Strona główna 

ZB nr 4(34)/92, Kwiecień '92


O SŁOWACH - CZ.1


Słowa nie należą do natury lecz do kultury. Słowa są wytworem człowieka, a nie składnikiem środowiska naturalnego. Jaki więc jest sens zajmowania się słowami w ekologii? Wprawdzie słowa nie, ale ich znaczenia należą do naszego otoczenia - ich znaczenia mają dla nas znaczenie. Zajmijmy się więc trochę nimi i tym, co z nich wynika.

Po pierwsze jestem przeciw "ekologii" - dziwne, prawda? Ale jestem przeciw "ekologii", bo ekologia to -logia, to jest nauka - rzecz studiowania i wyciągania naukowych wniosków. Tymczasem słowa "ekologia" używa się na określenie ruchu społecznego, pewnej postawy, pewnej dziedziny życia. I tu pojawia się pewne niebezpieczeństwo - tu zjawia się pewna manipulacja. W nauce bowiem liczy się przede wszystkim głos naukowców. Ekologia jest - mówiąc w sposób nieco uproszczony - dla profesorów ekologów. I tu rodzi się pytanie - a co ty, uczestniku ruchu w obronie środowiska, który nie jesteś profesorem? Czy masz być tylko "asystentem" profesora - jego pomocnikiem? Czy masz wykonywać jedynie polecenia profesorów ekologów? Przecież jeżeli należysz do ruch "ekologicznego" to właściwie tak być "powinno".

A tu cały ruch obrony środowiska - właściwie ruch obrony życia na Ziemi - sam jest jak życie - jest wielowarstwowy i wielowątkowy. Ekologia, jako nauka, jest jego częścią - tak, bardzo ważną. Ekologia ma nam objaśniać współzależnoś- ci, które w środowisku istnieją. Są jednak tutaj potrzebne zupełnie inne płaszczyzny: ktoś musi - powiedzmy - usiąść na drodze (np. w Czorsztynie), ktoś musi opracować strategię i taktykę, by osiągnąć eko-cele, ktoś musi również zastanowić się nad samymi eko-celami (może to być np. eko-filozofia jak ta, którą uprawia prof. H.Skolimowski, z nowo otwartej katedry filozofii ekologicznej na Politechnice Łódzkiej). Ta dziedzina ma w sobie wiele wątków i każdy może tu znaleźć miejsce, gdzie będzie samodzielny. I o to właśnie chodzi. Chodzi o to, by w tym, co nazywamy "ekologią" każdy miał swoje miejsce, w którym będzie się czuł samodzielny, będzie się czuł jak u siebie w domu. A dom to po grecku eko. Używanie więc przedrostka eko- wskazuje na to, o co nam chodzi - o to, by zobaczyć, że Ziemia - łącznie ze wszystkimi mieszkańcami - jest naszym wspólnym domem, a my jesteśmy domownikami - profesorowie i eksperci wcale nie bardziej niż inni "ekolodzy". Dlatego jestem przeciw "ekologii", a za używaniem przedrostka eko-. Tak kończę ten pierwszy odcinek eko-rozważań o słowach.

Maciej Tuora


ZB nr 4(34)/92, Kwiecień '92

Początek strony