Strona główna 

ZB nr 2(32)/92, luty '92

INFORMACYJAN POLITYKA EKOLOGICZNA

Coś takiego dotychczas w naszym kraju nie istniało (a jeżeli już - to w szczątkowej formie). Podobnie jak zagraniczna polityka ekologiczna czy polityka zarządzania zasobami wodnymi. Pod pojęciem "polityka" rozumiem bowiem spójny, przemyślany i sprawny system.

Dotychczas - jak większość kolegów dziennikarzy zajmujących się pisaniem o problemach ekologicznych - narzekałem na Biuro Prasowe MOŚZNiL. Bierny Rzecznik Prasowy Biernego Ministra - odsyłający petentów do dyrektorów departamentów i informujący o konferencjach, nie podejmujący jednak własnych inicjatyw, nie stymulujący dziennikarzy do pisania o zamierzeniach i problemach resortu, ekologii, spłoszony i jakby wykonujący swą pracę wyłącznie w dni powszednie od ósmej do szesnastej.

Traf chciał, że kilka tysięcy kilometrów od naszego kraju zetknąłem się z innym modelem organizacji pracy departamentu (wydziału) informacji ekologicznej w jednym z ministerstw ochrony środowiska zachodniej Europy, później zaś bliżej poznałem metody pracy pionu informacji wyspecjalizowanej agencji zarządzającej zasobami środowiska. Pracujący tam ludzie byli wszechstronnie przygotowanymi kompetentnymi profesjonalistami. Profesjonalizm i kompetencja liczą się bowiem w tamtych, jakże odmiennych warunkach, najbardziej. Liczy się wszechstronne przygotowanie - poza doskonałą orientacją w pracy ministerstwa i podległych mu agend. Zatrudnieni tam pracownicy są dziennikarzami, i to nie od przypadku do przypadku, od sprostowania do sprostowania, lecz lekkim pirem i swobodnie operując mikrofonem wchodzą bez zahamowań na łamy pism fachowych i popularnych, do programów radiowych i TV prezentując w sposób ciekawy sprawy ekologii. Zajmują się problematyką ekologiczną nie tylko z przymusu (tu przypominają mi się porażki w sprzedaży pism ekologicznych w gmachu MOŚZNiL, którego pracownicy "ekologią się nie interesują", w odróżnieniu od - jak to stwierdziła Pani Kioskarka - pism motoryzacyjnych).

Informacja ekologiczna musi byc informacja goraca, aktualna, poglebio- na, a jednoczesnie - dotyczy to szcze- golnie prasy popularnej - przystepnie podana. Tylko taka informacja zainteresuje redaktorow kwalifikujacych materiały do druku i na antene; tylko taka informacja - w coraz powszechniej odczuwanym szumie informacyjnym - moxe zostac wychwycona i przyswojona przez odbiorce. Z własnych doświadczeń wiem, że ekologia może być nawet ciekawsza (na łamach czasopism czy w programach RTV) od gorących wydarzeń politycznych. Nie chodzi przy tym o "sensację za wszelką cenę", lecz o rzetelne materiały przyciągające uwagę odbiorców. Jest to możliwe.

Kluczem do skutecznej ochrony srodowiska sa dzis zmiany w sferze swiadomosci, i to swiadomosci masowej. Kaxdego dnia każdy z nas podejmuje bowiem decyzje ekologiczne: czym udac sie do pracy lub szkoly, co zjesc, jak urzadzic mieszkanie i czym zapelnic czas wolny. Dzialania inwestycyjne, coraz doskonalsze filtry czy oczyszczalnie sciekow - nie zastapia masowej swiadomosci ekologicznych zagroxen i metod zapobiegawczych. Pieniadze - ktorych zreszta w budxecie panstwa na ochrone srodowiska jest coraz mniej - to rowniex nie wszystko. Sprawa stanu srodowiska nie moxe pozostac domena Ministerstwa i grupki pasjonatow.

Tymczasem brak jest dzisiaj elementarnej wiedzy o zagrożeniach środowiska. Brak jest sprawnej, przemyślanej polityki informacyjnej. Gdy wydarzyła się katastrofa w Czarnobylu i dziennikarze dzwonili do biura Rzecznika Prasowego MOŚZNiL, Rzecznik zamknął biuro na klucz i spłoszony opuścił gmach. Cóż mógł innego zrobić, jeśli nie było sprawnego systemu informacji, systemu podjęcia decyzji, podziału kompetencji, wariantowych prognoz na wypadek tego typu awarii?

Brak jest prasy ekologicznej w masowych nakładach, popularnej, rzetelnej. Kilka społecznych inicjatyw w tym zakresie wciąż nie mogło doprosić się wsparcia. Brak jest skutecznego lobby ekologicznego w środkach masowego przekazu. Brak jest dobrego ekologicznego programu telewizyjnego, który pojawiłby się na ekranie w porze znacznej oglądalności. Nie widziałem jeszcze w polskiej telewizji ANTYREKLAM: "...Mamo, nie kupuj mi tej pasty, ona szkodzi moim zębom.."; "...Futro, ależ to nieestetyczne!"...

Ministerstwo przez wiele lat nie wypracowało spójnego systemu polityki informacyjnej. Środki przeznaczane na propagandę proekologiczną pozostawały w rażącej dysproporcji do osiągniętych efektów. W kilku przypadkach wystąpiło wręcz rażące marnotrawstwo.

Zlekceważono sprawę świadomości ekologicznej i masowego odbiorcę informacji. Zlekceważono społeczny (a więc nie liczący na profity, dotacje i apanaże) ruch ekologiczny i ruch obrony praw konsumenta.

Zmiany należy rozpoczynać od siebie. Również Ministerstwo Ochrony Śrdowiska powinno przejść poważną przemianę. Termin EKOROZWÓJ, który w gmachu przy ul. Wawelskiej słychać tak często, wciąż nie dla wszystkich jest w pełni zrozumiały a przede wszystkim przekładalny na codzienne działania i podejmowane decyzje. Nadal niewielu tu pasjonatów, ludzi z pomysłami, wykazujących własną inicjatywę. Mam nadzieję, że będzie ich coraz więcej a swą energią i wiarą zarażą innych, a może i czegoś dobrego ich nauczą?

Eryk Mistewicz

Eryk został rzecznikiem prasowym MOŚZNiL. W Biurze Prasowym pracują również panie Irena Kowalik, Teresa Orłoś i Krystyna Rafalska oraz Edward Pyrek. Telefony: 258850 i 258367.

W najbliższym czasie, prawdopodobnie za miesiąc, zostaną wyznaczone stałe terminy otwartych spotkań biura prasowego MOŚZNiL z przedstawicielami ruchu ekologicznego. Będą to przypuszczalnie pierwsze soboty każdego miesiąca, z rozpoczęciem około godziny 11-stej. Spotkania będą miały na celu wymianę informacji o podejmowanych działaniach, propozycjach i problemach obu spotykających się stron.

(pi)




ZB nr 2(32)/92, luty '92

Początek strony