Strona główna 

ZB nr 9(27)/91, wrzesień '91

CHORY ZWYCZAJ -
KWIATY SZKLARNIOWE

Gdy niedawno pracowałem w pewnym ogrodnictwie jako palacz CO to powoli zaczęłem uświadamiać sobie jakim bezsensem jest uprawa kwiatów szklarniowych na tzw. "kwiat cięty". Oczywiste jest, że kwiaty są ciepłolubne, a więc trzeba im grzać przez prawie 6 miesięcy. I kiedy tak spalałem tony węgla i kosku, patrzyłem na dym lecący z komina. Zacząłem zdawać sobie sprawę, jakie to jest na chłopski rozum głupie. Hoduje się takie kwiaty po to aby ściąć i oddać do kwiaciarni. A z kwiacierni kupują ludzie, kupują i dają w tradycyjnym prezencie, który jest tylko symbolem i niczym więcej. Bo czy może wzbudzać radość u zdrowego człowieka kwiat odcięty roślinie i wstawiony do wazonu jak do umieralni, która podtrzymuje życie tylko przez parę dni? Czy naprawdę może dawać radość umierający kwiat? Przecież wiadomo, że odcięcie kwiatu od rośliny skazuje go na powolną śmierć. To też proponuję jak wielu innych ludzi - żeby ścięty kwiat nie był już symbolicznym i tradycyjnym prezentem człowieka. Myślę, że moralność ludzka doszła już do tego poziomu, żeby poczuć życie i w rosnących kwiatach.

Usprawiedliwione jest, jeżeli ścinamy kwiat aby z jego płatków zrobić sobie maść na jakieś pryszcze, albo ususzyć i używać jako wywaru na jakieś choroby. Ale jeżeli człowiek ścina kwiaty tylko po to, aby cieszyć się tym, jak powoli umierają w wazonie, to czy można go nazwać istotą rozumną? Popieram tych filozofów, którzy mówili, że niektóre zwyczaje i kultury są chore i trzeba je leczyć tak jak leczy się ludzi.

Wracając do uprawy kwiatów szklarniowych mogę z pewnością stwierdzić, że jest to strasznie nieekologiczne przedsięwzięcie. Samo ogrzewanie szklarni przez prawie pół roku dla kwiatów, które ścina się aby postały w wazonie parę dni jest chyba absurdalne. Przecież to jest naprawdę niepotrzebne trucie powietrza. Grzejąc w dwunastu szklarniach przez jeden sezon spaliłem 281 ton koksu i 110 ton węgla. A to przecież daje duże ilości strasznie szkodliwych gazów i pyłów do powietrza. Poza tym zostaje po spaleniu popiół i szlaka z którą nie ma co zrobić i powstają małe hałdy. Tego trucia nie jest wcale tak mało, bo przecież w Polsce ogrodnictw nastawionych na kwiaty są tysiące. Podczas śniegów i większych mrozów pod wpływewm różnicy temperatur często pękają szyby, trzeba więc je ciągle wymieniać. Dla kwiatów warunki szklarniowe są bardzo nienaturalne, o wiele częściej niż inne rośliny zapadają na różne choroby. Trzeba więc je leczyć różnymi chemicznymi środkami ochrony roślin, które też przecież trzeba wyprodukować w trującej fabryce. W kwiaciarniach kwiaty opakowuje się w papier, w folię i różne pozłotka i pomyśleć, że to wytwarza się tylko na parę dni pobytu ściętych kwiatów w wazonie. Uważam, że wszyscy powinniśmy bojkotować kwiaty szklarniowe i poszukać mądrzejszych prezentów - bardziej ekologicznych.

Mirek Kowalewski
Ruch Ekologiczny Mondverdaj




ZB nr 9(27)/91, wrzesień '91

Początek strony