ZB 9(189), listopad 2003
ISSN 12312126, [zb.eco.pl/zb]
Woda
 

JAK DBAĆ O ZASOBY WODNE W EUROPIE?

Nowy raport WWF Światowego Funduszu na rzecz Przyrody pokazuje, że ponad 2/3 krajów europejskich ma trudności z gospodarowaniem zasobami wodnymi. Raport zatytułowany Wykaz wód i obszarów podmokłych WWF - Główne problemy w polityce wodnej w Europie [WWF's Water & Wetland Index: Critical issues in water policy across Europe] ocenia 23 kraje unijne i kandydujące. Polska plasuje się mniej więcej w połowie listy, jednak wyjątkowo źle wypada w 2 kwestiach: aktywnego uczestniczenia społeczeństwa w podejmowaniu decyzji oraz zmniejszania szkodliwego wpływu rolnictwa na jakość wód.

Polska wyróżnia się wśród innych krajów rolą, jaką odgrywa w eutrofizacji Morza Bałtyckiego. W ciągu ostatniej dekady sytuacja ulega stopniowej poprawie ze względu na redukcje krajowego przemysłu ciężkiego oraz prowadzących intensywną uprawę PGR-ów. Do polepszenia sytuacji przyczynia się również inwestowanie w budowę oczyszczalni ścieków dla miast oraz zakładów przemysłowych. Jakość wody jest jednak nadal generalnie niska. Powodem są zanieczyszczenia azotanami, fosforanami oraz skażenia bakteriologiczne. Związki biogenne z pól uprawnych przedostają się do wód powierzchniowych i rzekami spływają do Bałtyku. Wg raportu WWF bez odpowiednich instrumentów finansowych w dziedzinie rolnictwa i gospodarki wodnej nie da się w szybkim czasie rozwiązać tego problemu. Raport wskazuje także na brak zintegrowanego podejścia w zarządzaniu zasobami wodnymi w Polsce, uwzględniającego potrzeby wszystkich użytkowników oraz naturalnych ekosystemów.

Nadmierne zanieczyszczanie i konsumpcja zasobów wodnych jest powszechnym problemem w krajach europejskich, w których wodę traktuje się jako źródło niewyczerpywalne. Potrzeba woli politycznej i zmiany podejścia w zarządzaniu, aby właściwie wykorzystać wartość wody i bogactwo posiadanych zasobów - twierdzi Lucia de Stefano, koordynator prac nad raportem WWF.

Z raportu WWF wynika, że obecne i przyszłe kraje UE spełniają jedynie minimalne wymagania określone przez Ramową Dyrektywę Wodną. Jednym z nich jest aktywne włączanie społeczeństwa w decydowanie o tym, jak efektywnie gospodarować dostępnymi zasobami wodnymi chroniąc przy tym najcenniejsze obszary podmokłe. Polskie władze i instytucje odpowiedzialne za gospodarkę wodną nie prowadzą akcji informacyjnych na dużą skalę. Podstawowe fakty przekazywane są do publicznej wiadomości głównie za pośrednictwem pism branżowych i witryn internetowych. W naszym kraju nie ma tradycji udziału społecznego w podejmowaniu decyzji. Niedostatecznie wykorzystuje się procedury przeprowadzania konsultacji społecznych, a możliwości aktywnego w nich uczestnictwa praktycznie nie istnieją - podkreśla Marta Majka Wiśniewska, Specjalista ds. Zasobów Wodnych w WWF Polska. - Wszystkie kraje europejskie muszą zmienić podejście do gospodarowania zasobami wodnymi. W przeciwnym razie będą miały poważne problemy ze sprostaniem wymogom prawa unijnego, jakim jest Ramowa Dyrektywa Wodna - ostrzega Wiśniewska.

Dalszych informacji udziela:
Marta Majka Wiśniewska, Specjalista ds. Zasobów Wodnych,
tel. 0/602 888 143,
e-mail: mwisniewska@wwf.pl
Tania Paschen, WWF European Freshwater Communications Manager,
tel. +33 680 73 70 33,
e-mail: tpaschen@wwf.fr

ŚWIĘTO WODY W KOSZALINIE

W Koszalinie zainicjowano "Święto wody", które odbyło się po raz pierwszy 19.7 br. i będzie kontynuowane corocznie w lipcu. Przyczyną do zorganizowania swoistego festynu było uzyskanie przez koszalińskie Wodociągi certyfikatu ISO.

Impreza będąca połączeniem jarmarku, występów artystycznych i konkursów odbyła się na Rynku Staromiejskim. Jej głównym punktem było otwarcie wyremontowanej fontanny. Niestety, nie obyło się bez wielkiego zgrzytu. Podłoże baseniku fontanny wykonano z czerwonej glinki, która "puściła farbę" i woda zabarwiła się na czerwono. Magistraccy urzędnicy powinni się także zaczerwienić, bo fontanna jest pod nosem ratusza i z okazji pierwszego święta nie powinno być takiego blamażu! Dzieciakom barwa wody nie przeszkadzała, pluskały się ochoczo.

Imprezę prowadził red. Jan Szewel z "Radia Północ". Na scenie przed ratuszem wystąpiły zespoły ludowe, bluesowe i dziecięce. Śpiewały m.in. "Jagody" z podkoszalińskiego Niedalina, grupa "Anima" z Zegrza Pomorskiego. Było wiele stoisk z haftami, rzeźbami ludowymi, witrażami. Bito koszalińskiego denara; na oczach widzów powstawały garnki i wazoniki z gliny. Bezpłatnie rozdawano wodę mineralną z Połczyna Zdroju. Był też czynny kran z nagrodzoną wodociągówką. Gdy zapadł zmrok, fontanna została fantazyjnie podświetlona, co dało efekt tęczy, zorganizowano dodatkowo pokaz sztucznych ogni.

W moim odczuciu należałoby zmienić parę spraw: fontanna powinna być poprawiona, to wykluczone, aby przez resztę dni też stała w niej brudna breja! To urąga idei "Święta wody". Swoje wody powinien reklamować też Kołobrzeg, a może jeszcze jakieś prywatne wytwórnie z regionu? Zabrakło również lokalnych gazet i wydawnictw. Miejmy nadzieję, że drugie "Święto wody" w Koszalinie będzie znacznie lepiej zorganizowane, bez potknięć.

Bernard Konarski

RZEKI ZAMORDOWANE

"Rzeka domowa" to rzeka najbliższa, wpisana w nasz życiorys od najwcześniejszych lat. Jednak nie każda, rzeka może zostać obdarzona tym serdecznym tytułem, jedynie ta, z którą wiąże nas bezpośrednia zażyłość, nasycona wspomnieniami i wzruszeniami licznych doznań. Każda z rzek może stać się rdzeniem życiorysu tych wszystkich, którzy wychowali się w pobliżu jej brzegów i czują się wpisani przez sieć jej dorzeczy w idylliczną krainę małych ojczyzn.. i będzie kontynuowane corocznie w lipcu. Przyczyną do zorganizowania swoistego festynu było uzyskanie przez koszalińskie Wodociągi certyfikatu ISO.

Przeżycia te i związane z nimi kulturowe treści mogą stać się wyróżnikiem tożsamości i wspólnego dziedzictwa, co poświadcza wymownie rzewna pieśń Zaolzian do słów Jana Kubisza poświęcona Olzie Teraz, po wieku spustoszenia, nie możemy sobie nawet wyobrazić jak malownicza i urokliwa była niegdyś ta ziemia łagodnych wzgórz, dolin i rozlewnych rzek wijących się powolnym nurtem do ujścia, skąd można było spławiać barki hen do morza. Być może uda się kiedyś jeszcze przywrócić w nich życie, ale już nigdy nie odzyskamy w pełni ich naturalnego piękna "rzek domowych", którymi być przestały.

To fragmenty artykułu wstępnego Tadeusza Kijonki, redaktora naczelnego miesięcznika "Śląsk" (nr 8/2003), poprzedzający opis, w osobnych tekstach - Olzy, Rawy, Kłodnicy, Przemszy Białej i Czarnej, Brynicy, Rudy, Soły i Małej Panwi.

Smutna to lektura, to właściwie opisy przewlekłych chorób, zakończonych morderstwem. Rzeki, w których pełno było ryb, raków, tętniące życiem pośród obfitej zieleni powoli zmieniały się w ścieki, obetonowane, przykryte płytami, pozbawione śladów życia, śmierdzące chemikaliami.

Ten proces mordowania rzek trwał od początku XIX w., sprawcą był oczywiście przemysł, no i J.W.P. Węgiel. Gorąco polecam lekturę tego numeru miesięcznika "Śląsk", właśnie dla opisów życia i śmierci dziewięciu śląskich rzek. Może Czytelników ZB to zachęci do opisywania innych "rzek domowych".

Ciekawe, że tak dokładnie zapomniana została przyjemność podróżowania rzeką. Do Kazimierza Dolnego nad Wisłą ciągną masy turystów, podobnie jak do Sandomierza, Torunia. Ale nie słyszałem o regularnej żegludze pasażerskiej Wisłą. Czy nie powinni się o to upomnieć ekolodzy? Skoro już zaistniały ścieżki rowerowe - może teraz warto przypomnieć, że polskie rzeki kiedyś były żeglowne? Nie trudno sobie wyobrazić, że każdy pasażer, który Wisłą płynął na spacer - zostałby sympatykiem takiej formy podróżowania, upomniałby się też o czystość rzeki, zieleń na brzegach.

I przy okazji, skoro o Śląsku mowa - jedno pytanie. Dlaczego najbardziej zatruty region kraju - w którym są przecież wyższe uczelnie - nie założył np. Katedry Filozofii Ekologicznej? Nie stał się naturalnym centrum organizacji i ruchów ekologicznych?

Widoki, które można tam zobaczyć na każdym kroku: zamordowanych rzek, ziemi zatrutej na długie lata, powietrza pełnego pyłów i dymów, którym trudno oddychać - przecież to wszystko byłoby najsilniejszym argumentem na rzecz ekologów. Czy do takiego stanu chcemy doprowadzić cały kraj? Całą Ziemię? Po co? W imię czego?

Może jednak kiedyś Śląsk zaprosi ekologów z całego kraju? Stanie się centrum ruchów ekologicznych, otworzy Katedrę Filozofii Ekologicznej... Będzie aktualną i żywą przestrogą dla świata - do jakiego stanu można doprowadzić środowisko naturalne nieodpowiedzialnie je eksploatując.

Paweł Zawadzki

CO NOWEGO Z ZATRUTYM JEZIOREM

Wojewódzki Inspektorat Ochrony Środowiska ze Szczecina pobrał próbki wody z jeziora Zaborsko.

Analiza prób wody pomyślna?

Przekazane próby wody z jeziora Zaborsko w Kołbaczu, do którego od ok. 30 lat przedostaje się gnojowica z pobliskich pól, są w normie. Rzecz całą ujmując dosadnie, okazuje się, że pomimo występowania górnych dopuszczalnych granic związku azotu w wodzie, wszystko jest jak najbardziej w porządku. Dzięki takiemu podejściu do całej sprawy problem eutrofizacji został oddalony (o problemie tym pisałem w artykule Bomba ekologiczna w Kołbaczu ZB 5(185)/2003, s. 20). Należy dodać, że analiza wody była przeprowadzona jedynie pod kątem zawartości związku azotu. WIOŚ ze Szczecina nie zadał sobie na tyle trudu, aby mając już próbki wody, zbadać je dokładnie na obecność innych związków chemicznych. Ograniczył się wyłącznie do jednego i nakazał Zakładowi Doświadczalnemu w Kołbaczu, przeprowadzenie sukcesywnych badań stanu poziomu związku azotu w tym jeziorze. Najbliższe takie badanie będzie wykonane powtórnie pod koniec roku.

Wniosek z tego płynie jeden, niektóre instytucje mogą spać spokojnie, tylko do jakiego czasu? Proces zanieczyszczenia wód związkami azotu jest już bliski stanu alarmowego, a jego negatywnego działania (do dnia dzisiejszego), nie da się już w żaden sposób cofnąć. Tylko Dyrekcja Parków Krajobrazowych Doliny Dolnej Odry z Gryfina, z pewnością nie będzie spała spokojnie, bo jako jedyni zdają sobie sprawę z niebezpieczeństwa, jakie drzemie w tym jeziorze.

Janusz Dąbrowski
Słoneczna 18
74-106 Stare Czarnowo
tel. 091 3124672, 4310001
e-mail: Janusz@dabrowski.lh.pl

ZASYPUJA JEZIORO KOŁO GRYFINA

Sprawa nie wyszłaby na jaw, gdyby nie samochody ciężarowe dowożące piach nad Jezioro Binowskie, tuż koło Domu Dziecka.

W Binowie zasypują jezioro?


Okazuje się, że gmina Stare Czarnowo w latach ubiegłych, sprzedała działki prywatnym inwestorom nad samym Jeziorem Binowskim (bardzo blisko Domu Dziecka). Należy dodać, że jezioro, zgodnie z prawem wodnym, jest własnością skarbu państwa łącznie z linią brzegu.. Jako linię brzegową rozumie się linię stałego porostu traw i wszystko to, co znajduje się pod wodą, zatem będzie jeziorem. Skoro tak mają się rzeczy, to fragmenty zakupionych działek leżących na wodzie, są własnością skarbu państwa i jednocześnie własnością prywatną. A to dlatego, że działki te położone są tak, że ich jedna część znajduje się na stromej skarpie, która musi być zachowana zgodnie z obowiązującym prawem, druga natomiast część wchodzi bezpośrednio na jezioro. Dokonano więc podziału geodezyjnego, z którego wynika, że ktoś podzielił te grunty wyłącznie na papierze, nie widząc w ogóle terenu.

obrazek
ziemia nawieziona przez właścicieli

Teraz właściciele owych działek nawożą sukcesywnie tony ziemi w celu zagospodarowania terenu, nawet tego będącego w wodzie - dokładnie w Jeziorze Binowskim.

Sprawą zajęły się już odpowiednie instytucje, m.in. Dyrekcja Parków Krajobrazowych Doliny Dolnej Odry z Gryfina - o czym poinformowano mnie w urzędzie gminy Stare Czarnowo. Jak na razie pozostawiam problem otwarty, wierząc, że tak prężna i znana ze swojej drobiazgowości instytucja, jak Dyrekcja Parków Krajobrazowych z Gryfina, z pewnością dojdzie, kto zawinił i kto ponosi za to odpowiedzialność.

obrazek
zwały nawiezionej ziemi z bliska

Urząd Gminy w Starym Czarnowie nie przyjął jeszcze oficjalnego stanowiska, co do tej sprawy. Wiadomo jednak, że nie zamierza być przeciwko inwestorom, ale też nie zamierza sprawy bagatelizować i przymykać swoich "urzędowych" oczu na to, co dzieje się nad Jeziorem Binowskim. Teraz - mówi wójt Marek Woś - poczekamy na decyzję Parków Krajobrazowych z Gryfina i zgodnie z ich decyzją podejmiemy stosowne działania w tej sprawie.

obrazek
widok zniszczonej plaży i roślinności

tekst i foto Janusz Dąbrowski
Słoneczna 18
74-106 Stare Czarnowo
tel. 091 3124672, 4310001
e-mail: Janusz@dabrowski.lh.pl



 
Wydawnictwo "Zielone Brygady" [zb.eco.pl]
Fundacja Wspierania Inicjatyw Ekologicznych [fwie.eco.pl]