po cyklu. Podobnie produkcja żywności przez rolnictwo ekologiczne.Energię możemy czerpać z odnawialnych zasobów: słońca, wiatru, fal, przypływówitd.

To jest kierunek, w którym powinniśmy obecnie podążać i to bardzo szybko, jeślichcemy uniknąć tragedii".


ZB nr 11(17)/90, październik '90

Początek strony