Strona główna 

ZB nr 2(20)/91, luty '91

OD NOWEJ FIZYKI DO EKOLOGII

Chciałbym w tym eseju określić wewnętrzną więź łączącą to, co dzisiaj nazywamy nową fizyką z rozumianą w sposób filozoficznie pogłębiony ekologią. Związek ten opiera się na analogicznym w obu przypadkach ujęciu struktutry i zasady rzeczywistości. Będę próbował też nakreślić szerszy kontekst kulturowy zmian, których elementem jest nowa fizyka. Jedynym celem poniższych wywodów jest przekazanie pewnej zasadniczej intuicji, którą posługujemy się odróżniając "stare" i "nowe" myślenie.

Nowa fizyka to skrótowe określenie sposobu myślenia, który swe początki ma w latach dwudziestych XX w. Prawdziwą rewolucją w nauce i w filozoficznej refleksji nad podstawami nauki stało się wtedy stworzenie teorii opisującej mikrocząsteczki, wyjaśniającej wewnętrzną strukturę atomu - mechaniki kwantowej. Prawdziwą kością niezgody pomiędzy uczonymi stała się sprawa interpretacji mechaniki kwantowej, gdyż jak mówił W. Heisenberg:
"Problem języka jest tu rzeczywiście poważny. Chcemy mówić w jakiś sposób o atomach lecz nie możemy mówić o nich w zwykłym języku" (1).

Istotą dokonanej wówczas przez N. Bohra tzw. interpretacji kopenhaskiej jest uznanie, że mówiąc o cząstce np. o elektronie, nie mówimy o jakiejś rzeczy, o obiektywnym bycie takim jak kamień czy stół. To, czym jest cząsteczka, czyli zespół określających ją właściwości (jej stan kwantowy), konstytuuje się dopiero w akcie pomiaru, który ostatecznie zawsze jest aktem świadomości.

"Mechanika kwantowa pozbawia mocy klasyczne wyobrażenie o zasadniczej rozdzielczości przedmiotu i podmiotu (...) wyrzeka się fikcji tkwiącej u podstaw dotychczasowej fizyki, głoszącej, że można przypisywać rzeczom obserwowalne właściwości we wszystkich okolicznościach, także wtedy, gdy ich nie znamy" (2).

Stan fizyczny cząstki nie jest niezależny od stanu naszej wiedzy o tej cząstce; obserwator i obiekt obserwacji nie są już autonomicznymi bytami. Mówiąc ściślej - właściwości obiektów opisywanych przez mechanikę kwantową zależą od tego jak poprowadzimy granicę między obserwatorem i obserwowanym obiektem (traci więc sens pojęcie czegoś obiektywnego, skoro własności tego "czegoś" zależą od świadomości człowieka). Oto co na ten temat mówi I. S. Wheleer, przedstawiciel gnozy z Priceton: "Dla mnie ten wniosek (że akt obserwacji zmienia obiekt obserwowany) jest doskonale cudowną cechą przyrody. Dawniej uważaliśmy, że gdzieś tam jest wszechświat, a tu jestem ja, obserwator, bezpiecznie chroniony od wszechświata sześciocalową szklaną płytą. Obecnie kwantowy świat nauczył nas, że aby zaobserwować nawet tak mikroskopijny obiekt jak elektron, musimy rozbić tę szklaną płytę; musimy sięgnąć poza nią; musimy zainstalować tam jakieś urządzenie i sami zadecydować, czy ustawiamy tam coś, co zmierzy położenie tej cząstki, czy też coś, co zmierzy jej prędkość i zależnie od tego, co uczynimy, przyszłość elektronu się zmienia. Stare słowo 'obserwator' należy zatem po prostu wykreślić z książek i zastąpić nowym słowem 'partycypator'. W ten sposób uświadomiliśmy sobie, że wszechświat jest wszechświatem partycypatycznym, opartym na współuczestniczeniu. Problemem, który obecnie zaprząta naszą uwagę jest zagadnienie, czy ten partycypatyczny charakter wszechświata nie rozciąga się znacznie dalej, czy to co ujrzeliśmy na tym etapie rozwoju fizyki nie jest jedynie wierzchołkiem góry lodowej. Być może, aby pojąć tajemnice, które napotykamy, będziemy zmuszeni uznać partycypatyczny charakter wszechświata w znacznie głębszy sposób, niż widzimy to dzisiaj" (3).

Myślenie oparte na dualiźmie podmiot - przedmiot zwykło się nazywać kartezjańskim. Dąży ono do idealnie obiektywnego poznania rzeczywistości, poznania, które by mu pozwoliło instrumentalnie zapanować nad wszelkimi procesami w przyrodzie. Panowanie to ziściło się pod postacią techniki, a świat w którym żyjemy jest tworem techniki, czyli ostatecznie zubożonego, mechanistycznego myślenia opartego na dychotomii ja - świat. Opanowanie techniczne świata miało na celu takie jego przekształcenie, by życie w nim było przyjemne i łatwe, aż do tego stopnia, w którym całe środowisko żywe człowieka składałoby się z maszyn i sztucznych substratów, służących zaspokajaniu potrzeb i zachcianek. Człowiek jednak zapomniał, że ze swego obrazu świata wykreślił siebie, że jego świat jest światem dla człowieka, swego rodzaju zestawem narzędzi i surowców. Tak zmieniany świat odwrócił się przeciw ludzkości, gdyż zmieniono tylko obraz, sztuczną atrapę czegoś "tylko zewnętrznego". Zmiana nie obejmowała człowieka, jego psychiki, otoczenia (architektura, pożywienie, wypoczynek itp.). Rzeczywistość sama upomniała się o swe prawa, wpierw zmuszając elity intelektualne by porzuciły dualistyczne, kartezjańskie myślenie (przyczyniły się do tego odkrycia w fizyce, a także nowe idee w filozofii, psychologii, religii), aby w ciągu ostatnich dwu dziesięcioleci zmienić świadomość społeczną, by uczynić tę świadomość świadomością ekologiczną.

Ludzie po raz pierwszy odkryli, że muszą się zatroszczyć o swe środowisko, tak aby zmiany dowolnie wybranych elementów rzeczywistości nie przyczyniały się już do degradacji przyrody. Odkryli nowy sens tego, że świat jest dla człowieka - jest nie tak jak but dla stopy, ale jak matka dla dziecka, nauczyciel dla ucznia. Odtąd bycie dla świata (bo skoro świat jest dla mnie, to i ja jestem dla świata) oznacza wzięcie odpowiedzialności za swoje w nim istnienie. Implikacje filozoficzne nowej fizyki są jednym z wielu argumentów na rzecz tezy, iż obiektywny, niezależny od podmiotu byt rzeczy jest swego rodzaju złudzeniem, codziennym przyzwyczajeniem. Nie można już poszukiwać najmniejszej, elementarnej cząstki, która stanowiłaby o całkowitej obiektywności świata. Filozofia Zachodu wypracowała koncepcję substancji, a raczej wyśnionej przez Arystotelesa pierwszej materii (prote hyle), będącej ontologiczną podstawą wszelkich przemian i stawiania się. Poszukiwania elementarnej, niepodzielnej, "prawdziwej" cząstki to jakby dalszy ciąg tych marzeń, spełnianych dzisiaj tylko częściowo, gdyż fizyka określa cząstki za pomocą funkcji prawdopodobieństwa, a próby całościowego poznania ich właściwości są ograniczone przez zasadę nieoznaczoności Heisenberga.

Filozofię, która wywarła duży wpływ na świadomość współczesnego człowieka był egzystencjalizm Martina Heideggera, zawarty w dziele "Bycie i czas" (nota bene tworzenie tej książki przebiegało paralelnie z tworzeniem mechaniki kwantowej). Chciałbym zwrócić uwagę na punkt wyjścia filozofii Heideggera. Jak wiadomo, podstawową kategorią w "Byciu i czasie" jest Dasein (bycie tu oto, jestestwo, byt przytomny - jest wiele tłumaczeń). Teza Heidegger brzmi: jestestwo nie stanowi izolowanego bytu, wtórnie dopiero włączonego "w" świat, lecz samo jest po prostu pierwotną, nierozczłonkowaną jednością bycia-w-świecie. Inaczej rzecz ujmując - jeżeli jestem, to zawsze jestem-w-świecie, bycie-w-świecie jest ontologiczną zasadą mego jestestwa. Myślę, że Heidegger chciał tymi słowami przekazać pewną podstawową intuicję: mogę być, mogę siebie zrozumieć i zrozumieć świat, tylko pojmując siebie i świat w pierwotnej jedności. Jedność nie w sensie jakiegoś bezpostaciowego konglomeratu, lecz jedność zasady i natury istnienia pozwalającej widzieć człowieka jako ważny, znaczący, ale nie jedyny element wszechświata. Sposób bycia współczesnego człowieka Heidegger określa jako bycie w modusie Się, kiedy to jestestwo nie jest już "miejscem, w którym dzieje się prawda". Myśli z "Bycia i czasu" zostały rozwinięte i rozpowszechnione przez filozofię egzystencjalną, które w aspekcie tragicznym i heroicznym ujęła stosunek indywiduum do świata. Filozofie egzystencjalistyczna wpłynęła silnie na nowe nurty we współczesnej psychologii (logoterapia V. Frankla, psychologia humanistyczna, terapia egzystencjalna), które podjęły się z kolei analizy sensu bycia człowieka we współczesnym, stechicyzowanym i znerwicowanym świecie. Ideą przewodnią stał się rozwój osobowości, dochodzenie do pełni życia psychicznego (Maslow, Fromm, Jung).

Wróćmy jeszcze raz do lat dwudziestych naszego wieku. W 1927 roku świat zachodni otrzymał oprócz nowej wizji świata fizycznego (mechanika kwantowa) i nowej wizji człowieka (filozofia egzystencjalna) także nową wizję ostatecznej rzeczywistości - ukazała się książka japońskiego filozofa D. T. Suzuki "Essays in Zen Buddhism". Podstawową intuicję dotyczącą istoty wschodniego pojmowania rzeczywistości D. T. Suzuki formułuje następująco: "Fundamentalną ideą buddyzmu jest przekroczenie świata przeciwieństw, świata zbudowanego przez rozróżniania intelektu i skalania emocjonalne i realizacja świata duchowego, pozbawionego podziałów, czyli osiągnięcie absolutnego punktu widzenia". W XX wieku stało się możliwe porównanie buddyjskiego, ogólnie rzecz biorąc wschodniego, poglądu na strukturę rzeczywistości z odkryciami nowej fizyki. Obszernego przeglądu tych analogii dokonał Fritjof Capra w książce "Tao of physics", której liczne fragmenty były tłumaczone na język polski (4). Chciałbym tylko przykładowo omówić analogię (mówienie o czymś więcej niż analogia wymagałoby odpowiedniego uprawomocnienia) pomiędzy buddyjską doktryną pustki a tym, co fizyka współczesna nazywa próżnią. Pustka (śunjata) to "coś żywego, dynamicznego, wolnego od masy, nieprzytwierdzonego do niczego, poza indywidualnością czy osobowością - jest to matryca wszelkich zjawisk" (5). Pojęcie pola kwantowego, którego stanem podstawowym jest próżnia fizyczna (stan podstawowy to stan o najniższej możliwej energii) jest efektem rozwoju mechaniki kwantowej w kwantową teorię pola. W tej teorii cząstki są traktowane jako kwanty pola, elementarne wzbudzenia energetyczne; wszystkie cząstki są potencjalnie (albo jak mówią fizycy - wirtualnie) zawarte w tym polu, a pierwotną formą istnienia kwantowego pola jest próżnia. Próżnia fizyki teoretycznej nie jest czymś po prostu "pustym", ma pewne struktury zwane symetriami, a symetrie należy pojmować jako coś pierwotniejszego niż cząstki. Symetrie próżni są strukturami matematycznymi, należą więc właściwie nie do empirycznego świata zmysłów, lecz do noetycznego świata intelektualnej kontemplacji. Ta własność symetrii pól kwantowych jest w pewnym sensie analogiczna do własności przypisywanych buddyjskiej pustce - bycia tylko medytowaną, a nie dostrzeganą czy doznawaną. Oczywiście koncepcja śunjaty jest bogatsza o cały wszechświat odniesień do istoty człowieka i jego drogi duchowej od fizycznej koncepcji próżni. Analogiczne jednak są konkluzje co do ostatecznej podstawy zjawisk, swoiste natomiast języki wyrazu - mistyczny dla Wschodu, racjonalny dla Zachodu. Czemu jednak służą takie porównania? Dzięki nim widać, że nowa fizyka dostarcza takiej wizji świata, która daje się zharmonizować z najgłębszymi potrzebami duchowymi współczesnego człowieka, z jego poszukiwaniami w sferze intelektualnej i egzyztencjalnej. Można powiedzieć, że z samych rzeczy (a raczej - z samych cząstek) wypłynął nowy sposób myślenia o rzeczywistości, nowa postawa duchowa analogiczna z postawą duchową filozofii ekologicznej. Oto co na ten temat pisze w swej znakomitej książce "Nadzieja matką mądrych" polski ekofilozof Henryk Skolimowski: "Zarówno nowa fizyka jak i myślenie ekologiczne doszły do nowych, a zbieżnych koncepcji rzeczywistości, w której cały kosmos widziany jest holistycznie, całościowo, w jego skomplikowanej współzależności. Holistyczna wizja świata nowej fizyki staje się częścią ekologicznej wizji natury. Ekologiczna wizja natury jest aspektem organicznego i holistycznego widzenia całego kosmosu. Jak dotąd nie zdawaliśmy sobie sprawy, że nowa kosmologia wypracowana w laboratoriach astrofizyków i nowa kosmologia wypracowana przez filozofów ekologicznych, to odmienne aspekty tego samego obrazu świata, tej nowej rzeczywistości, która w sposób zasadniczy transcenduje newtonowski obraz świata" (6). Filozoficzne aspekty nowej fizyki harmonijnie współgrają z etycznym podejściem w ekologii, pojegającym na wzięciu odpowiedzialności za to, co czynimy z przyrodą i współżyciu opartym na zasadzie równych praw wszystkich istot żywych.

Skolimowski mówi o "holistycznym widzeniu kosmosu". Holizm jest jeszcze jednym z wielu modusów "nowego myślenia". Łączy on w całościowej, organicznej wizji mikrokosmos (podmiot) i makrokosmos (wszechświat). Kładzie nacisk na dwa aspekty rzeczywistości, zaniedbywane przez myślenie kartezjańskie. Pierwszy, to cielesność człowieka, który w psychologii kartezjańskiej był abstrakcyjnym podmiotem, czystym ego. Założenia tożsamości, a przynajmniej funkcjonalnej jedności ciała i psychiki, znane od wieków medycynie Wschodu, zapoczątkowali na naszym gruncie kulturowym Husserl i Merleau-Ponty na gruncie filozoficznym, a W. Reich na gruncie psychologicznym. Tzw. praca z ciałem stała się nieodłączną częścią psychoterapii, a wielu ludzi szuka zdrowia psychicznego posiłkując się technikami jogi i medytacji zen. Drugi aspekt, trudniejszy do przyjęcia przez nasze umysły, to zasadnicza duchowość kosmosu.

Najprymitywniejszą formą duchowości kosmosu jest jego poznawalność, czyli fakt, że stosując procedury matematyczne możemy obliczać pewne wielkości fizyczne. Nowa fizyka mówi o "matamatyczności świata" wyrażającej się w esencjalnym prymacie symetrii nad cząstkami elementarnymi. W pogłębionym rozumieniu duchowości kosmosu oznacza to, że człowiek może odnaleźć w nim sens, w który mógłby włączyć swą egzystencję. Prowadzi nas to w ostateczności do typowo wschodniego poglądu o zasadniczej tożsamości i jedności człowieka ("tat tvam asi" Upaniszad).

Najszerszą formułą zakreślającą kontekst filozoficzny myślenia ekologicznego jest jedność przeciwieństw. Fizyka newtonowska zakładała dualizm przedmiotu i podmiotu, nowa fizyka podkreśla względność rozdziału na obserwatora i przedmiot obserwowany, już na poziomie materialnym włączając człowieka w "jedność przyrody". Na poziomie mentalnym nastąpiło przejście od typu hebbesowskiego kapitalisty, hołdującego zasadzie: "homo homini lupus est", do nowej koncepcji człowieka, opartej na filozofii egzystencjalnej i psychologii humanistycznej, a której zasadą jest jedność psyche i ciała. Na poziomie absolutnym następuje przejście od dualizmu świata i transcendentnego Boga deistów do propanowanej przez religie orientalne mistycznej wizji człowieka pozostającego w jedności z ostateczną rzeczywistością.

Myślenie ekologiczne, a zwłaszcza głęboka ekologia, to części nowego paradygmatu, którego trzy główne poziomy właśnie wymieniliśmy. Myślenie to nie chce jednak być jeszcze jedną teorią czy normatywną etyką. Chce być przewodnikiem ludzi w ich praktycznych działaniach na rzecz środowiska, na rzecz wszystkich istot. Chciałbym zakończyć swoistym dialogiem pomiędzy Albertem Einsteinem a E. F. Schumacherem, autorem znanej i u nas książki "Małe jest piękne". Obydwie wypowiedzi dzieli okres około 30 lat i myślę, że taki czas jeszcze nam pozostał, by zmienić myślenie, by uratować świat.

A. Einstein:
"Człowiek jest częścią całości, którą nazywamy Wszechświatem, częścią ograniczoną w czasie i przestrzeni. Na skutek pewnego rodzaju złudzenia optycznego, któremu ulega świadomość, doświadcza on siebie, swoje myśli i uczucia jako coś oddzielnego od reszty. To złudzenie jest dla nas rodzajem więzienia ograniczającym do osobistych pragnień i uczuć wobec kilku bliskich osób. Naszym zadaniem musi być uwolnienie się z tego więzienia, poszerzając koło współczucia tak, by objąć nim wszystkie żywe istoty i całą naturę w jej pięknie".

E. F. Schumacher:
"Czy możemy ufać, że znajdzie się wystarczająco wielu ludzi dla dokonania zwrotu, wystarczająco wcześnie by uratować świat? Często pada to pytanie, ale odpowiedź - niezależnie od tego jaka - będzie zawsze myląca. Odpowiedź "tak" doprowadziłaby do samozadowolenia, odpowiedź "nie" do rozpaczy. Dlatego lepiej odłożyć te dylematy na bok i wziąść się do pracy".

Źródła:

Mirosław Piróg




ZB nr 2(20)/91, luty '91

Początek strony