Strona główna 

ZB nr 6(36)/92, Czerwiec '92

"SOLICITUDO REI SOCIALIS" - LEKTURĄ EKOLOGA?

"Solicitudo rei socialis" to przedostatnia encyklika społeczna Jana Pawła II. Została ogłoszona w 1987 roku, więc już 5 lat temu, nie mniej do dziś niewiele osób zauważyło, że ów dokument kościoła zawiera cały szereg stwierdzeń, które doskonale korespondują z tym, co głoszą działacze ekologiczni, również ci antyklerykalni.

Encyklika ma kilka akapitów poświęconych wyłącznie ekologii. Zawierają one m.in. takie stwierdzenie: "nie można bezkarnie używać różnego rodzaju bytów, żyjących czy nieożywionych, składników naturalnych, roślin, zwierząt w sposób dowolny, jedynie według własnych potrzeb gospodarczych. Przeciwnie, należy brać pod uwagę naturę każdego bytu oraz ich wzajemne powiązanie w uporządkowany system, którym właśnie jest kosmos."

Podkreśla się w nich też groźbę szybkiego wyczerpania nieodnawialnych zasobów naturalnych oraz niebezpieczeństwa, jakie uprzemysłowienie niesie dla zdrowia ludzi. Myśli identyczne z hasłami ruchów ekologicznych zawarte są nie tylko w akapitach poświęconych ochronie środowiska. Papież rozwijając zdanie z Nowego Testamentu :"Cóż bowiem za korzyść odniesie człowiek, choćby cały świat zyskał, a na swej duszy szkodę poniósł" (Mt 16,26), krytykuje społeczeństwo konsumpcyjne, które jest nastawione wyłącznie na to, by coraz więcej posiadać, coraz więcej produkować i coraz więcej wyrzucać. Stwierdza, że wszelkie dobra stają się niewiele warte, gdy nie szanuje się opartych na godności człowieka i jego tożsamości wymogów moralnych, kulturowych i duchowych. Podkreśla, iż samo posiadanie dóbr nie zapewnia człowiekowi szczęścia, a ciągły wzrost sztucznych potrzeb powoduje jego zniewolenie. Zauważa też, że ciągle rosnące spożycie jest nie tylko niebezpieczne dla duchowości bogatych, ale też rażąco niesprawiedliwe, gdyż równocześnie liczne kraje są pogrążone w nędzy, wykorzystywane przez międzynarodowe instytucje gospodarcze, zmuszane do zakupywania przestarzałych technologii. Co gorsza, silne i bogate kraje powodują zniszczenie ich rodzimych kultur, narzucają zachodnie wzorce.

Wśród pozytywnych aspektów współczesności Encyklika wymienia m.in. uświadomienie sobie przez coraz większą ilość ludzi problemów ekologii i wolę przeciwstawienia się złu metodami walki bez przemocy.

Szczególne znaczenie ma zawarte w "Solicitudo rei socialis" zdystansowanie się od bardzo powszechnej, a powielanej również przez wiele katolickich publikacji opinii, że Kościół interpretuje biblijne zdanie:"Czyńcie sobie ziemię poddaną" jako bezwzględne podporządkowanie natury człowiekowi.

"...panowanie, przekazane przez Stwórcę człowiekowi nie oznacza władzy absolutnej, nie może też być mowy o wolności używania lub dowolnego dysponowania..."

Jak widać wbrew częstemu wśród ekologów przekonaniu Kościół nie jest obojętny na sprawy ekologii, a moralność katolicka czy w ogóle chrześcijańska nie jest zbyt odległa od sposobu życia propagowanego przez zielone ruchy alternatywnne. Nie mniej uczestnicy tych ruchów, zwłaszcza ci młodzi i radykalni, rzadko powołują się na chrześcijański dorobek europejskiej kultury. Warto się chyba zastanowić nad przyczynami takiego stanu rzeczy.

W Polsce niewątpliwie znaczną rolę odgrywa negatywny wpływ różnych chrześcijańsko-narodowych fundamentalistów, którzy etykę chrześcijańską sprowadzają do sprzeciwu wobec aborcji i zakazów dotyczących życia seksualnego, a w sferze społecznej do obowiązkowej katechizacji i głosowania na ZCh-N.

O stosunku polskiego duchowieństwa do ekologii lepiej nie mówić. Wystarczy wspomnieć protest księży dekanatu zakopiańskiego przeciwko wprowadzeniu opłat za wstęp na teren Parku Tatrzańskiego i wypowiedzi ks. Siudy i ks. Tischnera na temat zapory w Czorsztynie. Czy oni "Solicitudo rei socialis" w ogóle czytali?

Ale chyba te specyficznie polskie uwarunkowania są czynnikiem decydującym. Podobny stosunek do Kościoła mają też Zieloni na Zachodzie. Tam wprawdzie partie chadeckie również z nauką Kościoła niewiele wspólnego mają, ale tam przynajmniej duchowieństwo nie zraża nachalnością czy ignorancją.

Nie bez znaczenia jest na pewno fakt, że Zieloni często chcą być bardzo lewicowi i postępowi. Będąc takim nie wypada się na Kościół powoływać. Swoją drogą, przy okazji muszą chyba zmienić sens słowa "postęp", przecież to w jego imię dokonywano zła, które zwalczają.

Właściwe przyczyny niechęci Zielonych do Kościoła leżą jednak, jak mi się wydaje, głębiej. Mianowicie tak się złożyło, że społeczeństwo konsumpcyjne powstało w europejskim kręgu kulturowym. Powstaje zatem wrażenie, że industrializacja, konsumpcyjny sposób życia i destrukcja środowiska są czymś typowo europejskim, nieodłącznym od naszej kultury. A w związku z tym, że chrześcijaństwo jest bardzo istotnym jej elementem, zostaje wraz z nią uzanane za coś antyekologicznego. A jeżeli nie chrześcijaństwo w ogóle, to przynajmniej kościoły chrześcijańskie. Postawa ta jest oczywiście z gruntu fałszywa, gdyż opiera się na całkowicie błędnych założeniach. Społeczeństwo konsumpcyjne, choć w Europie powstało, działa na jej kulturę niszcząco, a wychodząca z Europy i Ameryki Północnej ekspansja uprzemysłowienia i konsumizmu bynajmniej nie jest ekspansją europejskości. Tworzona głównie przez wielki przemysł machina zniszczenia jest raczej nowotworem, który Europę zaatakował w pierwszej kolejności. Nie sądzę jednak, by oznaczało to konieczność amputacji. Raczej konieczność ratowania tego, co z Europy jeszcze zostało i odbudowania wartości już utraconych.

I na koniec jeszcze jedna uwaga, tym razem wobec encykliki krytyczna. Są w niej też, na szczęście nieliczne, fragmenty, które z postawą ekologiczną są raczej nie do pogodzenia. Te mianowicie, w których pochwala się dodatni przyrost naturalny. Sądzę, że żyjący w IV wieku św. Hieronim lepiej ocenił sytuację pisząc: "Świat już jest pełen, a Ziemia nas więcej nie pomieści".

Robert Dwornik

ENCYKLIKA "CENTESIMUS ANNUS"
JAN PAWEŁ, II ROK 1991
ROZDZIAŁ IV -
WŁASNOŚĆ PRYWATNA I POWSZECHNE PRZEZNACZENIE DÓBR

36.

Wypada teraz zwrócić uwagę na specyficzne problemy i zagrożenia, które powstają w najbardziej rozwiniętych strukturach gospodarczych i wiążą się z ich charakterystycznymi cechami. W poprzednich fazach rozwoju człowiek żył zawsze w obliczu konieczności; jego potrzeby były nieliczne, narzucone poniekąd przez obiektywne struktury jego cielesnej natury, działalność zaś gospodarcza była nastawiona na ich zaspokojenie.

Jest jednak oczywiste, że dziś problem polega nie tylko na tym, by dostarczyć człowiekowi odpowiednią ilość dóbr, ale także by zaspokoić zapotrzebowanie na jakość; jakość towarów produkowanych i konsumowanych, jakość usług, z których się korzysta, jakość środowiska naturalnego i życia w ogóle.

Dążenie do coraz lepszych i bardziej zadowalających warunków życia i coraz większej zamożności jest samo w sobie uzasadnione, trudno jednak nie podkreślić związanych z tym etapem rozwoju nowych obowiązków i niebezpieczeństw. W sposobie powstawania i określania nowych potrzeb zawsze się wyraża mniej lub bardziej słuszna koncepcja człowieka i jego prawdziwego dobra. Poprzez decyzje dotyczące produkcji i konsumpcji ujawnia się określona kultura jako ogólna koncepcja życia. To właśnie tutaj powstaje zjawisko konsumizmu.

Określając nowe potrzeby i nowe sposoby ich zaspokajania, koniecznie należy kierować się integralną wizją człowieka, która ogarnia wszystkie wymiary jego istnienia i która wymiary materialne i instynktowne podporządowuje wymiarom wewnętrznym i duchowym.

Natomiast odwoływanie się bezpośrednio do jego instynktów i ignorowanie na różne sposoby jego wolnej i świadomej natury osobowej może prowadzić do wytworzenia nawyków konsumpcyjnych i stylów życia obiektywnie niegodziwych lub szkodliwych dla fizycznego i duchowego zdrowia. W samym systemie gospodarczym nie ma kryteriów pozwalających na poprawne odróżnienie nowych, doskonalszych form zaspokajania ludzkich potrzeb od potrzeb sztucznie stwarzanych, przeszkadzających w kształtowaniu się dojrzłej osobowości. Dlatego pilnie potrzebna jest tu wielka praca na polu wychowania i kultury, obejmująca przygotowanie konsumentów do odpowiedzialnego korzystania z prawa wyboru, kształtowanie głębokiego poczucia odpowiedzialności u producentów i przede wszystkim u specjalistów w dziedzinie społecznego przekazu. Konieczna jest także interwencja władz publicznych.

Jaskrawym przykładem konsumpcji sztucznej, szkodliwej dla zdrowia i godności człowieka oraz wymykającej się spod kontroli jest zażywanie narkotyków. Szerzenie się narkomanii jest wskaźnikiem poważnych zaburzeń w funkcjonowaniu systemu społecznego i skłania do materialistycznej, poniekąd destruktywnej interpretacji ludzkich potrzeb. Dochodzi do tego, że twórcze możliwości wolnej gospodarki urzeczywistniają się w sposób jednostronny i niewłaściwy. Narkotyki, a także pornografia i inne formy konsumizmu, wykorzystując nieodporność jednostek słabych mają wypełnić duchową pustkę, jaka powstaje w człowieku.

Pragnienie, by żyć lepiej nie jest niczym złym, ale błędem jest styl życia, który wyżej stawia dążenie do tego, aby mieć, aniżeli aby być, i chce więcej mieć nie po to, aby bardziej być, lecz by doznać w życiu jak najwięcej przyjemności.Dlatego trzeba tworzyć takie style życia, w których szukanie prawdy, piękna i dobra, oraz wspólnota ludzi dążących do wspólnego rozwoju byłyby elementami decydującymi o wyborze jakości konsumpcji, oszczędności i inwestycji. W tym kontekście nie mogę ograniczyć się tylko do przypomnienia obowiązku miłosierdzia, czyli obowiązku wspomagania z tego, co "zbywa", a czasem nawet z tego, co "potrzebne" by dać ubogiemu to, co dla niego jest niezbędne. Mam na myśli fakt, że również decyzja o takiej a nie innej inwestycji w danej dziedzinie produkcji, a nie w innej jest zawsze wyborem moralnym i kulturowym. Przy zaistnieniu pewnych warunków politycznych i stabilności ekonomicznej, absolutnie niezbędnych, decyzja o zainwestowaniu, czyli o daniu jakiejś społeczności okazji do dowartościowania jej pracy, płynie również z postawy ludzkiej sympatii i zaufania do Opatrzności, w czym ujawniają się ludzkie przymioty tego, kto decyduje.

37.

Obok problemu konsumizmu budzi niepokój ściśle z nią związana kwestia ekologiczna. Człowiek opanowany pragnieniem posiadania i używania bardziej, aniżeli bycia i wzrastania, zużywa w nadmiarze i w sposób nie uporządkowany zasoby Ziemi, narażając przez to własne życie. U korzeni bezmyślnego niszczenia środowiska naturalnego tkwi błąd antropologiczny, niestety rozpowszechniony w naszych czasach. Człowiek, który odkrywa swą zdolność do przekształcania i w pewnym sensie stwarzania świata własną pracą zapomina, że zawsze dzieje się to w oparciu o pierwszy dar, otrzymany przez Boga na początku w postaci rzeczy przezeń stworzonych. Człowiek mniema, że samowolnie może rozporządzać ziemią, podporządkowując ją własnej woli tak, jakby nie miała ona własnego kształtu i wcześniejszego, wyznaczonego jej przez Boga przeznaczenia, które człowiek owszem, może rozwijać, lecz któremu nie może się sprzeniewierzać. Zamiast pełnić rolę współpracownika Boga w dziele stworzenia człowiek zajmuje jego miejsce i w końcu prowokuje bunt natury, raczej przez niego tyranizowanej niż rządzonej.

Widać w tym przede wszystkim ubóstwo czy raczej miernotę sposobu patrzenia człowieka kierowanego żądzą posiadania rzeczy bardziej, niż chęcią odnoszenia ich do prawdy, nie posiadającego owej postawy wrażliwej, szlachetnej i bezinteresownej w stosunku do wartości estetycznych, która się rodzi z zachwytu dla istnienia i dla piękna oraz pozwala odczytywać w rzeczach widzialnych przesłanie niewidzialnego Boga, który je stworzył. Współczesna ludzkość winna być świadoma swych obowiązków i zadań, jakie w tej dziedzinie spoczywają na niej wobec przyszłych pokoleń.

38.

Oprócz irracjonalnego niszczenia środowiska naturalnego należy tu przypomnieć bardziej jeszcze niebezpieczne niszczenie środowiska ludzkiego, czemu zresztą bynajmniej nie poświęca się koniecznej uwagi. Podczas gdy słusznie, choć jeszcze nie w dostatecznej mierze okazuje się troskę o zachowanie naturalnego "habitat" różnych gatunków zwierząt zagrożonych wymarciem, wiedząc , ża każdy z nich wnosi swój wkład w równowagę ziemi, to zbyt mało wagi przywiązuje się do ochrony warunków moralnych prawdziwej "ekologii ludzkiej". Nie tylko ziemia została dana człowiekowi przez Boga, aby używał jej z poszanowaniem pierwotnie zamierzonego dobra, dla którego została mu ona dana, ale również człowiek jest dla siebie samego darem otrzymanym przez Boga i dlatego musi respektować naturalną i moralną strukturę, w jaką został wyposażony. W tym kontekście należy wspomnieć o poważnych problemach współczesnej urbanizacji, koniecznośći urbanistyki troszczącej się o życie osoby, jak również o należytym zwracaniu uwagi na "społeczną ekologię pracy". Człowiek otrzymuje od Boga swą istotną godność, a wraz z nią zdolność do wznoszenia się ponad wszelki porządek społeczny w dążeniu do prawdy i dobra. Jest on jednak uwarunkowany strukturą społeczną, w której żyje, otrzymanym wychowaniem i środowiskiem.

Elementy te mogą ułatwiać albo utrudniać życie według prawdy. Decyzje więc, dzięki którym powstaje jakieś ludzkie środowisko , mogą tworzyć specyficzne struktury grzechu, przeszkadzając w pełnej, ludzkiej realizacji tym, którzy są przez te struktury w rozmaity sposób uciskani. Burzenie takich struktur i zastępowanie ich bardziej autentycznymi formami współżycia jest zadaniem wymagającym odwagi i cierpliwości.

40.

Do obowiązków Państwa należy troska o obronę i zabezpieczenie takich dóbr zbiorowych, jak środowisko naturalne i środowisko ludzkie, których ochrony nie da się zapewnić przy pomocy zwykłych mechanizmów rynkowych.

opracował Jacek Kozłowski


ZB nr 6(36)/92, Czerwiec '92

Początek strony