Strona główna 

ZB nr 5(23)/91, maj '91

JEDNA KSIĄŻKA... CZ. II

Kontrowersyjna książka prof. Hrynkiewicza "Energia - najważniejszy problem cywilizacji. Czy Polska może zrezygnować z energetyki jądrowej?" (recenzja w ZB 22 s. 26) została wydana najpierw w postaci raportu No 1446/B Instytutu Fizyki Jądrowej (Kraków 1990), potem przez Wydawnictwa Naukowo-Techniczne w 1990r., z dotacją Państwowej Agencji Atomistyki, w nakładzie 900 egzemplarzy.

Mimo, że żaden z egzemplarzy tej książki nie dotarł do czytelnika (200 egz. zakupiła PAA, 10 egz. Zarząd Stowarzyszenia Elektryków Polskich, reszta leży w magazynie), Rada d/s Atomistyki przy Prezesie PAA podjęła 15.04.91 uchwałę apelującą do MEN o przyznanie dotacji finansowej umożliwiającej wydanie tej książki w wysokim nakładzie oraz zalecenie jej jako lektury w szkołach średnich.

Dr Stanisław Ugniewski

* * *

OPINIA O KSIĄŻCE A. HRYNKIEWICZA
"ENERGIA - NAJWAŻNIEJSZY PROBLEM CYWILIZACJI"

1. PROBLEMY ENERGETYCZNE.

Od połowy lat 70-tych (pierwszy, a szczególnie drugi szok naftowy) wśród energoanalityków światowych obserwuje się odchodzenie od argumentacji polegającej na ekstrapolacji dotychczasowych tendencji gospodarczych, szczególnie w dziedzinie zużycia energii. Na znaczeniu zyskały metody rozpoczynające analizy od podstawowych potrzeb ludzkich, możliwych do zaspokojenia przez użycie energii. Analizy te dopiero potem przechodzą do bilansu energii końcowej, dalej zaś - energii pierwotnej. Myślenie to prowadzi do ustalenia jak spowodować, by najtańszym kosztem zaspokoić potrzeby ludzi do ciepłych domów, miłego światła itp. oraz jak zaktywizować społeczeństwo, by te cele osiągnąć. Metody te wykazały swą skuteczność w wielu państwach (Francja, Japonia, kraje skandynawskie, szczególnie Dania, by zacytować najbardzie znane).

Autor zaś nawet nie cytuje klasycznego już Raportu J. Goldemberga, ani wniosków z licznych przecież raportów Worldwatch Institute. Nie bierze pod uwagę metodyki i wniosków z prac i raportów ostatnich World Energy Conferences. Autor prezentuje styl myślenia typu "Budujemy elektrownie, bo musimy osiągnąć roczne przyrosty mocy o x%" (p. np. s. 65 dół i nast.).

Ogólne tematy energetyczne przedstawione są w sposób szkicowy, arbitralny (typu np. s. 68 "winniśmy produkować znacznie więcej...") i jednostronny.

Przy okazji zniechęcania czytelników do kotłów fluidalnych (s. 60), znów bez uzasadnienia, wraca refren "Musimy więc budować nowe wielkie elektrownie".

Nad książką Stanisława Albinowskiego "Pułapka energetyczna gospodarki Polski" przechodzi Autor w pośpiechu na dwóch stroniczkach (56, 57), by jej postulaty nieprzekonywująco zdezawuować.

We wszystkich rozdziałach ogólnych nie może się powstrzymać od dyskusji o energetyce jądrowej.

2. ARGUMENTACJA ZA ENERGETYKĄ JĄDROWĄ.

Uważam, że książka nic nie wnosi do sprawy tytułowej, mogłaby się za to nazywać np. "Polska nie może zrezygnować z energetyki jądrowej - argumanty entuzjasty".

Z drugiej strony ze względu na bardzo emocjonalne podejście do sprawy oraz lekceważenie inaczej myślących (por. np. s. 23 "psychoza lęku", cała s. 70, 71, 72) i ich argumentów, książka raczej nie spełni - u średnio wyrobionego czytelnika - roli propagatora energetyki jądrowej.

Zupełnie kuriozum jest dyskusja przyczyn, "które powodują brak powszechnej akceptacji (sic!) energetyki jądrowej przez społeczeństwo" (s. 76-8).

Cytuję bez komentarza pięć pierwszych przyczyn omawianych przez Autora:

  1. "Przesadna obawa przed promieniowaniem jonizującym.
  2. Fałszywy obraz awarii reaktora jądrowego.
  3. Przesadny lęk przed odpadami promieniotwórczymi.
  4. Fałszywie pojmowany związek między energetyką i bronią jądrową.
  5. Brak zrozumienia i stosowania ilościowej oceny ryzyka."

Jak na epokę informatyki dość rozbrajająco brzmi propozycja przekonywania sceptyków (s. 78): "Na przykład bardzo ważne byłoby uruchomienie stałego ośrodka prasowego w Żarnowcu połączone z budową pawilonu informacyjnego z tarasem widokowym na teren elektrowni".

Szkicowo jedynie wspomina Autor o kluczowym problemie EJ - kosztach unieszkodliwiania wypalonego paliwa (s. 49 i 97) czy o kosztach likwidacji EJ (s. 116). Bez rzetelnego omówienia tych spraw dyskusja o całkowitych kosztach EJ jest jałowa. W części głównej, dotyczącej EJ, dużo jest powtórek argumentów i wyników wielokrotnie już publikowanych np. przez doc. A. Strupczewskiego (s. 75, 90, 109). Są to tezy dyskusyjne, lecz niestety, przez pewien niedomiar uzasadnień, nie zachęcające do dyskusji.

3. EKOLOGIA, NIEBEZPIECZEŃSTWO RADIACYJNE.

Autor płytko uzasadnia swe twierdzenie o (niekwestionowanej) szkodliwości energetyki węglowej na s. 35: "Inwentarz zanieczyszczeń "typowej" elektrownii węglowej nie mówi nawet, węgiel o jakim zasiarczeniu ma być w niej spalany, ani dlaczego nie zainstalowano urządzeń odsiarczających."

W sprawach ofiar Czarnobyla (s. 92) wspomina Autor o śmierci 28 osób, jakby nie wiedział o tragedii górników pod blokiem III, o setkach tysięcy żołnierzy zmuszonych do odkażania terenów wokół Czarnobyla, czy o setkach tysięcy Białorusinów, którzy ciągle muszą żyć na obszarach silnie skażonych. Nie wspomina też o kolejnych, znacznie różniących się między sobą pod względem danych radiacyjnych, oficjalnych raportach radzieckich. Takie przemilczenia lub brak danych o realnych skutkach Czarnobyla powodują np. opracowanie tabeli 14 (s. 103), gdzie przytoczono liczby wskazujące, że "całe życie w pobliżu elektrowni jądrowej" powoduje skrócenie życia o 0,4 dnia, a "być kawalerem" aż o 2,000 dni.

Autor nie uniknął wpadnięcia w pułapki statystyki, o których sam na innym miejscu uprzedza profanów. Por. np. rys. 10 (s. 94) gdzie, pod względem wielkości dawki promieniowania z Czarnobyla, państwo ZSRR, jest na 11 miejscu, po np. Grecji, Austrii, Szwajcarii i Włoszech. Tak efektowny wynik możliwy jest dzięki włączeniu do radzieckiej statystyki Czukczów i mieszkańców Komsomolska nad Amurem. Jednak fizykowi robić tego nie wolno, szczególnie w pracy popularyzatorskiej, gdzie czytelnik musi opierać swe zaufanie na tytułach i autorytecie Autora.

To tylko kilka z wielu wątpliwości, jakie budzi książka Prof. Andrzeja Hrynkiewicza.

PODSUMOWUJĄC:

Książka napisana jest bardzo nierówno. W dziedzinie energetyki ogólnej książka przedstawia, bez pogłębienia argumentów, poglądy i tendencje raczej przestarzałe, de facto ekstensywne. W dziedzinie energetyki jądrowej, ze względu na jednostronność argumentów, niezbyt skutecznie propagowałaby swe tezy. Sprawy ogólnoekologiczne potraktowane są z sympatią i obiektywnie, oraz są dobrze, choć wyrywkowo, objaśnione.

Mirosław Dakowski

* * *

...książka zawiera pewne sformułowania, z którymi się nie zgadzam. Mam nadzieję, że nowe wydanie książki, które jest przygotowywane nie będzie tych kontrowersyjnych opini zawierać.

Chciałbym też dodać, że przedstawiciele środowisk akademickich wysoko oceniają walory książki i zalecają, aby wprowadzić tę pozycję jako uzupełniającą lekturę szkolną.

dr Stanisław Latek
p.o. Dyrektora Departamentu Szkolenia i Informacji Społecznej PAA




ZB nr 5(23)/91, maj '91

Początek strony