ZB nr 4(34)/92, Kwiecień '92
    OBŁĘD W CZARNE CIAPKI
   
 
    Kiedyś nasz kraj opanowany był obłędem w ciapki czerwone. Tamto się skończyło.
    Teraz mamy obłęd w ciapki innego koloru - takie raczej czarne. Mam tutaj na myśli
    obłęd klerykalny. Dla nas - obrońców środowiska jest to szczególnie groźne, gdy
    Kościół - jako instytucja - nie cechuje się zbytnią troską o sprawy ekologii. 
    
    16.3. - po powrocie ze spotkania Raportu Czorsztyńskiego - zastałem w Zakopanem
    następujący prezent - lokalne radio "Alex" zaczęło cogodzinne odczytywanie
    listu, podpisanego przez 34 księży dekanatu zakopiańskiego. List ten protestuje przeciw
    wprowadzeniu opłat za wstęp na teren Parku Tatrzańskiego. Dlaczego? - bo księża
    dopatrzyli się tutaj łamania konstytucyjnych praw ludzi wierzących, gdyż
    "utrudnia" to dostęp do miejsc kultu religijnego, położonych na terenie
    Parku. List został skierowany do ministra ochrony środowiska. Poinformowano również,
    że przygotowano też w tej sprawie "protest" poselski, który także zajmuje
    się "obroną" konstytucyjnych praw ludzi wierzących, "zagrożonych"
    przez wprowadzenie opłat za wstęp do Tatrzańskiego Parku Narodowego. 
    
    Nikt z nas nie lubi płacić - to jasne. Jeżeli jednak zależy nam na tatrzańskiej
    przyrodzie, to możemy tę symboliczną opłatę zaakceptować (4 tys. cały bilet, 2 tys.
    zł bilet ulgowy) - wszystko przecież kosztuje - ratowanie tatrzańskiej przyrody też.
    Wiemy przecież, że w rzeczywistości nie ma "dóbr wolnych", które do nikogo
    nie należą, nic nie kosztują, i które można czerpać bez ograniczeń (o takich
    dobrach wolnych była np. mowa jeszcze w ekonomii marksistowskiej). Za wszystko ktoś musi
    zapłacić - za ratowanie tatrzańskiej przyrody też. A tu księża dekanatu
    zakopiańskiego żądają zwolnienia od opłat ludzi, udających się do miejsc kultu
    religijnego. Kto za nich zapłaci? Oczywiście nasz biedny budżet państwa, w postaci
    skromnych dotacji i funduszów na ekologię. Gdyby dziś na to nie starczyło pieniędzy,
    to te wielokrotne koszty poniosą kiedyś nasze dzieci, wnuki itd. A tu księża żądają
    "zwolnienia od opłat". 
    
    Dziś budżet państwa zapewnia Parkowi jedynie 10% potrzebnych środków finansowych.
    Park próbuje resztę wygospodarować na miejscu. Dobrze jest, gdy odbywa się to bez
    szkody dla podstawowego celu istnienia Parku - ochrony tatrzańskiej przyrody.
    Wprowadzenie symbolicznych opłat za wstęp na teren Parku jest sposobem zarabiania
    pieniędzy zgodnym ze zdrowym rozsądkiem - niech ci, którzy korzystają z tatrzańskiej
    przyrody ponoszą choć część kosztów jej ochrony. 
    
    A miejsca kultu religijnego, znajdujące się na terenie Parku? W dyskusjach na ten temat
    słyszałem następujące opinie: 
    "Przecież kiedy jadę w niedzielę do kościoła autobusem, to też płacę za bilet
    i nie mówię, że to jest utrudnianie mi dostępu do kościoła". 
    "Kiedy chcę się pomodlić na Wawelu, też muszę zapłacić za wstęp". 
    "Ksiądz zdaje sobie sprawę, że dostanie o te 4 tys. mniej na tacę"... 
    
    Podpis księdza jest dzisiaj u nas wytrychem, przy pomocy którego można załatwić
    każdą sprawę. To prawdziwy obłęd w ciapki - tym razem czarne ciapki. 
    
    Maciej Tuora 
ZB nr 4(34)/92, Kwiecień '92
Początek strony