TRAWA ALBO BOISKO? 
     Moje osiedle to prawie pustynia urozmaicona jedynie 

zadeptanymi trawniczkami i rachitycznymi drzewkami. Jedyną 

oazą zieleni jest mała "łączka" - pozostałość po sadzie 

owocowym, wyciętym nie wiadomo z jakiego powodu. 
     Przechodząc niedawno z psem przez "łączkę" dostrzegłem 

gromadę dzieci zajętych wycinaniem rosnących tam krzaków, 

paleniem trawy. Podszedłem i zapytałem, dlaczego to robią. 

Usłyszałem, że "robią boisko". Zatkało mnie. Na osiedlu, w 

przeciwieństwie do zieleni, miejsc do gry w piłkę nie 

brakuje. Wdałem się w dyskusję, by odwieść tych małych 

szkodników od tego zamiaru. 
     Niestety, nie można rozmawiać z kimś, kto nie chce 

słuchać, a jedyną odpowiedzią - na jaką go stać - jest 

szyderczy i głupkowaty śmiech. 
     No i co z tego - można powiedzieć. Gówniarze się nudzą, 

to i psocą. 
     Moim zdaniem sprawa jest poważniejsza. Dzisiaj mogą 

wyciąć jedynie parę krzaczków. Za kilkanaście lat - zrównają 

z ziemią lasy. 
     Co na to rodzice? " Ano, k..., co mnie to obchodzi, 

k..., że se tam, k..., drzewka połamią, k..., czy jakimś 

kotom albo psom, k..., oczy wyłupią, k..., byle w domu był 

spokój, k...!" 
     To smutne, zwłaszcza że jedynym lekarstwem na chamstwo i 

głupotę, jakie aplikuje nowe państwo, są nudnawe ulotki i 

drętwe pogadanki z panią od matematyki. 
     Sytuacja prawna jest także nieciekawa. Za znęcanie się 

nad zwierzętami grożą śmiesznie małe kary. Trucie środowiska 

jest opłacalne, gdyż grzywny są zbyt niskie, by mogły zmusić 

fabryki do kupna odpowiednich urządzeń. 
     Rozumiem, że nasz kraj ma kłopoty finansowe, ale z 

czego, do diabła, mają być pieniądze na ochronę środowiska, 

jak nie z mandatów za jego niszczenie? 

* * * * * 
     Inną nieprzyjemną sprawą są schroniska dla bezdomnych 

zwierząt. Nie tylko dlatego, że warunki, jakie tam panują 

przywodzą na myśl Oświęcim "w godzinach szczytu". Zarządzanie 

tymi przybytkami woła po prostu o pomstę do nieba. Nigdy bym 

nie uwierzył, gdybym sam się nie przekonał, że kierownictwo i 

personel schroniska w Poznaniu robią wszystko, by utrudnić, a 

nawet uniemożliwić kupno psa. Budują bzdurne bariery 

proceduralne i dyktują szokująco wysokie ceny. 
     Piszę tutaj o problemach, które mogą się wydawać mało 

ważne. Tym, którzy tak sądzą, przypominam, że nawet 

najmniejszy kundelek i najmniejsze źdźbło trawy są także 

cząstką natury. Niestety, zbyt łatwo o tym zapominamy. 
Wiktor Werner