Strona główna 


ZB nr 12(18)/90, grudzień '1990


 ZGROMADZENIA WSZYSTKICH ISTOT

"Ze Zgromadzenia Wszystkich Istot wyszłam przybita i obolała. Beata mnie ostrzegała: podłączasz się do organizmu chorego. Jeśli uczestniczysz naprawdę, czujesz to samo, co śmiertelnie chora Matka Ziemia. Czułam to... Wielkim przeżyciem było opłakiwanie... Coś ruszyło. Pękła blokada. Odpadł ten cywilizacyjny korek, nakazujący wszystkie uczucia więzić w sobie. To było oczyszczające".(1)

Za najważniejsze w kilkunastu Zgromadzeniach, które odbyły się w różnych częściach Polski (w bardzo odmiennych środowiskach) uważam dwie sprawy: otwieranie się ludzi na siebie i świat - przekraczanie bariery antropocentrycznej oraz powstawanie grup stawiających sobie za cel ratowanie Matki Ziemi.

Bariera niemożności pojawiająca się w wypowiedziach na początku Zgromadzenia, przekształca się często w siłę i chęć działania. Niektórzy mają już za sobą udane akcje i dobrze zorganizowane grupy. W wypowiedziach uczestnicy zajęć podkreślają znaczenie Opłakiwania, jako procesu pomagającego im skontaktować się ze swoim smutkiem i strachem.

Istotna wydaje się relacja lub dokumenty, np. video, o akcjach bezpośrednich, czyniąca ze Zgromadzenia część pewnej całości nieoddzielnej od różnych aspektów działalności dla Ziemi. Wzrasta także "wiarygodność" prowadzącego, pokazującego odmienne sposoby aktywności odpowiadające różnym ludziom.

Uważam, że podkreślanie intencji w działaniach bezpośrednich w połączeniu ze Zgromadzeniem jest niezwykle ważne dla osób pozbawionych codziennej praktyki duchowej lub działalności społecznej.

Wspomniałbym także o aspekcie współpracy międzygrupowej. Uczestnicy Zgromadzeń pochodzą z różnych grup (np. religijnych), często o odmiennych zasadach i poglądach. Warsztaty pozwalają im odnaleźć wspólne cele a często i metody, co przynosi wszystkim korzyści.

Niezwykle ważny jest czas trwania Zgromadzeń, możliwości przepracowania procesów w spokoju, bez pośpiechu, co łączy się z oczekiwaniami uczestników poinformowanych wcześniej o elementach warsztatu. Myślę tutaj o "świeżości doświadczenia". Czym mniejszy szum informacyjny dotyczący Zgromadzenia, tym lepiej dla uczestników.

"Idę wzdłuż strumienia. Który to już dzień tego tańca w tłumie? Samochody, ludzie i ja cały w głowie, pędzący w słusznej sprawie tam i tam.

Przykucniecie nad wodą, święto, radość od czubków palców w górę, nie wiadomo dokąd. W nieskończoność. To wielkie błogosławieństwo móc ujrzeć żywą przestrzeń, las, niebo.

Pamiętam, wiele lat temu, rozebrany, niepewny, stanąłem przed komisją wojskową. Pytania, odpowiedzi, coraz większa pewność. - A wiersze piszesz? - lekarz patrzy mi prosto w oczy. - Piszę. - Powiedz.- Jest las, w lesie rzeka, w rzece głaz, głaz to moja głowa, przez którą przepływa rzeka... Kto jest rzeką? Co jest głazem? Wszystko jedność. - lekarz milczy, pisze. - Ty nie możesz tam iść. - Uratowany przez rzekę, głaz i tę pewność, dziękuję.

Zmęczony, idę na spotkanie z młodymi ludźmi. Który to już dzień tego tańca w tłumie? Uśmiechy. Pan ekolog przyszedł. Rozmowy. Zgromadzenie Wszystkich Istot. Cisza. Wracamy do początku, jest wielka siła i zrozumienie. Jest nas znowu kilkoro więcej, uratowanych przez rzekę i głaz.

Idąc wzdłuż strumienia nie myśleć, otwierać się stopami na świat, nie rozróżniać. Ilu ma szansę na ratunek, gdzie istnieją słyszenia, współodczuwania?

Cisza odeszła. Czystość odeszła. Rzeko, głazie, na pomoc"(2)

Jacek Bożek

1) "Przegląd tygodniowy" 22.IV.90, "List do Jacka" Joanna Osejda.
2) "Raport" nr 4, wiosna 1990, Jacek Bożek.

 

 


ZB nr 12(18)/1990, grudzień’1990


Początek strony