ZB 3(171), marzec 2002
ISSN 1231-2126, [zb.eco.pl/zb]
Recenzje
 

Niezapomniane miejsca...

Tereny objęte ochroną są kluczowymi elementami przyrody i współczesnego krajobrazu. Ich walorów ekologicznych oraz estetycznych nie sposób nie zauważyć. Wnoszą one wkład w dziedzictwo przyrodnicze.

Wiele obszarów ma charakter wyjątkowy. Począwszy od r. 1965 Rada Europy przyznaje im Dyplom Europejski, wyróżniając rezerwaty przyrody, parki narodowe i inne zakątki nietkniętej cywilizacją natury. Poprzez Dyplom podkreślone zostają nieocenione walory przyrodnicze, a także konieczność ich ochrony. Wyróżnienia zostają przyznane na okres 5 lat, po których mogą być one odnowione na podstawie decyzji Komitetu Ministrów, poprzedzonej oceną i rekomendacją grupy specjalistów.

W nr 6 "Dyplomu Europejskiego" zamieszczone zostały krótkie notatki o obszarach i zwierzętach, objętych szczególnym statusem prawnym, zakazującym ich "ucywilizowania". Obok tekstów znajdują się zdjęcia opisywanych roślin, zwierząt i malowniczych krajobrazów. "Groźba utraty Dyplomu powstrzymuje przed podejmowaniem takich działań, które mogłyby zagrażać integralności chronionych obszarów, działa jednak również jako zachęta do stałej poprawy mechanizmów ochrony. To z kolei przyczynia się do umocnienia prestiżu Dyplomu, którego utrata miałaby znaczący, negatywny oddźwięk w opinii społecznej." (s. 8).

Na zdjęciach możemy podziwiać przepiękny widok m.in. na szczyt Col du Soufre, Grande Sassiere i jezioro Fours w Parku Narodowym Vanoise we Francji, jezioro Haukilampi w Parku Narodowym Seitseminen w Finlandii, widok Renu i Równiny Kolońskiej z Drachenfels wraz z zamkiem Drachenburg z 1889 r. na pierwszym planie (Rezerwat Przyrody Siebengebirge w Niemczech), Wzgórza Szenas (Węgry), piękny klasztor Weltenburg nad brzegiem Dunaju (Weltenburger Enge, Niemcy), Rezerwat Przyrody Wurzacher Ried (Niemcy), Dąb Skalny (Rezerwat Przyrody Isola Montecristo, Włochy), Parki Naroowe Bullero i Langviksskar (Szwecja), liczne fotografie Parku Narodowego Ecrins (m.in. szczyt Olan (3564 m n.p.m.), Francja), Berezyński Park Narodowy (Białoruś), Rezerwat Przyrody Sasso Fratino (Włochy), tereny Karpat na Ukrainie, Dolinę Wye (Park Narodowy Peak District, Wielka Brytania), ścieżki przyrodnicze i zwierzęta Lasu Bawarskiego (Niemcy), a także wiele innych "cudów przyrodniczych". Opisana została również struktura i gospodarka ww. regionów. Na końcu "Dyplomu..." znajduje się słowniczek objaśniający trudniejsze terminy ekologiczne, geologiczne i gospodarcze.

Opracowanie stanowi wspaniały przewodnik po najpiękniejszych zakątkach naszej planety, niekiedy zapomnianych. Te "skarby natury" powinny być chronione, aby mogły jeszcze przez długie lata koić zmysły przyszłych pokoleń i leczyć "nostalgię cywilizacyjną"...

Marek Niechwiej



Dyplom Europejski dla obszarów chronionych. Pytania i odpowiedzi, Polski Klub Ekologiczny, Kraków 2001, tłum. Marek M. Bonenberg, s. 48.

Czy człowieczeństwo ma szansę wygrać z cywilizacją?

Fenomen cywilizacji, który niesie za sobą dalece posunięte przemiany kulturowe i techniczne, nie pozwala przejść obojętnie obok zjawiska masowego postępu. Społeczeństwo postindustrialne, przeobrażające się w postać "globalnej wioski", nie pozostawia szans na zaistnienie zdezaktualizowanych metod funkcjonowania we współczesnym, wirtualnym świecie. Nadzieje i obawy, związane z postępującym "ukulturowieniem" na wzór nowoczesnego modelu życia, nie pozwalają jednoznacznie przesądzić kwestii najbliższej przyszłości.

"Opętanie techniką" wyprzedza jakiekolwiek prognozy, które zawodzą w obliczu hiperpostępu i "umasowienia jednostki". W obliczu własnego świata człowiek postępuje na rzecz alienacji, w związku z czym pojawiają się głosy za rozsądkiem i tzw. "powrotem do natury". Lecz należy zadać sobie pytanie, do jakiej natury pragniemy albo powinniśmy powrócić? Czy potrafimy jeszcze odnaleźć się w świecie przyrody, rozkoszy środowiska, ale i jego żywiołów oraz zmienności? Wydaje się, iż współczesny "postindustrialny obywatel" marzy o chwili w zaciszu lasu, jednakże znajdując się w upragnionym miejscu nie jest w stanie wytrzymać bez zgiełku swoich zatłoczonych ulic. Nie potrafi oderwać się od myśli o braku czasu, który determinuje każdą sekundę człowieczeństwa. Pytanie o "receptę na szczęście", jaką jeszcze nie tak dawno było urządzenie wirtualnego, informatycznego świata, obfitującego w informacje i elektronikę - pozostaje retoryczne. Przykre może okazać się stwierdzenie, że człowiek stał się rzeczą w świecie swoich rzeczy. Czy rzeczywiście ludzie pogubili się wśród własnych wytworów, a "upiór techniki" wyskoczył z głowy swego twórcy bez jego zgody? Gdzie złapać oddech wolny od totalnego przeświadczenia o "końcu historii"?

Robert Borkowski stawia fundamentalną tezę, iż cywilizacja i technika, którą człowiek wypracował przez ostatnie dziesięciolecia, wymknęła się spod kontroli i postawiła ludzkość w stan zagrożenia. Autor zapytuje o miejsce jednostki we współczesności stwierdzając przy tym, iż "osobowość" utraciła swoje znaczenie, liczy się bowiem "zdolność produkcyjna", nie zaś "zdolność moralna". Borkowski podkreśla, że możliwości produkcji sprzed kilku dekad nie mają już dzisiaj zastosowania, ponieważ ludzkość przeszła z fazy rozwoju industrialnego do etapu "życia postindustrialnego", w którym liczy się szybkość odbioru informacji i zdolność ich przetwarzania. Mamy do czynienia ze strukturą społeczeństwa informatycznego, w którym przenosimy odpowiedzialność z człowieka na materię, lepiej przystosowaną do tempa pracy niż obywatel, poszukujący swojej tożsamości w wyalienowanym świecie rzeczy. Staje się on niejako zreifikowany, "moralnie uproszczony".

Autor wprowadza, idąc śladem Józefa Bańki, pojęcie homo technologicus na określenie współczesnego człowieka, który po części pozostaje wytworem inżynierii genetycznej, którą sam kształtuje we własnym "laboratoryjnym tabu". Ów człowiek dąży do maksymalizowania postępu, ulegając jednocześnie poczuciu ciągłej niepewności. Borkowski poddaje zatem pod refleksję problem - jak uratować ludzkość przed "końcem historii"? To określenie, sformułowane przez Francisa Fukuyamę, utożsamiane jest w książce z upadkiem wartości, którą stanowi bezpieczeństwo w anonimowym tłumie wytworów postępu. Wzrost techniki pojmujemy w tym wypadku w kategoriach kataklizmu, prowadzimy życie w obliczu "ciągłej nieciągłej zmiany". Autor stawia pytanie, gdzie znajduje się cel wędrówki cywilizacji, który wymyka się spod kontroli. Stawia pod rozwagę granice moralności, aksjologicznie przeobrażonej w "zaciszu laboratorium". Książka uwypukla niewspółmierność wytworu geniuszu ludzkiego z potrzebami człowieka, który ulega swoistej frustracji, starając się uciec od świata, w którym technika wyprzedziła jej konstruktora. Ludzie nie zdają sobie sprawy, że sami skazują siebie na postępującą alienację wobec szczęścia.

Borkowski stwierdza u współczesnego homo technologicus "wyczerpanie temporalne". Pojęcie to wprowadził Stewart Brand, wiążąc je z trudnością prognozowania przyszłego rozwoju. Borkowski nieco sceptycznie odnosi się do "fukuyamowskiego mesjanizmu", związanego z "końcem historii", jednakże sam przyznaje, że da się przetransponować znaczenie tego terminu na obecną postać techniki masowego komunikowania (cywilizacji), dla którego nie istnieje już kolejna alternatywa rozwojowa, która doprowadziłaby jedynie do destrukcji człowieczeństwa. Musimy się przyzwyczaić do "cywilizacyjnego stresu", polegającego na wzroście tempa dnia codziennego. Autor rozważa dzisiejszy dystans pokoleniowy, rozróżniając przy tym trzy typy (modele) kulturowe: postfiguratywny, konfiguratywny i prefiguratywny czyli plemienny, w którym pokolenia niejako "współpracowały kulturowo" ze sobą, późniejszy, kiedy to dorobek przodków stał się mniej ceniony oraz współczesny, gdy każde kolejne, młodsze pokolenie, odcina się od doświadczeń i dorobku swoich ojców.

Adresatem książki jest współczesny człowiek - jednostka wchłonięta przez świadomość "potwora postępu". Autor ujmuje rzeczywistość, wychodząc od pojęcia "ery globalizacji" i skupia się na pesymistycznych prognozach. Borkowski obawia się postawić jakąkolwiek obiecującą tezę dodając, że wszelkie nadzieje na przyszłość ludzkości pociągają jednocześnie za sobą przemożne obawy. Czytając "Cywilizację..." popadamy w zwątpienie nad sensem tworzenia świata, w którym przyszło nam egzystować, pracować, kochać... Pojęcie globalnej wioski autor ujmuje niezwykle subiektywnie, postrzegając w nim ubezwłasnowolnienie człowieka. Podkreśla masowość społeczeństwa, a jednocześnie daje do zrozumienia, że pożera nas zjawisko rozdrobnienia kulturowego, będącego symbolem alienacji. Każdy czuje się samotny w tłumie, nie mogąc porozumieć się z bliskimi, władającymi niezrozumiałym językiem. Autor nie potrafi zauważyć w błyskawicznym przepływie informacji wirtualnego świata cech pozytywnych. Uznaje, że człowiek może czuć się zmęczony i ogłupiony, nie jest bowiem w stanie selekcjonować natłoku bodźców z zewnątrz. Ujmuje ludzkość w kategoriach jednostek obcych na własnej ziemi. Współczesne społeczeństwo masowe da się opisywać tylko w charakterze nominalistycznego tłumu zagubionych nieszczęśników tzn. każdy żyje sam dla siebie, będąc jednostką wyalienowaną z własnego środowiska społecznego, co niezmiernie utrudnia scalanie socjologiczne (na płaszczyźnie współżycia międzyludzkiego). Co więcej, silny stres w obliczu świata pełnego pułapek pogłębia się na skutek ogólnego konformizmu wobec norm cywilizacyjnych. Większość sfrustrowanych ludzi nie zmienia swojego postępowania. Alternatywne sposoby egzystencji uznaje się za swoistego rodzaju patologię. Żyjemy w obliczu wielu dewiacji i populizmu, popadając w coraz silniejszy "pesymizm historiozoficzny". Do tego dochodzi polaryzacja społeczna, wywołana różnicą zamożności. "Koniec historii" Borkowski przedstawia wraz z jednoczesnym "końcem pracy", przez co rozumie nastanie "ery bezrobocia", związanej z falą agresji, począwszy od drobnych przestępców, a skończywszy na przestępczości zorganizowanej i terroryzmie, spowodowanym głęboką frustracją polityczną oraz nihilizmem moralnym i aksjologicznym. Autor, podążając za wzorem Samuela Huntingtona, formułuje koncepcję zbliżającej się wojny cywilizacji, w której zetrą się rozmaite, konkurujące ze sobą wzorce "wirtualnych światów", pędzących przed siebie i gubiących w swojej doskonałości sens egzystencji. Ich obywatel nie ma czasu na konsumpcję dóbr, które sam wytwarza. Borkowski podkreśla upadek morale w obliczu takiego właśnie konsumpcjonizmu.

Przedstawiona wizja rzeczywistości ludzkiej da się sprowadzić do pojęcia "społeczeństwa ryzyka", ciągłego podejmowania kontrowersyjnych wyborów. To obraz przyjmujący kształt skrajnie pesymistycznego egzystencjalizmu, w którym rozpatrzone zostały wszelkie możliwe do pomyślenia kategorie ryzyka. Autor nawiązuje do pojęcia endyzmu, czyli zakończenia etapu historii, powołując się na filozofię Karla Reimunda Poppera krytykującego historyzm. Wedle Poppera historiozoficzne ujęcie świata nie może być zbiorem proroctw, natomiast w obliczu "kataklizmu kulturowego", jak można określić myśl Borkowskiego, nie jesteśmy już w stanie niczego logicznie wywnioskować. Wierzymy w mit techniki, wobec którego przełom tysiącleci nie wróży nic dobrego. Nawet ów milenaryzm autor sprowadza do wizji upadku moralnego wobec wzrostu potęgi wirtualnej (informatycznej) rzeczywistości. Staje się on prorokiem "trzeciej fali", czyli społeczeństwa informacyjnego, ery postindustrialnej, "cywilizacji nudy" i "tyranii techniki". Niedobór czasu prowadzi do "wyczerpania temporalnego" i "obsesji szybkości". Dlatego Borkowski postuluje (podążając za Popperem) "otwartość dziejów", czyli indeterminizm, rozumiany w znaczeniu uwolnienia się od dominacji cywilizacji nad człowieczeństwem, doprowadzenie do kontaktów osobowych przed "wirtualizmem medialnym". Zapytuje o cel "fenomenu eksplozji informacji", przedstawiając widmo "infokracji" oraz "cyberanarchii" - "kulturowego smogu, doprowadzającego nasze ego do autyzmu", skierowane na "policentryzm kreowania wartości" w społeczeństwie tzw. "infofagów", pożerających informacje (cuius informatio, eius regio (czyja informacja, tego panowanie). Wielość uprzednich autorytetów zastępujemy wirtualnym "elektronicznym graffiti" człowieka. "Nerwica konsumpcyjna" stymulowana jest przez wszechogarniające multimedia.

Książka Borkowskiego stanowi swoiste kompendium zagrożeń oraz problemów dla istnienia społeczeństwa. Skupia się on na analizie licznych błędów ludzkości, stawiając pytanie o finalny skutek "turbotechniki". Nie jest jedynym, który bije na alarm ekologiczny, pragnąc powstrzymać nieodpowiedzialne wykorzystanie potęgi przyrody (weźmy pod uwagę np. Henryka Skolimowskiego). Książka może posłużyć wielu z nas jako bodziec do refleksji nad problemami, których sobie nie uświadamiamy, będąc w stanie "temporalnego wyczerpania". "Potwór techniki" okazał się zbyt wymagający i musimy przystosować się do obecnego stylu życia postindustrialnego. Spoglądamy na problem z punktu widzenia "globalnej wioski", którą być może należałoby określić mianem "wirtualnej wioski", bądź "informatycznej wszechprzestrzeni". Autor stara się obrazowo przedstawić wizje przyszłego świata, analizując poszczególne "kataklizmy kulturowe", jednakże jego ocena nastawiona jest głównie na zanegowanie naświetlonej rzeczywistości. Bardzo ostrożnie podchodzi do sukcesów człowieka. Nie zauważa dodatnich cech "społeczeństwa informacyjnego", zalet płynących z rozwoju medycyny i inżynierii genetycznej. Dogłębna analiza problemu globalizacji postępu (cywilizacyjnego) przeprowadzona została od strony pejoratywnej, zwiastującej katastrofizm. Autor nie bierze pod uwagę, iż świat idzie do przodu, lecz skupia się na skutkach ujemnych tego procesu, prowadzących jego zdaniem do destrukcji.

Tematyka "cywilizacji schyłku" (tak zatytułowany jest ostatni rozdział książki) jest bliska wszystkim współcześnie żyjącym jednostkom. Borkowski pragnie znaleźć receptę na ów "cywilizacyjny terroryzm" i kusi się na podjęcie kroków ku ideologii "ekoterroryzmu", jednakże i tu zauważa pewne zagrożenia dla wielomiliardowej ludności planety. Podczas czytania książki warto mieć na uwadze, iż rozwój nauki i techniki jest tylko wówczas pozytywny, jeżeli służy człowiekowi i przyczynia się do jego szczęścia. Nie możemy dopuścić do tego, aby geniusz ludzkiej działalności wymknął się spod kontroli samego człowieka i wystąpił przeciwko niemu. Dominujące współcześnie przekonanie, iż miarą wartości społeczeństwa jest jego poziom postępu i nauki stwarza niezdrową rywalizację, w której nie chodzi już o dobrobyt obywatela, ale o statystykę w hierarchii osiągnięć myśli ludzkiej. Musimy jednak zachować ostrożność przed zakusami realizacji wszystkich szaleńczych zamierzeń geniuszów, biorąc pod uwagę emocje przeciętnych jednostek, pragnących zachować własną, naturalną tożsamość i indywidualną osobowość podmiotowego "ja". Spór o wartość techniki będzie ożywał przy każdym kontrowersyjnym przedsięwzięciu, dlatego teoretycy współczesnej aksjologii społecznej nawołują do refleksji. Książka Borkowskiego może stanowić swego rodzaju przedsmak krytyki "nieokrzesanych eksperymentów", prowadzących ku kolejnym zagrożeniom cywilizacyjnym. Refleksję nad problemem autor pozostawia pod osobistą rozwagę czytelnika. Należy wszakże zwrócić uwagę podczas lektury, iż autor "Cywilizacji..." nie skupia się jedynie na teoretycznym podejściu do zagrożenia, lecz postuluje natychmiastowe kroki zapobiegające negatywnej wizji przyszłości. Formułuje on radykalne postulaty nonkonformistyczne na tle obecnej sytuacji geopolitycznej i ekologicznej współczesnego globalizmu.

Marek Niechwiej



Robert Borkowski, Cywilizacja, technika, ekologia (Wybrane problemy rozwoju cywilizacyjnego u progu XXI wieku), Wydawnictwa AGH (Uczelniane Wydawnictwa Naukowo-Dydaktyczne), Kraków 2001 s. 106.

Człowiek wobec współczesnej ekologii

Książka pt. Ekologia i społeczeństwo stanowi zbiór tekstów czołowych polskich filozofów, zarówno teoretyków, jak i działaczy związanych w praktyce z ruchem ekologicznym. Wszyscy wspólnie starają się propagować idee proekologiczne, jeszcze niedawno zupełnie nie znane. Andrzej Delorme starał się zestawić teksty, ujmujące ekologię pod różnym kątem ideologicznym. Autorów łączy jednakże wspólny światopogląd - uchronienie środowiska naturalnego przed zagładą.

Adresatem książki są zarówno teoretycy ekologii, ekofilozofowie rozpatrujący stan środowiska naturalnego od strony normatywnej, jak i "politycy ekologii", bowiem na ich barkach spoczywa odpowiedzialność za losy naszej planety w najbliższej przyszłości. Autorzy podkreślają nierozerwalność polityki ekologicznej z jej aspektem etycznym, postulując rozsądek w działalności przedsiębranej względem przyrody. Stoją na stanowisku humanitarnego podejścia do natury, co staje się fundamentem i zarazem celem etyki środowiskowej współczesnych czasów. Nie brak również aspektów filozoficzno-historycznych, jak choćby nawiązania do koncepcji "szacunku dla natury" Seneki albo św. Franciszka z Asyżu. Pisze o tym Andrzej Hajduk w jednym z artykułów, który nosi tytuł Trzy aspekty ekologii Seneki i św. Franciszka.

W pierwszych rozdziałach książki publikują m.in. ks. Tadeusz Ślipko, Ignacy S. Fiut oraz Anna Czapik. Ks. Ślipko w artykule pt. Kontrowersje wokół edukacji ekologicznej wychodzi od postawienia tezy, że współczesna ekologia bezwzględnie wymaga "interdyscyplinarnego podejścia do wykonania (...) zadań" (s. 13). Ma on na myśli fakt, iż przedsięwzięcia ekologiczne nie są związane z opcją, jaką wyznają poszczególni ekolodzy, lecz ważny jest wspólny cel, jaki łączy naukowców, a jest nim zapobiegnięcie ekologicznej demoralizacji i katastrofie. Przedstawia dwie grupy ekofilozofów, stawiając po jednej stronie panteistycznych zwolenników "ekologicznej świadomości" w osobie H. Skolimowskiego oraz K. Woszczyka, z drugiej zaś strony zwolenniczkę idei materialistycznie rozumianego "kultu życia" (s. 15), którą reprezentuje prof. Z. Piątek. Oba podejścia do zagadnienia filozofii przyrody przyjmują tezę o prymacie człowieka nad przyrodą, z którą warto nawiązać dialog merytoryczny, tzn. potraktować poważnie alarm ekologiczny.

Ignacy S. Fiut w artykule pt. Natura i umysł w ujęciu ekofilozoficznym kładzie nacisk na doniosłość uwarunkowania myślenia, które powszechnie określa się mianem myślenia ekofilozoficznego, przyjmującego najrozmaitsze postacie doktryn intelektualnych (wychodząc od ekoetyk, a skończywszy na przejawach ekoterroryzmu, o którym wspomina Robert Borkowski w książce Cywilizacja, technika, ekologia). Autor wychodzi od krótkiego przedstawienia myśli Karola Darwina, który w książce O powstawaniu gatunków obalił dotychczas panujące wyobrażenia, przyjmujące ich trwałość i niezmienność, wynikającą z dziejowego panowania w świadomości ludzkiej idei parmenidesowsko-pitagorejskich, które wykluczały "wolne tworzenie ewolucyjne" (s. 24). Rozważając problem i przechodząc przez poszczególne stanowiska ewolucjonistyczne (m.in. rozważając spór pomiędzy gradualistami oraz punktualistami - orientacjami, które nie wyrzekły się ewolucjonistycznych koncepcji darwinowskich (zmodyfikowanych na przełomie stuleci przez nowe osiągnięcia naukowe) - Fiut dochodzi do przekonania, że: "adekwatny ekologizm w myśleniu i działaniu powinien być (...) zwięzłą i otwartą teorią filozoficzną, obejmującą komplementarnie dopełniające się teorie bytu przyrodniczego i świadomościowego (duchowego)..." (s. 37). Nieodzowne staje się "sprzężenie pomiędzy życiem i jego środowiskiem, czyli powinność równoległej ich reprodukcji na poziome przyrody nieożywionej i ożywionej, umysłu i świadomości" (s. 37).

Anna Czapik z kolei w tekście pt. Czyńcie sobie Ziemię poddaną... analizuje sytuację współistnienia na świecie człowieka oraz przyrody, wychodząc od początkowego okresu pojawienia się nowego gatunku ludzkiego na afrykańskim lądzie. Wówczas zaznaczała się bardzo silna więź ludzko-przyrodnicza i utożsamianie się człowieka z jego własnym otoczeniem naturalnym. Następnie autorka rozważa okres powstawania stopniowo myśli ludzkiej, jej świadomości, na początku przejawiającej się w postaci mitu i religii, a następnie jako filozofii, mającej swój początek w jońskiej szkole przyrodoznawczej. Wówczas człowiek ciągle odczuwał nierozerwalną jedność z całą przyrodą, zarówno ożywioną, jak i martwą, nad którą opiekę sprawowała nieomylna Artemida. Z kolei, jak pisze Czapik - pojawiło się chrześcijaństwo, które "zaakceptowało świętość Księgi Rodzaju" (s. 81), ale zarazem uznało jej nieprzyjazny stosunek wobec zwierząt, jako elementu niższego od ludzi, pozbawionego człowieczeństwa. Chrześcijaństwo określiło (za doktryną prawa rzymskiego) relacje zwierząt i ludzi, jako sprowadzone do panowania właściciela nad rzeczą, z którą może on zrobić, co zechce. Jak pisze autorka, "los zwierząt na naszej planecie został przesądzony wraz z wynalezieniem broni palnej w wieku XIV. Natomiast po drugiej wojnie światowej rozpowszechniło się kłusownictwo i polowania na wielkie zwierzęta afrykańskie. Liczne gatunki są dzisiaj zagrożone wyginięciem". Ostatecznie autorka stwierdza, że "w XX w. cywilizacji, człowiek - istota rozumna - udoskonalił na wszelkie sposoby metody dręczenia zwierząt, stosując rozmaite niedozwolone eksperymenty i zadając im barbarzyńskie tortury przed śmiercią". Oto rezultat: "czynienia sobie ziemi poddaną", które "szlachetni ludzie" przedsięwzięli na przełomie wieków, zapominając o słowach prokuratora naczelnego Hansa Hesse: "Kto dziś dręczy zwierzęta, ten jutro morduje..." (s. 87).

Opracowanie traktuje również o podejściu szerszych grup ludności do problematyki ekologicznej. Publikują w niej m.in. Zdzisława Piątek oraz Dariusz Liszewski. W artykule Ekologia jako jeden ze stymulatorów powrotu do przeszłości (Z. Piątek) autorka stawia tezę, że "fiasko prognoz dotyczących nieograniczonego rozwoju cywilizacji technicznej wynika z błędnego oszacowania przyrodniczych ograniczeń jej rozwoju" (s. 91). Wynika zatem, że człowiek przecenił nieograniczoną swobodę "napędzania postępu" w związku z cywilizacją techniczną. Materia oraz energia krążąca w przyrodzie, musi być rozsądnie wykorzystywana i używana z umiarem, w przeciwnym razie dochodzimy bowiem do fiaska futurologicznych prognoz, które stoją na gruncie teorii świetlanej przyszłości cywilizacyjnej. Autorka dochodzi do wniosku, iż stopniowe spowolnienie nieopanowanego "hiperwzrostu gospodarczego" przyniesie ulgę nie tylko ekologom, ale wszystkim ludziom, kierującym się rozumem.

Dariusz Liszewski w krótkim opracowaniu pt. Kultura konsumpcji a kryzys ekologiczny dostrzega nierozerwalny związek pomiędzy współczesnym konsumpcjonizmem i "upadkiem obyczajów ekologicznych". Ów konsumpcjonizm nazywa on "konsumeryzmem" (s. 131), który sprowadza się do idei nagromadzenia jak największej ilości dóbr. To degraduje wartość człowieka do poziomu posiadanych przez niego rzeczy, a tym samym wpływa pejoratywnie na status współczesnej cywilizacji i przyczynia się do kryzysu ekologicznego na naszej planecie. Wg autora podtrzymywanie tego rodzaju świadomości i myślenia doprowadzić musi do nieuchronnego kataklizmu nie tylko kulturowego, ale i egzystencjalnego.

Książka nie unika podkreślenia aspektów charakterystycznych dla postindustrialnego społeczeństwa, wychowanego na technice i postępie, przy czym autorzy skupiają się na wątku praktycznym, czyli faktycznym zapobieganiu degradacji środowiska naturalnego. Stanisław Zubek ("Postulat naturalności rzek") zastanawia się nad doniosłością naturalnego krajobrazu, podając za przykład rzekę, która "rzeźbi krajobraz" (s. 177). Pośród ludzkiego barbarzyństwa ekologicznego człowiek zdaje się zapominać, że sam wywodzi się z natury i bez niej ginie. Autor podkreśla fakt, że aby unicestwić rzekę, nie trzeba wcale zabierać jej wody, lecz wystarczy pozbawić ją naturalnego dorzecza, powycinać krzewy i wpuścić do niej trujące substancje chemiczne, rozkładające życie w błękitnych odmętach strumienia.

Książka Ekologia i społeczeństwo jest alarmem dla współczesnego społeczeństwa, polityków i decydentów państw. Pesymistyczna wizja przyszłości powinna, zdaniem wszystkich ekofilozofów, pobudzić do działania rozsądek ludzki, mogący zapobiec katastrofie.

Marek Niechwiej



Andrzej Delorme (red.), Ekologia i społeczeństwo (Polityka i etyka wobec zagadnień ekologicznych), Oficyna Wydawnicza Politechniki Wrocławskiej, Wrocław 2001, s. 203.

Imperatyw ekologiczny

Od wieków ludzie zdawali sobie sprawę z tego, że człowiek nie jest w stanie przeżyć ani jednego dnia bez "tchnienia natury". Już najstarsi filozofowie wiedzieli, iż warunkiem szczęścia jest bliskość przyrody, co stanowiło punkt wyjścia założeń etyki naturalistycznej - swego rodzaju imperatyw ekologiczny jako wyznacznik moralności ludzkiej. Dzisiaj zdajemy się nieco o niej zapominać.

"Historia filozofii w sentencjach" Marka Niechwieja stanowi kompendium "złotych myśli" najbardziej znanych filozofów i moralizatorów, począwszy od starożytności, a skończywszy na czasach nam współczesnych. Autor zwięźle przedstawia epokowe, najważniejsze poglądy filozoficzne, ujmując je w postaci krótkich sentencji oraz kilkuzdaniowych komentarzy. Autor kładzie szczególny nacisk na etykę - jako dział filozofii najbardziej praktyczny, obok którego nie można przejść obojętnie. Przyjmuje założenie, że moralność dotyczy każdego z nas.

Z "Historii..." może skorzystać zarówno uczeń czy student, jak i "zwykły czytelnik", nie mający na co dzień wiele wspólnego z rozważaniami filozoficznymi. Książka nie jest bowiem przedstawiona w duchu myśli akademickiej, lecz stanowi przystępny, napisany prostym językiem przewodnik po filozofii, który jest w stanie zaciekawić każdego. Fascynacja ponadczasowymi maksymami, próbującymi odpowiedzieć na pytanie o sens życia i cel istnienia człowieka - skłania do sięgnięcia po tę książkę. Czytelnik jest w stanie pobudzić swoją zdolność do refleksji, a także poszerzyć wiedzę z kręgu "miłośników mądrości".

Opracowanie opisuje w formie paremii i aforyzmów wszystkie epoki, autor dostrzega wspólną cechę wszelkich nurtów filozoficznych, a mianowicie poszukiwanie ukojenia w tzw. "powrocie do natury", który głosił Jean J. Rousseau - filozof francuskiego oświecenia. Zagadnienie nie było obce już starożytnym. Tytus L. Karus - rzymski filozof i poeta I w. p.n.e. - twierdził, że "jedna cząstka natury jest mądrzejsza od całej filozofii człowieka, który jest zarazem cząstką owej natury". Zaś Marek Aureliusz - rzymski cesarz i myśliciel (stoik) II w. n.e. - uważał, że "dzieckiem jest ten, kto się obawia dzieła natury i kto go nie rozumie". Następnie Tomasz Morus - angielski mąż stanu i humanista I połowy XVI w. - uznał, iż "cnota polega na tym, aby żyć wedle wskazań rozumnej natury". Michel de Mointagne - francuski filozof XVI w. - odnalazł zasadę dotyczącą życia, która głosi nieodzowność "prowadzenia siebie samego wedle natury". Te maksymy pozostaną myślą przewodnią ducha oświecenia, które potwierdziło fakt "oddawania każdego swojego tchnienia naturze" (Denis Diderot - XVIII w.). Filozof holenderski XVII w. - Baruch Spinoza - uznał, że "czyny pozostają zgodne z naturą ludzką, jeżeli są rozumne, a działanie zgodne z zasadami natury prowadzi do szczęścia i wolności". Wolter (XVIII w. Francja) ustanowił imperatyw postulujący niemożność istnienia rozsądnego prawa ludzkiego opartego na czymś innym, niż na prawie natury. Zaś Georg W. F. Hegel uznał za doskonały "świat obejmujący przyrodę fizyczną i duchową". Filozofowie, których Niechwiej wspomina w swojej książce, traktują przyrodę nie tylko w kategoriach źródła wiedzy rozumowej, ale i kondycji duchowej. Herbert Spencer (XIX w.) - angielski myśliciel i socjolog - potwierdził pogląd, że "działanie moralne i działanie naturalne pozostają zawsze jednym i tym samym", natomiast "ludzie myślą i postępują wedle praw przyrody; inaczej nie utrzymaliby się przy życiu". Podobnie wyrażał się również krakowski filozof, fenomenolog i etyk XX w. - Roman Ingarden.

Liczne paremie filozoficzne i etyczne można odnaleźć i rozwinąć ich znaczenie, sięgnąwszy po "Historię filozofii w sentencjach" Marka Niechwieja. Nie jest to książka dla naukowców. Napisana prostym językiem trafia do sumienia i ma na celu nie pouczanie, lecz skłonienie Czytelnika do refleksji. Przewodnią myślą zaś pozostaje człowiek - jako nieodłączna cząstka szlachetnej przyrody.


Marek Niechwiej, Historia filozofii w sentencjach, Wydawnictwo "bis", Warszawa 2002, s. 354.
Spotkanie promocyjne z autorem odbędzie się 22.4.2001 o 1800 w Śródmiejskim Ośrodku Kultury na Mikołajskiej 2 II p. w Krakowie.


 
Wydawnictwo "Zielone Brygady" [zb.eco.pl]
Fundacja Wspierania Inicjatyw Ekologicznych [fwie.eco.pl]