ZB 7(175), lipiec 2002
ISSN 1231-2126, [zb.eco.pl/zb]
Różne
 

Z nurtem Amazonki

W pierwszej połowie lat 70-tych Piotr Chmieliński był studentem wydziału mechanicznego AGH w Krakowie. Został też współzałożycielem sekcji kajakowej AZS, by później przenieść się do Akademickiego Klubu Turystyki Kajakowej "Bystrze" przy AGH.

Jesienią 1978 r. Wanda Rutkiewicz po raz pierwszy w historii, jako pierwsza kobieta, stanęła na szczycie Everestu. Dokładnie w tym samym dniu, tego samego miesiąca, pewien ulubieniec Krakowa, entuzjasta spływów kajakowych, został w dalekim Watykanie wybrany Papieżem. Kiedy na prywatnej audiencji Wanda Rutkiewicz wręczała Mu biały kamyk z Everestu, usłyszała: "Mieliśmy szczęście obydwoje wdrapać się dość wysoko w tym samym czasie..."

Te wydarzenia bardzo ucieszyły i dodały ducha Piotrowi Chmielińskiemu i krakowskim kajakarzom z AGH.

Ciekawą sprawą jest przyjrzeć się trwałym, by nie powiedzieć - wręcz mistycznym związkom Polski i Ameryki Łacińskiej. Ernest Malinowski zasłynął budową najwyższej na świecie linii kolejowej w Andach. Witkacy twórczo eksperymentował z meksykańskim kaktusem, peyotlem. Urodzony w Oświęcimiu salezjanin, Ojciec Edmund Szeliga, stał się pierwszym obrońcą lasów amazońskich i twórcą lecznictwa wykorzystującego rośliny z tychże lasów tropikalnych. Argentyńska legenda Witolda Gombrowicza stała się częścią historii polskiej literatury, tak jak żona Sławomira Mrożka, przywieziona z Meksyku do Krakowa...

Na początku lat 70-tych polscy himalaiści zasłynęli w Andach peruwiańskich, dokonując wielu pierwszych wejść, będąc tam mile widzianymi gośćmi.

Tę wyliczankę można byłoby kontynuować długo, pamiętając o Panu Balzerze w Brazylii, wyprawach amazońskich Arkadego Fiedlera i wielu innych.

Jesienią 1979 r. Piotr Chmieliński w towarzystwie dziesięciu innych krakowskich kajakarzy dopłynął do Meksyku. W ciągu dwóch i pół roku przepłynęli dwadzieścia trzy rzeki obu Ameryk - w tym trzynaście jako pionierzy! A dzięki generałowi Jaruzelskiemu i stanowi wojennemu Piotr Chmieliński został w Ameryce - by po raz pierwszy spłynąć kajakiem w najgłębszy na świecie kanion rzeki Colci. Kanion większy od słynnego amerykańskiego Wielkiego Kanionu Kolorado; ściany kanionu Colca wznoszą się na wysokość 3,5 km nie pozwalając na opuszczenie go inną niż rzeka drogą...

Pięć lat później, 29 sierpnia 1985 r. Piotr Chmieliński i jego ekipa, niezbyt oddalona od słynnego jeziora Tititaca, poszukuje źródeł Amazonki - co jest początkiem spływu. Spływu zakończonego po sześciu miesiącach (!!!), 13.2.1986 na Oceanie Atlantyckim, w miejscu, gdzie kończyły się słodkie wody Amazonki, a zaczynała się słona woda oceaniczna.

Dziś Piotr Chmieliński jest dyrektorem przedsiębiorstwa HP Environmental, specjalizującego się w ochronie środowiska, badającego zanieczyszczenia chemiczne i mikrobiologiczne w powietrzu, glebie, wodzie. Być może zechce kiedyś napisać o tych swoich doświadczeniach dla ZB...

Autorem książki Z nurtem Amazonki jest jeden z uczestników wyprawy, Joe Kane, piękne fotografie są autorstwa Zbigniewa Bzdaka i Jacka Boguckiego. A frapująca książka jest kroniką wyprawy - wyprawy, w której Piotr Chmieliński po raz pierwszy w historii spłynął kajakiem od źródeł do ujścia największą rzeką Ziemi.

Świetnie napisaną książkę czyta się jednym tchem. Lekturami mego dzieciństwa były książki Arkadego Fiedlera, począwszy od słynnego tytułu: Ryby śpiewają w Ukajali - więc z radością napotykałem na znajome mi terminy, nazwy, opisy. Ale jest w książce Z nurtem Amazonki opis, który ucieszy każdego ekologa - oto kajakarze płynący dzień po dniu, przez wiele miesięcy po ogromnej rzece - w pewnym momencie, chyba nawet niepostrzeżenie dla siebie - zaczynają ją traktować jako żywy organizm, żywą istotę. Istotę, do której przywiązują się tak dalece, że pod koniec spływu, goszczeni bankietem przez mieszkańców miasta leżącego nad rzeką - w trakcie zabawy wymykają się na taras - by popatrzeć na rzekę...

Ta książka jest nie tylko relacją o wspaniałej przygodzie, jednej z ostatnich, jakie mogła spotkać odkrywców. Jest to opis świata przyrody niezwykłej, niepowtarzalnej; opis rzeki i lasów tropikalnych. Byłoby czymś pięknym, gdyby czytelnicy tej książki na całym świecie zaczęli protestować przeciw dalszemu niszczeniu puszczy amazońskiej.

Po wyprawie Piotra Chmielińskiego w najgłębszym kanionie świata zostały polskie nazwy - Kanion Polaków, Wodospady Jana Pawła II...

Mam nadzieję, że w jednym z kolejnych numerów ZB przeczytam tekst Piotra Chmielińskiego o jego pracy na rzecz ochrony środowiska. Tekst, w którym w symboliczny sposób powróci do miasta swych studiów i początków swego kajakarstwa.

A swoją drogą, korci mnie pytanie - czy wielkie rzeki syberyjskie zostały już przepłynięte kajakiem? A rzeki płaskowyżu tybetańskiego? Może na odkrywców czekają jeszcze wyczyny, których dotąd nikt nie dokonał?

Paweł Zawadzki



Joe Kane, Zbigniew Bzdak, Jacek Bogucki: Z nurtem Amazonki, Wyd. Pascal, Bielsko-Biała 2002, www.pascal.onet.pl
rys. Jarek Gach

Judi Bari wygrała pośmiertnie

12 lat temu znani działacze Earth First! Judi Bari i Darryl Cherney zostali aresztowani przez FBI za przewożenie materiałów wybuchowych (bomby). Wg raportu FBI i policji z Oakland (w pobliżu San Francisco), gdzie "zdarzenie" miało miejsce, ww. aktywiści przewozili bombę w samochodzie w "nieznanym" celu. Bomba niespodziewanie wybuchła, szczęściem nie raniąc nikogo.

Natomiast wg działaczy Earth First! i innych aktywistów na rzecz ekologii i praw człowieka bomba została podłożona przez lokalną policję współpracującą z FBI. Powszechnie było wiadomo, że ani FBI ani policja nie lubią ludzi typu Judi Bari, dlatego, że często mówią oni głośno o brutalności policji, wykroczeniach rządu, czy demaskują korporacje prowadzące nieczyste interesy. Swego czasu, w oficjalnych dokumentach FBI, grupy jak Earth First! zakwalifikowano jako terrorystyczne, szczególnie niebezpieczne dla rządu.

Ciekawym faktem było, że agenci FBI zjawili się na miejscu "wydarzenia" zaraz po eksplozji, co na ogół zabiera im trochę czasu. Zwykle najpierw policja sprawdza sytuację.

Judi odważnie mówiła o planach zabicia jej przez FBI i o nieskutecznej próbie detonacji bomby w jej samochodzie.

Latami ciągnęły się rozprawy i apelacje sądowe przeciwko policji i FBI o bezpodstawne przeszukiwania i nieuprawnione aresztowania, konspiracje, fałszowanie i utajnianie dokumentów, a ponad wszystko o próbę sabotażu. W tym czasie, w 1997 r. zmarła na raka Judi Barri, zostawiając po sobie wiele ballad nt. wolności i praw człowieka. Dotacje na prawników pochodziły w dużej części z prywatnych kieszeni. 2 lata temu sędzia odrzucił wnioski, kolejno FBI i policji z Oakland o nieuwzględnianie ich w pozwie, jako, że działali tylko z powinności. Od czasu do czasu, media pełne były wydarzeń związanych z rozprawami czy wiecami.

I wreszcie, po 12 latach od podłożenia bomby, 11.6. sąd uznał FBI i lokalną policję WINNYMI w pozwie. Sędzia przyznał poszkodowanym (Darryl i rodzinie Judi) 4,4 miliona $! Część z tej sumy będzie przeznaczona na potrzeby ruchów proekologicznych. Sąd uznał, że pogwałcano prawa aktywistów. 2,4 miliona zapłaci FBI a 2 miliony Departament Policji z Oakland. "Zablokowaliśmy FBI możliwość łamania konstytucji" - powiedział po werdykcie Darryl Cherney.

z Kalifornii Przemysław Sobański
contact@paeasite.com

rys. Jarek Gach


 
Wydawnictwo "Zielone Brygady" [zb.eco.pl]
Fundacja Wspierania Inicjatyw Ekologicznych [fwie.eco.pl]