Strona główna 

ZB nr 6(36)/92, Czerwiec '92

PARK DOLNEJ ODRY - DRANG NACH OSTEN?

Dużo niejasności nagromadziło się ostatnio wokół projektu Dolnoodrzańskiego Parku, na tyle dużo, że trudno jest stwierdzić kto chce, a kto nie chce Parku. Na pewno chcą Parku jego pomysłodawcy, prof. Jasnowski oraz prof. Succow, którzy za projekt Parku otrzymali Niemiecką Nagrodę Kulturalną. Po stronie niemieckiej Park obejmowałby teren między Odrą a kanałem Friedrichstahl, po stronie polskiej obszar między Odrą zach. i Regalicą od Widuchowej do Kanału Skośnica. Projekt zakłada istnienie stref: rezerwatu ścisłego (600 ha po stronie niemieckiej i 4,400 ha po stronie polskiej), tradycyjnego użytkowania, odzyskiwania, użytkowania publicznego, specjalnego użytkowania, enklaw oraz strefy wsparcia - obszaru wielorakiego użytkowania (WWF proponuje mariaż rezerwatu biosfery z parkiem narodowym jako jądrem).

Polska część Parku obejmowałaby swoim zasięgiem Cedyński Park Krajobrazowy oraz Szczeciński Park Krajobrazowy "Puszcza Bukowa" (nb. którego problemom należałoby poświęcić osobny artykuł). Rejon Dolnoodrzańskiego Parku to unikat na skalę europejską - po wojnie w Międzyodrze niemal nie inwestowano, dzięki czemu zdołał się tu wykształcić klimaks szuwarów, turzycowisk i ziołorośli nadrzecznych. Kompleks moczarowych lasów olszowych i łęgów bagiennych jest jednym z większych w Europie. Zachodnie stoki pradoliny Odry dają oparcie rzadkiej w naszym klimacie roślinności kserotermicznej. Wiosną i jesienią przerywa tu swą wędrówkę do 100 tys. gęsi, łabędzi i kaczek. Powróciły tu bobry (!), wydry, łosie, jelenie. Woda posiada drugą, a niekiedy i pierwszą klasę czystości.

Strona niemiecka podjęła już pierwsze działania, niedawno ogłoszone zostało zarządzenie ministra ochrony środowiska Brandenburgii nadające niemieckiej części Międzyodrza tymczasowy status obszaru chronionego. Do dyspozycji są już pierwsze fundusze (50 mln DM) z przeznaczeniem na wykup ziemi (po stronie polskiej tego problemu praktycznie nie ma, prawie cały obszar parku to nieużytki). Nakazuje się ograniczenie stosowania nawozów i środków ochrony roślin, eliminuje się myślistwo.

A u nas? U nas (tj. w Szczecinie) bawił w marcu dr Goetz Schuerholz z WWF International. Schuerholz zjeździł wszystkie gminy znajdujące się w obszarze Parku przekonując tubylców i (co ciekawe) nigdzie nie spotkał się z zarzutem zakulisowych działań mających na celu sprowadzenie faszystów na Prastarą Piastowską Ziemię. Nie wszyscy są równie zainteresowani powołaniem Parku. Do niezadowolonych należą rybacy, wędkarze i myśliwi - główni użytkownicy Międzyodrza. Do chóru płaczek jamajskich dołącza także przemysł w postaci Elektrociepłowni "Dolna Odra" i Zakłady Chemiczne "Wiskord", w obawie nadejścia ciężkich czasów.

Zastanawiające jest stanowisko Wydziału Ochrony Środowiska Urzędu Wojewódzkiego w Szczecinie, który proponuje alternatywne rozwiązanie - utworzenie Parku Krajobrazowego. W stanowisku UW czytamy: "W przypadku wprowadzenia ochrony rezerwatowej, łowiectwo zostaje wyeliminowane z mocy ustawy. Jednakże w przypadku objęcia ochroną tylko części Międzyodrza, możliwe byłoby utworzenie nowego obwodu łowieckiego (minimalna powierzchnia obwodu musi wynosić 3000 ha) (...) przy wprowadzeniu określonych zabiegów prowadzących do zwiększenia i uatrakcyjnienia bazy żerowej można wpłynąć na zwiększenie liczebności zwierzyny łownej (saren i dzików), poprawę ich trofeów łowieckich oraz powstrzymania ich od migracji". W innej części oświadczenia, "Wydział Ochrony Myślistwa" martwi się o bezpieczeństwo granicy państwowej.

Władze wojewódzkie nie chcą parku narodowego. Status parku krajobrazowego praktycznie zezwala na gospodarcze wykorzystywanie terenu, a w obliczu zakazu polowań po stronie niemieckiej, należy spodziewać się masowego napływu myśliwych zza Odry. W Polsce istnieje prawie 150 parków krajobrazowych i powołanie nowego, nie może spotkać się z międzynarodowym poparciem i pomocą. W czerwcu odbędzie się kolejne spotkanie organizowane przez WWF, na które zaproszeni zostaną przyszli sponsorzy. Schuerholz twierdzi, że zawsze pozostaje rozwiązanie rodem z Ameryki Środkowej, gdzie w podobnej sytuacji zawiązała się prywatna fundacja, która wykupiła od państwa teren, który został później międzynarodowo uznany jako park narodowy.

Kazik Więski
FZ



ZB nr 6(36)/92, Czerwiec '92

Początek strony