Strona główna 

ZB nr 2(32)/92, luty '92

BÓG W DRZEWACH

Szczęśliwy jest człowiek, który kocha drzewa, - przedewszystkiem wielkie, wolne, rosnące dziko w miejscach, gdzie je zasadziła nieskończona siła, niezależna od opieki ludzkiej. Gdyż wszystko nieuprawne, przyrodzone leży bliżej wszechświadomości, niż to, co zostało przez wolę ludzką okiełznane, przeobrażone, wychowane! Rzeczy urodzone na wolności oddychają czystszym rytmem duchowym nieskończoności, dlatego też wśród dzikiej natury, w lesie, w górach wszędzie, gdzie nie ma śladów ludzkiej pracy, promienieje ku nam niewypowiedziana, wolna radość, upojenie bez granic.

Oddychamy emanacją, która z drzew, ze skał, od ptaków, - z każdej formy nieskończoności płynie ku nam bezustannie! Uzdrawia ona i odnawia! Jest czemś więcej, niż powietrze! Siłą duchową, która wypływa z powszechnego życia. Nie znajdziemy jej ani w miastach, ani w starannie utrzymanych ogrodach. Szczęśliwy ten, w kim rozpłonie żywa, silna i poważna miłość do dzikich drzew, do ptaków i zwierząt, kto je uważa za równe sobie urodzeniem i wie, że wzamian za jego miłość one mogą go również obdarzyć czemś bardzo cennem. Wszystko, co żyje, odpowiada na sympatję i antypatję. My jesteśmy jedną częścią nieskończonej świadomoci, a drzewa - drugą. Miłość zaś jest niewidocznym pierwiastkiem, "żywą wodą" świata i płynie wielkiemi falami przez ten duchowy wszechświat, który nas zewsząd niewidocznie otacza.

Drzewo jest żywą myślą Boga. Myślą, która jest godna naszej uwagi. Zawiera ona pewną formę mądrości, której, być może, nam brak, której jeszcześmy nie zdobyli. A tej mądrości po-\A winniśmy pragnąć, gdyż tylko rzeczywiste zrozumienie daje moc, a nam potrzeba jest mocy, by osiągnąć lepsze i zdrowsze ciało. Chcemy bowiem ostatecznie uwolnić się od choroby. Chcemy nowego życia i nowej radości z życia w każdym nowym dniu! Nasze ciała powinny stawać się z biegem lat lżejsze, nie cięższe. Chcemy ducha w każdej komórce - chcemy posiasc poglad niesmiertelnosci! Pragniemy zdolności, które do- tychczas były zakazane "śmiertelnym"! Chcemy się wznieść ponad przypadkowości ciała, ponad cierpienie i śmierć ziemskiego ciała.

Czy to wszystko potrafią nam dać drzewa? - W każdym razie mogą pomóc, gdy przenikniemy do ich ducha, gdy staniemy się coraz więcej świadomi tej części nieskończonej siły, której żywym wyrazem są drzewa. Gdy będziemy na nie patrzeć, jako na opał lub materjał do beczek, osiągniemy bardzo mało z ich życia. Kto rzeczywiście dojdzie do tego, że będzie kochał wszechświadomość w każdej z jej form, wzamian tej miłości otrzyma pierwiastek, co go nawskroś przepoi mądrością, - mądrością, której ta forma jest składową częścią, której jest żywym obrazem. Przez miłosne zlanie się z ideą drzewa ludzkość kiedyś pozna, że z lasów można otrzymać inny, wyższy pożytek, niż ten, jaki mamy z budulca i drzewa opałowego. Miłość ta powie jej, że lasy z ich niezmiernemi powierzchniami miljardów gałęzi, konarów i liści są idealnemi przewodnikami najwyższego duchowego pierwiastka, który powoli nagromadzają a później oddają ludziom w miarę ich zdolności pochłaniania. Im żywiej bije w nas istota drzewa, ptaka, zwierzęcia, tem większy jest nasz udział w tych żywych siłach, które każda z tych organizacji wchłania i oddaje. Każda bowiem z tych form życiowych ma pewien sobie tylko właściwy rodzaj siły, który może przenosić na nas przez sympatję - niejako życiowy eliksir wyższych duchów. Lecz miłość osiąga tylko ten, kto miłość daje! Przyciągać ku sobie miłość z nieskończoności możemy w tym samym stopniu, w jakim kochamy każdy przejaw nieskończoności, czy będzie to krzew, czy jagoda, owad, czy ptak. A nikt przecież nie może gnębić lub niszczyć tego, co rzeczywiście kocha. Tym specyficznym pierwiastkiem, który w nas spływa z każdej żyjącej formy, jest życie! W miarę tego, jak wchłaniamy w siebie ten pierwiastek, budzą się w nas siły, które tylko słowem "cud" dadzą się określić.

Zniszczcie lasy a odetniecie tym siłom drogi działania. Zamieńcie dzikie drzewa przez sztuczne odmiany, a siły te zaraz znędznieją, jak nędznieje każde drzewo, dające "uszlachetnione" owoce, - czyż np. jabłko "Calvilla" nie jest sztucznym produktem zwyrodnienia, tak samo jak wątroba tuczonej gęsi?

Gdy poczniemy się zbliżać ku młodości, szczęściu i zdrowiu, stosunek nasz do drzew i wszystkiego żyjącego zmieni się zupełnie. Poznamy wkrótce, że jak tylko ukochamy drzewa, rośliny, owady, ptaki i zostawimy je w spokoju, czesc nieskonczonosci, ktora stanowi ich istote, splynie w nas.

"Lecz czyż można żyć - spytają ludzie - bez opału, bez roślinnego lub zwierzęcego pożywienia?"

Tak, ale czyż w wieczności jest tylko jedna forma życia? Czy warunki życia nie zmienią się z czasem stosownie do naszej wrażliwości! Przecież już teraz miljonom ludzi każe najgłębszy instynkt ze wstrętem odsuwać się od zwierzęcego pożywienia. Zapewne, ludzkość nie może odrazu, w jednym momencie, zaprzestać gwałtu nad roślinnem i zwierzęcem państwem. Dopóki istnieje pragnienie dotychczasowego odżywiania, pragnienie to powinno być zaspakajane, - tylko naturalne zamieranie takich popędów ma wartość. Gdy duch sam ustanawia te rzeczy, staje się to samo przez się, z wewnątrz, na zawsze! Błędem ludzkości było, że zbyt często usiłowała uduchowić się przez siłę własnej woli, wstrzymując się za pomocą postów, pokut itd. od rzeczy, których pożądała. Nie mogła przytem nigdy przez takie środki uwolnić się od chorób, upadku i śmierci. Nigdy nie odnowiła w ten sposób swego ciała. Rozkładało się ono zupełnie tak samo, jak ciało hulaków i opojów. Asceza jest to brak zaufania w moc nieskończonej świadomości, że ona zaprowadzi nas ku wyższym stopniom rozwoju. Starać się samemu o otrzymanie zbawienia, jest jednym z największych grzechów, gdyż odcina to człowieka - przynajmniej na pewien czas - od nieskończonej świadomości oraz od życia, które mu bywa zsyłane, dopóki tylko modli się i ma ufność. Niema żadnej innej ścieżki do wydobycia się ze złych nałogów, błędów i występnych przyzwyczajeń, jak tylko nieustanna prośba, by wygasło pożądnie, z którego te wady ciągle na nowo powstają.

Przy każdem tchnieniu mówi nieskończona świadomość: przychodźcie do mnie - żądajcie odemnie - znajdujcie mnie w każdym tworze, wówczas będę na was zsyłała ciągle nowe ciała i duchy, które przemienią wasze zwyczaje, namiętności i życzenia tak, że powoli opadnie z was wszelka gminność i wszelkie mgliste, przeciwne prawu pożądanie, a na ich miejsce spłynie z obszarów duszy radość, której osiągnąć dziś nikt nie jest w stanie.

W tym samym stopniu, w jakim wyrastamy ku szlachetniejszemu i dłuszemu życiu, uczymy się szacunku dla wszystkiego, co żyje, rozsiewając wszędzie wolność, ponieważ kochamy. Nie kochamy jednak ptaka, którego trzymamy w klatce - kochamy tylko naszą przyjemność w tym ptaku. Najwyższa miłość do wszystkiego, co żyje, jest więc drogą do samego życia, które w nas spływa, jak gdyby z tysiąca elektrycznych stosów, - i to nie tylko z ptaka, z drzewa, owadu, lecz z wirujcej śniegowej zamieci, z burzy, czy z morza! Nie jako sentymentalny sposób widzenia, lecz jako żywa siła! Dlaczegoż ta miłość nie jest w nas wrodzoną? Dlaczego potrzeba jeszcze tyle męki i trudu i śmierci? Nie wiemy! Dość, że widzimy przed sobą drogę, która wyprowadza z tego wszystkiego, co nazywamy złem.

Prentice Mulford
"Przeciw śmierci"
Wyd. "Toporzeł", Wrocław 1990
(reprint, wydany też równolegle przez Instytut Ekologii i Zdrowia z Krakowa)




ZB nr 2(32)/92, luty '92

Początek strony