Strona główna 

ZB nr 1(19)/91, styczeń '91

ZRÓB TO SAM... MALOWANIE MURÓW

Ano, zostałem ubiegnięty w pisaniu tego materiału.

Najpierw, gdy gromadziłem skrupulatnie materiały, Drukarnia Polowa im. Yossariana sp. z n.n. wydała, sympatycznemu skądinąd Patyczakowi, broszurę "Nie daj się złapać - Pisemko Poznańskich Grafficiarzy (wiosna - lato '90, cena 1500 zł, s. 20. Grzegorz Kmita, Obornicka 80 B, Poznań). Pisze w niej Grzesiu m.in. o tym jak nie malować murów oraz jak malując wyrządzać najmniejsze szkody w środowisku: spray'e z napisem "oson freundlich". Podaje też jak własnym sposobem wykonać spray (bez freonów oczywiście). Nie będę przytaczał, aby znowu nie być przez kogoś oskarżony (jak w przypadku recyklingu biletów kolejowych) o naruszenie czyichś praw autorskich czy coś w tym stylu. Podał natomiast wyczytany w "Na przełaj" 32/89 sposób polegający na wykorzystaniu rozpylaczy ogrodniczych (butelka plastikowa z rozpylaczem) - do nabycia w sklepach ogrodniczych i drogeriach. Z tego samego pisma pochodzi drugi, superspartański, zamieszczony poniżej:

spraj

Opolska Grupa Aktywności Społecznej zaproponowała natomiast używanie farb fosforyzujących, co zapewni widoczność dzieł nawet nocą. Jako teoretyk nie daję gwarancji na żadną z podanych tu metod.

Nie, nie namawiam do malowania, ale jeżeli ktoś już maluje, to niech to robi bez szkody dla środowiska. Warto zastanowić się nad samym sensem malowania murów. Graffiti bywają ładne i trochę mniej. Czasem szpecą - malowanie zabytkowych murów nie jest mile widziane nie tylko przez "zgredów" i "wapniaków". Bezpieczniej więc malować ponure ściany oś. Kolorowego czy przysłowiowego Kurdwanowa niż Collegium Novum, choć wtedy zmniejsza się publiczność, co nie jest bez znaczenia tak dla artystów, jak i dla osób mających takie o sobie mniemanie.

Zostałem ubiegnięty podwójnie.

Ten drugi raz,to historyjka rysunkowa opisującą "Małą akcję antyrasistowską" z "Wolnego Magazynu Mat' Parjadka" (nr 2, początek roku 1991, s. 6 A5. Czarny Alians, skr. 67, 81-806 Sopot 6):
młody gniewny człowiek z "A w kółku" na rękawie jedną kreską przerabia napis
"WHITE POWER" na "WHITE ROWER" (!).
Małe, a cieszy. naprawdę.

I tu będę odkrywczy. Opiszę "wojnę sprayową", jaką zaobserwowałem.

Wiosną ub. roku, w czasie Dni Kultury Żydowskiej, ktoś inteligentny wymalował wzdłuż Karmelickiej takie m.in. odkrywcze hasła:
POLSKA DLA POLAKÓW, ŻYDOWSKIE ŚWINIE DO DOMU.

Zastanawialiśmy się, czy aby nie należałoby coś z tymi haniebnymi napisami zrobić, jako, że władze miasta nie kwapiły się do usunięcia ich (chyba w nyśl starochińskiej zasady "wu-wei" czyli, że akcja wywołuje reakcję, a potwierdzonej w praktyce we Wrocławiu, gdzie zamalowanie napisu czy rysunku na ścianie dawało wyśmienite miejsce na nowe graffiti). Zanim wymyśliliśmy jakiś sposób, ktoś tanio, szybko i sprawnie zamienił je na zupełnie bezpieczne a nawet śmieszne:
POLSKA DLA ROBAKÓW
czy, wymagające trochę większych przeróbek:
ZAPROŚCIE ŚWINIE DO DOMU.
Gwiazdy Dawida na szubienicy przerobiono na lody w kubku! Znowu małe, a cieszy!. Niestety trochę potem wiadome siły, przy użyciu białej fabry ("korektora") przywróciły faszystowskim hasłom dawne brzmienie. (aż)


ZB nr 1(19)/91, styczeń '91

Początek strony