| Strona główna | 
Jestem inwigilowany. Tak, ja też. Ja, biedna, Bogu ducha winna istotka, mały żuczek, boża krówka, wzbudzam zainteresowanie wielkich tego prawie mocarstwa. Czuję się tym, przyznaję, podbudowany wewnętrznie, bo zawsze lubiłem, gdy ktoś się o mnie troszczył. Zawsze to bezpieczniej, przynajmniej w ogóle. Ale nie do końca.
Generał-major, wspaniały niczym agent 007, ten, o którym wspomina się przy każdej dyspucie pt. "WiP a VIP", ich zawsze główna postać, tak to on, on - Piotr N. To on za starych, konspiracyjnych czasów, wysunął ten wspaniały projekt rozbrojeniowy, proponujący, aby wszelkie rakiety atomowe zastąpić takimi samymi, ale nadmuchiwanymi powietrzem. Cóż za genialny w swej prostocie pomysł. Niestety nie zrealizowany. Wtedy małe były jego możliwości oddziaływania na kręgi decyzyjne. Teraz jednak sytuacja się zmieniła.
Nasz dzielny generał-major obecnie wymyślił nowy świetny plan. Po długiej pracy wie już jak pogrążyć każdego z nas z osobna i wszystkich razem. A pomysł znów jest banalny. Nie potrzeba armii szpicli, skomplikowanych podsłuchów, batalionów skinów do rozbijania manifestacji. Nie, to już przeżytek. Teraz się to robi inaczej. Teraz się rozbija psychicznie.
Pomyślmy, jaki jest najczulszy punkt każdego młodego 
człowieka? Otóż uczucia. Takie młode, dojrzewające 
stworzenie szuka sobie tego drugiego młodego stworzenia. 
Często jedno jest od drugiego daleko. Piszą do siebie 
liściki, a czasem całkiem długie listy. I tu wkracza nasz 
dzielny generał- major i jego ludzie. Każdy z nich obsadza 
super utajnioną placówkę na poczcie głównej w ważniejszych 
miastach (tzn. w tych, gdzie występuje większe stężenie 
wywrotowców) i pracuje, ciężko pracuje nocami (to wszystko 
dla większej tajności). Czasem dziwimy się, że listy idą 
tak długo. Przecież nasz dzielny czytacz ma ograniczone 
możliwości - zrozummy go! Tak, ale co oni czytają? Ba! To 
jest najważniejsze. Taki młody wywrotowiec pisze do swej 
lubej czułe wyznanie, a ona odpowiada mu listem grubości 
książki telefonicznej (co prawda tylko województwa 
skierniewickiego, ale zawsze) w podobnym co on tonie. Co 
robi nasz czytacz? Przechwytuje te czułe wyznania! A niech 
się martwią, niech nie śpią po nocach, niech odchodzą od 
zmysłów - co też się mogło stać?... Na pewno nie będą 
mieli wtedy ochoty na knucie. Odechce im się wszelkiej 
wywrotowej działalności. A gdy w końcu zniecierpliwieni 
zaczną do siebie pisać w tonie obrażonym, obrzucać się 
złośliwościami, nasz dzielny kontroler (czujny, silny, 
zwarty, cały czas gotowy) przepuści do rąk jedną taką 
przesyłkę. No i dobija, dobija. Jeśli znajduje przyjemność 
w swej pracy, to cieszy się wściekle, rechocze z radości, 
boki zrywa, zawodzi przeciągle, ale cały czas radośnie, z 
rozkoszą wprost diabelską, że oto kolejny potencjalny, 
bądź już realny, młodociany wichrzyciel pogrążył się 
samotnie, ostatecznie w czarną rozpacz beznadziei. Nic już 
go nie uratuje. Przepadł! 
Czego wam nie życzy, 
z poważaniem 
     (ale jak zwykle bez przesady) 
Życzliwy
 
(WiP Rzeszów)