OSTATECZNE ROZWIĄZANIE 
     Matka Ziemia już nas nie kocha. Matka Ziemia chce nas 
wykończyć. 
     Na początku lat osiemdziesiątych polskie lasy zostały 
zaatakowane przez brudnicę mniszkę. Przez pewien czas 
wydawało się, że 30-milimetrowej larwie tego niezbyt 
sympatycznego insekta uda się zeżreć nasze świerki i sosny 
dokumentnie. Setki ton środków owadobójczych rozsiewanych 
nad lasami szkodziły wszystkim żywym stworzeniom, łącznie 
z grzybiarzami. Był jednak wyjątek - brudnica. Inwazja 
skończyła się jednak równie nagle jak się rozpoczęła. 
Populacja brudnicy mniszki została zdziesiątkowana przez 
pewien rodzaj wirusa, który zresztą występuje w populacji 
cały czas, skuteczność jego rośnie jednak tym szybciej, im 
większa jest populacja. 
     Pogląd, iż HIV jest jednym z mechanizmów obronnych 
ziemskiego ekosystemu pojawił się niemal natychmiast po 
jego wykryciu. Co innego bowiem niż reakcja immunologiczna 
Gai na chorobę zwaną ludzkością, wywabiła tego wirusa z 
jego nisz ekologicznych w Afryce (po więcej informacji 
odsyłam do felietonu Macieja Iłowieckiego z FANTASTYKI 
1/88)? Widocznie populacja ludzka przekroczyła już poziom 
wzrostu możliwy do udźwignięcia przez ekosystem. Niektórzy 
czytelnicy zapewne oburzą się w tym miejscu: "Nie obrażaj 
Matki Ziemi. Jeżeli AIDS jest atakiem na ludzkość, to 
czemu okazał się tak nieskuteczny?". Odpowiedź jest 
prosta: Matka na razie próbuje. Zaatakowała to, co 
należało zaatakować - układ rozrodczy (pośrednio, ale 
skutecznie). Fakt, iż główną ofiarą AIDS padają 
homoseksualiści jest skutkiem ubocznych zasad skierowanej 
na heteroseksualnych - im więcej partnerów (a więc im ktoś 
aktywniejszy w dziele reprodukcji), tym większe szanse na 
zarażenie. 
     Badania prod. Skakkabaeka z Kopenhagi wskazują na 
inny kierunek, z którego przypuszczono atak na 
najgroźniejszego pasożyta Ziemi (polecam lekturę WPROST z 
26.4.92). Według profesora w każdej kolejnej ejakulacji 
przeciętny Europejczyk produkuje mniej plemników w 
spermie. U normalnego zdrowego mężczyzny w trakcie każdej 
ejakulacji zawarte jest od 120 do 200 mln plemników. 
Zdaniem duńskiego uczonego liczba ta zmaleje w ciągu 50 
lat o połowę. Jeżeli badania profesora potwierdzą się, to 
należy przypuszczać, że mamy do czynienia z istnieniem w 
naszym środowisku czynnika, na razie nieznanego, który 
zakłóca proces reprodukcji. Nie wykluczone, iż chodzi o 
nieznany rodzaj wirusa. 
     Matka Ziemia uderza nie tylko (pardon) w krocze. 
     W 1991r. u 5 mln osób w USA rozpoznano nową jednostkę 
chorobową CFS (chronic fatigue syndrome). CFS objawia się 
stanami przygnębienia i smutku, bardzo głębokim 
zmęczeniem, zwiotczeniem mięśni, bólami głowy i stawów. U 
chorych iloraz inteligencji obniża się stopniowo do 
poziomu charakterystycznego dla demencji, są oni 
chronicznie wyczerpani, nie mogą kontynuować pracy 
zawodowej, stają się apatyczni i bierni. Prawdopodobnie 
przyczyną CFS jest niezidentyfikowany do tej pory wirus (a 
może po prostu odcinek naszego DNA, którego zadaniem jest 
kontrola populacji). CFS zwane jest również grypą 
menadżerów, gdyż atakuje szczególnie jednostki aktywne, 
ekspansywne, prące do przodu. Jest to już chyba ostatnie 
przesłanie Matki Ziemi, przesłanie jasne i klarowne - 
cywilizacja eksplozji musi zostać zastąpiona cywilizacją 
równowagi. Zresztą prawdopodobnie nie możemy już liczyć na 
żadne ostrzeżenia. Z dżungli Afryki wypełza już 
przypominająca AIDS choroba znad jeziora Tahoe, w 
przodującej technologicznie Japonii rozwija się choroba 
Kawasaki, a stary poczciwy rak zbiera coraz obfitsze 
żniwo. Matka Ziemia przygotowuje nam sezon pełen 
niespodzianek. 
Tomasz Perkowski