ZB 8(176), sierpień 2002
ISSN 1231-2126, [zb.eco.pl/zb]
Recenzje
 

Wiersze z podziemnego ogrodu

Prezentuję kolejny tomik, który bardzo wnikliwie roztrząsa paradoks oraz sprzeczność, jak zachodzi w duszy człowieka mieszkającego w mieście i widzącego przenikliwie w jego opłotkach oraz fundamentach siłę życia, która nie chce ustąpić temu kamiennemu uciskowi.

Mowa tu będzie o tomiku poetyckim pt. Medytacje o zmierzchu autorstwa Alicji Zemanek, która w wierszu pt. "Podziemna flora Krakowa" pisze: Rośliny szumiące pod brukami miast // skrzydła średniowiecznego głogu / w ogrodach śmietników / twarde serca czereśni / niejadalne dla żarłocznych lat (...) / wciąż czuwają nad nami / wąskie dłonie trawy / złożone do modlitwy / wśród podziemnych łąk. Poetka wchodzi więc w pełni świadomie w podglebie architektury i kultury miasta: widzi bezpośrednio okaleczone tu i ówdzie skrawki ogrodu przyrody wkomponowane w śmietniki, powstałe na zwłokach tamtego świata, który jeszcze czuwa w podglebiu miasta nad losem jego mieszkańców. Pytanie tylko: jak długo? W innym utworze pt. "Choruję razem z tobą" Zemanek pisze: Choruję razem z tobą Ziemio / ciało rozpalone gorączką / pustynnych wzgórz roślin we krwi / walczących na śmierć i życie // każdym nerwem czuję ból drzew / wleczonych kilometrami // w ciemności słyszę twój oddech / matko dzikich łąk odradzających się / w sierpniowe noce / wierzę w twoją magiczną moc // Ziemio zagrożona jak ja / zażywająca w tańcu / środki przeciwbólowe. Jak łatwo tu zauważyć, artystka w pełni utożsamia własne życie z życiem świata istot żywych i przypomina, że właściwie los człowieka podlega takiej samej dialektyce walki "na śmierć i życie", jaki jest i udziałem całego ogrodu przyrody, którego stanowi on immanentną część. Taniec życia, ból i cierpienie, radość i odradzanie się, to ten korowód, którego oddech jest jednak coraz krótszy i coraz słabszy. Poetkę wręcz prześladuje widmo pustyni, zarówno tej rzeczywistej i tej, którą tworzy miasto, choć pozornie tętni życiem. Wystarczy jednak chwila refleksji - np. w czytelni biblioteki, by doświadczyć sprzeczności, jaką niesie owo uzmysłowienie chłodu i żaru, które na przemian miotają ludźmi po zatłoczonych skwerach i ulicach miasta. Jeszcze bardziej przejmujący obraz odnajdujemy w wierszu pt. "Narodziny wiosny", która to pora zazwyczaj kojarzy się z wigorem życia, paradoksalnie kiełkującym jakby spod betonowych płyt miasta, choć tak naprawdę jej obraz dopełniają w tobie twoje osobiste i subiektywne przeżycia oraz myśli.

Wierząc w niewyczerpalną moc przyrody, Zemanek najczęściej przyjmuje postawę zadumanego buddyjskiego mnicha, zapatrzonego w Tao przyrody, które w konturze miasta staje się punktem orientacyjnym - owym kamieniem milowym, do którego prowadzą wszystkie drogi istot żyjących, a o nich zapomina człowiek zagoniony za tzw. "wygodami i przyjemnościami miasta". Przyglądając się uważnie drzewom - tym wspaniałym wytworom ewolucji, które łączą przestrzenie boskiego nieba z regionami zgwałconej Ziemi, w wierszu pt. "Drzewo", poetka wyznaje: Zanurzone / pod ziemią / znikające w niebie / drzewo życia / którego trzymam się / jak tonący w rzece / godzin minut sekund. Dalej uda się jej usłyszeć nawet jak Ziemia śpiewa, o czym donosi tak: Zamknij oczy / posłuchaj jak śpiewają ściany tego pokoju / powolne dreptanie zegara / szept kurzu w szparach podłogi / dalekie porykiwanie wielkiej bestii czasu (....) teraz wróć do pokoju / poczuj atomy krwi / krążące w żyłach krzesła / skrzypienie drewna / w dębowej skrzynce na ptaki / która jest twoim sercem (...) // posłuchaj siebie / który jesteś pyłkiem // który jesteś całym światem. Jeśli więc trudno przeciwstawić się machinie czasu i młynowi miasta, to przecież i w człowieku świat jest obecny i tam można go znaleźć, a co istotne w tym doświadczeniu, można - wychodząc od ogrodu przyrody - przejść przez wnętrze własnej natury, by zjednoczyć się z Kosmosem, bo przecież jesteśmy jego mikro-reprezentacją - przypomina poetka. Pomocne w tym przejściu stają się zarówno muzyka jak i matematyka - te dwie boskie siostry, zwracające ludzkie życie ku jego niewyczerpalnemu źródłu, jakim jest dostojne słońce. I wtedy te tłumy napierające na ulice miasta przestaną przypominać pochody umarłych, którzy: (...) śmieją się milczą // unoszą na plecach / szare kamienie miasta.

Kończąc tomik, w którym został przedstawiony świat z perspektywy historii, jak i osobistych podróży sentymentalnych poetki po jego wybranych okolicach, przy okazji dzielącej się obawami i nadziejami o jego los, przepełniającymi jej niespokojną dusze, w utworze pt. "Wołam cię niebo" wręcz prosi: Wołam cię niebo sierpniowe / na pół godziny przed północą / z wysokiego okna miasta // dlaczego ukrywasz się przed nami / czy zasłużyliśmy na twoją niełaskę (...) nie opuszczaj nas niebo / bez ciebie zgubimy drogę / jesteśmy tylko latawcami / na srebrnych sznurkach nieskończoności. Zapewne prośba ta ma głęboki sens, bo jakże ponury jest ogród, nad którym niebo przysłoniły ciemne chmury niechęci.

Ten przeuroczy i pouczający tomik wierszy, ciekawie ilustrowany, stanowi ogromnie interesujący obraz doświadczenia artystki, która więcej widzi i więcej wie od przeciętnego człowieka o rozterkach Ziemi przyciśniętej ludzkim sposobem istnienia, jaki stanowi miasto. By o tym nie zapominać, warto sięgnąć po tę porcję znakomitej poezji przyjaznej przyrodzie i przypominającej o obowiązku szacunku dla niej.

Ignacy S. Fiut



A. Zemanek: Medytacje o zmierzchu, Biblioteka Teatru Stygmator, Kraków 2001, s. 64.
rys. Jarek Gach

Zabytki... częścią nas...

Książka pt. "Administracyjnoprawne instrumenty kształtowania ochrony zabytków" Piotra Dobosza nie jest, jak być może sugeruje tytuł, opracowaniem wyłącznie prawniczym. Autor stara się uwydatnić rolę i wartość zabytków oraz ich wpływ na naszą kulturę i świadomość. To one właśnie składają się na całokształt naszego ekologicznego patrzenia na świat sprawiając, iż czujemy się lepiej zarówno pod względem estetycznym, jak i duchowym. Są to nieodzowne elementy naszej cywilizacji.

"Wartość historyczna obiektu zabytkowego jest to wypadkowa wieku, stanowiącego "naturalne kryterium uszczuplające zasób zabytkowy". Wartość artystyczna, będąca (w przeciwieństwie do wartości historycznej), subiektywnym kryterium kwalifikacji zabytku "odwołuje się do zupełnie innej strefy emocjonalnej - poczucia piękna". Wartość naukowa zabytku to kryterium aktualnej naukowej oceny danego przedmiotu. Wartość kulturowa ocenia obiekt przez pryzmat jego łączności i znaczenia dla kultury, mieszcząc w sobie cechy poprzednich terminów, przez co wydaje się być z tej grupy terminów pojęciem najszerszym."

Autor uwrażliwia Czytelnika na piękno obiektów, które swoim ponadczasowym blaskiem świecą od wielu już stuleci. Należy je chronić tak jak stare dęby, które pamiętają czasy średniowieczne.

"Często stwierdza się, że dany zabytek jest bezcenny, co oznacza, że największa cena nie odzwierciedla wartości historycznej, kulturalnej czy artystycznej danego zabytku. Kryteria wartościujące (aksjologiczne) to podstawowy instrument ochrony, mimo że określenie tego, co artystyczne lub nie, musi budzić wątpliwości. Posłużenie się terminem bezcenny nie oznacza bez wartości", aczkolwiek nie należy zapominać, że zabytki - jak każde inne rzeczy - o ile przeznaczone są na sprzedaż podlegają tym samym prawom podaży - popytu."

Piotr Dobosz próbuje przybliżyć Czytelnikowi doniosłość renowacji zabytków. Odróżnia dwa znaczenia pojęcia "pomnik". Jeden z nich nawiązuje do określonej budowli. Te podziwiamy i oceniamy jej kunsztowne wykonanie. Poznajemy artystę, dopatrujemy się podobieństwa postaci albo symbolu na pomniku z własnymi skojarzeniami oraz doświadczeniem. Drugie znaczenie tego słowa odzwierciedla określoną epokę, jest "duchem czasu", stanowi wartość niematerialną, jest symbolem pewnej określonej świadomości, symbolem pamięci dla potomnych. Oba te znaczenia winny się razem z sobą przeplatać. Widząc pomnik podziwiam go, ale i jest on "pomnikiem mojej epoki", którego nie wolno mi zburzyć.

Takich symboli naszej historii znamy wiele. Przeżyją nas wszystkich, ponieważ taka jest ich skromna rola. Dlatego musimy je chronić. Ich obowiązkiem jest także świadczyć o nas naszym potomkom. Od nas również zależy, czy będą mogły nas i nasze poczynania pochwalić, czy też przemilczeć dni, które zostały nam dane na przełomie wieków. Autor podchodzi do zabytków podmiotowo, nie jak do rzeczy, ale jak do najwyższych wartości. Nie trzeba wstydzić się swojej słabości i wrażliwości na kulturę, ponieważ to jest właśnie odzwierciedleniem naszego ducha czasów. Tak rozumie to autor.

Ekologiczno-prawne (jeżeli można tak to nazwać) podejście do zabytków kulturalno-przyrodniczych powinno kształtować cechy świadomości współczesnego człowieka. Jemu powinno zależeć na tym, ażeby tę kulturę jakoś współtworzyć, aby dobrze się zapisać w pamięci kilkusetletnich dębów.

Książkę, o której wspomniałem powyżej, pragnę polecić zarówno Czytelnikom zainteresowanym i obeznanym w problematyce prawniczo-administracyjnej, jak i nie-fachowcom. Zawarta w niej wiedza może być pomocna każdemu, komu leży na sercu kultywacja i renowacja zabytków kultury. Ten przewodnik po zabytkach jest cennym dziełem, wchodzącym w skład współczesnej literatury zarówno naukowej, jak i poniekąd beletrystycznej. Oprócz fachowych porad znajdziemy w niej także cenne komentarze oraz refleksje autora. W książce zamieszczone zostały unikatowe zdjęcia archiwalne nie tylko starych zabytków, a nawet ich szkiców (historycznych), ale i ludzi, którzy zasłużyli się dla kultury miasta Krakowa (Feliksa Radwańskiego, Floriana Straszewskiego, Józefa Aleksandra Łepkowskiego i wielu innych). Możemy podziwiać stare fotografie dokumentów i ruin zamku na tle krajobrazu (m.in. w Czorsztynie, Niedzicy, Niepołomicach, Dobczycach, Lanckoronie, etc.). Moim zdaniem książka Piotra Dobosza "oddaje klimat" tychże zabytków, poparty zdjęciami oraz ilustracjami, przy czym może po nią sięgnąć każdy. Autor zdaje sobie sprawę, jak niewielkie kompetencje posiada Wojewódzki Urząd Ochrony Zabytków i stara się działać na rzecz przywrócenia wielu miejsc i budowli do stanu poprzedniego. Wymaga to licznych nakładów i poświęceń.

"Administracyjnoprawne instrumenty kształtowania ochrony zabytków" to wreszcie swego rodzaju nasze zobowiązanie względem kultury. Autor uświadamia nam powinności, które dotyczą każdego wrażliwego obywatela. Nie wszyscy jesteśmy w stanie sponsorować renowacje dóbr historycznych, ale każdy w jakiś sposób jest w stanie włączyć się w proces odnowy. Może to być zarówno zaangażowanie finansowe, jak i czasowe czy też jeszcze inne. Wiele z tych bezcennych okazów uległo zniszczeniu podczas zawieruchy wojennej, a później, przez kilkadziesiąt kolejnych lat po II wojnie światowej, z powodu niedbalstwa i bezduszności. Potrzeba zatem czasu, aby to wszystko nadrobić, jednakże każdy dzień dla tych wielowiekowych "podmiotów pamięci" jest cenny. Poprzez nie "mówią wieki" i tak chyba powinno być. Piotr Dobosz nawiązuje do historii, która nigdy nie jest jednoznaczna, jakże kontrowersyjna, zmienna... Iluż ludzi nie wie, jak odnaleźć się we współczesnych, innych niż pradawne, czasach. Jak je interpretować? Zapytajmy o to nasze zabytki... One poznały tajemnicę czasu...

Marek Niechwiej



Piotr Dobosz, Administracyjnoprawne instrumenty kształtowania ochrony zabytków, Kraków 1997, s. 236.
rys. Jarek Gach


 
Wydawnictwo "Zielone Brygady" [zb.eco.pl]
Fundacja Wspierania Inicjatyw Ekologicznych [fwie.eco.pl]