Strona główna 

ZB nr 11(29)/91, listopad '91

POST SERCA

Człowiek Zachodu posiada obsesję obfitości. Przyzwyczajony do gromadzenia dóbr materialnych przenosi ten nawyk w dziedzinę ducha. Filozofia chińska wychodzi z innego założenia, czego ilustracją może być następująca przypowieść.

Do pewnej prowincji w Chinach, gdzie panował niezwykle okrutny władca, zamierzał udać się z misją jeden z uczniów Konfucjusza. Powiedział o swym zamiarze mistrzowi, ale ten sceptycznie odniósł się do jego planów.

Sprowadzasz tylko nieszczęście na siebie - rzekł Konfucjusz - Najpierw stracisz wiele energii, potem stracisz przekonanie do swojej misji, a na końcu twe serce zacznie drążyć wewnętrzny niepokój. W takim stanie nie będziesz mógł pomóc nawet samemu sobie, a cóż dopiero innym. Władca prowincji, do której chcesz się udać, niszczy innych ludzi, aby dowieść samemu sobie, że ma zawsze rację. Zewnętrznie może nawet przejawiać jakieś zaiteresowanie moralnością, ale wewnętrznie pozostaje głuchy na wszelkie dobre impulsy. Twoje poświęcenie nie doprowadzi do niczego. Może jedynie uda ci się uratować własną skórę.

Uczeń zdziwił się bardzo, gdyż wcześniej mistrz uczył, że należy opuszczać miejsca pełne spokoju i harmonii i udawać się tam, gdzie panuje chaos i cierpienie. Zwierzył się więc ze swych wątpliwości Konfucjuszowi, ten zaś rzekł:

- Aby wypełnić swą misję, musisz jeszcze nauczyć się jednej rzeczy, której jeszcze nie umiesz. Musisz nauczyć się pościć.

- Pościć? - zdziwił się uczeń.

- Nie mam na myśli zwykłego postu, powstrzymywania się od spożywania mięsa, czy wina, czy pożywienia w ogóle. Chodzi o post serca...

- Nie rozumiem - rzekł uczeń.

- Starożytni mędrcy zawsze szukali najpierw Drogi wewnątrz samych siebie, a dopiero później uczyli jej innych - wyjaśnił Konfucjusz - Aby dokonać tego, nie można posługiwać się jednak słowami i intelektem. Trzeba słuchać swego wewnętrznego głosu, który pojawi się, gdy tylko opróżnisz swoje władze psychiczne ze wszystkich zbędnych, zaśmiecających je rzeczy.

Będziesz wówczas mógł przebywać wśród ludzi nie drażniąc ich swoją obecnością, nie wchodząc w konflikty z obrazami, jakie tworzą o sobie samych. Jeśli będą chcieli cię słuchać, zaśpiewasz im niewielką pieśń. Jeśli nie, będziesz milczał. Nie usiłuj wyważać drzwi ich umysłów, ani zanudzać ich nowymi ideami. Po prostu przebywaj wśród nich ze spokojem i radością. W końcu będziesz jak okno, które chociaż jest tylko dziurą w ścianie, sprawia, że cały pokój jest pełen światła. W ten sam sposób, kiedy twoje władze psychiczne są opróżnione, serce pełne jest światła. Będąc wypełniony takim światłem wywrzesz wielki wpływ na innych, dzięki któremu ulegną oni nieświadomie przeobrażeniu.

Czuang Tsy (?)




ZB nr 11(29)/91, listopad '91

Początek strony