ZB 9(189), listopad 2003
ISSN 12312126, [zb.eco.pl/zb]
Refleksje
 

AMBASADOR KOSMOSU
(SŁOWO O EKOFILOZOFII HENRYKA SKOLIMOWSKIEGO)

Nie wstydzę się powiedzieć, że mam poczucie bycia osobą kosmiczną*)

Koncepcję "ambasadora kosmosu" jako postaci człowieka ekologicznego Henryk Skolimowski kreuje w jednym ze swoich wywiadów. Filozof utożsamia myślenie z kategoriami kosmicznymi - "nowymi horyzontami". Wszystko wyrosło z kosmosu. Prawa kosmosu są wszędzie. [...] osiągnąłem stan harmonii w kontakcie z kosmosem. W poczuciu bycia cząstką tej wielkiej kosmicznej materii, mogę śmiało powiedzieć, że jestem jej ambasadorem.

Filozofia ekologiczna wytwarza określony typ świadomego i odpowiedzialnego człowieka. Eko-filozofia ma się stać narzędziem przy rekonstrukcji świata. Odbudowanie kosmosu ma nastąpić na fundamencie metafizycznym i kosmologicznym - będzie to rodzaj restytucji.

Postawa "ambasadora kosmosu" opiera się na nowej racjonalności - holistycznej, która myśli całymi kulturami, w duchu odpowiedzialności. Wspólnie z kosmosem bierzemy na siebie odpowiedzialność za własne życie, życie przyszłych pokoleń, a zarazem współpracujemy na rzecz pogłębiania więzi duchowej z kosmosem i drugim człowiekiem. Ekofilozofia oparta na takich przesłankach może stać się filozofią na miarę trzeciego milenium.

Filozofia ekologiczna jest odmianą nowoczesnej nauki - przyjaznej życiu i środowisku naturalnemu. Wiedza ludzka musi być wykorzystywana w duchu ewolucji. Stanowi ona rodzaj poznania.

Droga filozofii związanej z naturą nie jest łatwa - subtelna i głęboka, charakteryzująca się twórczym tańcem myśli. [...] Tworzymy, ponieważ myślimy. Myślimy, ponieważ kosmos tworzy. Nowa, holistyczna racjonalność opiera się na fakcie, który uświadamia nam, że rola i waga eko-filozofii i innych podobnych do niej stanowisk dla rozwoju współczesnej nauki, tkwi w zrozumieniu przez naukę ewolucyjnego charakteru samej nauki. Zrozumieniu, że pewien etap się skończy, ale to nie znaczy, że poznanie naukowe się skończyło. Takie podejście pozwoli nam na bardziej świadome wejrzenie w głąb całych systemów, a także zreorganizuje struktury naszego dotychczasowego myślenia. Na naszych oczach powstaje zupełnie nowy - holistyczny paradygmat. Tworzy się nowy logos. Jego cząstką stanie się logos ekologiczny, logos duchowy, logos współodpowiedzialności i współkreatywności.

Nie wolno odrzucać poznania, należy skupić się na głębszym zrozumieniu relacji samego człowieka z przyrodą, człowieka z kosmosem oraz kosmosu z naturą.

Człowiek - jako taki - nie może wyzbyć się tęsknot i potrzeb duchowych. Na tym pierwiastku metafizycznym opiera się istota życia, której nie wolno nam podważać ani zinstrumentalizować. Trzeba dokonywać słusznych wyborów, lecz należy najpierw te wybory stworzyć. Ażeby człowiek mógł rozkoszować się swoją własną wolnością, musi zdawać sobie sprawę z faktu, że ma wybór między różnymi formami życia. Na tym polega sięganie po gwiazdy i głębsza twórczość. Sięgamy po gwiazdy, ponieważ taka jest natura kosmosu. [...] Prawdziwy wybór to jest powrót do wielkich perspektyw, otwieranie się na wieczność i nową duchowość. Człowiek realizuje się poprzez coraz wyższe formy świadomości, poprzez coraz wyższe aspiracje.

H. Skolimowski powraca do koncepcji "świata jako sanktuarium", w którym możemy odbudować kosmos. Jesteśmy w nim odpowiedzialnymi lokatorami , którzy nie muszą się wstydzić swojego zachowania. Jesteśmy oczyma, mózgiem i mackami kosmosu. To może doprowadzić nas do odbudowania idei wolności.

Holistyczne pojmowanie natury sprzyja aktowi samostanowienia, współistnienia i samoidentyfikacji. Człowiek potrafi poznawać. Powraca do swojego pierwotnego fenomenu. Człowiek - to brzmi dumnie! Oto otwierają się przed nami nowe horyzonty - ewolucyjne w skali kosmicznej... Kosmos przejawia się jako nieogarniony teatr, z którego zaczerpniemy natchnienia. Powinniśmy zachować twarze.

Filozofia ekologiczna to rodzaj humanizmu. Powrót do humanizmu to powrót do samodzielnego myślenia i możliwej w tym procesie refleksji krytycznej. [...] powrót do humanizmu to jest powrót do autentyzmu człowieka, do szukania opcji i do kreowania opcji. Dzięki takim zdolnościom jesteśmy w stanie odkryć swoje kosmiczne korzenie, ewolucyjną przeszłość. Są to korzenie duchowe - jesteśmy częścią kosmosu. Humanizm ekologiczny jest uświęceniem całej tkanki życia, całej pajęczyny bycia. Ewolucja życia to inaczej ewolucja jego jakości. Przyjmuje ona postać spirali coraz głębszej świadomości - stawiania sobie coraz bardziej twórczych zadań. Najbliższe doskonałości i godne naśladowania są jedynie te jednostki, które osiągnęły najwyższy pułap aspiracji duchowych. Cechują się one odwagą, nieprzejednaniem, wolą wyzwania i przeegzaminowania wszelkich autorytetów, transcendencją. Wszakże to właśnie ci ludzie sami mają stać się autorytetami, poszukują nowych wartości, są krytyczni, oryginalni. Trzeba mieć imaginację i wolę wymyślania nowych światów.

Kosmos to harmonia. Myślimy kategoriami kosmicznymi. Współdziałamy z formami życia. Nie wstydzę się powiedzieć, że mam poczucie bycia osoba kosmiczną. [...] ...Jestem [jego - przypis M. N.] ambasadorem.

Jednym z ostatnich atrybutów współczesnego "świata jako sanktuarium" jest dana przezeń wolność. Autor wprowadza w miejsce humanizmu pojęcie kosmizmu, który uświęca wszelkie istniejące byty, ponieważ noszą one w sobie zalążek boskości. Kosmizm jest najpełniejszym sposobem wyrażania partycypacji z kosmosem, który ma na celu realizowanie kosmicznych potencji kosmosu...

Marek Niechwiej


*) H. Skolimowski, Jestem ambasadorem Kosmosu. Wywiad z profesorem Henrykiem Skolimowskim [w:] A. Papuziński, Z. Hull (red.), Wokół ekofilozofii. Księga jubileuszowa ofiarowana Profesorowi Henrykowi Skolimowskiemu dla uczczenia siedemdziesięciolecia urodzin, Wydawnictwo Akademii Bydgoskiej im. Kazimierza Wielkiego, Bygdoszcz 2001, s. 375 - 385, Wszystkie cytaty pochodzą z powyższej publikacji.

KRAJOBRAZY

Wybrałem się kiedyś bardzo wczesnym rankiem na spacer. Między budynkami rośnie kilka starych drzew. Na trawniku stała furgonetka, jej kierowca pośpiesznie ładował pocięte kawałki pnia starego drzewa - przed chwilą uciętego przy samej ziemi. Spytany o zgodę na wycięcie drzewa - speszony i zaskoczony wymamrotał coś bez sensu, starając się odjechać jak najszybciej. Pień ściętego drzewa świadczył, że było ono zdrowe...

Wróciłem do domu, wykaz telefonów alarmowych na klatce schodowej zawierał numery straży pożarnej, pogotowia, policji. Popełniono zbrodnię! Wycięto stare, zdrowe drzewo - a w dużym mieście nie ma telefonu alarmowego i stosownych służb, które można byłoby zaalarmować. Tak więc, sprawca zbrodni został bezkarny.

Ta sytuacja oznacza, że w praktyce każdy wandal i barbarzyńca może dokonać zniszczenia zieleni miejskiej i liczyć na bezkarność. A przecież, każde drzewo w mieście ma wartość bezcenną! Życiodajną! Trzeba dziesiątek lat by wyrosło i przetrwało w betonowej puszczy miejskiej.

Czy drzewo w mieście ma taką samą wartość jak drzewo w lesie? Proszę sięgnąć po książkę Haliny B. Szczepanowskiej Drzewa w mieście (Hortpress, Warszawa 2001). Twierdzę, że każde drzewo w mieście, każdy krzew, każda zieleń w asfaltowo-betonowym krajobrazie miasta jest na wagę złota!!! Przekonają się o tym mieszkańcy dużych miast już w niedługim czasie - lecząc się z tzw. chorób cywilizacyjnych.

Od skandynawskiej architektury - przyjaznej przyrodzie - dzieli nas przepaść!!! Czy musimy powielać wszystkie błędy, jakie wcześniej popełniono w innych krajach? Czy musimy wybierać najgorszy wariant rozwoju? Najbardziej krótkowzroczny, najbardziej inwazyjny dla zdrowia i przyrody? Warszawy nie przerobimy na Nowy Jork - więc może warto uczyć się harmonii między architekturą a przyrodą od skandynawskich architektów?

***

Pejzaże i krajobrazy żyją, są w ruchu. Wystarczy odwiedzić krainę dzieciństwa, porozmawiać z ludźmi starymi, pamiętającymi, że przed laty tu był park, rzeka, nie było parkingu i stacji benzynowej, fabryki oraz szosy. Trzeba dziesiątków lat - by urosły drzewa. Cywilizacją technologiczną rządzą dwa demony: WIĘCEJ! oraz PRĘDZEJ! I one są dzisiejszymi wandalami i barbarzyńcami, niszczącymi dla doraźnych, krótkowzrocznie pojmowanych korzyści to, co jest dziedzictwem wielowiekowym narodu.

Pamiętam Zakopane z lat 60-tych XX w. Wystarczyło 40 lat - by zbudowano "drugą nitkę" (po co?) asfaltu do Zakopanego - by "szybciej i więcej" pseudoturystów mogło skuteczniej zadeptać Zakopane, które dziś przypomina skrzyżowanie Disneylandu z bazarem i od dawna nie zasługuje na status miejscowości wczasowej czy uzdrowiska.

To samo dzieje się nad morzem. J.W.P. SAMOCHÓD po chamsku udowadnia, że jest najważniejszy, stał się obiektem kultu, najukochańszym mordercą. Niszczy ukształtowaną przez setki lat przestrzeń - jego wymogi są ważniejsze, niż zdrowie i potrzeby ludzi.

***

Dwudziestoletni młodzian od rodziców dostaje samochód w prezencie. Gdyby sam na niego ciężko zapracował - może miałby doń inny stosunek. A tak - gaz do dechy! I przydrożne drzewo obarcza się winą za śmierć głupola, często pijanego.

A może do rachunku należałoby doliczyć koszty leczenia drzewa - spowodowane głupotą kierowcy? Czy to pijany troglodyta jest winien nieodpowiedzialnej jazdy czy też drzewo wtargnęło na jezdnię, by "popełnić morderstwo"? Ludzie! Myślcie, to nie boli!

***

Widok z okna pociągu udowadnia, jak wiele się buduje domów. Ale czy ta zabudowa musi być tak chaotyczna? Czy musimy, aż tak spaskudzić na dziesiątki lat polskie krajobrazy? Czy w polskiej historii i tradycji brakuje wzorców przyjaznych przyrodzie?

***

Istnienie szosy, autostrady sprzyja powstawaniu zajazdów, restauracji, hoteli, aktywizytuje gospodarczo, tworzy miejsca pracy. To jak żywioł - o czym świadczą przydrożne reklamy i tablice. Czy ten żywioł musi niszczyć krajobraz, drzewa, zieleń? A może istnieją modele harmonijnej koegzystencji ? Wypracowane w krajach, które choć trochę opanowały samochodowy amok i gorączkę nieustannego przemieszczania się homo sapiens? Owa aktywność lokomocyjna, skłonność do ciągłego podróżowania każe przypuszczać, że w zaczadzonym spalinami mózgu homo sapiens zalęgło się przekonanie, że na Sądzie Ostatecznym Stwórca będzie nagradzał za ilość przejechanych kilometrów i ilość zużytej benzyny... nowa religia...

***

To Stany Zjednoczone Ameryki Północnej są ojczyzną cywilizacji samochodowej, w której podróż przed siebie, donikąd ("Znikający punkt", "Thelma i Luise") nadają sens życiu. Ale ten kraj ma przestrzenie większe od europejskich i przenoszenie wzorców amerykańskich do ciasnej Europy to pęd samobójczy. Przy maksymalnej sympatii do Ameryki - nie wszystko możemy i musimy naśladować. Może warto pamiętać, że to nie kowboje i samochody kształtowały przez setki lat historię, kulturę i krajobrazy Europy.

***

Więcej! Więcej kupuj! Więcej posiadaj! Więcej niż inni! Więcej! Więcej konsumuj! Więcej wydawaj! Więcej zarabiaj! Więcej! Więcej!!!

Prędzej! Gaz do dechy! Prędzej konsumuj! Prędzej podróżuj! Prędzej zarabiaj!

Człowieku opamiętaj się!

***

Kto zapłaci za skrajną głupotę człowieka technologicznego? Niestety, Matka Ziemia, Przyroda, Natura; krajobrazy. Zdrowie fizyczne i psychiczne nas wszystkich. Quo vadis, homo sapiens?

PS: Drwal, jak wiadomo, może być rówinież analfabetą. Zdarza się. Więc w zgodzie z tą tradycją wprowadza się do stosowania Modułowy Program Szkolenia Zawodowego w zakresie urządzania terenów zieleni. (Program przygotowany dla doskonalenia kwalifikacji w zawodzie Technik Architektury Krajobrazu - 321202 opracowany w ramach PHARE 2000 - Projekt Nr PL0003.11 - Krajowy System Szkolenia Zawodowego - Ministerstwo Gospodarki, Pracy i Polityki Społecznej).

W "Modułowym Programie" wiedza nt. materiału roślinnego (znajomość drzew i roślin) obejmuje zaledwie 2% czasu wymaganego do opanowania tego zagadnienia, co jest absolutnym skandalem (pomysł Instytutu Technologii Eksploatacji w Radomiu).

Przeciwko temu "Modułowemu Programowi" protestowało ok. 100 uczestników Konferencji "Krajobraz - bezcennym dziedzictwem narodu. Europejska Konwencja Krajobrazowa a sytuacja zawodu Architekta Krajobrazu w Polsce", zorganizowanej 29.9 w Warszawie, przez Zarząd Główny Stowarzyszenia Naukowo-Technicznego Inżynierów i Techników Ogrodnictwa przy NOT.

Ciekawe, co zwycięży. Czy górę weźmie elementarny zdrowy rozsądek czy też damy dziejową szansę analfabetom i troglodytom - by za tysiące lat jacyś kosmici mogli odkryć, że epoka asfaltu i betonu zaczęła się na Ziemi gdzieś w Polsce, a konkretnie w Radomiu.

Paweł Zawadzki

LISTY DO SPOŁECZEŃSTWA NOWEJ ERY (26)
ANTYGLOBALIZM - RUCH NOWEGO SPOŁECZEŃSTWA W POZYCJI STARTOWEJ

Hapeningi, demonstracje, starcia z policją - to tylko zewnętrzna otoczka tworzącego się ruchu, który media nazywają antyglobalizmem. Ruch ten kieruje się przede wszystkim przeciwko monopolowi władzy, jakim stał się globalny kapitalizm.

Zawsze jakiś mały kamyk uruchamia lawinę. Pierwszym takim kamykiem było powstanie Indian w meksykańskim stanie Chiapas w 1994 r. w obronie prawa miejscowej ludności do ziemi i samorządu, które poprzez sieci internetowe utworzyło swoje klony w całym świecie, jak np. organizację "Ya Basta!" (Już dość!) we Włoszech. Drugim kamykiem była wielka manifestacja w Seattle w USA w 1999 r., skierowana przeciwko szczytowi najbogatszych państw i Światowej Organizacji Handlu - WTO (World Trade Organization). Wreszcie na przełomie lat 2001-2002 w Porto Alegre w Brazylii, na terenie kampusu Papieskiego Uniwersytetu Katolickiego zebrało się bardzo różnorodne grono ideowców i liderów lokalnych organizacji przekonanych o potrzebie tworzenia Nowego Społeczeństwa, chociaż na razie nie ustalono na jakich zasadach.

Siłą rzeczy są tolerancyjni dla ludzkiej różnorodności, nie wierzą już w zbawczą moc przemocy. Nastawieni są pragmatycznie, dystansują się od wszelkiej ideologii. Szczególnie uderza wielka ilość kobiet w tym ruchu. Być może, kobiety przejmą już sterowanie. Ruch szuka swej nowej struktury ideowej, pojawiają się książki, jak Josepha Stiglitza Globalization and its Discontents (Globalizacja i niezadowolenie jakie przyniosła) lub Davida Kortena "Świat po kapitalizmie. Alternatywy dla globalizacji", z której promocją dotarł on do Polski dzięki środowisku łódzkiego magazynu "Obywatel" (A HREF="http://www.obywatel.org.pl">http://www.obywatel.org.pl ).

Dziennikarz "Gazety Wyborczej", Artur Domosławski wszedł w kontakt ze środowiskiem i niektórymi liderami ruchu, co zaowocowało cyklem artykułów wydanych w formie książki: Świat nie na sprzedaż. Rozmowy o globalizacji i kontestacji; wyd. Sic!, W-wa 2002. Domosławski pisze, że:

Porto Alegre od prawie dekady rozwija nieznany nigdzie na świecie eksperyment "demokracji uczestniczącej"... lewicowy zarząd miasta rządzi nie przy poparciu konstytucyjnej rady miejskiej... a w oparciu o pozakonstytucyjne rady ludowe. Najwybitniejszą postacią ruchu wydaje się być Amerykanka, Lori Wallach, która wywołała słynną manifestacje w Seattle w 1999 r. Oto niektóre jej wypowiedzi w rozmowie z Arturem Domosławskim.

Popieram rynek, który jest regulowany na rzecz dobra ogółu. Zasadę tę wprowadziło wiele państw i należy ją wprowadzić również w skali międzynarodowej. Same rynki sobie nie poradzą, podobnie jak system centralnego planowania nie radzi sobie w pojedynkę. My chcemy czegoś pośrodku: wolnego rynku, który służy dobru publicznemu (...) należy wypracować nowe podejście do gospodarki, do polityki społecznej, do człowieka - w skali globalnej...

Neoliberalizm, to pewien model, na który składa się wiele elementów: liberalizacja handlu, finansów i inwestycji, deregulacja standardów dobra publicznego, lokalnego prawa, prywatyzacja niektórych usług państwowych... cały ten pakiet sprowadza się do tego, że wszystkim rządzi rynek. Rząd należy odsunąć, nie powinien odgrywać żadnej roli - wiodącą, regulującą siłą jest rynek...

Dziś nie ma wolnego handlu!... dziś mamy do czynienia z przewagą totalną (absolute advantage). Oznacza to, że kapitał jest w ruchu, szuka najniższych cen w najgorszych warunkach... Kiedy USA były krajem rozwijającym się, kopiowały całą technologię z Europy; potem to samo zrobiła Japonia. Teraz poprzez ochronę praw wielkich korporacji krajom rozwijającym się - że nie wspomnę o tych słabo rozwiniętych - ograniczono możliwości rozwoju. Porozumienia zawierane w imię rzekomo "wolnego handlu" - oczywiście nie ma to nic wspólnego z wolnym handlem - będą rodziły tylko konflikty, będą podważały lokalne prawa suwerennych krajów... Np. obowiązują jednolite standardy, które narzuca się wszystkim i na wszystko: na bezpieczeństwo żywności, na sposoby jej produkowania, na ceny leków... A to przecież powinno być regulowane lokalną polityką!... nie można narzucać subiektywnych decyzji i wartości całemu światu. A poza tym - kto ustanowił te zasady? Korporacje - nie duże społeczności, nie zwykli ludzie...

Państwa powinny suwerennie podejmować decyzje, czy chcą wyprodukować coś w nadmiarze i potem to sprzedać... Do tego potrzebne są wielostronne zasady handlu, które zapewnią uczciwość i zdrowe reguły. Tymczasem każdy kraj członkowski WTO ma obowiązek dopuścić 5% importu żywności; nawet jeśli jest w stanie wyprodukować określony produkt w ilości wystarczającej...

W efekcie mamy zintensyfikowanie produkcji nawozów, genetycznie zmodyfikowane nasiona, monokultury jednego nasienia, które hoduje się na tysiącach akrów. To samo dotyczy zwierząt - zmechanizowana hodowla i zabijanie zwierząt, zglobalizowany transport opakowanych, pełnych konserwantów produktów... Równoczesne szaleństwo związane z bezpieczeństwem żywności spowodowało, że wykryto - i to są informacje z samej WTO - kłopoty dla środowiska naturalnego, spowodowane nienaturalną hodowlą i produkcją. Wiele krajów zaczyna wyraźnie odczuwać, że jakość i smak tej żywności jest niska...

Działania ruchów postępowych mają na celu umocnienie lokalnych demokracji, które wezmą te wszystkie sprawy w swoje ręce... Ludzie w danym kraju powinni decydować za siebie. To demokracja a nie nacjonalizm. NAFTA funkcjonuje od 8 lat. Kiedy wszystko zaczynało się w 1993 r., inicjatorzy pomysłu, głównie wielkie korporacje, zapewniali: To będzie wspaniałe - więcej miejsc pracy, wyższe zarobki, czystsze środowisko naturalne, tańsza i lepszej jakości żywność, więcej usług za mniej pieniędzy, większy wybór... Jestem prawniczką, specjalizuję się w prawie handlowym, słuchałam tego wszystkiego, czytałam umowy i pomyślałam sobie, że albo jestem strasznie głupia, albo oni kłamią. Bo to co było w umowach, nie miało nic wspólnego z obietnicami. No i po 8 latach możemy wszystko zweryfikować. Obietnice nie zostały spełnione, a pojawiły się negatywne skutki uboczne... W Meksyku 8 mln chłopów, zwłaszcza małorolnych, cierpi biedę od czasu przystąpienia kraju do NAFTA... Podobnie jest ze środowiskiem naturalnym. Reguły NAFTA obaliły w Kanadzie zakazy stosowania substancji toksycznych...

Po wprowadzeniu NAFTA, w związku z przepisami chroniącymi inwestorów, więcej amerykańskich i kanadyjskich koncernów przeniosło się w rejony nadgraniczne, bo zarobki wynosiły tam 5 $ dziennie, podczas gdy w USA minimalna stawka za godzinę wynosiła 4 $... Równocześnie drobni meksykańscy wytwórcy butów, słodyczy, ubrań, narzędzi, nie mając szans w konkurencji z potężnym importem z USA i Kanady, utracili pracę. Meksykańska sprzedaż detaliczna jest teraz zagrożona konkurencją ze strony wielkich amerykańskich hipermarketów...

Statystyki, które można dostać od meksykańskiego rządu, są szokujące, bo według nich 8 mln Meksykanów, którzy przed NAFTA należeli do klasy średniej, teraz żyją w ubóstwie... Dobry handel jest wówczas, gdy państwa dokonują wyboru, że chcą czymś handlować, zły handel ma miejsce wtedy, kiedy przepisy sztucznie narzucają wymianę.

Lori Wallach mówi, że ludność USA tworzy organizacje oddolne, wymuszające prawidłowe decyzje na deputowanych i senatorach z danego terenu. Nazywamy to organizowaniem się od podstaw. Lori Wallach nie ma wątpliwości, że elity biednego kraju mają wspólne interesy z elitami krajów bogatych... bogaci z biednych krajów i bogaci z bogatych krajów mają ze sobą więcej wspólnego, niż bogaci w biednym kraju z biednymi w tym samym kraju...

Szczyt w Porto Alegre to forum ruchów społecznych z całego świata. Ruchy te dzielą się doświadczeniami co do reguł i przepisów, co do tego jak stworzyć w skali globalnej siłę, która będzie domagała się zmian. Nie ma tu miejsca na żadne utopijne deklaracje, przeciwnie - tu chodzi o bardzo praktyczne nauki... nie chcemy jednorodności, nie chcemy przykładać do wszystkiego jednej miarki. Różne rozwiązania będą korzystne dla różnych społeczeństw... W Indiach 70% ludności żyje na wsiach. Jeśli przyjęło by się tam amerykańskie czy zachodnioeuropejskie zasady polityki rolnej, 0,5 mld ludzi okazałoby się zbędnych. Gdzie oni by się podziali? Co by się z nimi stało? Uważam, że nie da się narzucić zuniformizowanego modelu każdemu krajowi i wmawiać, że to najlepsze rozwiązanie - różne systemy dla różnych społeczności.

Mówi Adolfo Perez Esquivel; architekt, więzień polityczny, założył w latach 70-tych XX w. w Argentynie organizację "Sprawiedliwość i pokój":

Nasza edukacja przesycona jest kulturą przemocy, wpaja się nią nam od dziecka. W kulturze tej bohaterem jest wojownik, historia zaś jest historią wojen, konfliktów zbrojnych, a nie osiągania przez istotę ludzką zdolności do tworzenia, a narodów - do życia i rozwoju. Ludzkość trwa dzięki zdolności społeczeństw i narodów do współżycia, a nie dzięki wojnom... Myślę, że stajemy dziś przed wyzwaniem zmiany sposobu myślenia i działania w skali globalnej. Muszą zmienić się formy współistnienia narodów... Demokracja i prawa człowieka, to wartości nierozdzielne. Gdy gwałci się prawa człowieka, demokracja słabnie, aż wreszcie obumiera i może zamienić się w swoje zaprzeczenie... Dziś USA są osią światowej władzy. Lecz dynamika zmian w świecie sprawi, że centrum władzy w świecie może się rozproszyć, przesunąć gdzie indziej. Dzisiaj, gdy obserwujemy odrodzenie się Azji, zwłaszcza Chin, także Unii Europejskiej, USA usiłują usilnie zachować hegemonię gospodarczą w Ameryce Łacińskiej... Seattle, Praga, Genua, to były protesty. Porto Alegre to już nie tylko protest. To nowy krok, jakościowa zmiana. To próba tworzenia nowej przestrzeni, nowych idei i programów alternatywnych dla "jedynie słusznego modelu" obowiązującego w świecie... Argentyna jest może najlepszym przykładem światowego kryzysu modelu neoliberalnego... Zniszczono cały "aparat produkcji", doprowadzono do upadku fabryk, to, czego nie zniszczono, zostało sprywatyzowane, wkroczyły wielkie zagraniczne korporacje finansowe, zrezygnowano z jakiejkolwiek opieki państwa nad rozwojem gospodarki kraju, rosły długi. Wreszcie - rozkradziono co tylko się dało. Gospodarka Argentyny nie ma dziś żadnych zdolności produkcyjnych, wszystko musimy importować, dlatego musimy na nowo przemyśleć i wymyślić Argentynę. Na nowo przemyśleć i wymyślić świat. Nie chodzi tylko o gospodarkę. Trzeba stworzyć nową przestrzeń dla polityki społecznej i w ogóle dla polityki, w której będzie miejsce na potrzeby i nadzieję ludzi. Wierzę, że to jest możliwe.

Czy Wam powyższy obraz coś przypomina? Bo mnie tak. W kryminalistyce to nazywa się modus operandi, czyli sposób działania złoczyńcy.

Octavio Ianni, wybitny socjolog latynoamerykański z Brazylii twierdzi, że proces globalizacji, który zintensyfikował się po zakończeniu zimnej wojny był efektem decyzji politycznych elit. Proces ten doprowadził do koncentracji bogactw, niesamowitej wręcz koncentracji władzy ekonomicznej, politycznej i kulturowej (to ostatnie dotyczy wielkich koncernów medialnych). W wyniku globalizacji świat stanął w obliczu sytuacji, w której poważne problemy, mające do tej pory wymiar narodowy i lokalny, stały się problemami globalnymi... Globalizacja to zjawisko nieodwracalne... to nowy etap ekspansji kapitalizmu... wyglądałby on tak: merkantylizm, kolonializm, imperializm, globalizm... Epoka nacjonalizmów skończyła się bezpowrotnie. Nacjonalizm polski i nacjonalizm brazylijski to archeologia... Naród zaczął powoli tracić zdolność wyznaczania narodowych celów, choćby tylko ekonomicznych... Jak zatem stawić czoła dzisiejszym problemom społecznym? Dziś - póki co - mam odpowiedź jedynie intuicyjną: wszystkie te problemy mogą znaleźć ujście i rozwiązanie jedynie poprzez planetarne społeczeństwo obywatelskie... Problemem nie jest to, jak to zlikwidować czy odwrócić, ale jak uczynić z nas wszystkich prawdziwą rodzinę ludzką... "Panowie świata" - decydenci wielkich korporacji, szefowie bogatych państw takich jak USA - nie chcą dziś negocjować, ani zrozumieć niczego... Nowy projekt musi mieć zasięg światowy. Prowizorycznie nazywam go neosocjalizmem. Mam na myśli nową organizacje społeczeństwa, gospodarki, własności, podziału pracy i bogactw, które byłyby bardziej sprawiedliwe... 9 mln ludzi w Europie nie szuka już pracy. Są nie tylko bezrobotni, ale stracili wszelkie złudzenia i nadzieje. Użyję teraz mocnych słów: kapitalizm globalny zamienił tych ludzi w odpady, w śmiecie. To niewiarygodne tym bardziej, że dzisiejsza gospodarka jest tak rozwinięta, a świat pełen możliwości. A mimo to zamienia istoty ludzkie w "odpady". To musi eksplodować! I albo eksploduje politycznie - z konkretnymi propozycjami, projektami, ideami, albo - w sposób chaotyczny, anarchiczny. 11 września to dla mnie taka eksplozja, tylko że dzika i anarchiczna.

To jest to, co w połowie XIX w. przewidywał Karol Marks konkludując, że wywłaszczona i sponiewierana ludzkość odbierze władzę garstce wywłaszczycieli i to będzie rewolucja uwalniająca ludzkość od "alienacji" czyli od wszelkiego zniewolenia. Uznaliśmy to za utopię, a za realne konsekwencje teorii Marksa - socjaldemokrację i komunizm. Jakże okrutnie zakpiła z nas historia! To Marks się nie mylił, a socjaldemokracja i komunizm okazały się utopią, droga do nikąd! Ianni mówi dalej tak:

"Demokracja uczestnicząca" to jedna z reakcji społeczeństwa obywatelskiego na neoliberalizm - w celu samoobrony i "podbicia" państwa przyszłości... Dlatego nie ulega dla mnie wątpliwości, że dzisiejsza sytuacja świata, jej dramatyzm, pozwala przewidywać, że w nadchodzących dekadach pojawi się jakiś nowy ład, który nazywam socjalistycznym - ład rozumiany jako nowy sposób produkcji, podziału dochodu i proces cywilizacyjny. I to będzie ład światowy... Większa część narodów, - zwłaszcza w Trzecim Świecie - już dziś przekształciła się w prowincje kapitalizmu globalnego... Żyjemy w społeczeństwie światowym, to fakt obiektywny, nie ideologiczna konstrukcja. Problemem naszym jest teraz to, jak to społeczeństwo zhumanizować.

Przytoczone wyżej wypowiedzi nie są bynajmniej odosobnione. Ruch antyglobalistyczny? Nazwijcie ten ruch jak chcecie, ale to jest ruch, z którego wyłania się nowe społeczeństwo, RUCH NOWEGO SPOŁECZEŃSTWA. Nie ma programu? Nie ma programu w starym stylu, zapisanego na jednej stronie, jego program zapisany jest na pięciu stronach, to są te główne dezyderaty równoległego działania, które w liście (22) nazwane zostały "gwiazdą decyzji"

Jan M. Szymański,
Inkubator Nowego Społeczeństwa
(Think-tank in favour of New Society),
ul. Koronna 29, 91-493 Łódź,
tel./fax 0-42/659 45 80, tel. 0-603/461-938
e-mail: szyman@krysia.uni.lodz.pl, jszyman@polbox.com



 
Wydawnictwo "Zielone Brygady" [zb.eco.pl]
Fundacja Wspierania Inicjatyw Ekologicznych [fwie.eco.pl]