Strona główna 

ZB nr 5(23)/91, maj '91

Z REDAKCYJNEJ POCZTY

KANADA PACHNĄCA ŻYWICĄ?

Wczoraj spotkałam moją znajomą Francuzkę. Z podnieceniem opowiadała o swoim 50-letnim przyjacielu, który w wieku lat 18 osiągnął wielki sukces, promując zapalniczki BIC w USA. Chce go spotkać w czasie wakacji, bo on może ją nauczyć jak zmusić ludzi do kupowania. Bo "on potrafi sprzedać wszystko". Marketing to bardzo ważna dziedzina wiedzy, nawet nie zdajemy sobie sprawy jak wielkie znaczenie ma ona na Zachodzie. I ten jej zachwyt, że ktoś potrafi sprawić, że ludzie kupują produkt wcześniej zupełnie nieznany. Ludzie na całym świecie. I jej podziw dla wiceprezesa d/s marketingu wielkiej firmy. Żeby odnieść taki sukces trzeba być agresywnym, trzeba znać kontekst kulturowy różnych narodów, trzeba wiedzieć jak trafić do przekonania.

I te małe plastikowe zapalniczki BIC jednorazowego użytku.

Wszystko to sprawiło, że zaczęłam zastanawiać się nad istotą marketingu i istotą sukcesu w kreowaniu produktu. Pierwszym krokiem który trzeba zrobić jest stworzenie potrzeby. Ludzie często nie potrzebują produktu, który ma być sprzedany lub przynajmniej nie zdają sobie sprawy, że go potrzebują. Trzeba ich przekonać, że chcą go mieć i wtedy można go zacząć sprzedawać. Oczywiście gdy już zaczeliśmy sprzedaż można przekonać innych, że nie mogą być gorsi i nie mieć.

A teraz jakie wnioski z całej tej sprawy płyną dla nas.

Oni przyjdą. Agresywni, dobrze ubrani, wiedzący jak trafić do przekonania i wcisnąć swój produkt, jak zmusić nas do kupowania rzeczy, bez których możemy żyć. Dla nich nie jest ważne, co stanie się z jednorazowymi opakowaniami, których później nie da się rozłożyć i pozbyć. Ich interesuje zysk! Wiem, że w momencie, kiedy Polska wygląda inwestorów z Zachodu i zmniejszenia bezrobocia takie myśli niektórym wydadzą się nie na miejscu. Nie możemy jednak ślepo naśladować błędów krajów bogatszych.

To tak jak z sokami. Można je kupić w szklanej butelce, którą potem oddamy do punktu skupu; można go kupić w kartonowym pudełku, wypić, karton wyrzucić. Z oszczędności przez całe lata kolekcjonowaliśmy butelki i próbowaliśmy je sprzedać (choć czasem było to trudne z powodu nadprodukcji butelek). I jeśli wkrótce szybciej i może nawet taniej będzie kupić karton, być może zapomnimy o butelkach, tak jak zapomniano o nich w Kanadzie. Każdy lasek, już otoczony nielokalnymi wysypiskami śmieci, pokryje się plastikowym śmieciem.

Kanadyjczycy, których jest tylko 24 miliony zajmują podobno 2 miejsce na świecie (po Amerykanach) w produkcji odpadków. Ale tu, jak poinformował mnie jeden z moich znajomych, można zawsze znaleźć na Północy pustą dolinę, w której nikt nigdy nie był i wypełnić ją śmieciami. W Polsce nie ma takich dolin.

Dlatego zanim zaczniemy kupować musimy zastanowić się, co stanie się z odpadkami. Może lepiej nadal pić soki ze szklanej butelki, a jednocześnie zmusić producentów, by je skupowali. Trzeba podjąć świadome decyzje. Dlatego chciałabym, żebyśmy o tym pomyśleli. Być może naprawdę lepiej rzucić palenie i nie kupować błyszczących zapalniczek BIC. Nawet jeśli nam się podobają, to tak naprawdę ich przecież nie potrzebujemy. To my decydujemy, co trafi do naszego śmietnika.

Jadwiga Rymarowicz


Autorka jest absolwentką AE w Krakowie, obecnie na stażu w Kanadzie. (pr)



ZB nr 5(23)/91, maj '91

Początek strony