ZB 5(173), maj 2002
ISSN 1231-2126, [zb.eco.pl/zb]
GMO
 

Kampania informacyjna "Czy wiesz co jesz"

Czy polski konsument wie o tym, że bierze udział w eksperymencie nie pytany o zgodę? Czy ma świadomość tego, że producenci nie informują go o składnikach zmodyfikowanych genetycznie, które znajdują się w artykułach spożywczych przez nich wytwarzanych, chociaż tak stanowią ustawy? Czy konsument wie, że prawo stoi po jego stronie i wystarczy tylko po nie sięgnąć? Dlaczego polski konsument ma być traktowany inaczej niż konsument w Unii Europejskiej? Kto pozwala producentom, importerom i dystrybutorom lekceważyć i omijać ustawy? Kto korzysta na braku informacji, braku świadomości i braku możliwości wyboru?

Społeczny Instytut Ekologiczny przeprowadził szereg badań produktów żywnościowych znajdujących się na rynku. W większości z nich stwierdzono obecność genetycznie zmodyfikowanych organizmów (GMO), mimo, że produkty te nie są oznakowane. Część z nich jest oznakowana - ale w sposób nieprawidłowy. Społeczny Instytut Ekologiczny usiłował dojść do producentów stosujących GMO, jednak nazwy większości z nich są chronione tajemnicą handlową. A zatem powstaje pytanie czy kodeks etyki, pod którym podpisują się producenci, a który gwarantuje konsumentowi jawność produktu, jest tylko zasłoną dymną ich rzeczywistych działań?

W Unii Europejskiej konsument jest nie tylko elementem rynku - jest przede wszystkim elementem rynku. To on swoim prawem wyboru decyduje o tym, co się dzieje na rynku. Żeby jednak prawo to zaistniało muszą być spełnione dwa warunki:

  1. konsument musi otrzymać pełną informację o produkcie,
  2. konsument musi być świadomy swoich praw.

Żaden z tych warunków nie jest w Polsce do końca spełniony. Producenci lawirują między obowiązującymi ich przepisami, bo nie boją się ani konsumenta, ani urzędów kontrolujących.

Dobitnie relacje między konsumentem a producentem obrazuje sytuacja z żywnością zawierającą genetycznie modyfikowane organizmy.

Dlatego rozpoczynamy kampanię informacyjną pod hasłem

"Czy wiesz co jesz - masz prawo wyboru"

Celem tej kampanii jest uświadomienie polskiemu konsumentowi, że ma prawo żądać, aby produkty żywnościowe, w których znajdują się organizmy zmodyfikowane genetycznie lub ich części, były zgodnie z Ustawą o warunkach zdrowotnych żywności i żywienia oznakowane tak, jak to określa ustawa. Ma prawo żądać by zgodnie z art. 14 tej ustawy rejestr tych produktów i producentów był jawny, by respektowane było jego prawo dostępu do informacji to stanie środowiska tudzież zagrożeniach dla zdrowia i życia oraz prawo do udziału w podejmowaniu decyzji.

Polski konsument ma prawo wiedzieć o tym, że w produktach żywnościowych znajdujących się w Polsce, importowanych lub też produkowanych ze składników importowanych, znajdują się genetycznie zmodyfikowane organizmy. Ma prawo wiedzieć, w których produktach i jakie organizmy. Ma prawo odmówić udziału w tym eksperymencie.

Polski konsument ma takie samo PRAWO DO WYBORU jak konsument UE.

Do kampanii Społecznego Instytutu Ekologicznego przyłączyły się inne organizacje pozarządowe z całej Polski.

Społeczny Instytut Ekologiczny, jako niezależna pozarządowa organizacja zajmuje się m.in. zagadnieniami na styku ochrony środowiska, dostępu do informacji o środowisku, wspierania modelu ekologicznego stylu życia, obywatelskiego społeczeństwa i świadomego konsumenta.

15.12.2001

Społeczny Instytut Ekologiczny,
ul. Raszyńska 32/44
02-026 Warszawa
tel. 22/668 97 92
e-mail: indian@bore.most.org.pl
http://www.sie.most.org.pl

GMO w praktyce

Na początku lat 90. XX w. na rynek trafiły pierwsze genetycznie zmodyfikowane organizmy (GMO). Jednak dopiero w połowie dekady uprawy roślin genetycznie zmodyfikowanych pokryły wielkie obszary Ziemi. W r. 1996 w USA doszło do pierwszego wysiewu roślin genetycznie zmodyfikowanych na wielką skalę (2,3 mln ha) na terenie prawie wszystkich stanów. Do 1999 r. areał ten zwiększył się do 41,4 mln ha. Ponad 90% całkowitego obszaru uprawnego GMO koncentrowało się w zaledwie trzech krajach: USA (około 70%), Argentynie (około 14%) i Kanadzie (około 9%). Jednak entuzjazm, jaki przejawiali niektórzy wielcy eksporterzy płodów rolnych, nie udzielił się innym krajom. W 1998 r. wstrzymano w Unii Europejskiej wydawanie zezwoleń na wprowadzanie na rynek genetycznie zmodyfikowanych roślin uprawnych.

Zbadanie zanieczyszczenia przez GMO upraw i żywności ukazuje, jak doszło do jego światowego rozprzestrzenienia się . Przenoszenie niepożądanych cech na organizmy, które nie są celem modyfikacji i w efekcie skażenie GMO stało się koniem trojańskim firm biotechnologicznych. Odpowiednie przepisy miały zagwarantować, że GMO nie stanie się zagrożeniem dla środowiska i zdrowia ludzi. Firmy biotechnologiczne miały dostosować się do tych przepisów. Ciała wykonawcze miały kontrolować i nadzorować uwalnianie GMO, pilnując, by wszystko działo się zgodnie z przepisami. Jednak rzeczywistość ukazuje zupełnie inny obraz.

Skandal StarLink, najgłośniejszy przypadek skażenia produktów przez GMO, które nie były dopuszczone do spożycia przez ludzi, jest tylko jednym z przykładów jakie stwarza takie zanieczyszczenie. Stany Zjednoczone, największy zwolennik biotechnologii na świecie i dysponujący w tej dziedzinie największym potencjałem, nie były w stanie kontrolować upraw GMO na swoim własnym terenie, a mimo to nadal agresywnie prowadzą ich globalną promocję. Co się dzieje w takim razie w krajach rozwijających się, gdzie przepisy regulujące sprawy GMO nie istnieją lub są niewystarczające i gdzie nie ma środków umożliwiających kontrolę i monitorowanie przepływu GMO?

StarLink

StarLink jest odporną na szkodniki, genetycznie zmodyfikowaną odmianą żółtej kukurydzy, w której komórkach wytwarzana jest toksyna Bt. Rząd federalny USA zezwolił na wykorzystanie StarLinku jako paszy dla zwierząt, nie dopuścił jej jednak do konsumpcji, ponieważ przejawiała "pewne cechy znanych alergenów". Powodem była obecność w StarLinku białka o nazwie Cry9C, które, jak ostrzegały władze USA, może wywoływać u niektórych osób reakcje alergiczne.

Kukurydza StarLink, należąca do giganta biotechnologii Aventis, została wykryta w sierpniu 2000 w produkowanych przez Kraft Foods chrupkach taco z barów Taco Bell, po testach laboratoryjnych zleconych przez organizację Friends of the Earth US w ramach koalicji GE Food Alert. 22.9.2000 firma Kraft Foods ogłosiła, że dobrowolnie wycofuje z rynku wszystkie swoje taco po tym, jak potwierdzono powszechną obecność StarLink w surowcu. Ostatecznie wycofano z rynku ok. 300 produktów. Także we wrześniu Aventis wstrzymał sprzedaż nasion zawierających Cry9C, a 9.10.2000amerykański Departament Rolnictwa zarządził wycofanie ziarna pochodzącego z 350 000 akrów (ok. 141 645 hektarów) obsianych StarLinkiem.

Ogrom i powaga skażenia StarLinkiem były porażające. Chociaż była to jedyna odmiana kukurydzy Bt nie dopuszczona do spożycia przez ludzi, pojawiła się w ludzkim łańcuchu pokarmowym. StarLink stał się najczęściej cytowanym przypadkiem zanieczyszczenia żywności GMO nie przeznaczonym do spożycia przez ludzi w jakimkolwiek kraju świata. Ta poważna porażka USA w zakresie przestrzegania przepisów przekształciła się w międzynarodowy skandal łącznie z reperkusjami w takich krajach jak Japonia i Korea Południowa. W USA pojawiają się wciąż nowe konsekwencje tego faktu; w lipcu 2001 władze ogłosiły, że nie ma podstaw, żeby uznać StarLink za bezpieczny w konsumpcji w jakimkolwiek procencie i nie przyznały firmie Aventis progu dopuszczalności, którego się domagała.

Prawie jedna dziesiąta ze 110 000 testów wykonanych przez inspektorów federalnych w USA między listopadem 2000 a kwietniem 2001 wykazała obecność StarLinku. Roślinę tę uprawiano na 0,4% amerykańskiego areału kukurydzy, ale skażone terytorium było o wiele większe. Stało się tak z powodu przenoszenia pyłku na pola innych odmian i mieszania się ziarna w trakcie transportu.

Co dziwniejsze, skażenie miało dotyczyć tylko nasion odmiany StarLink. Jednak w listopadzie 2000 cechy kukurydzy StarLink odkryto w nasionach odmiany produkowanej przez firmę Garst Seed z Iowa, które nie miały prawa zawierać białka Cry9C. Później informowano, że białko to znaleziono w nasionach 80 innych odmian żółtej kukurydzy.

Aventis Crop Science nie wie, w jaki sposób Cry9C pojawiło się w odmianie innej niż StarLink.

Oświadczenie prasowe Aventis, 21.11.2000

Jeszcze bardziej zaskakujące jest to, że skażenie nie ograniczyło się do kukurydzy żółtej. 4.7.2001 po raz pierwszy wykryto je w produkcie z kukurydzy białej. Było to szokiem dla wielu producentów, którzy po skandalu z kukurydzą StarLink przestawili się na stosowanie kukurydzy białej sądząc, że w ten sposób wyeliminują ryzyko nieumyślnego zanieczyszczenia swoich produktów. Gazeta "Washington Post" napisała: "Odkrycie [skażenia białej kukurydzy] świadczy o trudnościach przemysłu żywnościowego w segregacji ziarna tradycyjnego i modyfikowanego. Biała kukurydza jest uprawiana i rozprowadzana oddzielnie od kukurydzy żółtej, a obserwatorzy twierdzili, że nie istnieją jej wersje genetycznie zmodyfikowane..."

Wykrycie białka Cry9C w innej odmianie kukurydzy nasuwa pytanie, czy firmy biotechnologiczne produkują i rozprowadzają swoje produkty z należytą ostrożnością?

"The Washington Post", 22.11.2000

Firma Aventis stwierdziła, że potrzeba czterech lat na usunięcie kukurydzy StarLink z systemu produkcji żywności. Biorąc pod uwagę wielkość skażenia i trudności w jego usunięciu, "rozwiązaniem", które zaproponowała firma było dopuszczenie progu tolerancji obecności StarLinku w żywności i paszy. To by doprowadziło do wstecznej legalizacji kukurydzy StarLink jako żywności przeznaczonej dla ludzi i zalegalizowało skażenie genetyczne.

Amerykańska Agencja Ochrony Środowiska wezwała Radę Naukową do rozpatrzenia podania Aventis ws. dopuszczenia kukurydzy StarLink do spożycia. Panel naukowców, który zebrał się w połowie lipca 2001 stwierdził, że nie ma dostatecznych danych, by powiedzieć z całą pewnością, że istnieje poziom zawartości StarLinku bezpieczny do spożycia. Członkowie panelu szczególnie podkreślili potrzebę przeprowadzenia dokładniejszych badań wśród osób, które po spożyciu produktów kukurydzianych doświadczyły poważnych, grożących życiu reakcji alergicznych.

Agencja nie miała innego wyjścia, jak odrzucić podanie Aventis. Niektórzy ze światowych ekspertów ds. alergii i bezpieczeństwa żywności powiedzieli nam, że nie ma dostatecznych danych by stwierdzić z całą pewnością, że istnieje poziom zawartości StarLinku bezpieczny do spożycia przez ludzi.

Stephen Johnson
Agencja Ochrony Środowiska
Biuro ds. Ochrony, Pestycydów i Substancji Toksycznych
"The Washington Post", 28.7.2001

Skutki skażenia kukurydzą StarLink nie ograniczają się tylko do terenu USA. W październiku 2000 kukurydza StarLink została także wykryta w transportach amerykańskich do Japonii. W listopadzie 2000 podobnego odkrycia dokonano w Korei Południowej. Oba te kraje są czołowymi importerami amerykańskiej kukurydzy. Podobnie jak miało to miejsce w USA, skażenie zostało stwierdzone nie przez firmę biotechnologiczną lub organ rządowy, ale przez grupę konsumencką. W obu krajach kukurydza StarLink nie była dopuszczona do spożycia, chociaż w Korei Południowej jest dozwolona jako pasza dla zwierząt. Mimo kontroli, którą zorganizowały władze USA, by zagwarantować, że w transportach kukurydzy do Japonii nie znalazły się nawet najmniejsze ilości StarLinku, w styczniu 2001 japoński minister zdrowia, pracy i spraw socjalnych ogłosił wykrycie w transportach ziarna tej odmiany. Wcześniej USA donosiły, że transporty są czyste.

Korea Południowa miała podobne kłopoty. W styczniu koreański Urząd ds. Żywności i Leków wykrył ślady StarLinku w 55 tonowym transporcie amerykańskiej kukurydzy spożywczej. Kukurydza ta miała certyfikat gwarantujący, że jest wolna od StarLinku. Transport poddano kwarantannie. Już w listopadzie 2000 Korea wycofała ze sprzedaży 14,528 ton chrupek tortilla zanieczyszczonych kukurydzą StarLink.

Statystyki wykazują, że StarLink wykryto w ziarnie sprzedawanym przez dwóch największych światowych importerów kukurydzy. Czy inni importerzy amerykańskiego ziarna sprawdzają, czy nie jest ono przemieszane z ziarnem kukurydzy StarLink? Czy we wszystkich krajach importujących kukurydzę ze Stanów Zjednoczonych funkcjonują mechanizmy kontroli?

Jednak kukurydza StarLink nie była jedynym GMO nielegalnie wprowadzonym do środowiska i ludzkiego łańcucha pokarmowego. Na całym świecie odnotowano liczne przypadki innych skażeń. 21.6.2001 Calbee Foods Co Ltd z Japonii dobrowolnie wycofało ze sklepów niektóre ze swoich snacków po tym, jak wykryto w nich ślady nielegalnej, genetycznie zmodyfikowanej odmiany ziemniaka NewLeaf Plus. Ten sam rodzaj ziemniaka trafił do produkcji chipsów "Pringle", wytwarzanych przez Procter and Gamble, który musiał wycofać z japońskiego rynku 800 000 paczek swojego produktu. NewLeaf Plus stworzono w firmie Monsanto i nie jest on zatwierdzony w Japonii.

Testy przeprowadzone przez Friends of the Earth w Danii i Wielkiej Brytanii ujawniły inne przypadki obecności w produktach kukurydzy GM nie dopuszczonej do spożycia przez ludzi. Chipsy Kim Zapatas kupione w Danii zawierały surowiec z odmiany GA 21 produkcji Monsanto, która nie ma zezwolenia w Unii Europejskiej. Po tym odkryciu natychmiast wycofano je z rynku. W Wielkiej Brytanii z tego samego powodu wycofano ze sprzedaży chrupki Phileas Fogg, obecne w sieciach supermarketów Safeway i Asda. Jest to tylko kilka z wielu przypadków skażenia nielegalnymi odmianami GMO w Europie.

Żywność GMO w darach pomocy charytatywnej
dla Trzeciego Świata

Niezależne organizacje na półkuli południowej protestowały także przeciwko obecności GMO w pomocy żywnościowej. Na początku r. 2001 grupy ekologiczne i konsumenckie w Boliwii, Kolumbii i Ekwadorze odkryły składniki GMO w transportach żywności pochodzącej z USA i rozprowadzanej w ramach programów pomocy. Badania próbek przesłanych do USA wykazały, że soja i kukurydza zawierają wysoką - czasem aż 90% - zawartość GMO. W Boliwii większość pomocy żywnościowej pochodzi z amerykańskiego programu PL-480. Próbki soi, kukurydzy i pszenicy w mieszankach przesłanych przez Amerykańską Agencję ds. Międzynarodowego Rozwoju (USAID) zostały zebrane przez boliwijską NGO Forum Rozwoju i Środowiska (FOBOMADE) i zawierały około 10% GMO. Stało się tak, mimo że Boliwia od września 2000 zawiesiła wszelkie próby polowe roślin GM. Dekret rządowy ze stycznia 2001 zabrania ponadto importu wszelkich produktów pochodzących z upraw GMO!

Społeczny Instytut Ekologiczny, 17.12.2001

Rozmowa z firmą Polgrunt

Poniżej przedstawiam emailową korespondencję z firmą Polgrunt, produkującą żywność wegetariańską. Rozmowę przeprowadziłem pod koniec marca br.

Pytania

Wasza firma zawsze wzbudzała kontrowersje. Bez wątpienia położyła ogromne zasługi w popularyzacji wegetarianizmu i w udostępnieniu produktów sojowych nawet wegetarianom z małych miejscowości. Wasze produkty są i w sklepach ekologicznych, w hipermarketach, i w "zwykłych" sklepach - w umiarkowanych cenach i dużym wyborze.

Jednak kiedyś czytałem w prasie codziennej, że zarzucono wam przekroczenie norm soli, co było okazją do wykpienia idei zdrowej żywności. Faktycznie wasze produkty z proteiną sojową mają dość mocny, niezbyt miły posmak. Zdziwienie ekologów budziła też kuchenka mikrofalowa oferowana w konkursie dla konsumentów.

Jak się robi proteinę sojową? To chyba wysokoprzetworzony produkt, tak jak biała mąka, sól, rafinowany cukier czy ekstrahowany chemicznie olej? Wbrew pozorom soja nie jest zbyt zdrowa i nie zaleca się jej w dużych ilościach. Na wschodzie raczej w postaci przefermentowanej (np. tofu).

logo IP NON GMO

Ostatnio zaś szok wywołały napisy "soja modyfikowana genetycznie". Co spowodowało waszą decyzję o używaniu GMO? Mam wrażenie, że przekonanie o jej nieszkodliwości, a wręcz wyższości - a nie to, na co uskarżają się inni producenci - trudność z dotarciem do pewnego źródła soi niemodyfikowanej czy jej wyższa cena - wasz przedstawiciel na Targach w Tarnowie wygłosił nawet referat nt. zalet GMO. Muszę jednak przyznać, że choć zdecydowanie omijam produkty, a w miarę możności i firmy GMO, to wasza rzetelna informacja spodobała mi się. Wiele firm nie informuje wcale, a z pewnych informacji wiem, że część informuje błędnie (miesza GMO i non-GMO). Jednak z tego co wiem, Ministerstwo Środowiska wydało zezwolenie tylko na mąkę z modyfikowanej soi. Niedawno znów nas państwo zaskoczyli... naklejka "wyprodukowano z soi posiadającej certyfikat IP NON GMO" "IP NON GMO - zachowanie identyfikacji organizmów niemodyfikowanych genetycznie". Proszę wyjaśnić to trochę zawiłe logo. Czy oznacza to, że produkt z taką nalepką nie zawiera GMO??? Wspomina się bowiem o marketingowych praktykach typu napisy na kosmetykach "jesteśmy przeciwni testowaniu na zwierzętach" stosowne przez firmy które ... testują kosmetyki. Co to jest IP NON GMO, gdzie się mieści, jakie ma zasady?

Czy dobrym chwytem marketingowym jest używanie nazwy "mięso sojowe"? Wielu wegetarian słowo "mięso" może odrzucać. Czy stwierdzono, że przyciąga mięsożerców, którzy nie tknęliby produktu nazwanego "wegetariańskim" (tak jakby jedli wyłącznie mięso)?

Czy konieczny jest dodatek jaj w waszych produktach? Odstrasza nie tylko wegan, ale i wielu jedzących jajka pochodzące tylko z pewnego źródła, nie z ferm.

Kiedyś wasze produkty były robione w firmie Roldrob - nazwa sugeruje przerób kurczaków...

Wasza firma bardzo się rozwija, wyszliście od proteiny, a teraz prócz licznych pasztetów z roślin strączkowych czy grzybów, dań rożnych narodów macie nawet prażone musli, które robi dla was Winnica, słonecznik oraz inne nasiona i ziarna. Jakie są wasze dalsze i bliższe plany?

Andrzej Żwawa

Odpowiedzi

Szanowny Panie!

Dziękujemy Panu za obszerne refleksje dotyczące naszej firmy i produkowanych przez nas wyrobów sojowych. Kwestie jakie Pan porusza dotyczą obszernej tematyki i trudno będzie w sposób wyczerpujący do nich się ustosunkować wyłącznie ze względów czasowych.

Od kiedy zaczęliśmy zajmować się soją (1991 r.) wiedzieliśmy, że niejako porywamy się z "motyką na słońce" proponując naszemu społeczeństwu nieznane wówczas produkty sojowe. Liczyliśmy się z różnymi opiniami dotyczącymi soi, jej wartości odżywczych czy choćby zdrowotnych. Podjęliśmy współpracę ze środowiskami naukowymi, aby podeprzeć się autorytatywnymi opiniami. Uczestniczyliśmy w wielu wystawach, targach czy choćby pokazach, gdzie otrzymywaliśmy i otrzymujemy nadal wiele medali, dyplomów i wyróżnień. Należy podkreślić, że jedynie wszechstronne badania laboratoryjne jakie dokonujemy ciągle na naszych produktach, a jednocześnie zawsze potwierdzające ich zgodność nie tylko z obowiązującymi normami, ale także i nieobowiązującymi, jak chociażby drogie badania na zawartość pestycydów czy inne, pozwalają nam walczyć o wyróżnienia z innymi popularnymi produktami spożywczymi i proponować konsumentom naprawdę dobrą zdrową żywność sojową.

Tak, zapewne dla niektórych jesteśmy kontrowersyjni, czasami nawet bardzo, z różnych względów, również z tych, o które Pan pyta. Kontrowersje wzbudzają już same produkty sojowe (niektórzy porównywali teksturaty sojowe - w naszej zaopiniowanej przez służby sanitarne normie nazwane "mięsem sojowym", a nie obco brzmiącymi proteinami czyli po polsku białkami - z za przeproszeniem suchą karmą dla psów - no bo wyglądem ją przypomina (mówili niektórzy) nazwane flakami sojowymi, kotletami mielonymi z soi, schabowe z soi, czy choćby popularne pasztety sojowe.

Kontrowersje wzbudziło produkowane przez nas "mleczko sojowe" otrzymywane z nasion soi. Otrzymało tym razem od naszych polskich służb sanitarnych czerwone światło dla nazwy i może co najwyżej nazywać się "napojem sojowym", a także co wiem, nie będzie także "ptasiego mleczka", "kokosowego mleczka", kosmetycznego itd., gdyż mlekiem nazywać można jedynie produkty pochodzące z gruczołów ssaków.

Kontrowersyjni jesteśmy również dlatego, że nasze wyroby kierujemy na szeroki rynek - dla wszystkich - a nie tylko dla wybranych, że stosujemy białko jaj kurzych (nie mylić z kompletnym jajkiem zawierającym żółtko i masę cholesterolu), że stosowaliśmy - podkreślam - stosowaliśmy do niektórych produkcji "mięsa sojowego" mąkę modyfikowaną genetycznie.

Szaleni byliśmy - śmieją się konkurujące z nami (a jednak zazdrośnie podążając wyznaczaną przez nas drogą wciąż nowych i ciągle zaskakujących produktów sojowych) niektóre firmy, że informowaliśmy na opakowaniach konsumentów o modyfikacji, gdy np. o n i podczas degustacji informowali konsumentów, że produkty Polgruntu są gorsze, gdyż są modyfikowanie, podczas gdy oni stosowali również modyfikowane produkty np. sojowe (pisała o tym prasa) nie informując jednak o tym konsumentów. Oczywiście dzieje się to bez żadnych konsekwencji prawnych dla takiej nieuczciwej firmy.

Kontrowersje wzbudza nie tylko słowo GMO, ale także cała inżynieria biotechnologiczna. Jest ona negatywnie opisywana przez środowiska opiniotwórcze i w zasadzie wynika jedynie z silnego a niedostrzegalnego przez zwykłego konsumenta enigmatycznego europejskiego lobby.

Przecież - kilka słów o modyfikacji soi - zmiana genomu służy wyłącznie ograniczeniu używania przez farmerów herbicydów stosowanych w opryskach do zwalczania chwastów, gdzie tradycyjna metoda upraw soi wymaga od 6 - 9 oprysków chemicznych, a ziarno zmodyfikowane najwyżej dwóch i nie jest skierowana przeciwko człowiekowi - jest ukierunkowana na pomoc człowiekowi.

Nie chcę więcej na ten temat pisać, są to przecież moje subiektywne oceny choć oparte na solidnych informacjach naukowych i mogą, a zapewne i są kontrowersyjne dla niektórych. Zatem co bardziej jest czystsze i przyjaźniejsze dla środowiska w którym żyjemy, każdy musi sam w swoim sumieniu na tak postawione pytanie odpowiedzieć.

Pamiętajmy, że zboża, owoce, warzywa i inne dobra (kwiaty, lekarstwa itd.) są tak bardzo przez długie lata modyfikowane metodami mendlowskimi, że gdyby je pozostawić samotnie w środowisku bez pomocy człowieka (czytaj opryski chemiczne itp.) po dwu może góra trzech latach wyginęły by zagłuszone przez różnego rodzaju bardzo silne chwasty.

IP NON GMO - certyfikat identyfikacji organizmów niemodyfikowanych genetycznie jest to dokument jaki otrzymuje np. mąka sojowa użyta do produkcji "mięsa sojowego". Wydawany on jest przez niezależne służby certyfikujące, które na podstawie badań oraz przeglądu całokształtu dokumentacji opisującej kolejno drogę, począwszy od wysiania niemodyfikowanego ziarna soi, zbiór, transport, magazynowanie, aż do momentu kiedy wyprodukowano z niej mąkę.

Polgrunt nie używa całkowicie GMO od 10. marca br. Jednakże część dotychczas wyprodukowanych wyrobów będzie jeszcze "krążyła" po sklepach przez kilka miesięcy.

Co zaś się tyczy produkcji pasztetów sojowych w jakimś zakładzie przerobu drobiu, to owszem produkują je tam, ale nasi wyżej wspomniani konkurenci. Nasza współpraca z firmą Roldrob zakończyła się 3 lata temu i od tamtej chwili produkujemy pasztety w naszym zakładzie produkcyjnym.

POLGRUNT SP. Z O.O. posiada natomiast 2 zakłady produkujące wyłącznie produkty pochodzące z soi i innych roślin.

Jeśli chodzi o nasze plany na przyszłość to wystarczy jedno sformułowanie - będziemy nalej robić swoje w taki sposób, aby konsument otrzymywał zawsze to, czego oczekuje. Dopóki nam i naszym następcom sił starczy będzie ON (klient) dla nas najważniejszy.

Z poważaniem

Józef Olejniczak Wiceprezes POLGRUNT SP. Z O.O.
POLGRUNT Sp. z o.o.
Osina 101, 97-415 Kluki
tel. +48 44 6315033
marketing@polgrunt.pl
www.polgrunt.pl



 
Wydawnictwo "Zielone Brygady" [zb.eco.pl]
Fundacja Wspierania Inicjatyw Ekologicznych [fwie.eco.pl]